List ten wisiał swego czasu w parafii na Domaniewskiej w Wawie.
Niewiem, czy on tu gdzieś jest na forum, w każdym razie chciałam się nim z Wami podzielić a w szczególności pisząc go myślałam o mikus
:bigsmile:
"Drogi Przyjacielu!
Jestem z Tobą od początku Twego istnienia, nawet jeszcze wcześniej. Znam Twoją nędzę, Twoje zmagania, Twoją słabość i choroby, Twoje przygnębienia i mimo to mówię CI: Daj Mi Twoje Serce, kochaj Mnie takim jakim jesteś teraz!
Jeśli będziesz czekał, aż staniesz się aniołem by powierzyć się miłości, nigdy nie będziesz Mnie kochał. Nawet jeśli często popadasz w grzechy, nawet jeśli jesteś zbyt leniwy aby coś w sobie zmienić - Kochaj Mnie!
Kochaj Mnie teraz, bez względu na stan, w jakim się znajdujesz, w zapale, czy też oschłości, w wierności, czy w niewierności. Kochaj Mnie teraz. Pragnę miłości Twego biednego serca. Jeśli będziesz czekał, aż staniesz się doskonały, by Mnie pokochać, to nigdy nie będziesz Mnie kochał. Czyż ja nie mogę przemienić każdego ziarenka piasku w jaśniejącego czystością anioła pełnego szlachetności i miłości? Czyż nie mógłbym jednym aktem powołać z nicości tysięcy świętych? Czyż nie jestem Wszechmocny? A jeśli pragnę wybrać raczej Twoją biedną miłość?
Moje Dziecko, pozwól, bym Cię kochał. Chcę Twego serca. Pragnę Cię ukształtować, ale narazie, czekając na to, kocham Cię takiego jakim Jesteś i pragnę byś teraz Mnie kochał. Pragnę ujrzeć, jak z dna Twojej nędzy wypływa miłość. Kocham w Tobie wszystko, aż po Twoją słabość i pragnę, aby z Twojego ubóstwa wznosił się stale krzyk: PANIE KOCHAM CIĘ! Dla mnie liczy się śpiew Twego serca.
Czy potrzebuję Twojej wiedzy lub zdolności? To nie cnót i zasług chcę od Ciebie; Gdybym Cię nimi obdarzył, jesteś tak słaby, że zaraz popadłbyś w pychę.
Mogłem przeznaczyć Cię do wielkich rzeczy, ale nie - Ty będziesz sługą nieużytecznym. Zabiorę nawet tę odrobinę, którą posiadasz - bo stworzyłem Cię do miłości. KOCHAJ. Miłość sprawi, że wszystko inne bedzie Ci przydane, bez Twojej troski. Staraj się tylko, aby chwilę obecną wypełnić miłością.
Dziś stoję u drzwi Twojego serca i pukam jak żebrak - Ja, Pan panów. Pukam i czekam; pospiesz by mi otworzyć. Nie mów wciąż o swojej nędzy. Tym co rani Moje Serce jest Twój brak ufności.
KOCHAM CIĘ CZŁOWIEKU!
Komentarz
Ostatnio poruszyła mnie droga krzyżowa wg bł. Katarzyny Emmerich. Czy może ktoś rozważał?
Może i lepsze są pisma świętych, aczkolwiek ja żadnych nie czytałam:shamed:
No i "O naśladowaniu Chrystusa" Tomasza a Kempis.
Muszę skorygować moją wcześniejszą wypowiedź - oczywiście, że czytałam o świętych a w szczególności o Teresce od Dzieciątka Jezus - tak mnie urzekło jej życie, że mam po niej z bierzmowania imię Tereska:bigsmile: no i oczywiście moja druga córka ma po niej imię:bigsmile:
ja czytałam "Czarna noc wiary. Teresa z Lisieux" Ch. Feldman
co do listu - mogłam go w sumie nie wklejać, bo powinnam wiedzieć, że Wy "Lwy" takie teksty już dawno"pożarliście"
Dlaczego przeciwstawiasz temu listowi pisma świętych? Co widzisz złego w tym liście? Czy to, że Bóg Cię kocha taką, jaką jesteś, za darmo, niczego wzamian nie oczekując, nie jest prawdą? Może są tacy, którzy po przeczytaniu listu będą mogli odnaleźć Boga?
Pisma świętych pomagają mi, ale ten list też.
Na Mszę Św. trzeba przyjść, ale jeśli zagubiony człowiek zwyczajnie się boi, nie wie, czy będzie tam chciany przez Kogoś, to może mu się przydać przeczytanie tego listu lub usłyszenie od innego człowieka, że na mszy Jezus Chrystus umiera dla niego z MIŁOŚCI
List bazuje na MIŁOŚCI, miłości Boga do człowieka, miłości bezwarunkowej aż do Krzyża.
i gdy spowoduje to, że pójdziemy na mszę, weźmiemy do ręki Pismo Święte, książki (np. te, których tytuły podawały Agnieszka63 i Marcelina), to OK (czyli w zasadzie również to, o czym Ty pisałeś w drugim poście).
Ale jeśli nasza wiara będzie oparta tylko na emocjach, to będzie, jak to ujął Gregorius, tylko"kremówkowy katolicyzm".
Gdy rozpoczęlam czytać tę dyskusję, przyznałam rację Agnieszce, Marcelinie, Monie, Gregoriusowi, ale to, co Ty napisałeś mnie zastanowiło i pomyślałam, że nie można przekreślać tego listu, bo jeśli dla kogoś miałby stanowić zarzewie wiary...
Rozmowa Miłosiernego Boga z duszą w rozpaczy
Jezus: Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest Miłością i Miłosierdziem samym.. - Lecz, niestety, dusza pozostaje głucha na wołanie Boże i pogrąża się jeszcze w większych ciemnościach.
Jezus woła powtórnie: Duszo, usłysz głos miłosiernego Ojca swego
Budzi się w duszy odpowiedź: Nie ma już dla mnie miłosierdzia. I wpada w jeszcze większą ciemność, w pewien rodzaj rozpaczy, który daje jej pewien przedsmak piekła i czyni ją całkowicie niezdolną do zbliżenia się do Boga.
Jezus trzeci raz mówi do duszy, lecz dusza jest głucha i ślepa, poczyna się utwierdzać w zatwardziałości i rozpaczy. Wtenczas zaczynają się niejako wysilać wnętrzności Miłosierdzia Bożego i bez żadnej współpracy duszy daje jej Bóg swą ostateczną łaskę. Jeżeli nią wzgardzi, już ją Bóg pozostawi w stanie, w jakim sama chce być na wieki. Ta łaska wychodzi z Miłosiernego Serca Jezusa i uderza swym światłem duszę, i dusza zaczyna rozumieć wysiłek Boży, ale zwrócenie [się do Boga] od niej zależy. Ona wie, że ta łaska jest dla niej ostatnia, i jeżeli okaże jedno drgnienie dobrej woli - chociażby najmniejsze - to Miłosierdzie Boże dokona reszty.
[Jezus:] Tu działa wszechmoc Mojego Miłosierdzia, szczęśliwa dusza, która skorzysta z tej łaski.
Jezus: Jak wielką radością napełniło się Serce Moje, kiedy wracasz do mnie. Widzę cię bardzo słabą, dlatego biorę cię na własne ramiona i niosę cię w dom Ojca Mojego.
Dusza, jakby przebudzona: Czy to możliwe, żeby jeszcze dla mnie było miłosierdzie? - pyta pełna trwogi.
Jezus: Właśnie ty, dziecię moje, masz wyłączne prawo do Mojego Miłosierdzia. Pozwól Mojemu Miłosierdziu działać w tobie, w twej biednej duszy; pozwól, niech wejdą do duszy promienie łaski, one wprowadzą światło, ciepło i życie.
Dusza: Jednak lęk mnie ogarnia na samo wspomnienie moich grzechów i ta straszna trwoga pobudza mnie do powątpiewania o Twojej dobroci.
Jezus: Wiedz, duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie Serca, jak obecna twoja nieufność; po tylu wysiłkach Mojej Miłości i Miłosierdzia nie dowierzasz Mojej dobroci.
Dusza: O Panie, ratuj mnie sam, bo ginę, bądź mi Zbawicielem. O Panie, resztę wypowiedzieć nie jestem zdolna, rozdarte jest moje biedne serce, ale Ty, Panie...
Jezus nie pozwolił dokończyć tych słów duszy, ale podnosi ją z ziemi, z otchłani nędzy i w jednym momencie wprowadza ją do mieszkania własnego Serca, a wszystkie grzechy znikły w okamgnieniu, miłości żar zniszczył je.
Jezus: Masz, duszo, wszystkie skarby Mojego Serca, bierz z Niego, cokolwiek ci potrzeba.
Dusza: O Panie, czuję się zalana Twoją łaską, czuję, jak nowe życie wstąpiło we mnie, a nade wszystko czuję Twą Miłość w mym sercu, to mi wystarcza. O Panie, przez wieczność całą wysławiać będę wszechmoc Miłosierdzia Twego; ośmielona Twoją dobrocią, wypowiem Ci wszystek ból serca swego.
Jezus: Mów, dziecię, wszystko bez żadnych zastrzeżeń, bo słucha cię Serce Miłujące, Serce Najlepszego Przyjaciela.
O Panie, teraz widzę całą swoją niewdzięczność i Twoją dobroć. Ścigałeś mnie swoją łaską, a ja udaremniałam wszystkie Twoje wysiłki, widzę, że należało mi się samo dno piekła za zmarnowanie Twych łask.
Jezus przerywa duszy rozmowę - i [ mówi ]: Nie zagłębiaj się w nędzy swojej, jesteś za słaba, abyś mówiła; lepiej patrz w Moje Serce pełne dobroci i przejmij się moimi uczuciami, i staraj się o cichość i pokorę. Bądź miłosierna dla innych, jako Ja jestem dla ciebie, a kiedy poczujesz, że słabną twe siły, przychodź do Źródła Miłosierdzia i krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze.
Dusza: Już teraz rozumiem miłosierdzie Twoje, które mnie osłania jak obłok świetlany i prowadzi mnie w dom Mojego Ojca, chroniąc mnie przed strasznym piekłem, na które nie raz, ale tysiąc razy zasłużyłam. O Panie, nie wystarczy mi wieczności na godne wysławianie Twojego niezgłębionego Miłosierdzia, Twojej litości nade mną.
Źródło:
Święta s. M. Faustyna Kowalska. Dzienniczek. Miłosierdzie Boże w duszy mojej.
coś źle wkleiłam i się nie otwiera ale warto posłuchać
Dlatego najszczerzej polecam książki, które wymieniłam powyżej, i wiele innych. Obecnie poluję na listy bł. Matki Teresy z Kalkuty. Ma ktoś? :bigsmile:
Ponadto Agnieszka chyba nie przeciwstawia tylko rozsądnie uzupełnia.
Mówią o prawdzie naszego żywota na ziemi, i o śmierci, i o cierpieniu, o życiu przyszłym niczego nie wybielając.
"Życie nie jest po to, aby wypoczywać" (cyt. z pamięci) - pouczenia P. Jezusa dla bł. Katarzyny Emmerich (stacja: pomoc Cyrenejczyka)
W pismach Świętych jest wszystko: i prawdziwy człowiek, i Bóg - wszystko!
Myślę, że to nie wina "wspólnot", ale wina chorej współczesnej kultury (antykultury): braku wychowania, braku podstawowej wiedzy o człowieku, świecie i Panu Bogu
powiedz mi kilka rzeczy:
Jakie warunki stawia Chrystus, żeby nas kochać?
Czy powiedzenie, że coś jest lepsze, to jest rozsądne uzupełnienie?
Z jakiej ja jestem sekty?(chciałbym wiedzieć, bo nie miałem o tym pojęcia)
A jeśli ten ktoś nie spełnia tych wymagań, to czy się go przestaje kochać?
Od rana chciałam pisać na ten temat, ale ciągle mi jakieś pseudofilozoficzne gnioty wychodziły. A Ty to tak ot, w jednym zdaniu...:thumbup:
Nie napisałem, że mu się nie chce, ale jeśli nawet.... Załóżmy , że moje dziecko nie spełnia wymagań, to czy ja mam go nie kochać:shocked:??? O ileż bardziej Jezus Chrystus, On, który jest Bogiem, który jest MIŁOŚCiĄ mnie kocha(piszę "mnie" bo wielokrotnie tego doświadczyłem), nawet wtedy, gdy nie pełnię Jego woli. On mnie wtedy szuka, On mnie woła, On mnie zaprasza, ON MNIE BARDZO KOCHA!
Ale Bóg nie wybiera sobie do kochania łatwiejszych i lepszych, dlatego człowiek się może nawrócić. Gdyby tak nie było nie byłoby pism świętych, ani w ogóle świętych, bo skąd? Przecież oni się nawrócili i piszą w swoich pismach o tych nawróceniach.