Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jakie przedszkole?

edytowano luty 2010 w Pomagajmy sobie
Po wakacjach mój synek ma iść do przedszkola. Mogę go dać do grupy prowadzonej metodą Marii Montessori lub "normalnej". Czy ktoś słyszał lub ma własne doswiadczenia z metodą Montessori? Słyszałam, że uczy dziecko samodzielności, ale do nauki dyscypliny daleko. Ale też słyszałam, że bardzo rozwija. Nie wiem... Proszę o pomoc!

Komentarz

  • Znam kilkoro Montessoriańskich dzieci, na studiach wizytowałam takie przedszkola i jestem o nich dobrego zdania. Nie zauważyłam braku dyscypliny, a już sprzątają na medal (zasada jednej zabawki).
  • Czy razem z 3,5-letnim Robertem mogłaby tam pójść 2-letnia Ania?
  • No właśnie też się zastanawiam, skąd plotka o niezdyscyplinowaniu montessoriańskich dzieci (no chyba że o jakis dryl wojskowy chodzi).
    Natomiast myślę, że należy dokładnie sprawdzić, czy osoby prowadzące tę grupę będą naprawdę kompetentne. Niestety hasło Montessori jest chwytliwe, więc czasem wykorzystywane powiedzmy na wyrost (przerobiliśmy na córce). Czyli postawimy na ładnych drewnianych mebelkach pomoce naukowe wg MM i się nazywa "przedszkole metodą M".
  • Grupa, która tu funkcjonuje jest młodziutka (3 czy 4 rok), więc pewnie prowadzace też sie wdrażają. Ale wybór poniekąd jest. Przyznam, ze to mnie pociąga.
    Słyszałam tez opinie, że po przedszkolu MM dobrze byłoby, aby dziecko było w szkole, klasie prowadzonej tą metodą, a to juz niemozliwe.
  • O właśnie, to chciałam jeszcze dodać - sprawdź, czy panie są przeszkolone w MM, czy tylko o tym czytały :smile:
    Grupy w rasowych przedszkolach montessoriańskich są mieszane wiekowo. Nie wiem, czy u Ciebie przyjmują dwulatków, dla mnie to troszkę za wcześnie, szczególnie w dużej grupie, ale też od dziecka zależy.
  • 2 lata ok, jeśli mała grupa, do normalnej grupy przedszkolnej bym dziecka nie dawała (chyba że bym musiała, ale to oczywiście inna para kaloszy). U mojej córki w tej pseudo-M-placówce grupy były mieszane nawet 1-6, ale uważam, że to bardzo niekorzystne było.
  • O 2-letniej Ani myslę tylko w kontekście starszego brata. Samej bym jej nie pusciła. Ale może nie ma problemu, bo i tak jej nie przyjmą. Rzeczywiscie musze to sprawdzić.
  • Aga - ale negatywnych emocji nie wzbudza w Tobie hasło Montessori???
  • nie, zupełnie nie
    Raczej sposób, w jaki w pewnej konkretnej placówce się z tą metodą obchodzono, czy może raczej, jak się obchodzono z dziećmi pomimo pięknych haseł na ulotkach, stronie internetowej i spotkaniu informacyjnym. Ale to była spychologia stosowana personelu, wypaczenie metod MM.
    Teraz 3,5 latka idzie do wiejskiego przedszkola, takiego małego parafialnego i chyba rzeczywiście Montessori (przynajmniej na pierwszy rzut oka nie widzę dysonansu między zapowiedziami a faktami). Gdybym nabrała niechęci do metody jako takiej, to bym jej tam nie posyłała.
  • Idę w takim razie w tym tygodniu to przedszkola i o wszystko wypytam. mam wieeeelką ochotę na tę grupę.
  • Wiem, wiem, to tylko wolne mysli. Jeszcze nic pewnego.
  • @Ulinka, jeśli nie musisz tej 2-latki posyłać, to może jest taka opcja, że mogłaby towarzyszyć bratu tylko tak ze 2-3h ?
  • Tak, na pewno. Całe szczęście mam dziadków. I niech mam ich jak najdłużej....
  • Na razie kończę. Czas spać kłaść maluchy. Do przeczytania zatem :bt:
  • Moje dziecko jest montessorianskie i naprawde bardzo cenie te metode.
    Polecam Ci bys poczytala:
    http://www.bycrodzicami.pl/metoda-montessori/
  • Pax- bardzo dziekuję. Przeczytałam już wiele materiałów o metodzie MM, ale ten podany przez Ciebie jest chyba najlepszy. Jeszcze raz bardzo dziekuję :ct:
  • Marcelina (zasada jednej zabawki). prosze wytłumacz o co chodzi może da się to wprowadzić w domu
  • To znaczy, ze wyciągamy tylko jedną zabawkę na raz - pozostałe są schowane. Kończymy zabawę, chowamy np. lalkę na jej miejsce i wyciągamy klocki.
  • tylko że to nie przejdzie jak dzieci są same w pokoju:confused: ale dziękuję
  • [cite] Marcelina:[/cite]To znaczy, ze wyciągamy tylko jedną zabawkę na raz - pozostałe są schowane. Kończymy zabawę, chowamy np. lalkę na jej miejsce i wyciągamy klocki.

    i nie mów, że to się udaje zrobić?! ja ciągle próbuję, ale kiedy są (jak pisze Anna&Lech) same - to w pokoju meksyk !:wink:
  • W przedszkolu nie są same w pokoju :smile:
    Nawyk - u znajomych dzieci - częściowo przeniósł się do domu, jest taki moment (boleśnie krótki) w życiu kilkulatka, że kocha reguły.

    Ja tej reguły nie stosuję w odniesieniu do zabawek "jednoczęściowych" (samochody, figurki zwierząt itp.) - bo jak tu urządzić zoo z jednym lwem.
    Ale zasada funkcjonuje w odniesieniu do puzzli, klocków, koralików, przyborów plastycznych i innych rozsypujących się i roznoszonych po domu drobiazgów.
    Jeśli na podłodze leżą klocki - nie będzie rysowania.
  • Wlasnie zauwazylam, ze niedaleko mnie jest szkola Montessori. Poniewaz moj szesciolatek od wrzesnia startuje juz na powaznie ze szkola, wiec moze warto go tam zapisac? Niedlugo "drzwi otwarte", wiec na pewno pojdziemy z mezem :bigsmile:
  • To, że TY miałabyś pod opieką dzieci po 4-tygodniowym kursie, jakoś mnie nie martwi. Natomiast wyobraź sobie, że Twoje dzieci dostaną się w łapki edukatora, który z zamiłowania jest pedofilem po czterotygodniowym kursie w szkole Montessori.:devil:
  • Przejrzalam jeszcze raz ich strone i juz nic nie rozumiem :cry: Znalazlam tez kursy caloroczne, do rozpoczecie ktorych potrzebny jest licencjat obojetnie z czego. I sa jeszcze drozsze :sad:

    http://www.montessori-france.asso.fr/

    I jak tu sprawdzic kadre? No zeby nie trafic na takiego pedofila ani innego zboczenca :devil:
  • Z moich dzieci trójka uczęszcza do placówek montessoriańskich i jestem ze współpracy zadowolona. W każdym razie, na tyle zadowolona, na ile mogę być zadowolona z edukacji szkolnej. Pewnie edukacja domowa byłaby jeszcze lepsza ale to mnie chyba przerasta.
    Zasada pracy z jeną pomocą bardzo mi się podoba i w domu też to wdrażamy. Zgadzam się, że wymaga nadzoru, bo dzieci zostawione same sobie mają tendencję do wyciągania wielu rzeczy na raz.
    Myślę że mit o niezdyscyplinowaniu dzieci z placówek mm może brać się z tego, że w tych placówkach z zasady nie stosuje się przymusu, więc dziecko ma prawo decydować, czy chce brać udział w jakiś zajęciach lub z jaką pomocą chce pracować. Pewnie osobom niewtajemniczonym to pachnie anarchią ;-)
  • Cart, ale pedofila edukatora to można i bez takich kursó spotkać, pewnie nawet łatwiej niż z kursami.

    Z innej beczki, to uważam, że metody montessori nie da się nauczyć dobrze na takim kursiku. Efekt może być, jak w naszym pierwszym przedszkolu (panie certyfikaty posiadały, ale serca do tego zero).
  • Katarzyna, a w jakim wieku masz dzieci?

    Pytanie z innej beczki, kiedy w Polsce dzieci same czytaja? Moj prawie szesciolatek jest na etapie poznawania liter, zna juz wszystkie, ale do sylabizowania jeszcze daleko. Poza tym we Francji naucza sie obecnie wg tzw. metody globalnej, gdzie dziecko rozpoznaje caly wyraz, bez podzialu na sylaby.
  • Dzieci mam: w drugiej klasie, w zerówce i w przedszkolu.
    W Montessori zaczynają się uczyć czytać wtedy, gdy je to zainteresuje. Chyba, że ich nie zainteresuje, to uczą się w pierwszej klasie. Mój pięcioletni zerówkowicz dość sprawnie sylabizuje, ośmiolatek czyta płynnie i ze zrozumieniem "dorosłe" książki.
    W języku polskim metoda globalna nie bardzo się sprawdza, bo język nasz się odmienia i w zależności od odmiany słowo "mama" może wyglądać: "mama", "mamy", "mamie", "mamę", "mamą", "mamo" (pozostając tylko przy liczbie pojedynczej). Czyli tam, gdzie angielskie dziecko musi się nauczyć rozpoznawać jedno słowo, nasze ma sześć lub siedem.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.