U nas pół kilo wystarcza na weekend. Po serze kupionym w piątek wieczór, w niedzielę wieczorem nie ma śladu.
Zazwyczaj kupuję dwa razy po pół kilo krojonego i pół kilo w kostce, bo jemy dużo makaronów i każdy lubi posypać serem.
Pizzę też często robię, też "serożerna" bardzo...
Ale zapiekanki nie są zdrowe, zawierają dużo wolnych rodników. Ja się bardzo denerwuję, jak dzieci robią sobie zapiekanki.
Chowam przed nimi zapiekacz!
Kupujemy co sobotę całą kostkę ( ostatnio właśnie Edam Rycki na topie). Nie zdarzyło się, żeby się nam ser zepsuł. A pół kilo to kupuję, jak w tygodniu zabraknie.
u nas też serowo....kilogram mini goudy z makro starcza na tydzień na styka...kiedyś kupowaliśmy 2,5 kg kostki i wtedy mroziłam...ale były gatunki które kruszyły się po rozmrożeniu....makro mamy za rogiem, więc kupujemy na bieżąco....za kilka lat będzie trzeba zwiększyć porcję, dzieci rosną....niektóre dorastają do jedzenia sera, a aktualnie są tylko na maminym mleczku :wink:
Tak, tak!
Ostatnio natknęłam się na to w tesco. Leżały na stoisku różne sery krojone podpisane:
gouda, ementaler i takie tam inne.
No to sięgam po ser w kostce a tam na każdym opakowaniu: ser ementaler, ser mazdamer, ser rycki, gouda.
No to pytam panią, dlaczego nie ma opisu, że gouda to nie ser, tylko wyrób seropodobny?
A pani na to, ż ona jest od sprzedawania, nie od myślenia.
Skończyło się na małej awanturce, którą specjalnie robiłam podniesionym tonem i wezwaniem kierowniczki działu.
Teraz zawsze jest podpisane, który towar jest serem a który wyrobem seropodobnym.
Zwróćcie uwagę przy następnej wizycie w supermarkecie, czy nie dajecie się robić w bambuko.
My mamy słabość do dobrych serów niestety (finansowo byłoby lepiej, żeby nam ta roślinna gouda smakowała, blee). Póki co jest nas do tych różnych mimolettów i old amsterdamów tylko dwoje, więc daje radę, bo kupujemy po troszeczku. Wolę 5 plasterków jakiegoś pysznego, niż trzy razy więcej byle jakiego.
Natomiast sery ryckie są rzeczywiście smaczne, lubimy!
My lubimy Morski i też nas tylko swoje, bo Ala ma na żółty ser alergię (na biały albo homogenizowany - na szczęście nie).
Jeszcze lubię taki z zieloną pleśnią (nie pamiętam jak się nazywa), ale nie z każdego sklepu, akurat w naszym najbliższym sklepie ten ser jest straszliwie słony, więc już bardzo dawno go nie jadłam.
Joanna:
Jeszcze lubię taki z zieloną pleśnią (nie pamiętam jak się nazywa), ale nie z każdego sklepu, akurat w naszym najbliższym sklepie ten ser jest straszliwie słony, więc już bardzo dawno go nie jadłam.
Może to dobrze,że taki słony, bo w ciąży lepiej unikać serów pleśniowych-listeria
U nas trochę mniej - jakieś 14l na tydzień. Chodź czasami brakuje. Za to staję się pomału specjalistką od mlecznych rzeczy... No w sobotę rano to już zacierka z 2l. mleka musi być :bigsmile:
Znajoma lekarka powiedziała, że mleko które teraz można kupić powoduje nieraz utratę wapnia z organizmu. Na forum są obecnie lekarze to może wypowiedzą się bardziej kompetentnie ode mnie.
Sera idzie nam dość dużo samo pół kilo gdy robimy pizze:bigsmile: no i bardzo lubimy na kanapki,jest u nas jeden ser który przypadł nam do gustu,salami taki prawdziwy w wosku..pycha tylko niestety drogi .
Mleka nam nie idzie dużo ok 15-20 litrów , mamy to szczęście i możemy kupować wiejskie,tak jak i jaja których idzie przeszło 100.
[cite] magg:[/cite]Joanna:
Jeszcze lubię taki z zieloną pleśnią (nie pamiętam jak się nazywa), ale nie z każdego sklepu, akurat w naszym najbliższym sklepie ten ser jest straszliwie słony, więc już bardzo dawno go nie jadłam.
Może to dobrze,że taki słony, bo w ciąży lepiej unikać serów pleśniowych-listeria
@Magg, wiem, że lepiej unikać, ale dziękuję . Właściwie nie jadłam go już dłuuugo nawet i przed ciążą. @Agnieszko, tak - to gorgonzola - dzięki :bigsmile:
Komentarz
Zazwyczaj kupuję dwa razy po pół kilo krojonego i pół kilo w kostce, bo jemy dużo makaronów i każdy lubi posypać serem.
Pizzę też często robię, też "serożerna" bardzo...
A po trzecie mają tam większe wózki.:bigsmile:
Piotr
Przyjdziesz i zamkniesz wątek.
:crazy::crazy::crazy:
My tez jemy bardzo dużo sera.
Piotr
Pół kilo sera na kolację idzie jak robimy zapiekanki.
Dzieciaki bardzo lubią.
Chowam przed nimi zapiekacz!
Kiedyś jak małżonka wysłała mnie po ser, a ja go przyturlałem to powiedziała że troche za dużo kupiłem...
Ostatnio natknęłam się na to w tesco. Leżały na stoisku różne sery krojone podpisane:
gouda, ementaler i takie tam inne.
No to sięgam po ser w kostce a tam na każdym opakowaniu: ser ementaler, ser mazdamer, ser rycki, gouda.
No to pytam panią, dlaczego nie ma opisu, że gouda to nie ser, tylko wyrób seropodobny?
A pani na to, ż ona jest od sprzedawania, nie od myślenia.
Skończyło się na małej awanturce, którą specjalnie robiłam podniesionym tonem i wezwaniem kierowniczki działu.
Teraz zawsze jest podpisane, który towar jest serem a który wyrobem seropodobnym.
Zwróćcie uwagę przy następnej wizycie w supermarkecie, czy nie dajecie się robić w bambuko.
Natomiast sery ryckie są rzeczywiście smaczne, lubimy!
Jeszcze lubię taki z zieloną pleśnią (nie pamiętam jak się nazywa), ale nie z każdego sklepu, akurat w naszym najbliższym sklepie ten ser jest straszliwie słony, więc już bardzo dawno go nie jadłam.
Jeszcze lubię taki z zieloną pleśnią (nie pamiętam jak się nazywa), ale nie z każdego sklepu, akurat w naszym najbliższym sklepie ten ser jest straszliwie słony, więc już bardzo dawno go nie jadłam.
Może to dobrze,że taki słony, bo w ciąży lepiej unikać serów pleśniowych-listeria
A u was jak to wygląda?
P.K.
Mleka nam nie idzie dużo ok 15-20 litrów , mamy to szczęście i możemy kupować wiejskie,tak jak i jaja których idzie przeszło 100.
@Magg, wiem, że lepiej unikać, ale dziękuję . Właściwie nie jadłam go już dłuuugo nawet i przed ciążą.
@Agnieszko, tak - to gorgonzola - dzięki :bigsmile: