Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Po co ludziom dzieci?

Czytam kolejny wątek o tym, jak pieniądze wpływają na decyzje o rodzicielstwie i myślę, że to kompletnie bez związku z tematem.

Czy ktoś z nas myślał o zyskach zawierając związek małżeński? 
Zyskownie jest być samemu. Wtedy o wszystkim decyduję ja, Wtedy wszelki dochód jest mój.



Co jest konieczne do rodzicielstwa?

1. Człowiek płci przeciwnej, którego kocham i dla którego częściowo zrezygnuję z siebie.
i
2. Samoakceptacja: cenię siebie na tyle, że wierzę, że warto, bym trwał(a) dalej.
i
3. Miłość do Boga (wierzę, że powołał mnie do rodzicielstwa) lub ogólnie pojęty "naszego życia jakiś sens".


Tak mi się wydaje.

Komentarz

  • Co do dzieci pojmowanych jako inwestycja, uważam, że to bzdura.

    Dziecko może:

    1. Urodzić się lub stać niepełnosprawne i wymagać całe życie opieki za którą nigdy się nie zrewanżuje.

    2. Rozpić się, popaść w narkotyki, chorobę psychiczną itp.

    3. Umrzeć na nowotwór na oczach rodziców (znam osobiście takie przypadki).

    4. Zerwać kontakty z rodzicami poprzez emigrację do Australii albo ze względu na ich rzekomą toksyczność (znam osobiście takie przypadki).

    5. Zginąć tragicznie w wypadku, zamieszkach, na wojnie w obronie ojczyzny, bez żadnego sensu jak ten nieszczęsny pięciolatek w Poznaniu. 

    Et cetera.

  • Rodzic sieje jak ten siewca z przypowieści - ziarno pada i tyle wpływu siewcy.
  • Myślę, że dzieci dają swoim rodzicom dużo radości. 
  • Jak to po co? Żeby poprawiać statystyk dzietnosci ;)
    Podziękowali 2Skatarzyna Berenika
  • Mi dzieci sa potrzebne by umrzeć młodo. Albo mnie szybko wykończą, albo nie pozwolą mi się zestarzeć, bo do śmierci będę mieć w domu świat młodych. Tak czy siak umrę młodo. 
    Podziękowali 3Natalia Berenika Ata
  • Jak mawiał moj ś.p. dziadek: "Kto ma pszczoły ten ma miód, Kto ma dzieci, ten ma ...."  ;)
    A tak serio to dzieci dają dużo radości, wzruszeń, czasem dumy. 
    Widzę po mojej teściowej, na stare lata, jaką ważna jest dla niej rodzina i jakie daje jej wsparcie. Niby ta "szklanka" już taka niemodna, ale zwykle to właśnie na rodzine mozna liczyć w trudnych sytuacjach. 
    Podziękowali 1Pioszo54
  • @Aga85 Zwykle tak, to prawda. Rodzinę warto pielęgnować i cieszyć się z niej.
    Jednak myślę, dobrze jest tak żyć, aby i ci spoza rodziny byli nam życzliwi w trudnych sytuacjach.

  • Berenika powiedział(a):
    Co do dzieci pojmowanych jako inwestycja, uważam, że to bzdura.

    Dziecko może:

    1. Urodzić się lub stać niepełnosprawne i wymagać całe życie opieki za którą nigdy się nie zrewanżuje.

    2. Rozpić się, popaść w narkotyki, chorobę psychiczną itp.

    3. Umrzeć na nowotwór na oczach rodziców (znam osobiście takie przypadki).

    4. Zerwać kontakty z rodzicami poprzez emigrację do Australii albo ze względu na ich rzekomą toksyczność (znam osobiście takie przypadki).

    5. Zginąć tragicznie w wypadku, zamieszkach, na wojnie w obronie ojczyzny, bez żadnego sensu jak ten nieszczęsny pięciolatek w Poznaniu. 

    Et cetera.

    jak śpiewali Starsi Panowie:

    "nie ma nic,
    nie ma nic bez ryzyka,
    tylko widz,
    tylko widz go unika"...
  • Jak to po co? Żeby brać 500+ i nie pracować
  • A tak na serio to dla mnie i mojego męża nasze dzieci są naszą miłością, dumą, radością. Są dopełnieniem naszego małżeństwa i naszej miłości, nasza wspólna piękna droga życia. Przyjemnie jest je mieć patrzeć jakie są cudne jakie piękne relacje mają na jakich fajnych ludzi rosną. My mamy totalnego świra na ich punkcie, bardzo buduje nas to że nasze decyzje, działania dają takie super rezultaty, patrząc na nasze dzieci czujemy się jak superrodzice i to nas buduje i napawa dumą. Nasz dom tętni życiem, my lubimy być ciągle czymś zajęci a przy takiej ilości ludzików w domu plus praca męża na dwa etaty i moja praca zdalna to sprawia że ciągle funkcjonujemy na pełnych obrotach ale tak właśnie lubimy. Do tego dla mnie być w ciąży i mieć w sobie nowe życie to uczucie nieziemskie, daje mi to ogrom szczęścia, jest poprostu przyjemne. To takie mistyczne że w moim ciele mieszka ktoś tak mały, zależny, ktoś kto kiedyś będzie kimś. Mieć niemowlę w domu to już totalny odlot, ten zapach, ta atmosfera, ta miłość jest nie do opisania. Następne etapy mimo coraz większych trudności też są fajne, bywają trudne ale są fajne bo pełne emocji. Nie mogę wyjść z podziwu jak dzieci tych samych rodziców wychowywane w tym samym domu mogą mieć tak skrajnie różne charaktery. Mając dzieci każdego dnia spotyka mnie coś miłego nawet po kilka razy, czuje że nasze życie ma sens, nigdy nie jesteśmy i nie czujemy się samotni, mamy dużo pomocników i mimo że pracy jest ogrom to razem wszystko idzie mega szybko. Miło jest mieć te dzieci, każdego dnia uczyć się od nich czegoś nowego. Ja jeszcze lubię taki trochę dreszczyk emocji który wprowadzają, jest się z czego pośmiać a czasem powstydzic. 


    Podziękowali 4Beta Chaber Pipijo Pioszo54
  • Wogole jeszcze muszę dodać że jako rodzina wielodzietna wogole nie spotkaliśmy się z hejtem czy jakimiś przykrymi uwagami. Wręcz przeciwnie. Często zdarza się gdy rozmawiam z jakąś dawno nie widziana kobietą to słyszę że dobrze robię, że widać że nasze dzieci są szczęśliwe itp często słyszę słowa żalu że miały tylko jedno dziecko i to dziecko wyjechało za granicę że może gdyby miały ich więcej to by teraz nie były takie samotne bo pewnie wszystkie by za granicę nie wyjechały. Często słyszę żal że one chciały więcej dzieci ale mąż się nie zgadzał, mąż zmarł, syn wyjechał a ona nawet na bilet do Anglii nie ma i wnuczki nie zna. Słowa od tych kobiet, np moich dawnych sąsiadek czy innych dalszych znajomych, że gdyby mogły cofnąć czas to by urodziły jeszcze jedno albo dwoje, dają do myślenia. I naprawdę takie wyznania to mi się trafiły kilka razy. 
    Przykro jest że często wielodzietni piszą że są uważani za patologie, przykro że są ludzie którzy tak wypisują w internecie. Mnie to wogole nie dotyczy, pewnie dlatego że tak sobie poukładaliśmy to życie że dobrze nam się wiedzie i to też pewnie widać. Często doświadczam zachwytu nad nami. Mamy jedynaków pytają jak to się robi bo one z jednym nie ogarniają :) 
  • Berenika powiedział(a):
    Czytam kolejny wątek o tym, jak pieniądze wpływają na decyzje o rodzicielstwie i myślę, że to kompletnie bez związku z tematem.

    Czy ktoś z nas myślał o zyskach zawierając związek małżeński? 
    Zyskownie jest być samemu. Wtedy o wszystkim decyduję ja, Wtedy wszelki dochód jest mój.



    Co jest konieczne do rodzicielstwa?

    1. Człowiek płci przeciwnej, którego kocham i dla którego częściowo zrezygnuję z siebie.
    i
    2. Samoakceptacja: cenię siebie na tyle, że wierzę, że warto, bym trwał(a) dalej.
    i
    3. Miłość do Boga (wierzę, że powołał mnie do rodzicielstwa) lub ogólnie pojęty "naszego życia jakiś sens".


    Tak mi się wydaje.
    Bardziej opłacalne finansowo jest być razem niż samemu. Np z jednej wypłaty 5 tys zł ciężko jest zapłacić ratę kredytu 3tys, opłacić rachunki, telefony, czynsz, prąd gaz. Załóżmy że to lekko 1 tys. Zł. Zostaje tylko 1 tys na całą resztę czyli jedzenie, dojazdy do pracy, ubrania leki itp.
    A teraz jak są dwie osoby i każda zarabia po te 5 tysi to razem mają 10. Rachunki typu kredyt, opłaty zostają te same ale już się je dzieli na pół. 10- 4 daje 6. 6/2 to po 3 tysiące na osobę na jedzenie i cała resztę. 3 tysiące a nie 1. To robi ogromną różnicę. No chyba że jest duża dysproporcja między zarobkami albo tylko jedna strona pracuje. U nas w kraju bezrobocie najniższe w historii to podejrzewam że mało takich par
  • @wpodskokach mam dokładnie takie samo doświadczenie dotyczące mojej rodziny.

    Natomiast nie spotkałam nikogo, kto by żałował, że nie miał więcej dzieci. Znam jedną wielomatkę- juz emerytkę, która bardzo negatywnie mówi o swoim macierzyństwie. Ma fajne dzieci, znam ich i lubię. Ta matka jako jedyna szczerze współczuła mi kolejnych dzieci i nijak nie mogła zrozumieć mojej radości z każdego dziecka i marzeń o kolejnych.
  • Beta powiedział(a):
    @wpodskokach mam dokładnie takie samo doświadczenie dotyczące mojej rodziny.

    Natomiast nie spotkałam nikogo, kto by żałował, że nie miał więcej dzieci. Znam jedną wielomatkę- juz emerytkę, która bardzo negatywnie mówi o swoim macierzyństwie. Ma fajne dzieci, znam ich i lubię. Ta matka jako jedyna szczerze współczuła mi kolejnych dzieci i nijak nie mogła zrozumieć mojej radości z każdego dziecka i marzeń o kolejnych.
    To świetnie że też masz takie pozytywne doświadczenie.
    Odnośnie wielomatek negatywnie wyrażających się na temat liczby swojego potomstwa to ja miałam taką szokująca sytuację że spotkałam matkę 6 dzieci gdzie najmłodsze miało lat 4, i ona widząc mnie pierwszy raz w życiu obniosła się z tym że żałuje że ma tyle dzieci, że gdyby mogła cofnąć czas to nigdy by nie wyszła za swojego męża że jest nieszczęśliwa itp najgorsze że mówiła to w obecności innych ludzi jej dzieci biegały w pobliżu imogly to wszystko słyszeć.
  • Może była mega zmęczona (niekoniecznie dziećmi) i jej się szczerze ulało. Mam nadzieję, że z nią pogadalas i trochę podniosłaś na duchu jak sama tak wszystko ogarniasz i tryskasz niespożytą energią. 

    Podziękowali 1asiao
  • Nie no coś ty tak mnie to zszokowało że zaniemówiłam. Zresztą czy w takiej sytuacji to można cokolwiek pocieszającego powiedzieć? Stałam, słuchałam i własnym uszom nie wierzyłam. 
  • Starość ma swoje prawa a to mówiła kobieta w średnim wieku. 
  • Dookoła której biegały jej własne dzieci i mogły usłyszeć że są błędami w jej zyciu
  • Ja myślę że moje dzieci mają najlepszego tatę na świecie. To w nim kocham najbardziej. 
  • M_Monia powiedział(a):
    W każdym dziecku jestesmy my. To jest niesamowita więź. 
    Wczoraj miałam robione USG i moja córcia przybrała dokładnie tą samo pozę co ja, zrobiła ten sam gest w tym samym momencie. Przypadek? Nie sądzę
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.