Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Nie powiodła się eutanazja 36-latki

Komentarz

  • Ja p#####. Czasu się nie cofnie, ale następnym razem jak już będą chcieli dokonać eutanazji to niech chociaż lepiej dawkują, bo to co zrobili jest bardzo smutne.
  • A nie prościej było ją zastrzelić? Albo chociaż wsadzić do komory gazowej? Niemieccy lekarze mają bogate doświadczenie w skutecznych eutanazjach, niech belgijskie patałachy się od nich uczą.
    Podziękowali 1Klarcia
  • Belgowie też mają jakieś "skromne" doświadczenie, taki np. Leopold II i jego "ekipa" w Kongo.
    Podziękowali 1DaddyPig
  • @DaddyPig Eutanazja to nieraz ucieczka od cierpienia. Zastrzelenie częściej jest albo samobojstwem albo morderstwem. Nie popieram jej do końca, ale staram się rozumieć ludzi, którzy świadomie ją wybrali. Jednak są inne drogi i niekoniecznie ta jest dobra czy najlepsza.
  • Prościej napisać że jest zła 

    Podziękowali 1Joannna
  • edytowano września 2023
    @asiao Bo jest zasadniczo zła, ale czasami rozumiem tych ludzi. Znam temat cierpienia w środku, fizycznego nie i czasem chciałoby się ukoić ból. Ale opowiadać na ten temat nie będę.
  • Czasem są takie sytuacje, gdzie łatwiej jest odejść niż cierpieć. Lepiej jednak jest poczekać, tak myślę, ale nie byłam w sytuacji osoby ciężko chorej. Tutaj było ostre przegięcie i kara za to musi być.
  • paulaarose powiedział(a):
    @DaddyPig Eutanazja to nieraz ucieczka od cierpienia.
    Jak mam katar, to bardzo cierpię, tak bardzo że nie chcę już żyć.
    Jak ukochana drużyna przegrała, to cierpienie jest jeszcze większe, po co w ogóle żyć.
    Jak dziewczyna na mnie krzywo spojrzała, to cierpienie rozwaliło mi serce, ból jest taki, że życie straciło jakikolwiek sens.

    Gdzie jest granica cierpienia przy której należy zakończyć istnienie?
    Czy ustawiczne omijanie cierpienia nie powoduje zmniejszonej odporności na nie?

    Podziękowali 1Klarcia
  • To co mowisz swiadczy o tym ze nie doswiadczyles lub nie widziales takiego cierpienia ktorego nie da sie przezyc. 
    Choc zgadzam sie z tym ze to osobnicze. 

    Dla anestezjologa temat eutanazji jest trudny i ma zupelnie inny wydzwiek, bo my jej dokonujemy wielokrotnie, nieraz kilka razy w tygodniu, tylko to nie jest taka eutanazja o ktorej sie pisze w gazetach. 
    Podziękowali 1paulaarose
  • edytowano września 2023
    @Turturek Nie przepadam za sprowadzaniem spraw do absurdu. Eutanazja to ciężki temat i raczej nie dotyczy kataru. To jest temat dla lekarzy, rodziny, chociaż uważam to za ostateczność i można szukać innych metod. To nie jest łatwy temat, tylko bardzo trudny i myślę, że osoby które są w takiej sytuacji czy lekarze, mają duże zawahanie i różne myśli.
    Podziękowali 1Sandyesa
  • Finalnie panem życia jest Bóg, ale jak ktoś się zdecyduje, to najwyżej zostanie osądzony. Tak jak On uzna. 
  • edytowano września 2023
    Sandyesa powiedział(a):
    To co mowisz swiadczy o tym ze nie doswiadczyles lub nie widziales takiego cierpienia ktorego nie da sie przezyc.
    Mój wujek miał chorobę Buergera, przez 20 lat był obcinany kawałek po kawałku, pod koniec życia nie miał już ani rąk, ani nóg. Musiał przyjmować morfinę tak bolało. Ale nigdy nawet przez myśl mu nie przeszło, żeby skończyć z życiem.

    Znałem też parę osób z chorobami nowotworowymi. Każda jedna walczyła do ostatniej chwili, chociaż ból był nie do zniesienia.

    paulaarose powiedział(a):
    @Turturek Nie przepadam za sprowadzaniem spraw do absurdu. Eutanazja to ciężki temat i raczej nie dotyczy kataru.
    Dotyczy granicy wytrzymałości bólu, a ta jest płynna i może się coraz bardziej przesuwać w stronę lekkich dolegliwości. To co wydaje nam się dzisiaj absurdem jutro może być codziennością. Do tego dochodzą stany depresyjne w których człowiek traci motywację do życia i wtedy dowolny dyskomfort może stać się pretekstem do skorzystania z eutanazji.

    Kiedy zaczynamy bawić się w Boga, skutki stają się zazwyczaj opłakane.
    Podziękowali 1Klarcia
  • edytowano września 2023
    @Turturek Nie sądzę, żeby najmniejszy dyskomfort, przynajmniej póki co stał się przyczyną do śmierci. Lepiej jest moim zdaniem, gdy nie doprowadza się do niej. Mam jednak świadomośc, że mogą to być decyzje dramatyczne i nie chcę oceniać chorych, którzy temu się podali. Lekarze powinni robić wszystko co w ich mocy, ale nie jestem nimi i też nie wiem dlaczego tak a nie inaczej decydują.
  • Jednak, wydaje mi się, że jeśli szczerze się modli, to Bóg przychodzi z rozwiązaniem
  • edytowano września 2023
    @M_Monia Z depresji da się jak najbardziej wyjść, chociaż to też żmudna droga, ale nie jest to śmiertelne samo z siebie jak rak. To choroba mózgu, która musi być korygowana
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.