Z powodu lekkich podejrzeń nowotworu (pewnie nic mi nie jest, ale objawy miała km chwilami podobne do raka) dodalam się do grupy na FB o nowotworach. I tak czytam wall na FB i patrze a tam pytanie czy niekonwencjonalnie da się wyleczyć raka z dużymi przerzutami, gdzie lekarze rozkładają ręce.
No i zaczynam czytać te komentarze a tam widzę wypowiedzi o oczyszczaniu organizmu z toksyn, odrobaczaniu... Czyli klasyk takich grup. Aż sama napisałam komentarz, żeby nie słuchać się tych ludzi, bo to nie są medycy.
A były przypadki też rokujące, jak np Steve Jobs, który mógł żyć, ale wyszło jak wyszło.
Czy może jednak są niekonwencjonalnie metody, które naprawdę pomagają? Bo co do teorii o zakwaszeniu organizmu, odrobaczania jestem sceptyczna nastawiona.
Komentarz
Zgadzam się z Tobą, na Sybir. Niech sami sobie szkodzą, a nie innym.
Wiec nawet placebo niektórym pacjentom pomaga. Młodym pacjentom np na stłuczenia pomaga magiczny całus. Niektórym na rozne dolegliwosci pomaga stałe przyjmowany lek przeciwbólowy. Często wiara w skutecznosc leczenia pomaga bardziej niż sam konkretny lek. Ja widziałam kiedyś, jak człowiek upił się winem bezalkoholowym.
To jest zagadkowy temat. Łatwo wejść w myślenie magiczne. Ale łatwo też nie docenić roli psychiki, sprawczosci w leczeniu i szacunku do pacjenta jako do człowieka.
A oprócz tego wszystkiego cześć naszego społeczeństwa stanowią ludzie, których moralność mocno rozjeżdża się z resztą. Dla nich jesteś mięsem @paulaarose i jeśli chcesz im zapłacić 500zl za kapsułki z przypraw, to oni nie będą Cię od tego pomysłu odwodzić. Chociaż myślę, że większość osób tego typu uwierzyło we własne kłamstwa.
Ps: I teraz juz moje prywatne zdanie: Są na świecie ludzie, którzy mają dość pieniędzy i dość fantazji, by tanie niekonwencjonalne metody przetestować. One powinny sie tzw metodzie naukowej poddac. Np dieta Dąbrowskiej w leczeniu nowotworów. Ale nie słyszałam nigdy o takich badaniach.
Niemniej jednak osobiście nie znam żadnej osoby wyleczonej z raka złośliwego. Zarówno metodami ogólnie przyjętymi przez medycynę, jak i sposobami naturalnymi.
To temat bardzo trudny i cierpienie bardzo wielkie, ale (może to głupie co napiszę) zawsze gdy odchodzi z powodu choroby ktoś z mojego otoczenia, czuję, że nie zrobiliśmy wszystkiego co mogliśmy.
Nigdy nie mówiłabym komuś by nie leczył nowowtworu, ale uważam, że równocześnie powinno się próbować stosować naturalne metody. Nie mówię tu bynajmniej o maści z marihuany, etc. ale dieta, styl życia myślenie są bardzo ważne.
Nie wiem czy słyszeliście o diecie Gersona. Podobno dieta pozwoliła na wyleczenie nowotworów u ludzi, u których lekarze nie dawali szans. Dlaczego nie połączyć diety z leczeniem konwencjonalnym by zwiększyć swoje szanse. Osoba z rodziny, która zachorowała na raka, trafiła na mądrych lekarzy, profesorów, którzy mówili, że by wyleczyć nowotwór, należy wdrożyć oprócz leczenia trzy zasady: dietę bez chemii , sen i brak stresu. Niestety choroba wygrała, ale z tego co wiem, też zasady nie zostały wdrożone.
Zdaję mi się, że stad jest tyle problemów. Mówimy, między sobą, że coś komuś pomogło, kiedy w krótkim czasie po zrobieniu tego czegoś była poprawa, stanu faktycznego czy też samopoczucia. Ta poprawa mogła być przypadkowa, wynikać z innych czynników, albo wynikać z samego faktu "robienia czegos" i mocnej wiary w skutecznosc dzialan. Zwłaszcza w trzecim przypadku nie przetłumaczysz takiej osobie, że nie pomogł jej lek X albo suplement Y, bo ona ma się lepiej właśnie dlatego, że wierzy, że jej to pomogło.
Piszesz o tym zaraz obok diety Gersona, która jest z pewnością niekonwencjonalna, ale jest daleko od "zdrowego stylu zycia", w sensie ma dość pokręcona zalecenia. W moim odczuciu tr zalecenia są takie, by zawsze moc powiedzieć, że profil leczenia nie był zastosowany w 100% i dlatego nie zadziałało
Bardzo współczuję strat. W moim bliższym otoczeniu były 2 nowotwory złośliwe, zakończyły się różnie. W obu przypadkach jak piszesz- leczenie konwencjonalne plus wspomaganie niekonwencjonalne
Nie stosowałam, opieram się na książce i informacjach z internetu i wykladach Charlotte Gerson. Podobno wyniki mają.
Druga strona medalu jest taka, że organizm, żeby się oczyścić i wyleczyć musi mieć czas. Naturalne metody, w tym zioła (zwykłe, ktore można samemu nazbierać bezpłatnie), które mają "moc" działania, jeśli umie się je zastosować nie działają jak ich odpowiedniki syntetyczne.
W tym sensie pokręcone- że to nie jest już "zdrowy tryb zycia" tylko bardzo konkretny protokół leczenia
szkoda, że usunięte
Jeżeli chodzi o niekonwencjonalne metody, to z praktyki wiem, że w większości przypadków spooky2 oraz prądy bernarda mogą znacznie poprawić zdrowie. Jednak do tej pory, poznałem dość sporo osób chorych na raka, którzy nie chcieli nawet spróbować. Większa część już nie żyje. Ci którzy spróbowali to raczej wyjątki.
I zawsze się to kończy podobnie. Ci którym pomogłem, idą do swoich znajomych, a ci nie chcą. I jest to samo zdziwienie, co u mnie. Nawet jeżeli mówię że za darmo pokażę co i jak. Ludzie są naprawdę dziwni. Chyba przez te swoje bańki informacyjne.
A Modlitwa jest tą podstawą, od której warto zaczynać każde działanie. Ufam Bogu. To On rozliczy wszystkich ludzi. Mnie też. Nawet jeżeli, to właśnie ja uległem jakiejś szkodliwej spiskowej teorii dotyczącej biorezonansu.
Moja mama rocznik 35 kilka lat temu zachorowała na raka piersi. Też metody konwencjonalne, owszem, nie ma lewej piersi, ale jak na blisko 90. letnia staruszkę ma się całkiem dobrze.
Jakby przedwojenny materiał silniejszy.
Młodzi ludzie tak szybko od diagnozy do trumny.
Moja mama - rak tarczycy, operacja z usunięciem całości organu +jod promieniotwórczy, czuje się dobrze. Ale to lżejsze nowotwory.