Kiedyś oglądałam na TVN lub w internecie kulisy sławy aktorki Lucyny Malec, która wychowuje dorosłą już córkę z porażeniem mózgowym. I zaczęłam się zastanawiać, że nawet tej pani (nic dziwnego), jako aktorce jest ciężko, to zaczęłam się zastanawiać jak ciężko musi być rodzinom, które są ewidentnie uboższe, nie mogą nadal sobie dorobić do zasiłku, protestują w sejmie? Czemu im państwo nie da dużego zasiłku zamiast 14tek, dodatków do telewizora, babciowych które oferuje wybawiciel Tusk? Bądź po prostu nie przegłosuje możliwości jednoczesnego dorabiania i zasiłku, choćby to miał być obraz, piosenka, artykuł do gazety? Jeszcze innym problemem jest namawianie do abortowania niepełnosprawnych, bo problem mniejszy, ale to już inna kwestia. Jestem po prostu zdania, ze takie rodziny, oprócz chorych seniorów, dzieci cierpiących na raka etc, to najbardziej potrzebująca grupa społeczna a lekko nie jest. Sama bardziej znam życie z osoba dotknięta chorobą psychiczną, to tez trud, ale miałam okazje parokrotnie bywać w domu, gdzie było dwóch niepełnosprawnych chłopaków i aż serce się kroiło na pół.
Komentarz
Może dlatego żeby nie pojawiła się patologia robiąca z dziecka inwalidę dla dużego zasiłku...
Wyobraź sobie że zasiłek na niepełnosprawne dziecko wyniesie 20 000 zł. Ilu się znajdzie chętnych patoli którzy zepchną ze schodów własne dziecko i potem powiedzą że samo spadło ?
Można ja oswoić, pogodzić się z nią I zaakceptować, ale to nie jest i nie będzie szczęście.
Chyba każdy rodzic chce dla swojego dziecka zdrowia!
Dodatkowo niepełnosprawność generuje koszty! Często bardzo wysokie.
Właśnie jestem na etapie doboru wózka dla dziecka z ciężka postacią mpd. Dobry wózek, pozycjinujacy kosztuje 16 tysięcy.
Malo kogo stać na takie wydatki.
Jeśli ktos zachoruje na raka i amputuja mu kończynę, to uznasz to za szczęście?
Nie sądzę.
A do wyboru była jeszcze śmierć...
Brzmi absurdalnie prawda?
Mimo, że jak sama, świetnie wiesz, taki skrajny wcześniak, mógł nie przeżyć...
Ale nie cieszą się, z bywa bardzo powaznych powikłań wczesniactwa- jak mpd, problemy ze wzrokiem, czy słuchem!
Aż dziw, że życzymy sobie wzajemnie zdrowia, skoro w sumie "to zależy"
Jeśli np. Mama mojego pacjenta cieszy się, że dziecko, mimo bardzo słabych rokowan nauczyło się siedzieć, co daje mu dużo samodzielności, to nie zmienia to faktu, że wciaz nie odbiera choroby dziecka jako szczęście, które spadło na ich rodzinę!
Widzisz różnicę?
Ona wciąż wolałaby, aby syn był chłopcem pełnosprawnym i choroby jako takiej nie odbiera jako szczęścia. Ale kocha bardzo swoje dziecko i cieszy się z jego sukcesów itd.
Jeśli ktoś jest zagrożony całkowita ślepota, to oczywiste, że cieszy się, że chociaż szczątkowe widzenie mu zostało. Natomiast same problemy z widzeniem, nie są szczęściem tego człowieka, no bo jak mają być?
Pewnie odpowiedź brzmi : nie
Czy zatem nie chcesz szczęścia dla swojej rodziny?
Ale wszystko jest po coś.
Natomiast większość rodzin, które znam, nie uważa za szczęście, że akurat im trafiła się niepełnosprawność. Sami nie wybraliby takiej drogi. Ale bedac na niej starają się jak najlepiej i najszczęśliwiej żyć.
Trudne doświadczenia przekuć w większą wrażliwośc, uwaznosc.
Znam osoby, które pomagają innym ludziom
No i dzięki za Twój wpis, że potrafisz doceniać to co dobre Ciebie/ Was spotyka
Ale życie osoby chorej,życie rodziny z taką osoba bywa szczęśliwe,miewa wiele cudownych chwil.
Ale nadal to są dwie różne sprawy Moniu