Podstawowe rzeczy na bieżąco, większe porządki w dzień wolny. Lubimy mieć porządnie, ale nie dajemy się zwariować
U nas zmiana mieszkania na znacznie większy dom sprawiła jednak, ze problemów z utrzymaniem porządku paradoksalnie jest mniej. Owszem, dochodzi kilka dodatkowych czynności np. związanych z ogrodem, ale tych się nie wykonuje bardzo często (nie hodujemy nic wymagającego). Natomiast na co dzień jest lepiej, bo jak się zabałagani jedno pomieszczenie, nie wpływa to na komfort korzystania z innych. W mieszkaniu na wszystko brakowało miejsca, każdą rzecz trzeba było od razu odkładać na miejsce, układać według ustalonego systemu bo inaczej to nic się nie mieściło nigdzie, od razu wszędzie panował chaos.
U nas wieczny bałagan, maluchy są jak tornado, brakuje miejsca na rzeczy, a do tego cały czas wykańczamy ogród z perzem też potrzebuje morza czasu na ogarnianie, maluchy mocno wymagające, H ma silne leki separacyjne i od 18 do toalety wyjść nie mogę a gdzie tu mówić o sprzątaniu ... Odpuściłam, w końcu wyrosną to będzie latwiej
Od kiedy nie mamy już malutkich dzieci w domu, łatwiej jest o porządek. Starsze dzieci już wiele ogarniają same, czasami bez proszenia posprzątają w łazience, wywieszszą pranie, odkurzą lub posprzątają swoje pokoje. Ja już czuję, że nie mam tyle werwy co kiedyś. Przy pracy zawodowej jestem w stanie sprzątać jedynie z doskoku, spontanicznie. Jedynie kuchnia musi być ogarnięta zawsze na koniec dnia. Nie mam ambicji, żeby zawsze było na tip-top. Nawet muszę przyznać, że nie przepadam za wizytami w pedantycznie wysprzatanych domach, bo to wprowadza jakieś takie wewnętrzne napięcie.
Na ile mogą, niech robią. Bo jak będą starsze, będą cały czas oczekiwać, że ich wyręczysz. Z doświadczenia mówię. Jak prosiłem żonę żeby pozwoliła dzieciom coś tam pozmywać, to nie, sama lepiej zrobię, one nie potrafią. No i teraz faktycznie "nie potrafią". Z wyjątkiem dni kiedy żona jedzie w delegację i wtedy jakoś się pusto w zlewie samo robi .
Tak, dzieci powinny sprzątać. Inaczej nie będą szanować porządku i włożonej pracy. Oczywiście dostosować do możliwości i wieku dzieci. Niemniej jednak radziłbym nie podchodzić zbyt ostro i sztywno do tematu porządku, np. jeśli dziecko pół dnia układało jakąś budowlę z klocków to nie zmuszać do sprzątnięcia bo przyszedł czas sprzątania. Niech się nacieszy swoim dziełem. Pewien poziom nieporządku warto po prostu zaakceptować. Dom w którym sa dzieci a jest wszędzie sterylny porządek jest podejrzanie dziwny,
Nie wchodzę do pokojów dzieci, jak nie chcę widzieć bałaganu Dbam o kuchnię i duży pokój. W sobotę mąż sprząta na mokro podłogi i łazienkę, odkurzają odkurzaczem i ściereczką - dzieci. Okna- mąż z pomocą dzieci, 2 razy w roku. Ja piorę firanki i zasłonki, i prasuję. Pościel - ja zmieniam, angażując mocno dzieci. Kurze na szafach - ja - parę razy w roku razem z przeglądem rzeczy (do wyrzucenia, do oddania). Zamiana ciuchów zimowe/letnie - ja. Generalnie - to co wysoko, robię ja, to co nisko - inni.
- likwidacja 2/3 klamotow przy okazji przeprowadzki
-wynajmowanie mieszkania - trudniej mentalnie coś nowego kupić
- zamordyzm prezentowy (dopiero wprowadzam... Tłumaczę dalszej rodzinie, że kolejny plastik jest dzieciom niepotrzebny; przede mną jeszcze tłumaczenie dzieciom) - wprowadzenie obowiązków (z okresem szkoleniowym) każdemu dziecku, pilnowanie najmniejszych pierdół (jak zdarta płyta powtarzam np. buty, kurtka na miejsce) - umiarkowanie - istnienie garderoby i piwnicy, suszenie poza mieszkaniem albo w suszarce (mieszkanie jest prostsze w odbiorze wizualnym)
- podejście: to moj dom i ja tu rządzę
- każda rzecz ma swoje miejsce na półce, też laptop, ładowarka, zeszyt, świeże owoce itd
Komentarz
Na ile mogą, niech robią. Bo jak będą starsze, będą cały czas oczekiwać, że ich wyręczysz. Z doświadczenia mówię. Jak prosiłem żonę żeby pozwoliła dzieciom coś tam pozmywać, to nie, sama lepiej zrobię, one nie potrafią. No i teraz faktycznie "nie potrafią". Z wyjątkiem dni kiedy żona jedzie w delegację i wtedy jakoś się pusto w zlewie samo robi .
Niemniej jednak radziłbym nie podchodzić zbyt ostro i sztywno do tematu porządku, np. jeśli dziecko pół dnia układało jakąś budowlę z klocków to nie zmuszać do sprzątnięcia bo przyszedł czas sprzątania. Niech się nacieszy swoim dziełem. Pewien poziom nieporządku warto po prostu zaakceptować.
Dom w którym sa dzieci a jest wszędzie sterylny porządek jest podejrzanie dziwny,
- większy metraż
- wprowadzenie obowiązków (z okresem szkoleniowym) każdemu dziecku, pilnowanie najmniejszych pierdół (jak zdarta płyta powtarzam np. buty, kurtka na miejsce)
- umiarkowanie
- istnienie garderoby i piwnicy, suszenie poza mieszkaniem albo w suszarce (mieszkanie jest prostsze w odbiorze wizualnym)