Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Uczciwość nasza powszednia

edytowano czerwiec 2009 w Ogólna
Dane są mniej więcej takie:

na zachód od Odry zaufanie do drugiego człowieka ok. 60-80%
u nas ok. 10%.

To jest to, co nas różni od Niemców, Francuzów, Amerykanów, Chińczyków.

Skąd się bierze to nasze 10% - z codziennych doświadczeń, z naszej wzajemnej
solidności i uczciwości.

Jak by to zmienić?

- z dorosłymi pomóc może np. okazywanie zaufania, co bywa bolesne i uciążliwe
ale mi się w sumie sprawdza.

- z dziećmi

1. można spróbować zasady, którą stosowała moja Mama (i Babcia)
- małe dzieci nie kłamią

2. nagroda za przyznanie się powinna być możliwie duża (zależnie od
sytuacji)

3. dzieci starsze - szkoła

- tu jest największy ból - szkoła uczy nieuczciwości, nieodpowiedzialności,
cwaniactwa, ustawiania się - naszego życia.


wydaje mi się, że jakieś szanse mogłaby mieć akcja przeciw ściąganiu - może w oparciu o parafie?

Jak to widzicie?
Co zrobić, by w nas i naszych dzieciach uczciwy nie był tak blisko frajera?

Komentarz

  • Brak zaufania prowadzi do stagnacji lub nawet regresu w każdej dziedzinie. Do prawidłowego rozwoju spoleczeństwa potrzebny jest wysoki poziom zaufania. Jak się zastanowimy to zufanie jest podstwą wręcz fundamentem społeczeństwa. Problem "zaufania" stał się szczególnie modny w socjologii (w Polsce tym tematem zajmuje się Piotr Sztompka). Badania zaufania interesują polityków. Nie ten polityk wygrywa wybory, który mówi prawdę (Piłatowe "Cóż jest prawdą?") lecz ten, do którego ludzie mają większe zaufanie. To nie zawsze idzie w parze.
    Ludzie gubią się w ocenach co jest dobre a co złe. Pogoń za pieniądzem usprawiedliwia wszelką niegodziwość. Miarą człowieka jest SUKCES. Nieważne jak osiągnięty.

    Jak z tego wybrnąć? Zastanawiam się nad tym od dwudziestu lat i szczerze powiedziawszy to jestem coraz większym pesymistą.
  • Na początek Ziobro jako minister sprawiedliwości.
  • [cite] Pioszo54:[/cite]

    1. można spróbować zasady, którą stosowała moja Mama (i Babcia)
    - <u>małe dzieci nie kłamią</u>
    Zdefiniuj "małe" - moje kłamią. Niestety
  • kłamią, ale nie mówi się im, że kłamią tylko np. słuchaj, a może to było inaczej

    moja Mama właściwie nigdy nie zarzucała nam kłamstwa
  • można obrócić sprawę w żart, stworzyć taką sytuację w której powiedzenie prawdy będzie łatwiejsze
  • jestem uczciwa i tego uczę dzieci....z jakim skutkiem - ano różnym.....

    Dwie ostatnie charakterystyczne sytuacje z tego roku szkolnego:
    1. Był rajd szkolny....na rajdzie zdjęcia robił mój mąż i moja córka. Mąż sfotografował pajęczynę z rosą - piękna fotka. Zgraliśmy fotki na płytę, by pani mogła powielić dla dzieci z klasy. W międzyczasie ogłoszono w szkole konkurs fotograficzny. Pani zaproponowała naszej córce , by wystawiła na konkurs fotkę z pajęczyną...byłam przy tej rozmowie. Powiedziałam...." To zdjęcie zrobił akurat mój mąż, ale Zuzia też zrobiłą wiele ładnych zdjęć i sądzę, że wybierze coś ze swoich - tak będzie uczciwie"
    Pani była zadowolona z tego obrotu sprawy, ale i nieco zdziwiona.
    W domu zapytałam córkę, czy byłaby dumna, gdyby wygrała w konkursie dzięki fotografii taty, a ona mi odpowiedziała, że była dumna, że przy nauczycielce powiedziałam, że ona też robi świetne zdjęcia.

    2. Był intensywny weekend. Moja najstarsza córka nie przygotowała się do szkoły, nie chciała iść, żeby nie zepsuć sobie oceny. Zostawiłam ją w domu choć nie bardzo podobało mi się takie rozwiązanie....Zostawiłam, bo zawsze jest przygotowana i sumienna i ma bardzo dobre oceny....Pisząc usprawiedliwienie, zapytałąm ją co mam napisać....odpowiedziała "nie wiem"....Napisałam tak:
    "Moja córka była nie przygotowana i nie chciała iść do szkoły. Wiem, że to nie pedagogiczne i źle świadczy o wzorowej uczennicy, ale nie mam we zwyczaju podawać nieprawdziwych przyczyn nieobecności. Jeśli uzna to Pani za stosowne, proszę o usprawiedliwienie"
    Dostałam bardzo pozytywnie zaskakującą odpowiedź od nauczycielki :wink:
  • Sywia, rewelacja. Bardzo mi się podoba Twoje podejście do mówienia prawdy i nieprawdy.
  • @sylwia1974

    zgadzam się, że zdarzają się fajne nauczycielki
  • ale ja bym chyba tak dziecka nie wystawił
  • widocznie jesteś w tych 90 % a ja w tych 10%......jak mamy zmieniać ten stan rzeczy o którym powyżej napisałeś jeśli nie pokazując prawdę i ufając, że ona zwycięży?
  • Pioszo....wiem, że ją w pewien sposób " wystawiłam" ale zanim zgodziłam się na jej "niepójście" do szkoły powiedziałam, że musi się liczyć z faktem nieusprawiedliwienia i obniżenia oceny z zachowania - znała więc możliwe konsekwencje
  • nie muszę pokazywać nauczycielom, jaki jestem uczciwy
  • [cite] sylwia1974:[/cite]Pioszo....wiem, że ją w pewien sposób " wystawiłam" ale zanim zgodziłam się na jej "niepójście" do szkoły powiedziałam, że musi się liczyć z faktem nieusprawiedliwienia i obniżenia oceny z zachowania - znała więc możliwe konsekwencje

    i dla mnie to wystarczy
  • nie chodzi o "pokazywania" dla pokazywania - chodzi o prawdę i uczciwość wobec siebie i innych
  • czasem manifestacja prawdy jest po prostu świadectwem.....nie chodzi o jakieś obnoszenie się z nią
  • U mnie też zdarzały się sytuacje podobnie jak u Sylwii (z tym nieprzygotowaniem do lekcji). Wtedy zostawały w domu i musiały wszystko uzupełniać, no i nadrobić to co było na bieżąco. Lubią chodzić do szkoły, więc się pilnują, aby sytuacja sie nie powtarzała.
  • no dokładnie Agnieszko
    :thumbup: u naszych znajomych jest taka zasada, że raz w półroczu dziecko może nie iść do szkoły "bez powodu" tzn tzw "zwolnienie na życzenie" - bardzo im się to sprawdza....ja też nie bardzo chcę powtarzania podobnych sytuacji, ale wolę jak mi dziecko powie wprost i szczerze niż ucieknie z lekcji "nielegalnie" - choć tłumaczę, że takie "wolne na życzenie" też jest swego rodzaju nieuczciwością, bo obowiązkiem ucznia jest się uczyć
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.