W sąsiednim wątku rozmawiamy o tym, że nauczyciele zarabiają mniej, niż by chcieli. Czemu zatem nie zmienią pracy? Tak robi każdy, komu nie odpowiada jego praca. A może zawód nauczyciela ma jeszcze inne zalety, które są ważniejsze od pensji? Mi przychodzi do głowy kilka pomysłów.
1. Stabilna praca na całe życie. Rynek szkolny to rynek pracownika. Nauczyciel zawsze będzie miał pracę w swoim zawodzie, nie musi się martwić o swoją przyszłość.
2. Dorabianie korepetycjami. U nas płaci się min. 100 zł za godzinę dodatkowych zajęć. Jeżeli nauczyciel chce, to może spokojnie dorobić do pensji, bo...
3. Niewielkie pensum - 18 h w tygodniu. Normalnie człowiek siedzi w pracy 40 h, a nauczyciel połowę tego. Oczywiście, że musi w domu sprawdzać kartkówki i planować zajęcia, ale sam jest panem swojego czasu.
4. Łatwiejsze ułożenie życia rodzinnego. Nikt nie zwolni nauczycielki na urlopie wychowawczym, może też dostosować swój prywatny czas pracy do potrzeb rodziny.
5. Status funkcjonariusza publicznego. Nauczyciel pozostaje pod parasolem ochronnym państwa, także dyrektor szkoły jest zobowiązany dbać o jego prawa.
Komentarz
Nie wiem, gdybam, po nauczycielach w szkołach moich dzieci, którzy autentycznie lubią uczyć.
W pewnych kwestiach jednak nauczyciel nie jest panem swojego czasu - masz obowiązek uczestnictwa w festynach, zebraniach, szkoleniach, wyjściach. I jeśli dyrektor szkoły jest normalny to da się to wszystko zorganizować, przygotowac ale pracowałam i w takiej placówce gdzie informacja o całodniowym, sobotnim szkoleniu była podawana trzy dni przed. Argument - masz 40 godzinny tydzień pracy i masz być dyspozycyjny, kropka. Albo siedzisz jak na szpilkach na radzie pedagogicznej, która przedłuża się coraz bardziej a do 17.30 musisz odebrać dziecko z przedszkola. Dlatego też podstawą jest dobry dyrektor, taki, który szanuje pracowników - podaje przybliżony czas szkolenia, rady, informuje odpowiednio wcześniej o dodatkowych pracach. I o takich trochę trudno.
Korepetycje nie są dla każdego, 100 to biorą egzaminatorzy maturalni, nauczyciele języków obcych. Nauczyciel przyrody czy nauczania zintegrowanego nie dorobi sobie tak łatwo, musi mieć jakiś dodatkowy pomysł na siebie.
Moja mama bardzo za to chwaliła sobie fakt, że nie musiała się zastanawiać co z nami zrobić przez większość wakacji (część miała pracującą: ostatnie dwa tygodnie sierpnia i pierwszy lipca) i inne dni wolne w szkole (choć tu też czasem miała tzw. dyżury).
Poza tym mama lubi uczyć. Tak po prostu. Jeszcze trzaska nowe zestawy maturalne/ z egzaminu 8 klasisty przed snem, żeby dzieci były na bieżąco. W covidzie ogarnęła wszystkie te rzeczy, których nie znała/nie lubiła typu messenger czy nagrywanie kamerką przy porządnej tablicy, żeby tylko dzieci miały jak najlepiej, pomimo warunków. Dobija ją za to papierologia.
Problemem głównym, myślę są bardzo niskie zarobki na samym początku kariery nauczyciela (do niedawna poniżej najniższej krajowej) oraz to, że czasami karta nauczyciela chroni nauczycieli nie wywiązujących się ze swoich obowiązków przed zwolnieniem.
Są ludzie, którzy po prostu robią w życiu coś, co wg nich warto robić, dla czego warto się starać.
Dla niektorych uczenie młodego pokolenia jest taka rzeczą.
I bardzo podoba mi się ta praca. Lubię się przygotowywać do zajęć. Planować co i jak poprowadzę. Naprawdę daje dużo satysfakcji
Aż żałuję, że niedługo koniec, ale z drugiej strony, bardzo ciężko łączyć mi pracę w weekendy z opieką nad własnymi dziećmi:'(
. Status funkcjonariusza absolutnie nic nie daje, o czym świadczą postępki uczniów, o których ostatnio głośno.
Korki? Mus. Inaczej się nie utrzymasz. Ja ich szczerze nienawidzę. W Finlandii nikt o czymś takim nie słyszał, bo , cytuję ""co? Po pracy jest czas dla rodziny. Zresztą, po co? Zarabiamy bardzo dużo, nie ma takiej potrzeby "".
Znam wiele osób, które żeby spiąć budżet pracują 40 h, plus dodatkowe prace po godzinach i w weekendy. Gdzie oni mają czas na życie rodzinne? Często od 7 do 19 w pracy.
Uwierz, to co teraz ma miejsce w szkole to horror. Trzeba być wyjątkowo silnym psychicznie, by w niej pracować. I z całym szacunkiem dla całej reszty budżetówki, serio, nie porównywalabym tego z pracą nauczyciela w szkole.
Są miejsca pracy, co najmniej równie ciężkie, wierz mi.
Nie uważam, że tak powinno być.
Widzę jak młodzi ludzie się wypalają, bo ileż można pracować po 50- 60 h tygodniowo.
Tylko mam wrażenie, że nauczyciel równa się ccierpietnik. Można odnieść wrażenie, że tylko im jest ciężko, a praca ta ma jednak pewne plusy, których inne, bywa że równie ciężkie, nie mają.
Oczekwiania cudów,zajmowanej się tysiącem sprawi i tłumaczenie,że naprawdę nie szkola winna temu,że uczennicą przywaliła nauczycielce żelazkiem albo się dwóch kogucików pobiło....klasy 30 osobowe a wymagania,jakby było u żniwo w klasie 5.
Papiery, papierzyska.
Rodzic mogący zrobić aferę o bzdurę i kuratoria,które przykelpia każda bzdurę,byleby tylko rodzica zadowolić.
Jedyna branża, w której każdy może podważać specjalistę.
Qidzeilwicie keidys oddział,na którym leży chory w ostatnim stadium choroby nowotworowej,chory psychicznie zagrażający życiu i zdrowiu innych,połamany z wypadku,nieprzytomny po urazie mózgu,poparzony i po operacji wyrostka?
I zajmuje się nimi qszaytkimi jeden lekarz?
Nie?
Nie właśnie.
A współczesna szkoła to takie ładnie oddział szpitalny,do tego fatalnie wyposażony i dofinansowany.
Zamiast leków masz wodę święconą i aspirynę.
I masz wszystkich jednakowo leczyć i wyleczyć
Dlatego powinno wywalać się ze szkoły tych uczniów których nauka wykracza poza możliwości takiej placówki. Szpital jak nie ma kardiologa, to nie przyjmie pacjenta z chorym sercem, aby potem udawać że go jakoś leczy.
To jest przyszłościowe. Niedługo 1/4 naszej młodzieży będzie miała zaburzenia ze spektrum autyzmu.
A jest równia pochyla
A Dzbanister tylko coraz bardziej szczuje na nauczycieli,pogardza nimi i pokazuje swoje prostactwo.
Jeszcze bardziej upadla.
Malo nauczycieli?
Zwiększy się im pensum, trochę się postraszy zwolnieniami.
Nadal nie boją się?
Odchodzą?
Dowiali się kolejne wymagania, każe wybranym uczelniom "kształcić" kolejnych "specjalistów".
Tu się powie,że łacina,filozofii dodać,tu hitem rzuci.
A rzeczywistość leży i kwiczy.
Bylam jedynie na zastępstwo