Szczerba: "koniec z polityką historyczną PiS".
Komentarz mojej koleżanki:
Tylko głupiec nie rozumie, że polityka historyczna jest własnością i właściwością Państwa i Narodu, nie może jej posiadać partia.
Można ją rzetelnie prowadzić albo wstydliwie, czy raczej z zależności politycznej przemilczać, ale nie można jej przypisać ani zawłaszczyć. Przeszłość jest autonomicznym bytem, można o niej mówić kłamliwie, ale nie da się zakłamać jej samej, bo ona już się zdarzyła, jest bytem realnym, dokonała się i wydała owoc.
Nawet to, że Szczerba mówi takie rzeczy, jest wynikiem konkretnych zdarzeń z przeszłości.
Jak rozumiem, koniec z polityką historyczną oznacza, że mamy być jak tępe bydło przeżuwające trawę, co nie wie, skąd przyszło, a idzie tylko tam, gdzie kij pogania albo agresywny but wykopie. Mamy przeżuwać co dadzą, papkę już przemieloną i zbilansowaną, ideologiczną paszę z dodatkami zwiekszającymi wydajność.
Mamy nie znać korzeni ani pochodzenia, łatwiej będzie zagnać całe zajęte żuciem stado w dowolną ideologię i wywołać zachwyt nowym światem, który specjalnie dla nas ułożono. To nic, że pastwisko pod prądem.
Komentarz
I jaka jest definicja polityki historycznej PiS?
Przywrócenie nam Inki, Pileckiego, Ulmów?
Przejrzeliście teraz na oczy czy żądza podwyżek was omamiła?
A jak pozwalniają kolegów uczących historii to będziecie współczuć czy rechotać że pisowska szarańcza spada z drzew?
Strach ma wielkie oczy!!!
Towarzysze boją się prawdy