To temat rekolekcji dla mam z małymi dziećmi. W krakowskim Podgórzu, w kościele św. Józefa od wtorku do czwartku o 10.00. Głosi x. Stryczek. Nauka ma trwać pół godziny, po niej herbatka w parafialnej kafejce.
Może się spotkamy?
no właśnie, wolałabym nie definiować x. Stryczka. Bo albo powtórzę to, co w mediach i wyjdzie, że oszołmen. Albo powtórzę słowa tych, którzy są z nim w relacji duszpasterskiej i będzie, że niezwykły duszpasterz i kapłan.
Sama widzisz:smile:
O ks. Stryczku niewiele dotychczas słyszalam, a to, co do mnie dotarło, dało mi raczej obraz odważnego człowieka, kapłana, który szuka dróg dojścia do człowieka. Byłam dzis na pierwszej części tych relkolekcji, zachęcona także porą, w której mogłam pójść do kościoła tylko z jedną, najmłodszą pociechą. Kościół nie pękał w szwach, ale hałasu było sporo. Ksiądz wyszedł do ołtarza i zdawał się nie zważać na ten zgiełk, mówił prosto, konkretnie, miałam wrażenie, że z pokorą wobec tego, iż mówi o kobiecości i macierzyństwie jako mężczyzna i kapłan. Jeśli spojrzeć na te rekolekcje jako na kolejne przedsięwzięcie ks. Stryczka, to jest na pewno awangardowe; niejeden ksiądz by nie wytrzymał :) Ja wychodziałam stamtąd z kilkoma myślami w głowie: że to był rzeczywiście czas tylko dla mnie, a mogłam tam być sobą, czyli matką z dzieckiem (mnie hałasy dzieci szczególnie nie przeszkadzały, wiadomo:); że słowa były do mnie, jako kobiety i matki (a nie ogólnie: człowieka), co też mnie bardziej dotknęło i poruszyło. Dla mnie to już był dobry czas:)
A było o tym, że aby w rodzinie była harmonia i piękno, to to piękno musi wypływać z wnętrza, z serca kobiety: "z obfitości serca mówią wargi mojeâ??". Aby kobieta była piękna, musi być taką wewnątrz siebie. A do tego potrzeba modlitwy, milczenia. Postawa służby u Maryi, kiedy przyszła do Elżbietyâ??
Było też o tym, że mąż ma być pierwszy, przed dziećmi. Jemu ślubowałam miłośćâ?? A dzieci rozwijają się nie (tylko) poprzez miłość skierowaną bezpośrednio do nich, ale przede wszystkim w atmosferze wzajemnej miłości rodziców. Ksiądz opowiadał o pewnej "niezwykłej" rodzinie, której niezwykłość była mierzona normalnością i uporządkowaniem emocjonalnym dzieci, co wypływało ze wzajemnej relacji rodziców (nie z ich wykształcenie ani bogactwa, których nie posiadali). Matka, gdy przygotowywała obiad, gotowała dla ojca, pod niego. Dzieci miały wybór: jeśli im nie smakowało, same mogły sobie zrobić coś do jedzenia. Moje dzieci jeszcze same sobie nie zrobią obiadu, ale ten kierunek (promężowskiego) myślenia mnie zafrapował.
Było też o tym, że dzieci nie są po to, by matka miała się kim opiekować, o kogo troszczyć; że mamy je wychowywać w wolności jako odrębne osoby (vide: historia Abrahama i Izaaka, który zaczął samodzielne życie, gdy jego ojciec złożył ofiarę ze swego ojcostwa. A naznaczone ono było najpierw wieloma latami oczekiwań na syna, a potem, gdy już go otrzymał, potraktował go jako SWOJĄ własność, dość zaborczo i egoistycznie.).
Piszę Wam o tym, żeby podzielić się treściami, co do których nie mam wątpliwości, że są kontrowersyjne w dzisiejszym świecie. We mnie samej poruszyły kilka pielęgnowanych od dawna schematów ([nadmierne] dogadzanie dzieciom a ich samodzielność?). W kontekście całych rekolekcji wzruszyło mnie też końcowe błogosławieństwo: "dla was, waszych mężów, dzieci, rodzin" - że właśnie jako kobieta, dzięki temu, że nią jestem, że jestem w tym miejscu, mogę to błogosławieńswo wnieść do mojej rodziny. Znów, zwyczajne, kiedyś słyszane rzeczy, a serce ruszone:) Jeśli któraś z Was, Krakowianek, mogłaby przyjść jutro lub pojutrze, zachęcam!
Komentarz
rekolekcji jestem dość ciekawa, a jeszcze bardziej postaci rekolekcjonisty
Może ktoś słyszał o czymś podobnym w W-wie?
Kingo, a kim jest rekolekcjonista?
Muszę też zajrzeć do Listu!
choćby na priv?
też pytam nieśmiało :shamed:
Jest on postacią raczej kontrowersyjną, a swojąÂ postawą dzieli ludzi na zachwyconych i zdegustowanych
Mona - ja do tych rozdartych właśnie należę... tylko coś mi się tu plany krzyżują i nie wiem, czy dam radę się skonfrontować:confused:
no właśnie, wolałabym nie definiować x. Stryczka. Bo albo powtórzę to, co w mediach i wyjdzie, że oszołmen. Albo powtórzę słowa tych, którzy są z nim w relacji duszpasterskiej i będzie, że niezwykły duszpasterz i kapłan.
Sama widzisz:smile:
Dzięki!
Było też o tym, że mąż ma być pierwszy, przed dziećmi. Jemu ślubowałam miłośćâ?? A dzieci rozwijają się nie (tylko) poprzez miłość skierowaną bezpośrednio do nich, ale przede wszystkim w atmosferze wzajemnej miłości rodziców. Ksiądz opowiadał o pewnej "niezwykłej" rodzinie, której niezwykłość była mierzona normalnością i uporządkowaniem emocjonalnym dzieci, co wypływało ze wzajemnej relacji rodziców (nie z ich wykształcenie ani bogactwa, których nie posiadali). Matka, gdy przygotowywała obiad, gotowała dla ojca, pod niego. Dzieci miały wybór: jeśli im nie smakowało, same mogły sobie zrobić coś do jedzenia. Moje dzieci jeszcze same sobie nie zrobią obiadu, ale ten kierunek (promężowskiego) myślenia mnie zafrapował.
Było też o tym, że dzieci nie są po to, by matka miała się kim opiekować, o kogo troszczyć; że mamy je wychowywać w wolności jako odrębne osoby (vide: historia Abrahama i Izaaka, który zaczął samodzielne życie, gdy jego ojciec złożył ofiarę ze swego ojcostwa. A naznaczone ono było najpierw wieloma latami oczekiwań na syna, a potem, gdy już go otrzymał, potraktował go jako SWOJĄ własność, dość zaborczo i egoistycznie.).
Piszę Wam o tym, żeby podzielić się treściami, co do których nie mam wątpliwości, że są kontrowersyjne w dzisiejszym świecie. We mnie samej poruszyły kilka pielęgnowanych od dawna schematów ([nadmierne] dogadzanie dzieciom a ich samodzielność?). W kontekście całych rekolekcji wzruszyło mnie też końcowe błogosławieństwo: "dla was, waszych mężów, dzieci, rodzin" - że właśnie jako kobieta, dzięki temu, że nią jestem, że jestem w tym miejscu, mogę to błogosławieńswo wnieść do mojej rodziny. Znów, zwyczajne, kiedyś słyszane rzeczy, a serce ruszone:) Jeśli któraś z Was, Krakowianek, mogłaby przyjść jutro lub pojutrze, zachęcam!
Wysłałam PW.
No to wysyłam maila.
:bigsmile: