Ekstra. Im lepsza polityka prorodzinna tym lepiej. Byleby tylko pracodawca nie stwierdził że skoro tak to on ma oszczędności. Matkom płaci o 1500zl mniej.
Z jednej strony jest tu wyraźna zachęta do pracy, więc widzę pewne plusy takiego rozdawnictwa, z drugiej strony to jest nadal rozdawnictwo, kosztowne dla budżetu, proinflacyjne. Mam wrażenie że niestety Platforma uważa, że żeby wygrać wybory musi ścigać się z Pisem na populizm.
Z jednej strony jest tu wyraźna zachęta do pracy, więc widzę pewne plusy takiego rozdawnictwa, z drugiej strony to jest nadal rozdawnictwo, kosztowne dla budżetu, proinflacyjne. Mam wrażenie że niestety Platforma uważa, że żeby wygrać wybory musi ścigać się z Pisem na populizm.
Ale dlaczego zachęta do pracy ma być plusem? Przecież jak matka po urodzeniu dziecka nie wraca do pracy, to jej miejsce pracy nie znika. Na jej miejsce pracy wchodzi ktoś inny. A na takie umowy na zastępstwo mogą się załapać osoby bez doświadczenia.
Tak było w moim przypadku. Przy wszystkich moich ciążach na zastępstwo przychodziły młode dziewczyny bez doświadczenia zaraz po studiach. Każda z nich miała okazję nabrać doświadczenia i potem po moim powrocie zostały już w firmie na innych stanowiskach, bo to albo ktoś odchodził na emeryturę, albo była reorganizacja i powstały nowe stanowiska. Część potem się przeniosła do innych pracodawców, ale już z kilkuletnim doświadczeniem, a nie jako absolwentki, które od lat nie mogą się nigdzie załapać.
Uważam, że każda matka powinna mieć prawo wychowywać własne dzieci i że nie powinien to być przywilej tylko dla bogatych. Takie stawianie nacisku na dużą liczbę żłobków, dopłacanie do opiekunek to niemal traktowanie kobiet jak inkubatorów, ma urodzić i wracać do fabryki. Jeszcze skróćmy urlopy macierzyńskie i rodzicielskie, przecież ta nieobecność matek na rynku pracy tyle kosztuje gospodarkę, no bo jej praca leży odłogiem...
Komentarz
Tak było w moim przypadku. Przy wszystkich moich ciążach na zastępstwo przychodziły młode dziewczyny bez doświadczenia zaraz po studiach. Każda z nich miała okazję nabrać doświadczenia i potem po moim powrocie zostały już w firmie na innych stanowiskach, bo to albo ktoś odchodził na emeryturę, albo była reorganizacja i powstały nowe stanowiska. Część potem się przeniosła do innych pracodawców, ale już z kilkuletnim doświadczeniem, a nie jako absolwentki, które od lat nie mogą się nigdzie załapać.
Uważam, że każda matka powinna mieć prawo wychowywać własne dzieci i że nie powinien to być przywilej tylko dla bogatych. Takie stawianie nacisku na dużą liczbę żłobków, dopłacanie do opiekunek to niemal traktowanie kobiet jak inkubatorów, ma urodzić i wracać do fabryki. Jeszcze skróćmy urlopy macierzyńskie i rodzicielskie, przecież ta nieobecność matek na rynku pracy tyle kosztuje gospodarkę, no bo jej praca leży odłogiem...