Z wprowadzenia kozy cieszy się Maria Stępień, matka 15-letniego gimnazjalisty. Jej synowi na półrocze groziło aż siedem ocen niedostatecznych. Dzięki zostawaniu po lekcjach z trzech przedmiotów wybronił się przed "pałą" na semestr.
- Na początku syn nie chciał o niczym słyszeć. Powiedział, że wstydzi się przed kolegami - mówi Maria Stępień. - Teraz syn z kolegami sami zapisują się na dodatkowe zajęcia, choć wcześniej z nich uciekali.
Pomysł chwalą też nauczyciele. - Niestety, rodzice zazwyczaj nie pomagają odrabiać dzieciom lekcji w domu. Przymusowe zajęcia pomogą wykształcić w uczniach nawyki, które zaprocentują w przyszłości - podkreśla polonistka z gimnazjum.
Wydaje mi się, że to trzymanie w kozie w Bełchatowie jest tymczasowe. Dopóki uczniowie nie poprawią jedynek na dopy. A później i tak będzie: hulaj dusza, piekła nie ma.
a czy to aby na pewno "koza" w powszechnym rozumieniu?
kiedyś w "kozie" zostawiano za kare za złe zachowanie zazwyczaj
to, o czym mowa we wklejonym przez Maćka fragmencie bardziej wygląda mi na dodatkowe zajecia wyrównawcze
w sumie chyba z korzyścią dla słabszych uczniów
Komentarz
kiedyś w "kozie" zostawiano za kare za złe zachowanie zazwyczaj
to, o czym mowa we wklejonym przez Maćka fragmencie bardziej wygląda mi na dodatkowe zajecia wyrównawcze
w sumie chyba z korzyścią dla słabszych uczniów