Mam pytanie do doświadczonych mam, w kwestii BLW i w ogóle wprowadzania pokarmów.
Temat BLW już się tu pojawił, więc chętnie poczytam Wasze doświadczenia.
Od którego miesiąca podawałyście surowy ogórek dziecku? I w ogóle surowe warzywa? Paprykę czerwoną np, albo kalarepkę?
Poczytałam trochę na forum BLW na gazecie, tam dziewczyny pisza, ze ogórek w słupkach jak najbardziej, zwłaszcza na ząbkowanie u niemowląt. Wiec pokroiłam, podałam, i dziecko wzięło do buzi i dostało szału, z zachwytu! :bigsmile:
Nie da się opisać z jaką pasją i uwielbieniem miedlił ten ogórek, ssał, ciamkał - oczywiście prawie nic nie zjadł, tylko całą wodę wyssał, ale ewidentnie na bolące dziasła przy ząbkowaniu to była dla niego wielka ulga.
Potem rozmawiałam z moją teściową - babcia jest pediatrą alergologiem - i dostało mi się
- że surowy ogórek w 7,5 miesiącu to za wcześnie. Gotowane warzywka, pieczone, jak najbardziej, ale surowe jeszcze nie teraz, tak od 9 mies. najwcześniej.
I teraz nie wiem co robić :sad:
Macie jakieś doświadczenia w tej kwestii?
Czy przy BLW wprowadzacie ogólnie pokarmy raczej wg jakichś odgórnie narzuconych schematów żywieniowych, czy też wg zasady panującej ponoć w UK - wg własnego rozsądku, i potrzeb swojego dziecka?
Komentarz
mama męża też nie umiała mi podać jakiegoś sensownego argumentu: że jest w nich na pewno dużo chemii, że w gotowaniu część tego syfu ginie, że żołądek jeszcze nie gotowy na surowe warzywo, że jedna taka mini pesteczka mu wpadnie do oskrzeli nawet tego nie zauważymy a jutro już bedzie zapalenie płuc, i takie tam różne...
chyba ją zaskoczyłam tym pytaniem - bo faktycznie przy tradycyjnym wprowadzaniu pokarmów i zupek w ogóle nie ma mowy o surowych warzywach do co najmniej 9 - 10 mies., i jakiś wewnętrzny sprzeciw musiała poczuć na takie novum:bigsmile:
teraz jak na spokojnie myślę o tych argumentach, to faktycznie bez sensu są - dam mu tego ogórka i po prostu się jej nie przyznam, bo nie mam siły dyskutować, a z pediatrą dyskusja juz z góry jest skazana na przegraną
Myślę, ze na rzeczy jest tutaj opinia, że surowe warzywa szybciej "przelatują" przez dzieciątko.
Zdecydowanie wg schematów żywieniowych, ale wedle zdrowego rozsądku...!
Żal byłoby mi tylu wspaniałych owoców i warzyw, tym bardziej z własnego ogrodu, a Zuzia dopiero teraz skończyła 9 miesięcy. Jadła już truskawki, wiśnie, pomidorki, zielony groszek, ogórki itd... Rzecz jasna w ilościach początkowo symbolicznych, pod czujną kontrolą, ale ile radości mieliśmy przy tym...! Mniam...! :bigsmile:
Dzisiaj młody (2,5 roku) był pierwszy raz w przedszkolu. Sam zajadał, sam poszedł do toalety, obsłużył się, nie płakał, zupełnie ufny, że tata wróci. Bawił się, suwerenny w kontaktach z innymi dziećmi. Wychowawczynie obserwowały go jak zjawisko:ag:
A ja widzę, w porównaniu z wieloma innymi dziećmi, że oszczędziliśmy sobie - a przede wszystkim dzieciom - kupę stresu.