Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!
W poniedziałek zmarł Lech Jęczmyk, tłumacz m.in. Hellera, Vonneguta, Bergera i Dicka, redaktor „Kroków w nieznane”, współorganizator straży w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie, członek zarządu Polskiej Partii Niepodległościowej. Miał 87 lat.
https://wpolityce.pl/kultura/655007-publicysta-i-tlumacz-lech-jeczmyk-nie-zyje-mial-87-lat
+
Komentarz
Przeciwieństwem państwa narodowego, państwa, które stanowi organ narodu, jest dziś „społeczeństwo otwarte”. Ta nazwa musi budzić czujność, ponieważ kojarzy się z otwartymi drzwiami, z okazją dla złodziei, z przeciągami. Hasło otwartości i znoszenia granic zostało wymyślone przez potomków narodów koczowniczych i w interesie koczowników. Rolnikom potrzebne są miedze. Często mówi się o „społeczeństwie obywatelskim” i to brzmi lepiej, bo słowo obywatel kojarzy się pozytywnie, choć formalnie rzecz biorąc jest to ktoś, kto ma tylko odpowiedni dokument (do kupienia na czarnym rynku).
Hasło społeczeństwa otwartego głosił Karl Popper, jego uczniem i apostołem jest George Soros, Żyd z Węgier, międzynarodowy spekulant walutowy od Londynu do Bangkoku i … jak nazwać osobnika, który nie pełniąc żadnej oficjalnej funkcji trzęsie Europą Wschodnią za pomocą pieniędzy, rozprowadzanych przez liczne fundacje z Fundacją Batorego na czele.
Popper jako filozof kwestionował pojęcie prawdy. Twierdził, że wszystkie teorie są prowizoryczne i nie ma równowagi między weryfikacją a falsyfikacją. Soros ujmuje to tak: „Musimy traktować nasze przekonania jako prowizorycznie prawdziwe i poddawać je nieustannej rewizji. To jest fundamentalna zasada społeczeństwa otwartego. Opiera się ono na uznaniu, że ludzie mają różne poglądy i interesy i że nikt nie jest posiadaczem ostatecznej prawdy”.
Takie społeczeństwo znajduje się w stanie permanentnej przebudowy, jak dom, w którym trwa nieustanny remont i bałagan. Dobrym przykładem jest tu Unia Europejska, po paru latach zupełnie inna od tej, do której się zapisywaliśmy. Zgodnie z definicją społeczeństwa otwartego nietaktem jest pytanie na peronie, „dokąd jedzie ten pociąg?” bo rozkład jazdy podlega ciągłej rewizji. Stała jest tylko prowizorka.
W takim społeczeństwie nie ma miejsca na Dziesięcioro Przykazań i w ogóle jakiekolwiek stałe zasady. Nic dziwnego, że w idących z duchem czasu Stanach Zjednoczonych usunięto symbole tablic mojżeszowych, kiedyś obecnych we wszystkich salach sądowych. W przypadku Stanów, podobnie jak każdego innego narodu, upadek religii, która im dała początek, oznacza dezintegrację społeczną, kres moralnej wspólnoty i wojny kulturowe.
Dzisiaj wszystko jest do negocjacji“, jak się kiedyś wygadała Angela Merkel. Obowiązuje najświeższa wersja prawa pisanego, które zależy od widzimisię aktualnego zespołu ustawodawców. Soros nazywa to – przez analogię do prawa Heisenberga – „ludzką zasadą nieoznaczoności”.
Neomarksizm, neokonserwatyzm i fundamentalizm wolnorynkowy wyrastają z dziewiętnastowiecznej nauki, przyjmującej deterministyczny pogląd na świat, uważa Soros. Nadszedł czas na nie-wiadomo-co, przypomina to surfowanie po niebezpiecznej fali, a sami rządzący nazwali to zarządzaniem przez chaos. Rozbija się wszelkie struktury, wyzwala się chaos i chodzi o to, żeby z niego korzystać, utrzymać się na szczycie tej niestabilnej kupy gruzu, w jaką zamienia się świat.
Rzadko dochodzi do całkowitego rozpadu struktur państwa, zwykle wewnątrz chorego organizmu zaczynają powstawać struktury nowej organizacji. Narody wykazują swoisty instynkt samozachowawczy i kiedy im się zabierze państwo, wytwarzają organa zastępcze – triady chińskie, mafie włoskie, piękne polskie państwo podziemne. Gorzej z tak zwanym społeczeństwem obywatelskim, które opiera się wyłącznie na prawie pisanym i więzi wyłącznie obywatel-państwo. W takim przypadku po zabraniu państwa społeczeństwo rozpada się na luźną kupę jednostek i albo zostaje podbite przez pierwszego, choć trochę zorganizowanego najeźdźcę, albo musi budować struktury władzy od zera. Wiedział o tym nieoceniony Norwid:
Lecz wiem, że formę gdy zdejmiesz z narodu,
To jeszcze będzie walczył wieki całe
O te, co w życiu ma formy dostałe –
A wiem, że Cesarz gdy bezdzietnie skona,
Cała historia cesarstwa skończona.
Powinno to być oczywiste dla ludzi, którzy byli świadkami rozpadu struktur ponadnarodowych takich jak Jugosławia, Czechosłowacja czy Związek Sowiecki – największa taka organizacja w historii świata. Bo państwo jest konstrukcją i może być rozebrane na części, a Naród jest strukturą organiczną jak las, jak dąb.
Polska wyszła z cienia, bo przestaje małpować obcych i staje się znów sobą, odzyskuje swoją tożsamość. Dzieje się tak dlatego, że przez Polskę przebiega linia podziału między dwiema formami organizacji społecznej: tradycyjną kontynuacją państwa narodowego, czerpiącego siłę ze swojej historii i religii, a narzucaną Polakom agresywnie formą społeczeństwa otwartego czyli obywatelskiego. To drugie trudno nawet nazwać formą, bo jest to coś z istoty pozbawionego formy, coś, co z natury nie ma żadnych przymiotów, a jego mieszkańcami są „ludzie bez właściwości”. Tymczasem, jak pisał Aleksander Sołżenicyn: „Odrębne cechy narodowe to skarb ludzkości, to wzbogacenie jej cech osobowych: najmniejszy z ludów przynosi w darze swoje szczególne barwy, tai w sobie osobliwy rys bożego zamiaru”.
Specyficzną i podstawową cechą Narodu Polskiego jest to, że jego aktem założycielskim jest chrzest. „Wiemy przecież, że za przedziwnym zrządzeniem Bożej opatrzności weszliśmy jako Naród na arenę historii świata właśnie przez chrzest święty. Tak więc dzieje naszego Narodu, bogate i trudne dzieje, narodziły się poprzez chrzest i w chrzcie narodził się nasz polski Naród” mówił Jan Paweł II do Polaków w Kurytybie. A ksiądz Bartnik dodaje: „Naród nie jest jakimś Kościołem, nie utożsamia się z nim, ale Kościół i Naród przenikają się wzajemnie do głębi, nie są do końca zrozumiałe bez siebie”.
Tak, to nasza polska specyfika. Nie rozumieli tego początkowo obcokrajowi misjonarze z Bractwa św. Piusa X, dopiero młodzi polscy księża wnieśli to poczucie nierozerwalnej więzi polskości z katolicyzmem. Naród, państwo i Kościół. Naród potrafi przetrwać bez państwa, jak tego dowodzą nasze dzieje rozbiorowe. Wiara potrafi przetrwać bez kościoła hierarchicznego, jak dowodzi historia katolicyzmu w Japonii, który przetrwał na różańcu dwieście lat prześladowań.
Jeden z ministrów rządu Platformy Obywatelskiej powiedział, że państwa już nie mamy, że została tylko „kamieni kupa”. Może, ale dopóki jesteśmy Narodem i trzymamy się wiary ojców i dziadów, żyjemy i z tych kamieni możemy odbudować państwo. Chrześcijańskie państwo Narodu polskiego. Dlatego jestem patriotą na co dzień, a na wypadek upadku państwa, mam jeszcze w zanadrzu ideę narodową.
Lech Jęczmyk
za https://myslpolska.info/2023/07/17/lech-jeczmyk-dlaczego-jestem-nacjonalista/