Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

prawo do dobrej smierci

edytowano lipiec 2009 w Ogólna
Palikot pracuje nad ustawą o prawie do dobrej śmierci
dziś

Janusz Palikot pracuje nad nową ustawą dającą prawo do dobrej śmierci (prosi, aby nie używać słowa eutanazja). We wrześniu zamierza przedstawić jej projekt w Sejmie i rozpocząć debatę na ten temat. Zapoczątkuje ją konferencja prasowa, którą poprowadzi z prof. Magdaleną Środą.

- Premier Donald Tusk wie, nad czym pracuję, ale zgłoszę ten projekt jako poselski. Bo on nie reprezentuje stanowiska klubu - zastrzega w rozmowie z naszą gazetą Palikot. I szybko dodaje, że liczy na poparcie lewicy i części kolegów z Platformy. Janusz Palikot mówi, że impulsem do zajęcia się tą sprawą było współczucie, jakie poczuł na wieść o apelu Barbary Jackiewicz. Matka 40-letniego Krzysztofa, który od 24 lat nie ma żadnego kontaktu ze światem (cierpi na zanik mózgu), prosiła, by pozwolono jej przestać karmić syna i dać mu spokojnie umrzeć.

W swoim projekcie Janusz Palikot dzieli prawo do tzw. dobrej śmierci na pasywne i aktywne. Pasywne oznacza przerwanie długotrwałego leczenia, które nie przynosi żadnych efektów, na życzenie pacjenta w pełni władz umysłowych. I tu Palikot powołuje się na przykład papieża Jana Pawła II, który odmówił przyjmowania leków. - To sytuacja, kiedy chory cierpi, nie ma szans na jego wyleczenie, a działania lekarzy skupiają się tylko na ciągłym przedłużaniu mu życia - tłumaczy poseł. I dodaje, że w takich przypadkach chory ma prawo odmówić przyjmowania leków. Jest to możliwe także dziś.




Sprawa komplikuje się jednak, kiedy w takiej sytuacji znajduje się człowiek nieświadomy. - Wtedy powinno decydować konsylium lekarzy. Jeśli podczas trzykrotnie przeprowadzonego badania uznaliby, że dalsza terapia nie ma sensu, leczenie należałoby przerwać - uważa Janusz Palikot.

Jeszcze nie wie, czy decyzję za chorego mogłaby podjąć jego rodzina. Ale uważa, że decydujący powinien być testament życia - to pojęcie w 2008 roku spopularyzował w Polsce Jarosław Gowin. Ten akt woli sporządzony mógłby być dopiero po 30. roku życia, z pomocą notariusza. Jego autor zastrzegłby w nim konkretne sytuacje, w których nie życzy sobie przedłużania mu życia. Dokument miałby moc prawną i obowiązywał lekarzy i rodzinę.

Więcej kontrowersji niż testament budzą kwestie tzw. aktywnego prawa do śmierci. Tutaj poseł Palikot wyodrębnił dwie grupy chorych. - Pierwszą stanowią ciężko chorzy, np. na raka krtani, którzy proszą lekarza o zastrzyk śmierci - opisuje hipotetyczną sytuację Palikot. W jego projekcie nie będzie zgody na takie praktyki. Nie z powodów ideologicznych, ale praktycznych.

- Za wcześnie na takie rozwiązania. Do takiego prawa trzeba dojrzeć, wcześniej testując mniej kontrowersyjne przepisy. Ale docelowo, za 10-15 lat, byłbym na tak - mówi Palikot.

Drugi przypadek to sytuacja, kiedy pacjent latami tkwi w śpiączce. Zdaniem posła Palikota powinna istnieć możliwość odłączenia go od aparatury. Tylko kto miałby taką decyzję podjąć: rodzina, lekarze, a może jedni w porozumieniu z drugimi. Janusz Palikot też jeszcze nie jest pewien, jakie rozwiązanie byłoby właściwe. - No i trzeba rozstrzygnąć, po jakim czasie można kogoś takiego odłączyć od aparatury. Chcę zaproponować, aby tą granicą był okres pięciu lat, bo jak pokazują statystyki, po tym czasie liczba osób budzących się ze śpiączki maleje - uważa Janusz Palikot

Ale i tę kwestię mógłby rozstrzygnąć odpowiedni zapis w testamencie życia. - Uważam, że człowiekowi trzeba zostawić jak najwięcej praw w decydowaniu o własnym życiu i śmierci - tłumaczy poseł.

Swoją pracę nad nowym projektem Palikot traktuje bardzo poważnie. - Nawet jeśli projekt nie przejdzie, chciałbym, aby w Polsce zaczęła się dyskusja na te tematy, bo na razie chowamy głowę w piasek - tłumaczy.

W tej chwili polskie prawo przewiduje możliwość odłączenia chorego od aparatury jedynie w przypadku śmierci mózgu. - Przeprowadzamy wtedy procedury orzeczenia śmierci pnia mózgu i po konsultacji z rodziną odłączamy ciało od aparatury - wyjaśnia prof. Przemysław Jałowiecki, anestezjolog, szef Katedry Anestezjologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. W innych przypadkach, np. śpiączki, lekarze nie mają prawa zaprzestać podawania choremu pokarmu czy jego pielęgnacji. Podobnie w terminalnych stanach choroby nowotworowej, kiedy żadne leki nie są w stanie złagodzić cierpienia chorego.

Zdaniem prof. Jałowieckiego w wyjątkowych przypadkach eutanazja powinna być dopuszczalna, ale zasady jej stosowania musiałyby być ściśle określone, by nie doprowadzić do nadużyć. - W niektórych krajach prawo przewiduje taką możliwość, a decyzję o ewentualnej eutanazji podejmuje sąd po konsultacji z lekarzami - mówi prof. Jałowiecki. Np. w Belgii eutanazja jest możliwa, gdy pacjent jest nieuleczalnie chory, cierpi fizycznie i psychicznie i sam, pełnoletni, prosi o śmierć.

Podobnie sytuacja wygląda w Holandii, w której o ewentualnej eutanazji decyduje sąd i specjalna komisja lekarska.

W Polsce jedyną dopuszczalną formą cichej eutanazji jest odmówienie przez pacjenta leczenia albo wypisanie się na własną prośbę ze szpitala.

Projekt ustawy, nad którym pracuje poseł Palikot, już wywołał polityczną i ideologiczną burzę. Jarosław Gowin z PO nie zostawia na partyjnym koledze suchej nitki. - Eutanazja nie jest dobrym wyjściem i nigdy tego typu pomysłów nie poprę - stwierdził.

Za to lewica wykazuje więcej zrozumienia dla poczynań posła Palikota. - Ta dyskusja powinna się zacząć już dawno - mówi nam poseł Ryszard Kalisz. - Tak samo, jak już dawno powinniśmy ratyfikować konwencję bioetyczną.
Dorota Kowalska, Współpraca: A. Czupryn - POLSKA Dziennik Zachodni

Komentarz

  • To co, kto załatwi dobrą śmierć Palikotowi?
  • Msza św. wyprasza nam dobrą śmierć

    Chociażby, najmilsi, życie nasze było najdłuższe, w końcu trzeba umrzeć i od dobrej albo złej śmierci zależy nasza przyszłość szczęśliwa, albo nieszczęśliwa i to na wieczność. Niebo albo piekło bez końca. A czy może mieć złą śmierć ten, kto w życiu słuchał często Mszy św.? Nie, nigdy. Powiedział to sam Pan Jezus św. Matyldzie.
    Ukazał się razu jednego Pań Jezus Świętej, a pocieszywszy ją w jej udręczeniach wewnętrznych, zupełnie uspokoił jej lęki przed śmiercią, mówiąc: "Wiedz, Matyldo, że kto ma zwyczaj słuchać Mszy św., będzie w chwili śmierci pocieszony obecnością Aniołów i Świętych jego obrońców, którzy go dzielnie bronić będą przed wszelkimi sidłami diabelskimi tak, że w pokoju odda Bogu duszę swoją".
    O! jakże piękna śmierć nastąpi po życiu, które umieliśmy zużytkować na częste słuchanie Mszy św.!
    Także i dawanie ofiary na Mszę św. jest już samo w sobie bardzo skuteczne, by nam uprosić śmierć dobrą.
    Św. Leonard z Porto Mauzizio opowiada, że w Rzymie żyła grzesznica, która nie dbała o zbawienie swojej duszy, tylko grzeszyła i drugich do grzechu pobudzała, nie robiła nic dobrego, tylko często dawała na Mszę św.
    Upłynęło tak lat parę, nagle uczuła gwałtowny żal za grzechy, odprawiwszy spowiedź z całego życia, powoli tak dobrze się do śmierci przygotowała, iż nie można było wątpić o jej zbawieniu.
    My w chwili obecnej jesteśmy wszyscy dobrymi chrześcijanami, ale być może, iż szatan wciągnie nas do złego i wprowadzi na drogę zatracenia; a więc pamiętajmy, że nabożeństwo do Mszy św. będzie potężną pomocą, by zwalczyć szatana, uzyskać nam nawrócenie i dobrą śmierć. Św. Augustyn zapewnia nas, że kto często i dobrze słucha Mszy św., nie umrze śmiercią nagłą i tu pragnę przytoczyć inny jeszcze piękny przykład, podany nam przez św. Leonarda.

    * * *

    Pewien rolnik jako najemnik chodził uprawiać winnice drugich i w pocie czoła z pracy swojej utrzymywał całą rodzinę. - Miał on zwyczaj co rano, nim udał się na robotę, wysłuchać Mszy św. Pewnego dnia bardzo wcześnie udał się do kościoła, a po skończonej Mszy św. pozostał jeszcze, by drugiej wysłuchać. Gdy potem wyszedł na plac, okazało się, iż roboty nie znalazł, bo wszyscy właściciele byli już zamówili robotników.
    Powracał do domu bardzo zmartwiony, gdy po drodze spotkał jednego pana, który go zapytał o powód jego smutku. "Co pan chce - odrzekł robotnik - dziś rano zatrzymałem się trochę dłużej w kościele i nie znalazłem już pracy". "Nie martw się - powiedział ów pan - powróć do kościoła wysłuchać jeszcze jednej Mszy św. za mnie, a ja ci zapłacę za cały dzień roboty". Poszedł więc uszczęśliwiony i wysłuchał chętnie nie tylko jednej Mszy św., ale wszystkich, które jeszcze dnia tego odprawiano w kościele, a wieczorem otrzymał od owego pana zapłatę za dzień cały. W nocy ukazał się Jezus Chrystus temu panu, mówiąc, że dla jego życia złego, miał być tej samej nocy do piekła strącony, ale dla Mszy św., które za niego wysłuchał ów najemnik, zostawiony mu jest jeszcze czas do czynienia pokuty. I tak sam Zbawca nasz odsłonił mu, jaką Msza św. ma moc chronić nas od złej i nagłej śmierci. Lecz jakże nam do tego pomocną będzie i Komunia św., która jest zadatkiem życia wiekuistego.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.