Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Św. Józef Maria Escriva de Balaguer -- Klarci do sztambucha

edytowano marzec 2010 w Arkan Noego
Ludzie światowi są bardzo skłonni do podkreślania Miłosierdzia Bożego. â?? W ten sposób dodają sobie odwagi przy schodzeniu na manowce.
To prawda, że Pan Bóg jest bezgranicznie miłosierny, ale również jest bezgranicznie sprawiedliwy. I jest Sąd, i On jest Sędzią.

Droga, 747

Komentarz

  • A dlaczego Klarci zadedykowałeś?
    Klarcia nie zalicza się do "ludzi światowych" - jestem uczennicą Jezusa, oporną co prawda, ale jednak.:bigsmile:

    Sąd może i jest - ale nie dla dzieci Bożych.:gt:
  • Nic mi nie wiadomo, żeby miały być wyjątki.
  • [cite] Maciek:[/cite]Nic mi nie wiadomo, żeby miały być wyjątki.

    Czytać umiesz, prawda?
    Napisano Ludzie światowi , czyli Ci, którzy wybrali "świat" i ufność pokładają w pieniądzu, albo swoich możliwościach.
    Klarcia się do takowych nie zalicza. Jest umiłowanym dzieckiem Bożym - czego doświadcza każdego dnia.
  • Ale Sąd nie będzie dotyczył tego, co Klarcia doświadcza, ale jak za to odpłaca.
  • Każdy z nas ma możliwość być "sądzonym z miłości" - nie tylko Klarcia.
    Moim zdaniem poglądy Św. Józef Maria Escriva de Balaguer - niedaleko odbiegają od pogaństwa, czyli tzw. "wiary naturalnej".
    Niestety - mieliśmy kiedyś mroczny okres naszego Kościoła.
  • No to Klarcia walnęła jak łysy grzywką o parapet... :shocked:
  • celem doedukowania Klarci, z tegoż samego frondowego wątku wyjątek z bł. s. Faustyny:

    "Ujrzałam Anioła Stróża, który mi kazał pójść za sobą. W jednej chwili znalazłam się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, a w nim całe mnóstwo dusz cierpiących. Te dusze modlą się bardzo gorąco, ale bez skutku dla siebie, my tylko możemy im przyjść z pomocą. Płomienie, które paliły je, nie dotykały się mnie. Mój Anioł Stróż nie odstępował mnie ani na chwilę. I zapytałam się tych dusz, jakie ich jest największe cierpienie? I odpowiedziały mi jednozgodnie, że największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem. Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu. Dusze nazywają Maryję "Gwiazdą Morza". Ona im przynosi ochłodę. Chciałam więcej z nimi porozmawiać, ale mój Anioł Stróż dał mi znak do wyjścia. Wyszliśmy za drzwi tego więzienia cierpiącego. [Usłyszałam głos wewnętrzny], który powiedział: Miłosierdzie moje nie chce tego, ale sprawiedliwość każe. Od tej chwili ściśle obcuję z duszami cierpiącymi (Dz. 20)."
  • [cite] Klarcia:[/cite]Każdy z nas ma możliwość być "sądzonym z miłości" - nie tylko Klarcia.
    Moim zdaniem poglądy Św. Józef Maria Escriva de Balaguer - niedaleko odbiegają od pogaństwa, czyli tzw. "wiary naturalnej".
    Niestety - mieliśmy kiedyś mroczny okres naszego Kościoła.


    Klarcia,

    mroczny czyli jaki? tak konkretnie....
  • [cite] Marsjanka:[/cite]

    Klarcia,

    mroczny czyli jaki? tak konkretnie....

    Ano taki, kiedy to głoszenie Dobrej Nowiny zastąpiono pedagogiką piekła w formowano owieczki w lęku przed Bogiem. Owieczki, bo już znaczny procent duchowieństwa sobie folgował i jakoś oni się piekła nie bali.
    Ech.

    Ja nie twierdzę, że piekła nie ma - lub, że jest niezamieszkane.
    Bowiem, już teraz rzeczywistość piekła możemy zobaczyć w niektórych ludzkich wnętrzach.
    Wiem natomiast, że Bóg pragnie być kochanym, a nie tego abyśmy nie grzeszyli (co i tak jest niemożliwe) jedynie z lęku przed karą.

    A na osoby niewierzące obraz piekła zupełnie nie działa, bo i tak w Boga nie wierzą.
  • Już kiedyś wspomniałam, iż wszelkiego typu objawienia, są filtrowane przez duchowość, w której dana osoba jest formowana. I jest to czymś naturalnym.
    Czyli dane objawienie, należy odczytywać w kontekście epoki, w której miało miejsce.
  • Sugerujesz, że Pan Jezus mówił to, co Faustyna chciała usłyszeć? Przecież to bez sensu. W takim przypadku objawienia by były zupełnie niepotrzebne, bo by powtarzały tylko to, co już wcześniej wiadomo. Tymczasem ich rolą jest przekazanie nowej informacji. Dlatego proponowane przez Ciebie podejście uważam za niewłaściwe.
  • [cite] Klarcia:[/cite]Już kiedyś wspomniałam, iż wszelkiego typu objawienia, są filtrowane przez duchowość, w której dana osoba jest formowana. I jest to czymś naturalnym.
    Czyli dane objawienie, należy odczytywać w kontekście epoki, w której miało miejsce.

    Klarcia,
    motasz się coraz mocniej

    i św. Faustyna, i św. Josemaria Escriva to XX wiek, oboje beatyfikowani i kanonizowani przez Jana Pawła II - więc o jakim kontekście epoki Ty mówisz?
  • Nie - Faustyna usłyszała tylko tyle, ile była w stanie przyjąć.
    Ja to nazywam, że między Bogiem, a człowiekiem występują zakłócenia na falach.
    Już sam obraz Bożego Miłosierdzia był rewolucją na ówczesne czasy i właśnie z tego powodu, Kościół potrzebował wielu długich lat, aby je zatwierdzić.
    Przy tym, należało by zaznaczyć, iż samo odmawianie Koronki nie zbawia - to jest tylko modlitwa, która ma umożliwić poznanie ogromu Bożej miłości i zwrócić ku Jezusowi ludzkie serca.
  • [cite] Klarcia:[/cite]Każdy z nas ma możliwość być "sądzonym z miłości" - nie tylko Klarcia.
    Moim zdaniem poglądy Św. Józef Maria Escriva de Balaguer - niedaleko odbiegają od pogaństwa, czyli tzw. "wiary naturalnej".
    Niestety - mieliśmy kiedyś mroczny okres naszego Kościoła.
    Klarciu, przecież św. Jose Escriva ostrzega w tym cytacie tylko przed podążaniem w kierunku jednego z grzechów przeciw Duchowi Świętemu, a mianowicie zuchwałej ufności w Boże miłosierdzie (a więc postawie: będę grzeszył, a Bóg mi i tak wybaczy, a więc hulaj dusza, dla mnie piekła nie ma). Z mych osobistych obserwacji wyciągam wniosek, że postawa ta niestety jest coraz częstsza.
    Przypominanie zaś o Bożej sprawiedliwości zarówno na tamtym jak i na tym świecie nie jest zaś na pewno żadnym tam pogaństwem. W Biblii jest mnóstwo tego typu ostrzeżeń o gniewie Boga na grzeszników, o nadchodzącym sądzie dla zatwardziałych złoczyńców, etc. Chyba nie nazwiesz tego czymś w rodzaju "zakłóceń" na łączach pomiędzy Bogiem a człowiekiem? Pamiętaj o tym, że Pismo święte jest wolne od jakichkolwiek błędów i znajduje się w nim tylko to co Bóg chciał przekazać ludziom, nic więcej. Właśnie tak o Biblii naucza Magisterium Kościoła.
    Dla równowagi dodam jeszcze tylko, iż pewne popularne interpretacje takich tradycyjnych nabożeństw jak Pierwsze Piątki czy pierwsze soboty niestety też praktycznie wspierają ową postawę. Podkreślam słowo "interpretacje", gdyż do treści tych nabożeństw i objawień z nimi związanych nic nie mam. W skrócie powiem tylko, że autorzy tych interpretacji mylą dostęp do łaski zbawienia z przyjęciem łaski zbawienia (a przecież wedle nauki katolickiej człowiek niestety w swej wolności może odrzucić choćby i największą łaskę, nawet, gdy jest mu ona dawana pod sam nos na złotym talerzu).
  • Grzechem przeciw Duchowi Swiętemu - jest również, wątpić w Boże Miłosierdzie.

    Nie rozumiemy się - będąc na forum ludzi wierzących i pokładających swoją ufność w Panu, nie zakładam nawet, że któraś z obecnych tutaj osób chciałaby grzeszyć zuchwale.
    "W Biblii jest mnóstwo tego typu ostrzeżeń 
    o gniewie Boga na grzeszników, o nadchodzącym 
    sądzie dla zatwardziałych złoczyńców, etc. "
    
    Zgadza się - ale te słowa nie są adresowane do Bożych dzieci, czyli takich osób, które powierzyły siebie Jezusowi. Nie z lęku przed karą, ale dlatego właśnie, iż Go umiłowały.

    Ja będę się upierała, że nauczanie w poprzednich wiekach może i było skuteczne dla ludzi ówczesnej mentalności.
    Chłop wtedy tylko wtedy pracował, gdy bał się ekonoma.

    Dziś, to już jest nieskuteczne.
    Osoby, które Boga nie znają - nie przelękną się również piekła.
    A te, które Go poznały i doświadczyły Jego miłości - bać się Go nie muszą, aby pragnąć dobrze czynić.

    Z Katechizmu Kościoła Katolickiego:

    Miłość ponad wszystko

    25 Na zakończenie niniejszej prezentacji właściwą rzeczą jest przypomnienie zasady pastoralnej zawartej w Katechizmie Rzymskim:

    Jedyny cel nauczania należy widzieć w miłości, która nigdy się nie skończy. Można bowiem doskonale przedstawić to, co ma być przedmiotem wiary, nadziei i działania, ale przede wszystkim trzeba zawsze ukazywać miłość naszego Pana, by wszyscy zrozumieli, że każdy prawdziwie chrześcijański akt cnoty nie ma innego źródła niż miłość ani innego celu niż miłość

    220 Miłość Boża jest "wieczysta" (Iz 54, 8): "Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie" (Iz 54, 10). "Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość" (Jr 31, 3).

    221 Święty Jan pójdzie jeszcze dalej, gdy zaświadczy: "Bóg jest miłością" (1 J 4, 8. 16): miłość jest samą istotą Boga. Posyłając w pełni czasów swojego jedynego Syna i Ducha miłości, Bóg objawia swoją najbardziej wewnętrzną tajemnicę27: jest wieczną wymianą miłości â?? Ojcem, Synem i Duchem Świętym, a nas przeznaczył do udziału w tej wymianie

    736 Dzięki tej mocy Ducha dzieci Boże mogą przynosić owoc.
    (...) Jeśli jesteśmy w komunii z Duchem Świętym, to On daje nam powrót do raju, otwiera nam bramy nieba i czyni nas przybranymi dziećmi Bożymi. Dzięki Niemu możemy z ufnością nazywać Boga naszym Ojcem. On daje nam uczestnictwo w łasce Chrystusa i sprawia, że stajemy się synami światłości. On również jest zadatkiem przyszłej chwały.

    1037 Bóg nie przeznacza nikogo do piekła; dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia.


    Cytaty z Biblii:

    1 I to wam jeszcze powiem: Jak długo dziedzic jest nieletni, niczym się nie różni od niewolnika, chociaż jest właścicielem wszystkiego. 2 Aż do czasu określonego przez ojca podlega on opiekunom i rządcom. 3 My również, jak długo byliśmy nieletni, pozostawaliśmy w niewoli "żywiołów tego świata". 4 Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, 5 aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. 6 Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! 7 A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. (Ga 4, 1-7)

    ***

    1 Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli! (Ga 5, 1)


    ***

    1 Teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia. 2 Albowiem prawo Ducha, który daje życie w Chrystusie Jezusie, wyzwoliło cię spod prawa grzechu i śmierci. (Rz 8, 1-2)

    9 Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. (Rz 8, 9)

    ***

    14 Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. 15 Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: "Abba, Ojcze!" 16 Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. 17 Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa, (Rz 8, 14-17a)

    ***

    38 I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, 39 ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 8, 38-39)
  • Skoro tak tego chcesz Klarciu, to trzeba uczciwie dopowiedzieć, że i współczesne nauczanie jest dostosowane do obecnej mentalności. Czyli do skrajnego indywidualizmu i odrzucania autorytetów. Skoro mało kto rozumie, co to znaczy posłuszeństwo, więc Kościół nie operuje takim pojęciem, tylko zachęca do budowy więzi z Chrystusem na zasadzie indywidualnego wyboru. Nie jest to jednak żaden ideał duszpasterski, bo prowadzi do indywidualnego rozumienia i interpretacji prawd wiary i zasad moralności. Dlatego na przykład większość katolików odrzuca nauczanie dotyczące antykoncepcji, czy poddania społeczeństwa zasadom chrześcijańskim. Patrząc po owocach mamy do czynienia z regresem, a nie z postępem.
  • [cite] Klarcia:[/cite]

    Ja będę się upierała, że nauczanie w poprzednich wiekach może i było skuteczne dla ludzi ówczesnej mentalności.
    Chłop wtedy tylko wtedy pracował, gdy bał się ekonoma.

    Dziś, to już jest nieskuteczne.
    Osoby, które Boga nie znają - nie przelękną się również piekła.
    A te, które Go poznały i doświadczyły Jego miłości - bać się Go nie muszą, aby pragnąć dobrze czynić.
    Klarciu, Biblia została dana nam na wszystkie czasy, a nie tylko na kilka poprzednich wieków. Jeśli więc Biblia mówi, że:
    - należy bać się Boga (gdyż mądry boi się Boga, a bojaźń Boża jest początkiem mądrości, etc).
    - gniew sprawiedliwego Boga dosięgnie zatwardziałych złoczyńców
    To znaczy to, że należy to głosić zawsze. Tak wczoraj, jak i dziś.
    Pamiętaj, że sprowadzanie wszystkiego do kulturowego kontekstu, jest ulubioną metodą przeróżnych relatywistów mającą pozbawić znaczenia wiele z zasad wiary i moralności. Tak czynią np. pro-homoseksualni teolodzy mówiąc, że w czasach gdy pisana była Biblia, homoseksualizm nie oznaczał tego, co oznacza dziś. Nie tędy droga.
  • Maćku. Autorytetu nie pozyskuje się z pozycji bata.
    Poza tym, właśnie dlatego Jezus przyszedł na świat, aby pokazać drogę ku Ojcu każdej osobie - indywidualnie.
    Prawidłową relacja z Ojcem polega właśnie na relacjji osobistej.

    Przekładając to na zrozumiałą percepcję.
    Ty, jako ojciec wielodzietnej rodziny, chyba najlepiej powinieneś potrafić uchwycić subtelność kochania wszystkich dzieci z osobna, a zarazem ogarniania ich miłością w gromadce.
    Podobnie, ich więź z Tobą jest również indywidualna.
    I nie uwierzę, iż Twoim motto ojcowskim jest oczekiwanie posłuszeństwa dzieci na zasadzie bata.
    One właśnie dlatego ufają Ci bezgranicznie, że Cię kochają.

    Katolicy, którzy na płaszczyźnie moralności odrzucają naukę Kościoła, po prostu są zwyczajnie osobami niewierzącymi i jak wspomniałam - na takowych obraz piekła nie działa.
    Ktoś, kto podporządkowuje swoje życie Bogu, właśnie miłością kierowany będzie posłuszny temu co Kościół naucza.
  • @Brawario.

    Owszem, Biblia została nam daną na wieki - dlatego też nie możemy poprzestać - wzorem świadków Jehowy - na Starym Testamencie, jego uzupełnieniem jest właśnie Nowy Testament, który jest Dobrą Nowiną, czyli Objawieniem Bożej Miłości.
    Bóg, stwórca nieba i ziemi uniża się tak bardzo, że wręcz żebrze o miłość ze strony człowieka.
    Bowiem On naprawdę miłuje swoje dzieci i właśnie dlatego obdarzył je bezgraniczną wolnością - a dane nam Przykazania, nie mają wcale na celu ograniczanie nas w czymkolwiek, a jedynie pokazanie kierunku na drodze ku Ojcu, abyśmy się nie pogubili w ciemnościach. Czyli Dekalog, poszerzony przez Jezusa Przykazaniem Miłości - ma na celu jedynie nasze ocalenie.

    Jeżeli uważasz inaczej - to pokaż mi w Biblii, treści, które mówią, iż Bóg chce abyśmy pozostali niewolnikami i nie pozwala nam się do siebie zbliżyć.
    Nam - czyli tym, którzy zawierzyli mu siebie w Jezusie.

    Przytaczane przez Ciebie teksty odnoszą się właśnie do tych, którzy miłującego nas Ojca nie znają.
    Przy tym - bojaźń Boża jest egzystującym w dawnych wiekach określeniem, dziś ujętym w słowo szacunek. Nie oznacza wcale lęku - we współczesnym słowa znaczeniu.
  • Klarciu, ale przecież teksty o Bożym gniewie w stosunku do zatwardziałych grzeszników, znajdują się też w Nowym Testamencie.
  • [cite] Brawario:[/cite]Klarciu, ale przecież teksty o Bożym gniewie w stosunku do zatwardziałych grzeszników, znajdują się też w Nowym Testamencie.

    Jednak czy odnoszą się do tych, którzy przyjeli chrzest w Duchu Swiętym - czyli uczniów Jezusa?
    Nam wystarczy tylko - abyśmy nie zdejmowali z siebie Zbroi Bożej.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.