Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Jak wydawnictwo "M" świętuje rok Proboszcza z Ars?

edytowano marzec 2010 w Arkan Noego
Odpowiedź uzyska się po porównaniu dwóch grup skanów (proszę zwrócić uwagę na podkreślenia umieszczone na skanach)

1. Skany z książeczki "Dobra spowiedź" wydanej przez oficynę "M"


m1.jpg?p=2&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=m1.jpg&wid=13212&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126839108516608431&sid=35f5228bafc9da3b6eb6c9dc2a1af56d
m2.jpg?p=3&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=m2.jpg&wid=13211&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126838901916608431&sid=dd73a21e52197b00c293b38d8ba90c6c
m3.jpg?p=4&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=m3.jpg&wid=13211&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126838941216608431&sid=29e4614ec179501d5bbdaf3660ab1f3e


Skany z "Kazań niedzielnych i świątecznych" Jana Marii Vianneya wydanych w 1906 roku przez ks. Jakub Górkę (na których rzekomo oparty jest tekst "Dobrej spowiedzi" wydawnictwa "M"):



v2.jpg?p=6&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=v2.jpg&wid=13211&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126838941216608431&sid=a73ef1475efce2bf9f399f903427206e
v3.jpg?p=7&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=v3.jpg&wid=13211&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126838941216608431&sid=45b026f315340ef0660d189f86a1fadb
v1.jpg?p=5&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=v1.jpg&wid=13211&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126838941216608431&sid=596d0da33a304a0d052dfb36e60c776e
v4.jpg?p=8&t=image&st=jpeg&ct=QkFTRTY0&f=v4.jpg&wid=13211&POD=1&type=NORMAL&zalf=Wys%25B3ane&tsn=126838959716608431&sid=a7ebc1f2c9bf72cd7e6035ce8c778060

Przykład wcześniejszego "świętowania" przez oficynę M roku Proboszcza z Ars

Komentarz

  • Musisz gdzieś indziej wgrać obrazki - np. na http://imageshack.us
  • [cite] Maciek:[/cite]Musisz gdzieś indziej wgrać obrazki - np. na http://imageshack.us
    A nie pojawiają się w ogóle skany?
    Na wszelki wypadek, wklejam więc tekst, o co w tym wszystkim biega:

    Ogłoszenie przez papieża Benedykta XVI św. Jana Marii Vianneya patronem wszystkich kapłanów musiało wiązać się ze sporym kłopotem dla bardzo wielu katolików. Faktem jest bowiem, iż postać św. Proboszcza z Ars w niejednym punkcie stoi na antypodach mentalności współczesnych, choćby i mocno pobożnych duchownych i świeckich. Ksiądz Vianney piętnował wszelkie zabawy taneczne i bale, jednak dla przeszło 99 procent dzisiejszych katolików niebezpieczeństwo z nimi związane, co najwyżej dotyczy ich wąskiego marginesu. Patron kapłanów polecał swym wiernym usuwać z domów portrety dam z większym dekoltem, a obecnie niewiasty odsłaniające jeszcze więcej niż owe damy ze starych obrazów, nie mają większych problemów by być wyspowiadane i dopuszczone do Komunii świętej. Proboszcz z Ars twierdził, iż łatwość udzielania rozgrzeszenia nałogowym grzesznikom nie jest dla nich dobrodziejstwem, ale okrucieństwem, gdyż tak naprawdę zachęca ich do trwania w złu, jednakże normalną praktykę rzesz spowiedników stanowi dziś dawanie absolucji nawet tym co do których istnieje wręcz pewność, że niedługo po spowiedzi wrócą do swych nieprawości.
    Proboszcz z Ars - czy na pewno chciany Święty?
    Nie łudźmy się zatem. Mimo kapłańskiego roku pod patronatem św. Jana Vianneya, ksiądz ten nie byłby mile widziany na wielu plebaniach i w wielu katolickich domach. Słodkawo-cukierkowy nastrój towarzyszący współczesnemu wspominaniu jego osoby prysłby jak bańka mydlana, gdyby ksiądz ten stanął znów przed nami i zaczął powtarzać swe niepopularne nauki. Skoro, postawa i nauczanie św. Proboszcza z Ars są zbyt twarde i niemiłe dla uszu współczesnych katolików, może rodzić się pokusa, by w jakiś sposób je "osłodzić" i "umilić". Jak to uczynić? Najlepszym ku temu sposobem jest przemilczenie lub zniekształcenie co bardziej "surowych" i wymagających fragmentów jego nauczania. Na drugą z tych dróg - a więc na deformację, a mówiąc bardziej otwarcie sfałszowanie nauczania św. Jana Vianneya - zdecydowało się w ostatnim czasie, skądinąd, bardzo zasłużone dla spraw katolickich, krakowskie wydawnictwo "M.". Otóż, w związku z rokiem pod patronatem św. Proboszcza z Ars, pod koniec 2009 roku, nakładem tejże oficyny ukazały się trzy książeczki o następujących tytułach: "Dobra spowiedź", "Mały katechizm" oraz "Różaniec". Wszystkie te publikacje, wedle zapewnień redakcji wydawnictwa "M." mają być wyborem fragmentów kazań i pism św. Jana Vianneya opracowanych na podstawie jego "Kazań niedzielnych i świątecznych" wydanych w języku polskim przez ks. Jakuba Górkę w 1906 roku. Chociaż w zdecydowanej większości treść owych książeczek rzeczywiście pokrywa się z wydaniem kazań św. Proboszcza z Ars z 1906 roku, to jednak "diabeł tkwi w szczegółach" i najwyraźniej ów demon podkusił redaktora owych publikacji, by przynajmniej w dwóch miejscach nieco "złagodzić" surowy ton wypowiedzi ks. Vianneya. Owe "złagodzenia", a mówiąc bez ogródek fałszerstwa, znajdują się w pierwszej z wymienionych pozycji, a mianowicie książeczce "Dobra spowiedź". Nie waham się pisać wprost o "fałszerstwach", gdyż rzeczone ustępy najzwyczajniej w świecie wkładają w usta św. Jana Vianneya słowa, których on nie powiedział.
    Czy św. Jan Vianney piętnował tylko "niektóre" tańce?
    Przechodząc zaś do konkretów; książeczka "Dobra spowiedź" na stronie numer 34 zamieszcza następującą, rzekomą wypowiedź św. Jana Vianneya: "Do grzechu nieczystości prowadzi złe towarzystwo i próżnowanie. Ponadto: złe książki, bezwstydne obrazy, teatr, kino, niektóre tańce, obfite jedzenie (zwłaszcza mięs) i używanie trunków alkoholowych".
    Już sama znajomość historii, pozwala stwierdzić, iż powyższe zdania nie mogły paść z ust św. Proboszcza z Ars. Patron wszystkich kapłanów odszedł do wieczności w 1859 roku, a więc na 36 lat przed opatentowaniem przez braci Lumiere, kinematografu. Św. Jan Vianney nie mógł zatem przestrzegać przed kinem, a to z tej prostej przyczyny, iż za jego ziemskiego życia, ono jeszcze nie istniało. Skonfrontowanie zaś przytoczonej wyżej wypowiedzi z treścią kazań Proboszcza z Ars wydanych w 1906 roku - a przypomnijmy, że to rzekomo na nich jest w całości oparta książeczka "Dobra spowiedź" - ujawnia fałszerstwo. Opublikowane w 1906 roku kazania ks. Vianneya odnośnie zabaw tanecznych wypowiadają się, m.in., tak: "Drugim znakiem prawdziwej skruchy jest staranne unikanie okazyi do grzechu, jak n.p. złych książek, niemoralnych przedstawień teatralnych, balów, tańców, nieskromnych malowideł i piosnek" (cytat za: Tom II, s. 195). Negatywne odniesienia do tańców i balów pojawiają się jeszcze w obydwu tomach kazań Proboszcza z Ars nie raz, jednak w żadnym wypadku nie ma w nich choćby aluzji, iż chodzi w nich o ostrzeżenie tylko przed "niektórymi" bądź "mniejszością" tych rozrywek. Z kolei w pracy "Proboszcz z Ars. Święty Jan Maria Vianney 1786 - 1859." autorstwa ks. Franciszka Trochu opublikowanej w 2004 i 2009 roku, która zawiera materiał sporządzony na podstawie akt procesu kanonizacyjnego tego wielkiego męża Bożego można wyczytać następujące fragmenty jego kazań: "nie ma ani jednego przykazania Bożego, którego by nie przekraczano przez tańce" ( a nie tylko "niektóre tańce"). Odnajdujemy tam również następującą relację z duszpasterskiej praktyki św. Jana Marii Vianneya:
    "Daremnie go zapewniali penitenci z wyższego towarzystwa, klęcząc u stóp jego, że pewni są siebie i zabezpieczeni od przewiny: - grzech uperfumowany nie znajdował w jego oczach łaski. Nie pozwolił uczestniczyć w żadnych balach, ani nawet zjawiać się na nich w roli zwykłego widza. Dziedzice wkrótce po przybyciu nowego proboszcza urządzili w kółku rodzinnym jedną czy dwie zabawy taneczne, ale przez szacunek dla jego zakazu niedługo podobnych zabaw zaniechano (tamże; s. 117, pogrubienie moje - MS)".
    Kłamstwo w obronie kłamstwa
    Drugim ewidentnym fałszerstwem zawartym w książeczce "Dobra spowiedź" są rzekome słowa ks. Vianneya na temat kłamstwa. Oto na stronie numer 44 owej publikacji znajduje się następujący fragment: "Tylko wtedy wolno skłamać, jeśliby się mogło kłamstwem uratować większe dobro, życie lub zdrowie". Tymczasem we wspomnianym wyżej wydaniu "Kazań niedzielnych i świątecznych" autorstwa św. Proboszcza z Ars ( a na których, przypomnijmy to jeszcze raz, rzekomo jest w całości oparta książeczka "Dobra spowiedź") nie dość, że nie znajdzie się choćby podobnie brzmiącego sformułowania, to zawarte są tam następujące słowa św. Jana Vianneya: "Pismo św. Starego i Nowego Zakonu przestrzega nas przed kłamstwem. Czynią to i Święci, mówiąc, że nawet dla uratowania świata całego od zagłady nie należałoby kłamać. Choćby nawet przez kłamstwo można z piekła uwolnić potępionych i wprowadzić ich do nieba, nie wolnoby nam było tego uczynić. (...) Choćbmyśmy mogli kogoś uchronić od śmierci kłamstwem, nie wolnoby go popełnić. (...) Dla ocalenia życia i majątku nie wolno zasmucać Boga, bo życie i majątek trwają do czasu, a Bóg i szczęśliwość duszy trwać będą na wieki" (patrz: tom I, s. 138 - 139, 140 - 141, pogrubienia moje - MS).
    Warto zauważyć, iż redaktorzy wydawnictwa M. nieprawdziwie przypisując św. Proboszczowi z Ars opinię o moralnej dopuszczalności pewnego rodzaju kłamstw, tym samym próbują go uczynić winnym głoszenia poważnego błędu doktrynalnego. Zarówno bowiem tradycyjna moralistyka katolicka, jak i oficjalne nauczanie Kościoła bardzo jasno stwierdzają, iż nie wolno kłamać nigdy i nigdzie. Można by na dowód tego podać wiele cytatów, ale ograniczę się w tym miejscu jedynie do kilku z nich:
    "Wszystkie te rodzaje kłamstw są grzechem. Nie wolno więc nigdy kłamać, ani dla uniknięcia śmierci i mąk, ani dla zachowania sobie samemu lub innym życia, sławy lub majątku, ani dla ocalenia niewinnego, niesłusznie oskarżonego, ani nawet dla zapewnienia bliźniemu zbawienia. - Ks. Jean Gaume1.
    "Dlatego też my wnosimy, według św. Augustyna i według św. Tomasza, że nie należy nigdy kłamać , ani w sprawie religii, której gruntem jest prawda; ani pod pozorem chwały Boga, który nie może być uwielbiony tylko przez tryumf prawdy; ani dla odwrócenia grzesznika od zbrodni; ani dla ocalenia życia niewinnemu lub dla pozyskania duszy będącej w niebezpieczeństwie". - Kardynał Gousset2.
    "Taka jest nauka świętego Augustyna o kłamstwie, a jest ona nauką całego Kościoła. Kłamstwo jest rzeczą złą samą w sobie; nie wolno przeto nigdy kłamać, nawet w celu rozrywki własnej lub dla zabawy innych, lub też dla swego usprawiedliwienia się, lub okazania przysługi bliźniemu. Żadna okoliczność, żaden zamiar, jakkolwiek dobry sam w sobie, nie może oczyścić ze złości tego, co jest z natury swojej złym." - Ks. Ambroży Guillois3.
    "Nigdy nie można kłamać, ani w żartach, ani dla własnej korzyści, ani dla korzyści kogoś innego, gdyż kłamstwo zawsze jest złem samym w sobie". - Katechizm św. Piusa X, cz. III, VIII. 11.
    Jasne nauczanie Kościoła o bezwzględnej niedopuszczalności wszelkiego rodzaju kłamstwa jest jedną z tych prawd i zasad moralności chrześcijańskiej, którą najtrudniej przyjąć i zaakceptować. Redakcja wydawnictwa "M." nie chce przyjąć tej twardej nauki, albo też jej nie zna. Czy jednak, w swej obronie moralnej dopuszczalności pewnego rodzaju kłamstw, musi posuwać się do kłamstwa polegającego na przypisywaniu św. Janowi Vianneyowi głoszenia błędu doktrynalnego? Ironicznie można by zapytać, kogo życie i zdrowie redaktorzy owej oficyny chcą ocalić, kłamliwie wkładając w usta św. Proboszcza z Ars obronę kłamstwa?
    Jak widać nauczanie i postawa św. Jana Marii Vianneya kłuje niektóre serca aż do tego stopnia, iż podejmowane są próby zniekształcenia i sfałszowania co bardziej "surowych" i niewygodnych jego elementów. Jeśli ktoś jednak nie zgadza się ze św. Proboszczem z Ars, to czy zwykła, naturalna, ludzka uczciwość nie nakazuje raczej otwarte powiedzenie tego, aniżeli uciekanie się do kłamstw i przeinaczeń?
  • OSTRZEŻENIE Z ZAŚWIATÓW

    PROBOSZCZ Z ARS

    B.; Trzeba poświęcać się, ofiarować jak proboszcz Vianey z Ars. Modlił się on całymi nocami, kiedy wiedział, że owce z jego owczarni całkiem

    i wcale nie żyją według woli Bożej. Oddał on wszystko i ofiarował, nie położył on się nawet do solidnego łóżka spać. Często modlił się godzinami przed Tabernakulum. Najczęściej tylko, aby ratować choćby jedną duszę. Przeżywał on ciężkie ataki od nas z dołu (wskazuje w dół) często tylko z powodu jednej duszy i to pomimo tego, że nie był wcale taki zdolny, uczony. Ciężko mu szła łacina i teologia. Dzisiejsi kapłani mniemają o sobie: my jesteśmy mądrzy, uczeni, jesteśmy doktorami, wiemy wszystko lepiej ... ale w końcu nie o to chodzi Tym tam u góry (wskazuje w górę). Nie patrzą Oni jaki ktoś jest uczony, ile w mózgu ma filozofii i matematyki. Patrzą oni w pierwszym rzędzie: czy jest on dobrym pasterzem? Czy szuka swych owiec, czy jest gotów oddać życie za swe owce? Na to patrzą Ci tam u góry, a to jest największy minus, że tego dzisiejsi kapłani nie mają i nie czynią. Trzeba by znowu mówić na kazaniach o proboszczu z Ars i o Katarzynie Emmerich, która cierpiała i modliła się za Kościół na swym łożu boleści.

    Wiele innych Świętych czyniło to także. Ojciec Pio cierpiał wiele za Kościół i za grzeszników. Trzeba by wołać z ambon, aby o wiele więcej czasu poświęcano na naśladowanie Chrystusa, a nie na doktoraty. To jest dobre, niektórzy tego potrzebują. U większości jednak, byłoby lepiej gdyby nie trawili całych lat na filozofii, matematyce

    albo teologii itp.

    Dla wielu byłoby lepiej, aby pół nocy modlili się i wzywali Ducha Świętego i żyli według prawdziwego naśladowania Chrystusa i nauki św. Ludwika Grignion i gdyby oddali się całkowicie Matce Bożej, Jej Niepokalanemu Sercu i Najśw. Sercu Jezusa, patrzyli na krzyż i spełniali wiernie to, czego chcą Ci tam u góry. Byłoby to lepiej, aniżeli godzinami myśleć i studiować tylko po to aby zaimponować światu...!!! Że ja to musiałem powiedzieć (krzyczy) że ja to musiałem powiedzieć!!!

    E.: W Imię... mów prawdę!

    B.: Na przykład Lenin, ojciec rosyjskiej rewolucji powiedział: trzeba poświęcić całe noce i cały czas dla rewolucji...

    Wielu jednak kapłanów nie czyni tego, co czynią niewierni. Lenin wiedział czego potrzeba aby przeprowadzić rewolucję, on ofiarował się za... ale dzisiejsi kapłani (każe Ona powiedzieć, Ta Wysoka) nie są już gotowi ofiarować się całkowicie za lud i oddać ostatniej rzeczy.

    Muszą się wprawdzie liczyć z tym: im więcej się ktoś ofiaruje, tym więcej my go zwalczamy. Tak też było i z proboszczem Vianey. Zapaliliśmy jego pokój...


    Wpływ kapłana, który żyje według przykazań Bożych jest olbrzymi, jak na przykład zanotować było można w życiu Proboszcza z Ars. Proboszcz z Ars dusz nie ratował w czasie podróży, jedząc przy suto zastawionym stole, uczestnicząc we wszelkiego rodzaju konferencjach, ale przebywając w swoim pokoju i przed Najświętszym Sakramentem, to co ja powinienem był czynić, ja Verdi-Garandieu.

    Zamiast tego zaniedbywałem moje pasterskie obowiązki wobec całej parafii i w ten sposób doprowadziłem ją na tę drogę (złą). W naszych czasach trzeba by tysiące i tysiące Proboszczów z Ars, a jeśli nie istnieją należy jego naśladować.

    Pan Bóg zawsze zwraca się do wolnej woli każdego. Oprócz tego jest Biblia. Ewangelia w szczególności i wszystkie poselstwa, które bez przerwy przypominają dyrektywy ustalone przez Pana. Jeżeli wzbraniamy się ich słuchać, niebo nic pomóc nie może, zwłaszcza jeśli ktoś zabawia się w przystosowywanie Ewangelii na swój własny gust. Jeśli całe to miłosierdzie odrzuca się na wiatr, cóż niebo może? Jakże działać może łask* jeśli nie czyta się już Świętych Ksiąg - ani książek pisanych przez świętych, na przykład życie Katarzyny Emmerich albo Proboszcza z Ars, albo Ojca Pio, który naszej epoce dał wielki przykład

    Ach... ten proboszcz z Ars, tego nienawidziliśmy, do tego czuliśmy straszną wściekłość. On był przecież taki głupi i nie potrafił posługiwać się dobrze łaciną, w jaki sposób mógł on nam wyrwać taką masę ludzi, którzy by w przeciwnym razie przyszli do piekła. Ach, Ona każe powiedzieć: gdyby było jeszcze więcej takich kapłanów jak ten proboszcz Vianey!

    Nie zależy to ani od pieniędzy, ani od dóbr, ani od inteligencji. Zależy to od tego co ci kapłani czynią, co mają w duszach i jak wypełniają wolę Bożą.

    Poza tym mogą być nawet ostatnimi z ludzi w opinii świata, i choćby zdawali się być w ogóle niczym i zajmowali tylko najniższe stanowiska, to są o wiele więksi w obliczu Tych, tam u góry... aniżeli miałby ktoś z nich â??czapkę" biskupią, kapelusz kardynalski, albo diabli wiedzą co tam jeszcze.

    Ach, żeśmy to musieli powiedzieć!

    http://taw1.republika.pl/ozz.html
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.