Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Dom podstawą sukcesów w szkole

AtaAta
edytowano czerwiec 2009 w Ogólna
To tak dla uzupełnienia dyskusji odnośnie metod wychowawczych i klapsofobii:

Problemy edukacyjne można rozwiązać poprzez reformę rodziny, a nie reformę szkoły. Kiedy rodzice zrozumieją w końcu, że przez ostatnie 40 lat wprowadzano ich w błąd i powrócą do tradycyjnych (czytaj: odwiecznych) metod wychowania dzieci kiedy znowu staną po stronie nauczycieli w kwestii zachowania dyscypliny w klasie; kiedy znowu zaczną posyłać do szkoły dzieci które zostały przygotowane do funkcjonowania w tej instytucji nie poprzez dodatkowe lekcje od wieku 3 lat, ale na przykład poprzez domowe obowiązki, które uczą te dzieci odpowiedzialności â?? dopiero wtedy szkolna nauka zacznie przynosić właściwe efekty.

więcej na stronie: http://dziecko.onet.pl/28346,6,11,dom_podstawa_sukcesow_w_szkole,artykul.html

(może w końcu nauczę się lepiej wklejać linki)

Komentarz

  • A gdzie miejsce na indywidualne podejście do dziecka? Tradycyjne metody od razu kojarzą się - przynajmniej mi- z klapsem i kompletna przepaścią w relacjach pomiędzy opiekunem a dzieckiem.Zgadzam się natomiast z tym, ze poprzez domowe obowiązki dzieci uczą się odpowiedzialności oraz konsekwencji.Praca metodą Montessori najlepiej się sprawdza. A czy to się przenosi na szkołę,wątpię.
  • Ja myślę, że dobry dom, kochająca rodzina są/mogą być podstawą wszystkich sukcesów....nie ze wszystkim w tym artykule się zgadzam....Współczesne "bezstresowe" wychowanie( a właściwie błędne jego pojmowanie) nie jest dobre...ale pozwolę się zgodzić z Arletta....
    wymuszona dyscyplina - to tylko dyscyplina - czyli lęk przed konsekwencją, a nie przyjęcie zasad w imię dobra...a tym troszkę kojarzy mi się "tradycyjne wychowanie"
  • Problemy edukacyjne można rozwiązać poprzez reformę rodziny,
    Najlepiej jakby rodzinę zostawili w spokoju, ale to niemożliwe, żeby rodzine zostawili w spokoju. Bo najpierw trzeba by było wysadzić w powietrze wszystkie liberalne stacje tv i radiowe:devil:
  • wymuszona dyscyplina - to tylko dyscyplina - czyli lęk przed konsekwencją, a nie przyjęcie zasad w imię dobra...a tym troszkę kojarzy mi się "tradycyjne wychowanie"
    Właśnie dziecko poprzez dyscyplinę, powoli będzie przyjmować zasady w imię dobra.
    Poprzez dyscyplinę będzie uczyło się, że jego postępowanie zawsze będzie niosło konsekwencje.
    Jeżeli będzie dobrze postępować - będzie nagradzane,
    jeżeli będzie źle postępować - będzie karane - wtedy nauczy się co jest dobre, a co złe.
  • właściwie to chciałbym się z Wami wszystkimi zgodzić :smile:
    ale zamiast teoretyzować, opowiem jak to było z moimi dzieciakami

    od maleńkości uczyłem czytać - najstarsza Ania pierwszą książkę przeczytała (po cichu) ,jak miała pięć lat; chłopaki są bardziej oporni - najmłodszy (idzie do 1 klasy) jeszcze czyta na głos.
    zawsze uczyłem tylko wtedy, gdy sami tego chcieli (delikatnie zachęcając):smile:

    potem, jak już umieją czytać, to samo leci
    trzeba tylko podsuwać ciekawe książki.

    tak się zbiera ziarnko do ziarnka,tak, że nigdy nie musieliśmy dzieci pilnować, czy odrobiły lekcje ani w niczym pomagać (z wyjątkiem Kangura)

    wydaje mi się, że trzeba od maleńkości obserwować, jakie mają talenty, co lubią robić i je wtym wspierać
  • Tradycyjne metody od razu kojarzą się - przynajmniej mi- z klapsem i kompletna przepaścią w relacjach pomiędzy opiekunem a dzieckiem.
    Tradycyjna metoda czyszczenia butów.
    http://img23.imageshack.us/img23/6034/skanuj0010ida.jpg
  • wydaje mi się, że trzeba od maleńkości obserwować, jakie mają talenty, co lubią robić i je wtym wspierać[/quote]

    Obserwowanie - wspaniała sprawa, gorzej jak dziecko z mikrouszkodzianiami, niestabilną osobowością itp. nie potrafi sprecyzować swoich zainteresowań. Chce robić wszystko i nic.
  • Jak wyglądają te mikrouszkodzenia... bo chyba to mam...?
  • no... w sumie to jak to robię to wychodzi właściwie coś co ma ręce i nogi...

    Wczoraj na przykład kupiłem 3m drzewa... powoziłem taczką... poukładałem no i mierze... przyszedł ojciec i mierzy... przyszła znajoma matematyczka i mierzy... i nic nam nie wyszło... ale zrzuciliśmy winę na metrówkę, chyba była za długa..
  • :bigsmile:
  • co do mikrouszkodzeń- to nie jest taka oczywista sprawa.To delikatna kwestia wymaga opinii neuropsychologa
  • Dzieciaczki z mikrouszkodzeniami mają problemy z motywacją do podjęcia dzialania, dluższym utrzymaniem uwagi, dotyczy to nawet ulubionej zabawy. Jednak z pewnością trzeba wspierać talenty dzieci.:smile:
  • dzieki karola:smile:
  • [cite] Taw:[/cite]Jak wyglądają te mikrouszkodzenia... bo chyba to mam...?

    Też chyba się tego dorobiłem ...:sad:
  • [cite] Spioch:[/cite]
    [cite] Taw:[/cite]Jak wyglądają te mikrouszkodzenia... bo chyba to mam...?

    Też chyba się tego dorobiłem ...:sad:
    Myślisz że to od tanich win...?
  • [cite] Agnieszka63:[/cite]Problemy edukacyjne można rozwiązać poprzez reformę rodziny,
    Najlepiej jakby rodzinę zostawili w spokoju, ale to niemożliwe, żeby rodzine zostawili w spokoju. Bo najpierw trzeba by było wysadzić w powietrze wszystkie liberalne stacje tv i radiowe:devil:

    jedziesz do Meksyku?
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.