Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Wielki Piątek

Ukrzyżowanie było najokrutniejszym i najhaniebniejszym rodzajem tortur, jakie stosowano w czasach Jezusa. Na Całunie widać ranę po przebiciu gwoźdźmi nadgarstków. Natomiast z odbicia stóp wnioskuje się, że zostały one przybite jednym gwoździem do pionowego pala krzyża. Przebił on kość stępu. Stopy są ułożone lewa na prawej.
Ręce przybijano do krzyża gwoźdźmi w nadgarstkach, a nie w dłoniach, bo tylko wtedy mogły utrzymać ciężar ciała wiszącego na krzyżu. Dłonie przebite gwoździem i obciążone wagą ciała rozrywają się. Gwoździe wbijano więc w przestrzeń zwaną szczeliną Destota, znajdującą się pomiędzy kośćmi nadgarstka. W tym miejscu nie przebiega żadne większe naczynie krwionośne, ale przechodzi nerw pośrodkowy, kierujący ruchami kciuka. „Nerwy pośrodkowe – pisze dr P. Barbet – do których dotarł gwóźdź, pełnią funkcję ruchową, ale są równocześnie sygnalizatorami bólu. Jest on straszliwy, ale do wytrzymania. W przeciwnym razie człowiek straciłby przytomność”.
Z rany na lewym nadgarstku są widoczne dwa krwotoki. Dzięki temu uczeni mogli odtworzyć pozycję rąk przybitych do belki poprzecznej krzyża. Ich kąt rozwarcia wynosi 10 stopni, a więc Jezus, wisząc na krzyżu, co pewien czas usiłował się unieść, aby nabrać powietrza, i wtedy przyjmował pozycję 65 stopni od osi ramienia, a kiedy opadał – 55 stopni. Na kilka chwil kąt nachylenia ramion się zmieniał i wtedy Jezus mógł nabrać powietrza. Ból i wyczerpanie zmuszały Go do ponownego opadnięcia. Ten rytm podciągania się i opadania na przybitych gwoździami do krzyża rękach i nogach trwał około 3 godzin i powodował straszliwe cierpienie. W miarę upływu czasu stawał się coraz częstszy, aż do całkowitego wyczerpania sił i śmierci.
Pęknięcie serca
Analiza rany prawego boku o szerokości 1,5 cm i długości 4,5 cm oraz obfity wypływ krwi i płynu nagromadzonego w jamie opłucnej wskazują, że bezpośrednią przyczyną śmierci było pęknięcie mięśnia sercowego na skutek zawału, po którym nastąpiło przedostanie się krwi do osierdzia (mogło się tam zgromadzić nawet do 2 litrów), a następnie do jamy opłucnej, wywołując hemoperikardię. Gwałtowne rozerwanie osierdzia pod wpływem silnego ciśnienia nagromadzonej tam krwi wywołuje porażający ból w okolicy mostka. Spowodowało to natychmiastowy krzyk, po którym Jezus umarł. „A Jezus jeszcze raz zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha” (Mt 27,50). Gwałtowna śmierć, do której doszło w stanie pełnej świadomości, przy skrajnym wyczerpaniu, zazwyczaj powoduje natychmiastową pośmiertną sztywność (stężenie pośmiertne). Tłumaczy to wyprężoną pozycję ciała na Całunie.
Przebite serce Zbawiciela
W krótkim czasie po śmierci doszło do podziału nagromadzonej w osierdziu krwi na czerwone ciałka, które zgromadziły się w dolnej części, i bezbarwne osocze, które pozostało w górnej części opłucnej. Po przebiciu klatki piersiowej włócznią doszło do gwałtownego wylewu na zewnątrz najpierw czerwonych ciałek krwi, a następnie osocza: „krwi i wody” – jak napisał w Ewangelii św. Jan (19,34).
Przebite serce Zbawiciela jest znakiem, do jakiego stopnia Bóg nas umiłował. Stając się prawdziwym człowiekiem, dobrowolnie „ogołocił samego siebie” i przyjął prawdziwą ludzką śmierć oraz grzechy wszystkich ludzi. On, całkowicie niewinny, jako Bóg-Człowiek, który nie znał grzechu, doświadczył w czasie męki i śmierci krzyżowej, jak straszliwym cierpieniem jest grzech.
„On się obarczył naszym cierpieniem. On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy” (Iz 53,4-5).

Podziękowali 3Aniuszka Beta Berenika

Komentarz

  • To będziemy śpiewać dziś na adoracji:

  • A to czytać:

    Chrystus Jezus jest naszym arcykapłanem, a Jego drogocenne ciało jest naszą ofiarą, którą złożył na ołtarzu krzyża dla zbawienia wszystkich ludzi.

    Krew wylana dla naszego odkupienia nie była krwią cielców i kozłów, jak za dawnego Przymierza, lecz krwią niewinnego baranka, Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela. Świątynia, w której nasz arcykapłan dokonał ofiary, nie była wzniesiona ręką ludzi, lecz została uczyniona jedynie mocą samego Boga. Albowiem Chrystus wylał swą krew w obliczu całego świata, a ta świątynia, którą jest świat, została ukształtowana ręką Boga. Świątynia ta dzieli się na dwie części: pierwsza z nich jest tą ziemią, którą obecnie zamieszkujemy; druga jej część jest jeszcze zakryta przed nami.

    Chrystus więc złożył ofiarę tu na ziemi wtedy, kiedy poniósł gorzką śmierć; potem przywdział nową szatę nieśmiertelności i przez własną krew wszedł do Miejsca Świętego, czyli do nieba; tam zaś przed tronem Ojca składa w darze tę krew bezcenną, siedmiokroć wylaną za ludzi obciążonych grzechem.

    Ta ofiara jest Bogu tak dalece miła, że gdy tylko na nią spojrzy, nie może nie wzruszyć się nami i okazuje miłosierdzie wszystkim prawdziwie się nawracającym. Jest to ofiara, która trwa zawsze i nie składa się jej raz w roku, jak czynili Żydzi, ale sprawuje się ją każdego dnia, a nawet w każdej godzinie. Z niej też czerpiemy pociechę i niezawodną pomoc. Dlatego jest powiedziane w liście do Hebrajczyków: "Zdobywszy wieczne odkupienie".

    W tej świętej i nieprzemijającej ofierze mają udział ci wszyscy, którzy ze szczerym żalem czynią pokutę za swoje występki i postanawiają już więcej do nich nie wracać, ale wiernie trwać na drodze cnoty.

    O tym wszystkim tak pisze Apostoł Jan: "Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Boga, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata".

    /Z Komentarza św. Jana Fishera, biskupa i męczennika, do psalmu sto trzydziestego/


  • I jeszcze:

    O krzyżu święty,

    Droższy mi nad wszelki blask i cenę najświetniejszych i najdroższych kamieni!

    Tyś był kresem prac i trudów Pana Jezusa, końcem cierpień i początkiem chwały Jego

    Oraz wstępem do wielmożności królestwa Bożego.

    Obejmuję cię,

    Całuję cię,

    Do serca swego tulę jako najdroższy mój klejnot.

    Z ciebie weseli się niebo,

    Przed Toba drży piekło.

    Tyś jest jarzmem wdzięcznym i zadatkiem wiecznej szczęśliwości,

    odpocznieniem i siłą każdego chrześcijanina.

    Niech przez Ciebie przyjmie mnie ten, który przez ciebie mnie odkupił

    I z miłosierdzia swojego na tobie za mnie umarł.


    ks. Sopoćko


  • Spotkasz, człowieka, który ma w sobie jad, to daj mu miłość. Nikt nie może dać czegoś, czego nie ma. On miłości nie ma, ty mu ją daj - z dzisiejszego kazania.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.