Czytam kolejny wątek o tym, jak pieniądze wpływają na decyzje o rodzicielstwie i myślę, że to kompletnie bez związku z tematem.
Czy ktoś z nas myślał o zyskach zawierając związek małżeński?
Zyskownie jest być samemu. Wtedy o wszystkim decyduję ja, Wtedy wszelki dochód jest mój.
Co jest konieczne do rodzicielstwa?
1. Człowiek płci przeciwnej, którego kocham i dla którego częściowo zrezygnuję z siebie.
i
2. Samoakceptacja: cenię siebie na tyle, że wierzę, że warto, bym trwał(a) dalej.
i
3. Miłość do Boga (wierzę, że powołał mnie do rodzicielstwa) lub ogólnie pojęty "naszego życia jakiś sens".
Tak mi się wydaje.
Komentarz
Dziecko może:
1. Urodzić się lub stać niepełnosprawne i wymagać całe życie opieki za którą nigdy się nie zrewanżuje.
2. Rozpić się, popaść w narkotyki, chorobę psychiczną itp.
3. Umrzeć na nowotwór na oczach rodziców (znam osobiście takie przypadki).
4. Zerwać kontakty z rodzicami poprzez emigrację do Australii albo ze względu na ich rzekomą toksyczność (znam osobiście takie przypadki).
5. Zginąć tragicznie w wypadku, zamieszkach, na wojnie w obronie ojczyzny, bez żadnego sensu jak ten nieszczęsny pięciolatek w Poznaniu.
Et cetera.
A tak serio to dzieci dają dużo radości, wzruszeń, czasem dumy.
Widzę po mojej teściowej, na stare lata, jaką ważna jest dla niej rodzina i jakie daje jej wsparcie. Niby ta "szklanka" już taka niemodna, ale zwykle to właśnie na rodzine mozna liczyć w trudnych sytuacjach.
Jednak myślę, dobrze jest tak żyć, aby i ci spoza rodziny byli nam życzliwi w trudnych sytuacjach.
"nie ma nic,
nie ma nic bez ryzyka,
tylko widz,
tylko widz go unika"...
Przykro jest że często wielodzietni piszą że są uważani za patologie, przykro że są ludzie którzy tak wypisują w internecie. Mnie to wogole nie dotyczy, pewnie dlatego że tak sobie poukładaliśmy to życie że dobrze nam się wiedzie i to też pewnie widać. Często doświadczam zachwytu nad nami. Mamy jedynaków pytają jak to się robi bo one z jednym nie ogarniają
A teraz jak są dwie osoby i każda zarabia po te 5 tysi to razem mają 10. Rachunki typu kredyt, opłaty zostają te same ale już się je dzieli na pół. 10- 4 daje 6. 6/2 to po 3 tysiące na osobę na jedzenie i cała resztę. 3 tysiące a nie 1. To robi ogromną różnicę. No chyba że jest duża dysproporcja między zarobkami albo tylko jedna strona pracuje. U nas w kraju bezrobocie najniższe w historii to podejrzewam że mało takich par
Natomiast nie spotkałam nikogo, kto by żałował, że nie miał więcej dzieci. Znam jedną wielomatkę- juz emerytkę, która bardzo negatywnie mówi o swoim macierzyństwie. Ma fajne dzieci, znam ich i lubię. Ta matka jako jedyna szczerze współczuła mi kolejnych dzieci i nijak nie mogła zrozumieć mojej radości z każdego dziecka i marzeń o kolejnych.
Odnośnie wielomatek negatywnie wyrażających się na temat liczby swojego potomstwa to ja miałam taką szokująca sytuację że spotkałam matkę 6 dzieci gdzie najmłodsze miało lat 4, i ona widząc mnie pierwszy raz w życiu obniosła się z tym że żałuje że ma tyle dzieci, że gdyby mogła cofnąć czas to nigdy by nie wyszła za swojego męża że jest nieszczęśliwa itp najgorsze że mówiła to w obecności innych ludzi jej dzieci biegały w pobliżu imogly to wszystko słyszeć.