Wczoraj odważyłam się opowiedzieć świadectwo. Świadectwo, na które nigdy bym się nie odważyła. I może ono nie było ono wyjątkowe i sama czułam, że wolałam posłuchać innych, to dodało mi małej radości.
Bo okazało się, że słuchała go osoba, która boryka się z tym samym problemem, co my kiedyś. Będę się cieszyć, jeśli dzięki moim słowom, ta osoba nabierze w sercu nadziei. Tak jak ja nabieram, gdy słucham innych.
Ciesze się, że Bóg zmienił w ostatniej chwili moje plany co do wypowiedzianych słów. Mam refleksję, że może to było po coś. I że warto się dzielić. Bo dawanie daje więcej radości niż branie.