napisałem to już lata temu, ale trzeba to powtarzać
podstawą wychowania jest towarzyszenie w dorastaniu dzieci i pomoc im w tej ICH drodze.
Można to dość łatwo skonkretyzować, zaczynając od pierwszych chwil życia:
pierwsze i najważniejsze, zawsze, to zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i oparcia dla dziecka potem przychodzi pomoc w poznaniu świata, więc noszenie i rozmawianie z maluchami, czytanie książek, nauka czytania i liczenia, wspieranie w ich talentach, podsuwanie lektur,
oraz codzienność w dawaniu przykładu, zaufanie, gdyż zaufanie rodzi zobowiązanie, ewentualnie dawanie rad, to chyba wszystko, co można i trzeba dać dziecku
Służba ludziom i Bogu to dla mnie bardzo trudny temat. Obok posłuszeństwa i wstrzemięźliwości jest to filar walki chrześcijańskiej. Do służby innym odnosi się ślub ubóstwa (obok ślubów czystości i posłuszeństwa), który składany jest przez mnichów. Służba innym zwycięża chciwość. Anioł Gabriel jest potężnym wsparciem dla służących i służebnic. Dla ludzi chcących nauczyć się służyć, polecam gorąco wsparcie tego niesamowitego Anioła. Bo nawet zrozumieć Wolę Bożą w temacie służby (serviam) nie jest łatwo. Odnosi się do niej fragment Biblii opisującej Jezusa walczącego z Szatanem:
Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz.
napisałem to już lata temu, ale trzeba to powtarzać
podstawą wychowania jest towarzyszenie w dorastaniu dzieci i pomoc im w tej ICH drodze.
Można to dość łatwo skonkretyzować, zaczynając od pierwszych chwil życia:
pierwsze i najważniejsze, zawsze, to zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i oparcia dla dziecka potem przychodzi pomoc w poznaniu świata, więc noszenie i rozmawianie z maluchami, czytanie książek, nauka czytania i liczenia, wspieranie w ich talentach, podsuwanie lektur,
oraz codzienność w dawaniu przykładu, zaufanie, gdyż zaufanie rodzi zobowiązanie, ewentualnie dawanie rad, to chyba wszystko, co można i trzeba dać dziecku
A gdzie miejsce na realizację siebie - zawodowo czy społecznie, skoro większość dorosłego życia podporządkowujesz pod potrzeby własnych dzieci a nie swoje własne?
To chyba powinna być zasada jak z maskami w samolocie - „najpierw zakładamy sobie, a następnie dziecku”.
jestem odludkiem, więc przez czas jakiś zajmowałem się fizyką, teoretyczną, na własny rachunek; ale to tylko dodatek do zadania podstawowego
Domyślam się, że żona nie pracowała, więc musiałeś coś robić w życiu za co dostawałeś pieniądze.
w końcówce komuny robiłem zapinki do broszek, takie agrafki z płaską stopką, w 90-tym to padło, potem uprawiałem maliny, a potem żyłem (biednie) z najmu
AyEm tak najpierw zakładamy maskę sobie. W chwili zagrożenia. Wtedy jest większa szansa ze założymy ją nie tylko dziecku ale i innym ludziom.
Taka sama zasada jest w życiu. Niezadowolona z życia matka czy niespełniony zawodowo ojciec podporządkowujący swoje życie dzieciom jest właśnie w takiej sytuacji „bez maski”. Prędzej czy później to wyjdzie i sam się „udusi”. Dzieci przeżyją, ale czy będą szczęśliwe widząc poświęcenie rodziców?
nie potrafisz sobie wyobrazić satysfakcji, jaką daje wzrastanie dziecka, nie mówiąc o satysfakcji z widoku dzieci zakładających rodziny, z wnuków, z tego kawałka świata, który się samemu zbudowało...
przepraszam za porównanie, ale satysfakcja z "osiągnięć zawodowych" ma wartość mniejszą od satysfakcji mrówki, budującej mrowisko
owszem, miałem, ale skończyły się wraz z pojawieniem się dzieci, wówczas to one stały się najważniejsze;
jeśli praca może odbywać się z domu lub z niezbyt długą nieobecnością, to można to pogodzić z należytą opieką nad dziećmi; istnieją też zajęcia o dużo większej wartości, niż zarabianie dla samego zarabiania
myślę, że to tylko wygodna wymówka, żeby nie być innym, niż wszyscy;
to, czego dzieci potrzebują, to nie pieniądze, tylko czas rodzica - czytanie książek, uczenie czytania, wspieranie zainteresowań i talentów, noszenie po nocach i dniach, rozmowy - wszystko to tylko wtedy, gdy dziecko da znać, że jest potrzebne, lub nie odejdzie znudzone
w znanych mi przypadkach jest znacząca różnica, np. między mną i moimi dziećmi i dla tej różnicy, warto żyć w ubóstwie (które, swoją drogą, też daje dobre efekty wychowawcze)
w znanych mi przypadkach jest znacząca różnica, np. między mną i moimi dziećmi i dla tej różnicy, warto żyć w ubóstwie (które, swoją drogą, też daje dobre efekty wychowawcze)
Wiesz - jak to mówił ks. Pawlukiewicz - „trzeba znać granice między ubóstwem a dziadostwem”. Zasłanianie się dziećmi, żeby nie wkładać wysiłku w prace jest raczej tym drugim. Przecież jak dzieci chodziły do przedszkola czy do szkoły to miałeś całe dnie, żeby robić coś pożytecznego. A Ty siedziałeś i czekałeś aż wrócą do domu?
gdzieś tam wyżej pisałem, że zajmowałem się fizyką, robiłem zapinki, doglądałem malin i takie tam
w znanych mi przypadkach jest znacząca różnica, np. między mną i moimi dziećmi i dla tej różnicy, warto żyć w ubóstwie (które, swoją drogą, też daje dobre efekty wychowawcze)
Wiesz - jak to mówił ks. Pawlukiewicz - „trzeba znać granice między ubóstwem a dziadostwem”. Zasłanianie się dziećmi, żeby nie wkładać wysiłku w prace jest raczej tym drugim. Przecież jak dzieci chodziły do przedszkola czy do szkoły to miałeś całe dnie, żeby robić coś pożytecznego. A Ty siedziałeś i czekałeś aż wrócą do domu?
gdzieś tam wyżej pisałem, że zajmowałem się fizyką
Czyli co konkretnie? Byłeś nauczycielem, korepetytorem, naukowcem?
jest taka dziedzina fizyki, która w dawnych czasach nazywała się aksjomatyczną teorią pola, oraz dział matematyki zwany alternatywną teorią zbiorów, udało mi się , tak mi się wydaje, pokazać, że niektóre aksjomaty teorii pola wynikają dosyć naturalnie z alternatywnej teorii zbiorów
rozmowa zeszła, z wychowania dzieci, na moje życie
a o moim życiu świadczy rezultat wychowania dzieci, dwoje z nich, jest tu na forum, więc jeśli uważasz, że konfabuluję czy coś w tym rodzaju to nie mamy o czym rozmawiać
rozmowa zeszła, z wychowania dzieci, na moje życie
a o moim życiu świadczy rezultat wychowania dzieci, dwoje z nich, jest tu na forum, więc jeśli uważasz, że konfabuluję czy coś w tym rodzaju to nie mamy o czym rozmawiać
Jestem pod wrażeniem Twojego opanowania i cierpliwości.
Komentarz
i jestem z tego dumny
napisałem to już lata temu, ale trzeba to powtarzać
podstawą wychowania jest towarzyszenie w dorastaniu dzieci i pomoc im w tej ICH drodze.
Można to dość łatwo skonkretyzować, zaczynając od pierwszych chwil życia:
pierwsze i najważniejsze, zawsze, to zapewnienie poczucia bezpieczeństwa i oparcia dla dziecka
potem przychodzi pomoc w poznaniu świata, więc noszenie i rozmawianie z maluchami, czytanie książek, nauka czytania i liczenia, wspieranie w ich talentach, podsuwanie lektur,
oraz codzienność w dawaniu przykładu,
zaufanie, gdyż zaufanie rodzi zobowiązanie,
ewentualnie dawanie rad,
to chyba wszystko, co można i trzeba dać dziecku
służba nie w znaczeniu podległości, tylko jako wykonywanie obowiązku
i tego też, przez własny przykład, powinniśmy nauczyć dzieci
Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje. Lecz Jezus mu odrzekł: Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz.
ale to tylko dodatek do zadania podstawowego
potem uprawiałem maliny, a potem żyłem (biednie) z najmu
przepraszam za porównanie, ale satysfakcja z "osiągnięć zawodowych"
ma wartość mniejszą od satysfakcji mrówki, budującej mrowisko
wówczas to one stały się najważniejsze;
jeśli praca może odbywać się z domu lub z niezbyt długą nieobecnością, to można to pogodzić z należytą opieką nad dziećmi;
istnieją też zajęcia o dużo większej wartości, niż zarabianie dla samego zarabiania
to, czego dzieci potrzebują, to nie pieniądze, tylko czas rodzica - czytanie książek, uczenie czytania, wspieranie zainteresowań i talentów, noszenie po nocach i dniach, rozmowy - wszystko to tylko wtedy, gdy dziecko da znać, że jest potrzebne, lub nie odejdzie znudzone
przy pracy stacjonarnej, nie mówiąc np. o handlowcach, czy marynarzach
w znanych mi przypadkach jest znacząca różnica, np. między mną i moimi dziećmi
i dla tej różnicy, warto żyć w ubóstwie (które, swoją drogą, też daje dobre efekty wychowawcze)
tak się składa, że moje dzieci pracują w domu i mają wystarczająco dużo czasu, by zajmować się dziećmi
w zaufaniu do rodziców
oraz dział matematyki zwany alternatywną teorią zbiorów, udało mi się , tak mi się wydaje, pokazać, że niektóre aksjomaty teorii pola wynikają dosyć naturalnie z alternatywnej teorii zbiorów
ja
a o moim życiu świadczy rezultat wychowania dzieci,
dwoje z nich, jest tu na forum,
więc jeśli uważasz, że konfabuluję czy coś w tym rodzaju
to nie mamy o czym rozmawiać