Dane są mniej więcej takie:
na zachód od Odry zaufanie do drugiego człowieka ok. 60-80%
u nas ok. 10%.
To jest to, co nas różni od Niemców, Francuzów, Amerykanów, Chińczyków.
Skąd się bierze to nasze 10% - z codziennych doświadczeń, z naszej wzajemnej
solidności i uczciwości.
Jak by to zmienić?
- z dorosłymi pomóc może np. okazywanie zaufania, co bywa bolesne i uciążliwe
ale mi się w sumie sprawdza.
- z dziećmi
1. można spróbować zasady, którą stosowała moja Mama (i Babcia)
- małe dzieci nie kłamią
2. nagroda za przyznanie się powinna być możliwie duża (zależnie od
sytuacji)
3. dzieci starsze - szkoła
- tu jest największy ból - szkoła uczy nieuczciwości, nieodpowiedzialności,
cwaniactwa, ustawiania się - naszego życia.
wydaje mi się, że jakieś szanse mogłaby mieć akcja przeciw ściąganiu - może w oparciu o parafie?
Jak to widzicie?
Co zrobić, by w nas i naszych dzieciach uczciwy nie był tak blisko frajera?
Komentarz
Ludzie gubią się w ocenach co jest dobre a co złe. Pogoń za pieniądzem usprawiedliwia wszelką niegodziwość. Miarą człowieka jest SUKCES. Nieważne jak osiągnięty.
Jak z tego wybrnąć? Zastanawiam się nad tym od dwudziestu lat i szczerze powiedziawszy to jestem coraz większym pesymistą.
moja Mama właściwie nigdy nie zarzucała nam kłamstwa
Dwie ostatnie charakterystyczne sytuacje z tego roku szkolnego:
1. Był rajd szkolny....na rajdzie zdjęcia robił mój mąż i moja córka. Mąż sfotografował pajęczynę z rosą - piękna fotka. Zgraliśmy fotki na płytę, by pani mogła powielić dla dzieci z klasy. W międzyczasie ogłoszono w szkole konkurs fotograficzny. Pani zaproponowała naszej córce , by wystawiła na konkurs fotkę z pajęczyną...byłam przy tej rozmowie. Powiedziałam...." To zdjęcie zrobił akurat mój mąż, ale Zuzia też zrobiłą wiele ładnych zdjęć i sądzę, że wybierze coś ze swoich - tak będzie uczciwie"
Pani była zadowolona z tego obrotu sprawy, ale i nieco zdziwiona.
W domu zapytałam córkę, czy byłaby dumna, gdyby wygrała w konkursie dzięki fotografii taty, a ona mi odpowiedziała, że była dumna, że przy nauczycielce powiedziałam, że ona też robi świetne zdjęcia.
2. Był intensywny weekend. Moja najstarsza córka nie przygotowała się do szkoły, nie chciała iść, żeby nie zepsuć sobie oceny. Zostawiłam ją w domu choć nie bardzo podobało mi się takie rozwiązanie....Zostawiłam, bo zawsze jest przygotowana i sumienna i ma bardzo dobre oceny....Pisząc usprawiedliwienie, zapytałąm ją co mam napisać....odpowiedziała "nie wiem"....Napisałam tak:
"Moja córka była nie przygotowana i nie chciała iść do szkoły. Wiem, że to nie pedagogiczne i źle świadczy o wzorowej uczennicy, ale nie mam we zwyczaju podawać nieprawdziwych przyczyn nieobecności. Jeśli uzna to Pani za stosowne, proszę o usprawiedliwienie"
Dostałam bardzo pozytywnie zaskakującą odpowiedź od nauczycielki :wink:
zgadzam się, że zdarzają się fajne nauczycielki
i dla mnie to wystarczy
:thumbup: u naszych znajomych jest taka zasada, że raz w półroczu dziecko może nie iść do szkoły "bez powodu" tzn tzw "zwolnienie na życzenie" - bardzo im się to sprawdza....ja też nie bardzo chcę powtarzania podobnych sytuacji, ale wolę jak mi dziecko powie wprost i szczerze niż ucieknie z lekcji "nielegalnie" - choć tłumaczę, że takie "wolne na życzenie" też jest swego rodzaju nieuczciwością, bo obowiązkiem ucznia jest się uczyć