Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Czy wolno czynić zło, by zapobiec wybuchowi bomby atomowej?

edytowano kwietnia 2010 w Czytelnia
"W rzeczywistości (...) chociaż wolno niekiedy tolerować mniejsze zło moralne dla uniknięcia jakiegoś większego zła lub dla osiągnięcia większego dobra, to jednak nigdy nie wolno, nawet dla najpoważniejszych przyczyn, czynić zła, aby wynikło z niego dobro. Innymi słowy, nie wolno wziąć za przedmiot pozytywnego aktu woli tego co ze swej istoty narusza ład moralny - a co tym samym należy uznać za niegodne człowieka - nawet w wypadku, jeśli zostaje to dokonane w zamiarze zachowania lub pomnożenia dóbr poszczególnych ludzi, rodzin lub społeczeństw." - Paweł VI, "Humanae vitae", n. 14).

"Błędna jest więc ocena moralności czynów ludzkich, biorąca pod uwagę tylko intencję, która ją inspiruje, lub okoliczności (środowisko, presja społeczna lub konieczność działania, itd.) stanowiące ich tło. Istnieją czyny, które z siebie i w sobie, niezależnie od okoliczności i intencji, są zawsze i bezwzględnie niedozwolone ze względu na ich przedmiot, jak bluźnierstwo i krzywoprzysięstwo, zabójstwo i cudzołóstwo. Niedopuszczalne jest czynienie zła, by wynikło z niego dobro (...). Dobra intencja (np. pomoc bliźniemu) nie czyni dobrym, ani słusznym zachowania, które samo w sobie jest nieuporządkowane (jak kłamstwo czy złorzeczenie). Cel nie uświęca środków (...). Okoliczności, a w tym także konsekwencje, są drugorzędnymi elementami czynu moralnego. Przyczyniają się one do powiększenia lub zmniejszenia dobra lub zła moralnego czynów ludzkich (np. wysokość skradzionej kwoty). Mogą one również zmniejszyć lub zwiększyć odpowiedzialność sprawcy (np. działanie ze strachu przed śmiercią). Okoliczności nie mogą same z siebie zmienić jakości moralnej samych czynów; nie mogą uczynić ani dobrym, ani słusznym tego działania, które jest samo w sobie złe". - Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1753-1754, 1756.

"(...) normy negatywne prawa naturalnego mają moc uniwersalną: obowiązują wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności. Chodzi tu bowiem o zakazy, które zabraniają określonego działania semper et pro semper, bez wyjątku, ponieważ wyboru takiego postępowania w żadnym przypadku nie da się pogodzić z dobrocią woli osoby działającej, z jej powołaniem do życia z Bogiem i do komunii z bliźnim. Nikomu i nigdy nie wolno łamać przykazań, które bezwzględnie obowiązują wszystkich do nieobrażania w drugim człowieku, a przede wszystkim w samym sobie, godności osoby wspólnej wszystkim ludziom.
(...) Z drugiej strony fakt, że tylko przykazania negatywne obowiązują zawsze i w każdej sytuacji, nie oznacza, że w życiu moralnym zakazy są donioślejsze od obowiązku czynienia dobra, na który wskazują przykazania pozytywne. Ma to następujące uzasadnienie: przykazanie miłości Boga i bliźniego ze względu na swą pozytywną dynamikę nie wyznacza żadnej górnej granicy, określa natomiast granicę dolną, którą przekraczając człowiek łamie przykazanie. Ponadto, to co należy czynić w określonej sytuacji, zależy od okoliczności, których nie można z góry dokładnie przewidzieć; natomiast istnieją zachowania, które nigdy i w żadnej okoliczności nie mogą uchodzić za działania właściwe - to znaczy za zgodne z ludzką godnością. Wreszcie, jest zawsze możliwe, że przymus lub inne okoliczności mogą przeszkodzić człowiekowi w doprowadzeniu do końca określonych dobrych działań; nie sposób natomiast odebrać mu możliwości powstrzymania się od zła, zwłaszcza jeżeli on sam gotów jest raczej umrzeć niż dopuścić się zła.
(...) Kościół zawsze nauczał, że nie należy nigdy popełniać czynów zabronionych przez przykazania moralne, ujęte w formie negatywnej w Starym i Nowym Testamencie
(...). Dzięki świadectwu rozumu wiemy (...), że istnieją przedmioty ludzkich aktów, których nie można przyporządkować Bogu, ponieważ są one radykalnie sprzeczne z dobrem osoby stworzonej na jego obraz. Tradycyjna nauka moralna Kościoła mówi o czynach, które są "wewnętrznie złe": są złe zawsze i same w sobie, to znaczy ze względu na swój przedmiot, a niezależnie od ewentualnych intencji osoby działającej i od okoliczności. Dlatego nie umniejszając w niczym wpływu okoliczności, a zwłaszcza intencji na moralną jakość czynu, Kościół naucza, że << istnieją akty, które jako takie, same w sobie niezależnie od okoliczności, są zawsze wielką niegodziwością ze względu na przedmiot>> (...) Jeśli czyny są wewnętrznie złe, dobra intencja lub szczególne okoliczności mogą łagodzić ich zło, ale nie mogą go usunąć: są to czyny nieodwracalnie złe, same z siebie i same w sobie niezdatne do tego, by je przyporządkować Bogu i dobru osoby (...).
Tak więc okoliczności lub intencje nie zdołają nigdy przekształcić czynu ze swej istoty niegodziwego ze względu na przedmiot w czyn <<subiektywnie>> godziwy lub taki którego wybór można usprawiedliwić (...)
.Już w Starym Przymierzu spotykamy się z godnymi podziwu świadectwami wierności wobec świętego prawa Bożego, aż do dobrowolnego przyjęcia śmierci. Ich symbolem może być historia Zuzanny: dwaj niesprawiedliwi sędziowie, którzy grożą jej śmiercią ponieważ nie chce ulec ich nieczystym żądzom słyszą odpowiedź: << jestem w trudnym ze wszystkich położeniu. Jeżeli to uczynię, nie ujdę waszych rąk. Wolę jednak niewinna wpaść w wasze ręce , niż zgrzeszyć wobec Pana>> (Dn 13, 22-23). Zuzanna, która wolała <<niewinna wpaść>> w ręce sędziów, daje świadectwo nie tylko wiary i zaufania do Boga, ale także posłuszeństwa wobec prawdy i absolutnych wymogów porządku moralnego: swoją gotowością przyjęcia męczeństwa głosi, że nie należy czynić tego, co prawo Boże uznaje za złe, aby uzyskać w ten sposób jakieś dobro. Wybiera dla siebie lepszą cząstkę: przejrzyste, bezkompromisowe świadectwo prawdzie dotyczącej dobra oraz świadectwo Bogu Izraela; w ten sposób przez swoje czyny ukazuje świętość Boga. (...) Kościół ukazuje wiernym przykłady licznych świętych (...), którzy głosili i bronili prawdę moralną aż do męczeństwa, albo woleli umrzeć, niż popełnić choćby jeden grzech śmiertelny. Wyniósł ich do chwały ołtarzy , to znaczy kanonizował ich świadectwo i publicznie uznał za słuszne ich przekonanie, że miłość Boga każe bezwarunkowo przestrzegać Jego przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia (...). Męczeństwo odrzuca jako złudne i fałszywe wszelkie ludzkie tłumaczenia, jakimi usiłowałoby się usprawiedliwić - nawet w wyjątkowych okolicznościach - akty moralnie złe ze swej istoty
(...). - Jan Paweł II, "Veritatis splendor", n. 52, 76, 80 - 81, 91 - 93.

Komentarz

  • Acha czyli jak ktoś napadnie bliską mi osobę ( np. moje dziecko) będzie je bił lub molestował to NIE MOGĘ DAĆ MU PO MORDZIE ?
  • [cite] ruda megi:[/cite]Acha czyli jak ktoś napadnie bliską mi osobę ( np. moje dziecko) będzie je bił lub molestował to NIE MOGĘ DAĆ MU PO MORDZIE ?
    Nie. Tu chodzi o czyny "wewnętrznie złe". Pobicie, a nawet zabicie złoczyńcy, nie jest zaś "wewnętrznie złe".
    Co innego, gdyby ktoś napadł na Twą rodziną i powiedziałby Ci: "Albo poderżniesz gardło niemowlakowi sąsiadów, albo zabiję i zgwałcę całą Twą rodzinę". Ratowanie się za pomocą takiego czynu, byłoby zawsze niedozwolone, gdyż zabicie niewinnego jest wewnętrznie złe.
    W tej sprawie, należy zachować ważne rozróżnienia, pomiędzy tym co jest zazwyczaj złe (ale nie zawsze złe) i przez ten fakt może być czasami dozwolone, a tym co jest zawsze i wszędzie złe, a przez to też bezwględnie niedozwolone. Pozwolę sobie poniżej podać kilka tego rodzaju rozróżnień.
    1. Praca w niedzielę na kasie w hipermarkecie. Powinno się tego z zasady unikać, ale jeśli ktoś nie może w inny sposób utrzymać rodziny, to ma moralne prawo to czynić.
    JEDNAK już praca jako prostytutka czy alfons jest już zakazana zawsze, gdyż są to czyny "wewnętrznie złe" i nie mamy prawa tego czynić, nawet, gdybyśmy to była jedyna mozliwość utrzymania swej rodziny, a nawet gdybyśmy mogli w ten sposób uratować innych od śmierci.
    2. Łamanie przepisów drogowych. Powinniśmy tego unikać, ale po to by uratować kogoś przed opresją jest to dozwolone. Nigdy jednak nie jest dozwolone zabijanie niewinnych - nawet, gdybyśmy mogli w ten sposób uratowac tysiące niewinnych od śmierci.
    3. Podsłuchiwanie czyichś rozmów, czytanie cudzych listów, etc. Powinno się tego unikać, jednak by zapobiec jakiemuś złu, wolno jest to czynić (gdyż nie jest to z natury swej złe). Nigdy jednak nie mamy prawa kłamać, nawet gdybyśmy mogli w ten sposób uratować innych od śmierci.
    4. Taniec damsko-męski poza małżeństwem. Powinniśmy tego unikać, ale dla ważnych powodów może być to dozwolone. Nigdy jednak nie można wykonywać tańców typu stiptiz czy go go, nawet, gdyby w ten sposób można ocalić innych od śmierci.
  • Dobrze jest wczytać się w zapodane teksty.
  • [cite] Wolny:[/cite]

    Ale zarejestrowałem się, więc miałem o czym innym. Wyobraźmy sobie społeczeństwo, w którym nałożony jest "podatek", który jest przeznaczany na pomoc biednym, którzy inaczej umarliby z głodu (zakładamy, że mamy społeczeństwo, w którym nikt by się nimi nie przejął). Załóżmy nawet, że w przeciwieństwie tego co mamy obecnie, większość z pieniędzy pochodzących z tego podatku rzeczywiście trafia do biednych. Czy nie jest to czynienie złego (kradzież, zabranie komuś własności niezależnie od jego woli pod przymusem), dla czynienia dobra? Czy Kościół nie powinien się temu sprzeciwiać?
    Zasadniczo nakładanie przez władze cywilne na obywateli podatków nie jest kradzieżą, gdyż:
    1. Pan Jezus i Apostołowie dawali do zrozumienia, iż aprobują pobieranie przez władzę podatków. Gdyby zatem podatki były kradzieżą wychodziłoby na to, iż nasz Pan oraz apostołowie popierają łamanie Siódmego Przykazania.
    2. Magisterium Kościoła uczy, iż kradzieżą jest zabranie komuś jego rzeczy wbrew jego RACJONALNEJ woli. Zasadniczo zaś płacenie podaktów jest zarówno czynem racjonalnym (gdyż w ten sposób działa się dla dobra wszystkich), jak i moralnym. Wniosek jest więc jasny: podatki nie są kradzieżą.
  • poczytaj sobie "Watchmen"
  • [cite] Wolny:[/cite]
    Odchodząc trochę od koncepcji państwa idealnego i wracając na tereny naszego:

    1. Z tego co pamiętam w Biblii piętnowano jednak nadmierne opodatkowanie poddanych. Trzeba pamiętać, że nadmierne podatki w tamtych czasach były wciąż 10x mniejsze od obecnych, więc skoro tamte były nadmierne, jak nazwać obecne? W najlepszym razie kradzieżą dla większego dobra.
    Tak, w Księdze Przysłów pisze: "Król umacnia kraj prawem; kto ściąga wiele podatków, niszczy go". Nie znaczy to jednak, iż:
    - podatki same w sobie są kradzieżą
    - obywatele vel poddani powinni w sposób prędki arbitralnie wyznaczać sobie, kiedy mogą płacić podatki, a kiedy już są zwolnieni od tego obowiązku
    Pozwalam też sobie zauważyć, iż choć w Piśmie świętym jest napisane, iż wiele podatków niszczy kraj, to jednak nie jest tam napisane (jak sugerujesz), że zasadnicza stawka podatków w tamtych czasach, była już przekroczeniem właściwej miary.
    [cite] Wolny:[/cite]
    2. Tylko około 40% podatków wraca do nas w postaci użytecznych celów. Reszta jest marnowana, stanowi koszty dystrybucji i kontroli dystrybucji podatków lub jest przeznaczana na cele szkodliwe. Wiele razy działo się to na moich oczach, lub widziałem tego namacalne dowody. Dlatego uważam, za całkiem racjonalne to, że zamiast zapłacić podatek, pieniądze które by na niego poszły wolę zainwestować, lub przeznaczyć bezpośrednio na szczytny cel, który jest dla mnie ważny.

    Zresztą - jako racjonalna osoba. Gdy zostanie Ci po opłaceniu podatków więcej pieniędzy niż potrzebujesz na życie, kombinujesz jakby je przekazać Skarbowi Państwa uznając to za najlepszy cel, na jaki mogłyby trafić, czy przeznaczasz je jednak na inne cele?
    Jeśli komuś nie podoba się sposób dystrubuowania podatków winien starać się o wybranie rządu, który będzie to czynił w inny sposób. Uchylanie się od płacenia podatków, nie jest jednak dobrym rozwiązaniem, gdyż:
    - mamy prawo (i obowiązek) być nieposłusznymi poleceniom władzy, wówczas, gdy ta nakazuje coś ewidentnie sprzecznego z Bożą wolą lub prawem naturalnym. Czy można jednak powiedzieć, iż płacenie podatków, nawet wówczas, gdy wiemy, iż są one po części marnotrawione, jest z naszej strony czymś EWIDENTNIE sprzecznym z Bożą wolą lub prawem naturalnym?
    - tego rodzaju nieposłuszeństwo (a więc odmowa płacenia podatków) wprowadza więcej chaosu w życie społeczne, niż marnotrawstwo.
    [cite] Wolny:[/cite]
    Uważasz, że całkiem moralne jest płacenie podatków, które są przeznaczane na czynienie grzechów? Czy nie jest to współudział np. w morderstwach, które są za nie popełniane?
    W czasach Pana Jezusa i Apostołów, cześć podatków też szła na opłacanie różnych złych rzeczy (np. państwowego kultu bożków, rozwiązłego życia dworu, niesprawiedliwych wojen). A mimo to jednak Zbawiciel i nauka apostolska w sposób jasny mówią, iż podatki należy płacić. Oczywiście, można zastanawiać się, dlaczego Pismo święte, które tak często jest bardzo radykalne względem zła (gdyż nakazuje nam go nienawidzieć, brzydzić się nim, uciekać od niego, a co ważniejsze w tym kontekście, nie mieć w nim żadnego udziału), jeśli chodzi o tą sprawę, wydaje się wspierać coś, co na pierwszy rzut oka jawi się, jako pewien współudział w złu? Przyznam, iż nie mam odpowiedzi na to pytanie, która satysfakcjonowała choćby tylko mnie na 100 procent. Przyjmuję w tym względzie rożróżnienia, jakie w ciągu wieków w tych sprawach wypracowała tradycyjna moralistyka katolicka. Nie mam zbyt wiele czasu, by teraz o tym pisać, więc tylko zasygnalizuję w czym rzecz. Są to rózróżnienia pomiędzy:
    - tzw. pozytywnym aktem woli, czyli naszym osobistym czynieniu zła. Jeśli chodzi o tzw. akty wewnętrznie zła, czyli np. kłamstwo, cudzołóstwo, morderstwo niewinnego, czczenie bożków, to nigdy i nigdzie nie możemy tego czynić.
    - formalną współpracą w czyimś złu. Ogólnie rzecz biorąc, z czymś takim mamy do czynienia wówczas, gdy bezpośrednio pomagamy komuś czynić zło, a więc np. podajemy nóż człowiekowi, który chce nim zabić niewinnego; przytrzymujemy ofiarę, po to, by inni mogli łatwiej ją zabić lub zgwałcić. Tego rodzaju współpraca ze złem, jest również zawsze i bezwzględnie niedozwolona.
    - materialną współpracą z czyimś złem. Ogólnie rzecz biorąc chodzi tu o naszą pośrednią współpracę. Z czymś takim mamy zapewne do czynienia w przypadku ludzi sprzątających domy publiczne bądź kliniki aborcyjne, etc. Tego rodzaju współpraca jest moralnie dozwolona dla odpowiednio ważnych powodów (chęć ratowania własnego życia, troska o rodzinę, itp).
    Sądzę, iż kwestia płacenia podatków, których cześć idzie na złe cele, mieści się w właśnie w tej ostatniej kategorii. Zapewne inaczej byłoby, gdyby nasze podatki w całości lub w głównej mierze szły na opłacanie nieprawości, ale tak przecież nie jest. Myślę, że ważną wskazówką w tej mierze, może być też postawa pierwszych chrześcijan, którzy w bardzo radykalny sposób odmawiali nie tylko samego bałwochwalstwa, ale także wykonywania zawodów z tym związanych, to jednak, mimo to podatki płacili (których pewna część szła przecież na opłacanie pogańskiego kultu).
  • O przepraszam, niektórych moich przodków pielęgnowały niańki i wykarmiały mamki, choć żadna moja prababcia nie była zmuszona pracować zawodowo na utrzymanie rodziny. A nikt z nich żon nie zdradzał.
    Jednak chcę zauważyć, że niańka nie była od wychowywania dzieci a od ,,niańczenia". Ani praca zawodowa ani szkolnictwo i brak czasu nie zwalnia rodziców ( obydwojga ) z obowiązku wychowywania dzieci.
  • Ad. Wolny
    Zgadzam się, iż wysokie podatki to zła rzecz, ale nie zgadzam się z tym, iż w takim razie nie należy ich płacić.
    Pozwolę sobie zauważyć, iż poza wysokimi podatkami, władze państwowe, tradycyjnie mają w swym zwyczaju nakazywać wiele innych, jaskrawie złych rzeczy. Dobrym tego przykładem jest choćby nakazywania agentom służb specjalnych takich czynów jak nierząd czy cudzołóstwo.
  • To by było ciekawe usprawiedliwienie dla zdrajców ,, wybacz kochanie ale musiałem cię zdradzić bo mama mnie nie wychowywała tylko niania" takiemu to tylko kopa w doopę.
  • [cite] Wolny:[/cite]
    @Brawario
    Chyba obydwaj pozostaniemy przy swoim zdaniu, jak to niestety często bywa. Za dyskusję jednak dziękuję.
    Chciałem tylko zaznaczyć, że większość innych niż podatki złych rzeczy, które robi państwo jest finansowana właśnie z podatków.
    Proszę, byś nie traktował mej ostatniej wypowiedzi, jako próby z mej strony kończenia dyskusji. Po prostu uważam, że płacenie wysokich podatków nie jest ze strony obywateli czynem ewidentnie złym. Poza tym kwestia tego, czy dane podatki są już za wysokie, czy jeszcze nie, jest w pewnej mierze arbitralna i często wyznaczanie tu jakichś granic przypomina stąpanie po cienkim lodzie. Nieposłuszeństwo władzy cywilnej jest zaś moralnie usprawiedliwione tylko wówczas, gdy nakazuje nam ona coś EWIDENTNIE, WYRAŹNIE I JASKRAWIE złego. Nie może być więc w tym wypadku miejsca na arbitralność. Sprawa musi być jasna.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.