Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

O. Prusak: tylko wątpiący wierzą naprawdę

edytowano kwiecień 2009 w Arkan Noego
Prawdziwa, głęboka wiara wymaga stanięcia przed Tajemnicą, ale nie daje mi gwarancji, że określone praktyki i postawa przyniosą mi odpowiedź na wszystkie pytania i pewność, że jestem na właściwej drodze. Czy wiara nie powinna dawać nam pewności, że nasze religijne doświadczenia są prawdziwe? Wiara nie polega tylko na pokonywaniu i usuwaniu wątpliwości, ale również na zdolności ich znoszenia i wytrzymywania.

Dlaczego wątpliwości mają być czymś pozytywnym?

Dlatego, że bez nich uzależniamy się od idola, bożka, myśląc, że to Bóg, mylimy Prawdę z poczuciem pewności. To jest inna strona uzależnienia od religii. Przedmiotem uzależnienia jest tu nie tyle kult, obrzędowość, zasady, co specyficzna koncepcja Boga, którą się w tej religii odnajduje. Ale to nie jest Bóg. Od Boga nie można się uzależnić, bo On na to nie pozwoli. Od idola tak, bo on jest naszą kreacją.

Prawdziwa wiara jest zatem wątpieniem, tak?

Nie. Jest "wiarą z wątpliwościami". Przywołuję tu określenie ks. Tom??sa Halika, bo jest mi ono bardzo bliskie i wskazuje na to, że istnieje ogromna przepaść między niepojętością Boga a wszelkimi ludzkimi środkami wyrażania tej tajemnicy w konkretnym religijnym języku, wyobrażeniach i pojęciach. Po drugie, w życiu niełatwo jest jasno rozróżnić w wielu konkretnych przypadkach ludzkiej woli a Bożej, chyba że jest się uzależnionym od werdyktów "guru".


Źródło

Jeżeli komuś się lekko zakręciło w głowie po tym wywodzie, który niby brzmi sensownie, ale każde zdanie wydaje się służyć odsunięciu nas od Kościoła, to warto zerknąć do wyjaśnienia.
«1

Komentarz

  • Specjalnie podałem link do encykliki św. Piusa X, bo jasno z niej wynika, że takie podejście nie jest katolickie. W zasadzie niewiele się to różni od agnostycyzmu, który też porusza się wyłącznie w obszarze pytań.
  • Ale modernizm nie jest wcale katolicki. Św. Pius X nazwał go "ściekiem herezji".
  • Różnimy się tym, że ja patrzę na problem z wnętrza Kościoła, a Ty z zewnątrz. Dlatego dla Ciebie wartością jest to, aby Kościół ewoluował w kierunku, który Tobie się podoba, a dla mnie aby pełnił funkcję, do której powołał Go Chrystus. I jeżeli papieże napiętnowali modernizm jako antykatolicką herezję, to dla mnie temat jest już zamknięty.
  • [cite] Werka:[/cite]Och, co za poetyckie określenie.
    Modernizm katolicki jest moim zdaniem (i nie tylko) niezwykle twórczym nurtem w kościele, pomijając już, ze zbliża katolicyzm do filozofii, co do tej pory było katolicyzmu słabą stroną w odróżnieniu np. od prawosławia.

    Moim zdaniem (i nie tylko) niezwykle twórczym nurtem w życiu jest zaufanie Panu Bogu i zauważenie subtelnej różnicy pomiędzy "kościołem" a "Kościołem". Od dwóch tysięcy lat słychać ujadanie i dokonywane są ciągłe próby opisów i badań etnograficznych nad Kościołem, z wyłączeniem nadprzyrodzonych Jego cech... Jakże musi być frustrujące dla "badaczy" napotkanie słów Kard. Wyszyńskiego: "Był las - nie było was, będzie las - nie będzie was"...
  • Masz możliwość Werko założyć swoją własną grupę wyznaniową i wprowadzić w niej takie prawa, jakie uznasz za stosowne. Ale skoro rozmawiamy o Kościele katolickim, to przyjmijmy za podstawę zasady, jakie w Nim obowiązują. Między innymi taką, że jeżeli ktoś wyznaje herezje, to jest z tej wspólnoty wyłączony. I jego osobista wolność nie ma żadnego znaczenia.
  • Wskazówka gdzie należy szukać odtrutki.

    Ja tam "List" przestałem czytać (w końcu) po tym jak ułożyli laurkę J. Turowiczowi.

    [cite] Werka:[/cite]Modernizm katolicki jest moim zdaniem (i nie tylko) niezwykle twórczym nurtem w kościele,
    Zarówno napowietrzny statek, jak całe niemal jego wyposażenie były wynalazkiem profesora Lucyfera. (...) Wszystkie te rzeczy, jak już wspomniałem, profesor wynalazł sam. Wszystko w swoim sterowcu wymyślił sam, z wyjątkiem może jedynie własnej osoby. Za późno się urodził, żeby sobie dać początek, mniemał jednak, że znacznie sam siebie udoskonalił.
    G. K. C. "kula i krzyż"

    [cite] Werka:[/cite]zbliża katolicyzm do filozofii, co do tej pory było katolicyzmu słabą stroną
    :rolling:
  • A ja kiedyś nie mogłam wyobrazić sobie, ze kiedykolwiek przestanę czytać "List".
    :tooth::tooth::tooth:
    Pamiętam te najstarsze numery za komuny, wydawane jeszcze w wersji ksero. To były czasy!
  • Werka: Niestety w polskim Kościele brakuje takich głosów, no ale cóż taka wiara nie jest łatwa, nie jest bezmyślna, trzeba podjąć wysiłek, mieć odwagę, ryzykować - nie wszyscy są na to gotowi. I nie muszą. Ale skłonna jestem zgodzić się z tym, że prawdziwa wiara tp pytania, nie odpowiedzi.

    ---------------------------
    Droga Werko, chyba uległaś "urokowi" cytowanego tekstu. Publiczne dywagacje psychoterapeuty są dla Ciebie wezwaniem do "trudnej wiary", pojmowanej jako intelektualna przygoda z chrześcijaństwem etc.
    Artykuł nie powinien był się ukazać. Za dużo w nim znaków zapytania.
    (Z drugiej strony jednak postawienie ks. Prusaka pod ścianą bez przeczytania CAŁOŚCI to chyba swoisty tryb doraźny...)

    "List" nie jest już tym samym niszowym czasopismem, co kiedyś. Walczyli o szersze forum, to teraz mają. Czytają go też ludzie szukający drogowskazów. Źle odczytany tzw. odważny tekst może jednak narobić sporo szkody.
    Fakt posiadania wątpliwości w wierze jest czyimś osobistym problemem, z którym nie wolno go zostawić. Zauważ związek przyczynowy: to słaba wiara jest źródłem wątpliwości, nie na odwrót (przypomnij sobie obraz tonącego Szymona - Piotra).

    Wybacz szczerość. Czytając Twoje posty mam wrażenie, że przeżywasz nieuświadomiony kryzys wiary. Nie zmarnuj go. Redakcja "Listu" (i inne) oraz to forum nie zastąpi Ci duszpasterza... Nasza słabość i skłonność do grzechu ma charakter chroniczny i Pan Jezus wielokrotnie i to emocjonalnie wobec Apostołów to stwierdza.

    Prezentując przytoczone stanowisko będziesz łatwym celem dla "przyuczonych" teologów, ale i tych utwierdzonych w wierze również.
    Dla trochę bardziej doświadczonych, takie poglądy, to fakt socjologiczny, znak czasu.
    Podejrzewam, że celowo prowokujesz rozmówców o skrajnych poglądach.

    Oprócz "wyjaśnień" namawiam do lektury:
    http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/jacek_salij/pytania_nieobojetne/017.php
  • [cite] Werka:[/cite]Modernizm katolicki jest katolicki :)
    I popraw może, Maćku, literówkę w tytule.
    Ja to byłem nawet w cukierni katolickiej.
  • Św. Josemaria tam nie wchodził. Zdziwił się jedynie.
  • Trochę podkoloryzowałem na potrzeby tłumu.
  • [cite] GrzegorzS:[/cite]
    Podejrzewam, że celowo prowokujesz rozmówców o skrajnych poglądach.
    Co to są te skrajne poglądy na tym forum?
  • Myślę, że według powszechnie przyjętych kryteriów umiarkowane poglądy ma tu tylko Werka :bigsmile:
  • Tym razem zgadzam sie z Werką.

    Wg mnie wątpliwości to nie modernizm, ale droga do wiary i świętości. Bo któż z nas nie ma wątpliwości? Tylko zmagając się z nimi i ryzykując (to od Werki) możemy doświadczyć Boga. Osobiście boję się tych, którzy nie mają żadnych wątpliwości. Nieszczerość? Stawianie się w miejscu Boga? Brak refleksji? Nie podejmowanie ryzyka? Może wszystko razem. Wszczyscy święci mieli okresy wątpliwości, stąd ich wiara była wypróbowywana, mieli zmaganie, podejmowali walkę duchową ..... Brak wątpliwości to już tylko po tamtej stronie.
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]
    [cite] GrzegorzS:[/cite]
    Podejrzewam, że celowo prowokujesz rozmówców o skrajnych poglądach.
    Co to są te skrajne poglądy na tym forum?

    Nie mam problemu z ich znalezieniem.
    Prokurator+sędzia+ czasem kat
  • Nie mam problemu z ich znalezieniem.
    Prokurator+sędzia+ czasem kat
    Nie rozumiem.
  • Przykład? Panoszy się tu i ówdzie skłonność do decydowania, co jest katolickie, a co nie.
    Ta sama osoba wykrywa, ocenia i stwierdza, że ktoś jest poza Kościołem. Dokonuje się potępienie (patrz język) grzesznika razem z grzechem - wg własnej koncepcji.
    To smakowity kąsek dla tych, co szukają zwady.
  • Werko, wątpliwości w wierze trzeba przyjąć, jak katar lub łamanie w kościach. Są znakiem kondycji naszej wiary. Jeśli nie mijają, leczyć. To słabość, jak inne, ale żeby robić z tego prąd umysłowy...
  • Czy należy szukać wątpliwości w wierze? Lubię obrazowe ujęcia problemu.
    Jeśli jesteśmy katolikami "na poważnie" to nie stajemy w przeciągu, czekając na przeziębienie.
    Kto raz oddał swoje życie Chrystusowi, ten codziennie musi od nowa powtarzać swój wybór.
  • I na odtrutkę (po wątpliwościach) jeszcze ciekawy akapit odnośnie pistolecika herezji i wyroków:
    ...Otóż nasz stosunek do dogmatów wiary powinien być przeciwieństwem postawy dogmatycznej. Przez dogmatyzm rozumiem zamknięcie się w jakiejś teorii, w jakimś poglądzie, w jakiejś formule. W dogmatyku w ogóle nie pojawia się potrzeba badania rzeczywistości, konfrontowania swojej teorii z rzeczywistością, wcielania wyznawanej prawdy w rzeczywistość - jemu wystarcza jego doktryna...(O. Jacek Salij - "Pytania nieobojętne")
  • [cite] GrzegorzS:[/cite]I na odtrutkę (po wątpliwościach) jeszcze ciekawy akapit odnośnie pistolecika herezji i wyroków:
    ...Otóż nasz stosunek do dogmatów wiary powinien być przeciwieństwem postawy dogmatycznej. Przez dogmatyzm rozumiem zamknięcie się w jakiejś teorii, w jakimś poglądzie, w jakiejś formule. W dogmatyku w ogóle nie pojawia się potrzeba badania rzeczywistości, konfrontowania swojej teorii z rzeczywistością, wcielania wyznawanej prawdy w rzeczywistość - jemu wystarcza jego doktryna...(O. Jacek Salij - "Pytania nieobojętne")

    Excuse me? Bierzemy sobie dogmat o Zmartwychwstaniu, badamy go i konfrontujemy teorię z rzeczywistością? Moja doktryna ma mi nie wystarczać?
    Jakoś mi to nie brzmi.
  • Powyższy cytat odpowiadał na pytanie,
    czy należy ..."przyjmować dogmaty na ślepo i w ogóle się nad nimi nie zastanawiać"...(tamże)
    co uważam za jeden ze skrajnych poglądów często występujący na forum. Pytała o to Agnieszka63
  • A po czym poznajesz, że ktoś się nad dogmatem w ogóle nie zastanawia?
  • Nie twierdzę, że sam się nie zastanawia, ale ucina dyskusję.
  • Jednak uważam, że wcielanie dogmatów w życie całym sobą (duch) wymaga dużo większego zaangażowania, niż tylko uznania, że obowiązują (litera).
  • Znowu - po czym poznajesz, że ktoś tylko uznaje, że obowiązują?
  • Po łatwości z jaką ,cytat: macha pistolecikiem herezji.
  • Czyli uważasz, że jeśli ktoś głęboko reflektuje nad dogmatami, żyje nimi i rozumie ich ducha, to nie zauważa, kiedy coś jest z nimi niezgodne?
  • Jak zawsze warto ustalić znaczenie słów, o których dyskutujemy:

    wątpić Â?nie być pewnym, czy coś się stanie lub czy jest prawdąÂ?

    W przypadku wiary wątpienie oznacza więc stopniową apostazję, kiedy odrzucamy to, czego naucza Kościół. Owocem wątpienia może być tylko odejście od Kościoła, kiedy poziom wątpliwości przekroczy jakiś poziom krytyczny. Dlatego o ile przezwyciężenie wątpliwości może być powodem do chwały i krokiem ku świętości, to samo wątpienie jest efektem podszeptów szatańskich.

    Warto wspomnieć, że wśród grzechów przeciw Duchowi Świętemu znajduje się także wątpienie - w Boże Miłosierdzie. Z drugiej strony, osoby mocne w wierze są zobowiązane do ratowania wątpiących, jest to jeden z uczynków miłosiernych co do duszy. I tu mnie nieco bulwersuje, że Bogdan napisał, że takich ludzi się boi i jeszcze przypisał im szereg niepochlebnych przymiotów. Cóż, wątpiący wątpiącemu nie pomoże i skoro Kościół nakazuje nam ratować ludzi wątpiących, to znaczy, że oczekuje od nas samych pełnego przekonania o prawdziwości tego, o czym naucza.

    W kwestii wierności dogmatom, co nie podoba się GrzegorzowiS, także radzę zajrzeć do podlinkowanej wyżej encykliki św. Piusa X.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.