Zastanawiające, że w kraju, w którym się zagłada dokonała â?? tak nikła jest wiedza o tym fragmencie dziejów. W podręcznikach szkolnych zajmuje zwykle stronę, pół strony. W dawnym obozie zagłady Auschwitz-Birkenau rzadko można spotkać polskie wycieczki. Pokolenie, które wydarzenia te pamięta â?? odchodzi. Na niewiedzy mógł wykwitnąć martyrologiczny mit heroiczny, w dodatku eksploatowany politycznie zarówno w przeszłości, jak i dziś.
Tymczasem prawda owych tragicznych wydarzeń poprzez nieuświadomione i zawikłane traumy wojenne pokolenia świadków sięga teraźniejszości. Warto się zastanowić, czy ktoś, kto w czasie wojny wraz z kolegami zgwałcił ukrywającą się Żydówkę, po czym skatowaną odtransportował na gestapo, a potem opijał z kolegami swoje czyny â?? mógł być później dobrym i czułym mężem oraz ojcem?
Zbrodnie Fritzla, które niedawno wstrząsnęły austriackimi i polskimi mediami, miały swoje korzenie w hitleryzmie jego rodziców. W Austrii to zauważono. Związku między "jak się żony nie bije, to jej wątroba gnije", albo obroną prawa do "klapsów" a kondycją moralną odziedziczoną po okrucieństwach wojny â?? nie potrafimy dostrzec. Dla naszego dobra warto rozważyć, czy wysoka tolerancja dla przemocy (słownej i fizycznej) w naszym społeczeństwie nie ma swojego źródła właśnie w wojennej przeszłości.
Hitlerowcy zbudowali rzeczywistość antywartości, w którym zachowania przyzwoite były karane, zaś okrucieństwo i podłość â?? nagradzane. Już dawniej jednak, od zarania antysemickiej agitacji można się doszukać zaczątków przewartościowania systemu wartości, np. gdy usprawiedliwiano przemoc lub drwiono z jej ofiar. Ci, którzy wyłapywali ukrywających się w lasach, uciekinierów z transportów do obozów zagłady lub mordujący zbiegłych więźniów Sobiboru[6], postępowali zgodnie z hitlerowskim prawem, które musieli sobie przyswoić i zaakceptować. W okupacyjnym slangu owo wyłapywanie określane było wyrażaniem "zdawanie Żydów" â?? tak jak zdawało się płody rolne w przymusowych kontrybucjach[7].
Ten proces internalizacji byłby zapewne wolniejszy, gdyby nie byli przed wojną bombardowani antysemityzmem przez narodowców i Kościół. Co więcej, nachalna agitacja nazistowska nie była skutecznie zwalczana, lecz jeszcze wzmocniona mową nienawiści, która nie znikła całkiem z ambon ani łamów niektórych gazetek podziemnych.
Niektórzy politycy i niektórzy hierarchowie zdają się nie dostrzegać zagrożeń płynących z jątrzącej mowy, niebezpieczeństwa powtórnego odwrócenia wartości. Czytelnicy "Naszego Dziennika" i słuchacze Radia Maryja ulegają tak silnemu wzburzeniu emocji pod wpływem zasłyszanych i przeczytanych tam treści, że w stanie niemal histerii wysyłają listy zaczynające się od słów: "Ty żydowskie ścierwo", albo kierują do ambasadora Izraela epistoły, takie jak: "Żydowskie bydło! Mam pretensje do Hitlera, że nie wymordował wszystkich Żydów"; "Naszym hasłem na całym świecie teraz jest: BIJ ŻYDA"; "Szewach[8], jak ty jeszcze raz przyjedziesz do Gdańska, to nie ręczę za siebie i moich kolegów".
Ich stan emocjonalny może świadczyć o gotowości do przemocy. Głośna krytyka takiej pseudokatechezy w niczym nie zagraża ani wierze, ani instytucji Kościoła. Natomiast katolicy, którzy nie protestują przeciwko szczuciu do nienawiści, może są posłusznymi i wiernymi wyznawcami swojej religii, ale w rzeczywistości są likwidatorami katolicyzmu. Odstręczają od niego bowiem tych, którzy zachowali niepodległe sumienie i widzą hipokryzję w całej jej ostrości.
Autorka jest pracownikiem naukowym Żydowskiego Instytutu Historycznego. Specjalizuje się w dziejach antysemityzmu. Źródło
Komentarz
fakty a nie konfabulacje
którym POlakom
Z paniami Całą i Werką nie ma co gadać niech pozostaną w swym Matrxsie
No to luzik....
Ciekawe, czy pani Cała by wypomniała bratu Adama Michnika, że z racji swej zbrodniczej przeszłości nie mógł być dobrym ojcem? Wątpię.
>>Rewolucja rosyjska bowiem wysuwa przede wszystkim takie problemy społeczne i polityczne, które nie mogą być rozwiązane inaczej, jak tylko w skali międzynarodowej. Nieuniknione wstrząśnięcie burżuazyjnymi stosunkami własności przez mające nastąpić rozwiązanie kwestii agrarnej, wstrząśnięcie kapitalistycznymi formami wyzysku przez radykalne przekształcenie stosunków pracy, do którego rosyjska klasa robotnicza musi dążyć, wstrząśnięcie państwem burżuazyjnym przez rzeczywiste ludowładztwo â?? wszystko to nie może absolutnie zmieścić się w ramach dzisiejszej Europy, w ramach najciemniejszej reakcji militarystycznej, która od chwili wybuchu wojny światowej zapanowała bez oporu i niepodzielnie we wszystkich krajach. Im bliższa staje się w Rosji dyktatura proletariatu, tym bardziej dojrzewa nieuchronne przejście rosyjskiej burżuazji do obozu kontrrewolucji. Rosyjska burżuazja znosi teraz jarzmo ludowładztwa z głęboko ukrytą wrogością i nienawiścią i będzie je znosiła tylko dopóty, dopóki trwa wojna, tzn. dopóki masy są uzbrojone i trzymają losy kraju w swych rękach. Gdy wojna się skończy, wszyscy Milukowowie, Rodziankowie i s-ka przejdą natychmiast z obozu lewicy do skrajnej prawicy i nie ulega wątpliwości, że wówczas obie warstwy ludowe â?? drobnomieszczaństwo i chłopstwo â?? idące dziś za proletariatem miejskim, w swej przeważającej części uderzą nań z tyłu, wzmocnione przez lumpenproletariat i wszystkie, dzisiaj jeszcze przyczajone, elementy obalonego reżimu carskiego.<<
Róża Lukseburg