A to nie prezydent zapraszał sobie gości na pokład?
NIE! Prezydent Kaczyński był do końca przekonany, że w jego samolocie będą lecieli dziennikarze.
A skąd takie dane? Takie informacje? Bo np zdaje się,że rodziny ofiar coś wspominały,że ich bliscy jadą na zaproszenie prezydenta Kaczyńskiego, "jego" samolotem i że prezydentowi się nie odmawia?
Relacja jednego z dziennikarzy: Nasz samolot miał odlecieć o 5 rano. Rzadko mam okazję towarzyszyć Prezydentowi w czasie oficjalnych wizyt, tym razem, na wyjazd do Katynia zgłosiłem się na ochotnika. Dopiero na Okęciu okazało się, że dziennikarze mają lecieć Jakiem, a dopiero godzinę po nas wystartuje Tupolew. OK - pomyślałem, widocznie zabrakło dla nas miejsca w "Tutce". Gdy wszyscy siedzieliśmy już wewnątrz Jaka okazało się, że jeden z silników nie chce się uruchomić. Pilot grzecznie przeprosił mówiąc, że musimy przenieść się do drugiego Jaka, który stoi obok. Ktoś zażartował: "Jest jeszcze trzeci?" "Tak" - odparł pilot. "Czeka w hangarze". Po przymusowej przesiadce wszystko poszło już zgodnie z planem. Start, lot i lądowanie przebiegły bez żadnych przeszkód, choć faktem jest, że z gęstej mgły wyszliśmy tuż nad pasem startowym.
(...) Trudno opisać to, co widzimy. Wydawałoby się, że potężna, żelazna przecież maszyna nie może tak po prostu rozpaść się tyle części. Właściwie trudno powiedzieć, że to szczątki samolotu. Nie rozpoznalibyśmy go, gdyby nie leżący kołami do góry fragment podwozia. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak duży samolot rozpadł się na setki małych fragmentów, leży na wcale niewielkiej powierzchni, może 100 metrów, co może oznaczać, że z ogromną siłą uderzył w ziemię i od razu zatrzymał się w miejscu. Grunt jest tutaj bardzo miękki. Stąpamy po piasku przywiezionym tu przez wywrotki, a mimo to ziemia ugina się jakbyśmy stali na bagnie. Teren na którym leży wrak otoczony jest biało-czerwona taśmą. Pilnują go żołnierze. Patrzę na to wszystko i nie wierzę własnym oczom. Znowu pytam siebie: Jak? Jak to się mogło stać?
Więc nie chrzan @Klarcia że prezydent jeinmiql nic do powiedzenia. Bo to on tworzył te listę a za jego poelceniem urzędnik kancelarii Albo urzędnik kancelarii w porozumieniu z prezydentem
Listę tworzył prezydent Kaczyński, ale to nie jego Kancelaria wyznaczała - jakimi samolotami delegacja poleci i kto, gdzie będzie siedział. Politycy do końca byli przekonani, że z nimi polecą dziennikarze.
Listę tworzył prezydent Kaczyński, ale to nie jego Kancelaria wyznaczała - jakimi samolotami delegacja poleci i kto, gdzie będzie siedział. Politycy do końca byli przekonani, że z nimi polecą dziennikarze.
A jakie to ma znaczenie,kto jakie miał poczucie czy przekonanie? Jeszcze przed momentem pisałaś,że kancelaria prezydenta jeinkiala żadnej decyzyjności Owszem, miała. I wykorzystała swoje prawo do d cudowanai o tym wyjeździe,choć od miesięcy wcześniej były przepychanki.
Komentarz
Relacja jednego z dziennikarzy:
Nasz samolot miał odlecieć o 5 rano. Rzadko mam okazję towarzyszyć Prezydentowi w czasie oficjalnych wizyt, tym razem, na wyjazd do Katynia zgłosiłem się na ochotnika. Dopiero na Okęciu okazało się, że dziennikarze mają lecieć Jakiem, a dopiero godzinę po nas wystartuje Tupolew. OK - pomyślałem, widocznie zabrakło dla nas miejsca w "Tutce". Gdy wszyscy siedzieliśmy już wewnątrz Jaka okazało się, że jeden z silników nie chce się uruchomić. Pilot grzecznie przeprosił mówiąc, że musimy przenieść się do drugiego Jaka, który stoi obok. Ktoś zażartował: "Jest jeszcze trzeci?" "Tak" - odparł pilot. "Czeka w hangarze". Po przymusowej przesiadce wszystko poszło już zgodnie z planem. Start, lot i lądowanie przebiegły bez żadnych przeszkód, choć faktem jest, że z gęstej mgły wyszliśmy tuż nad pasem startowym.
(...) Trudno opisać to, co widzimy. Wydawałoby się, że potężna, żelazna przecież maszyna nie może tak po prostu rozpaść się tyle części. Właściwie trudno powiedzieć, że to szczątki samolotu. Nie rozpoznalibyśmy go, gdyby nie leżący kołami do góry fragment podwozia. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak duży samolot rozpadł się na setki małych fragmentów, leży na wcale niewielkiej powierzchni, może 100 metrów, co może oznaczać, że z ogromną siłą uderzył w ziemię i od razu zatrzymał się w miejscu. Grunt jest tutaj bardzo miękki. Stąpamy po piasku przywiezionym tu przez wywrotki, a mimo to ziemia ugina się jakbyśmy stali na bagnie. Teren na którym leży wrak otoczony jest biało-czerwona taśmą. Pilnują go żołnierze. Patrzę na to wszystko i nie wierzę własnym oczom. Znowu pytam siebie: Jak? Jak to się mogło stać?
https://www.fakt.pl/polityka/katastrofa-smolenska-oni-mieli-wsiasc-do-samolotu-oszukali-przeznaczenie/9jbtyc8
Tu info,że lista pasażerów została przekazana bezpośrednio z kancelarii do pułku lotnictwa
https://www.newsweek.pl/polska/fakty-kancelaria-prezydenta-ukladala-liste-pasazerow/5wg597j
Więc nie chrzan @Klarcia że prezydent jeinmiql nic do powiedzenia.
Bo to on tworzył te listę a za jego poelceniem urzędnik kancelarii
Albo urzędnik kancelarii w porozumieniu z prezydentem
Zarzucisz jakimiś konkretnymi danymi,bo może faktycznie coś przeoczyłam
Jeszcze przed momentem pisałaś,że kancelaria prezydenta jeinkiala żadnej decyzyjności
Owszem, miała.
I wykorzystała swoje prawo do d cudowanai o tym wyjeździe,choć od miesięcy wcześniej były przepychanki.
Na razie nie napisałeś i nie podałeś żadnych konkretów. A prosiłam.