Pisałam o tym w wątku "tacy ładni". Moja najstarsza córka jest bardzo ambitna, już w wieku 5 lat. Do wszystkiego się przykłada, wszystko stara sie zrobić dobrze, trzyma sie reguł i zasad - złote dziecko. Ale jest też druga strona medalu -0 chce być chwalona, jak chwalę inne dzieci, to też czeka na pochwałę, źle znosi krytykę - a czasami jej wymaga, ma wkręty w stylu "bo wy tylko Hanię....", bo "wy tylko Magdę". Najtrudniej jej się dzielić, nie ma takiego automatycznego myślenia o innych dzieciach - jeżeli to robi, to dlatego, ze chce sie dobrze zachować (co oczywiście też jest ważne). Młodsze dzieci tak automatycznie myślą o sobie, dzielą sie, nie wymagają ciągłych achów i zachwytów. A przecież najstrasza była jedynaczką tylko 22 miesiące. Macie jakieś swoje przemyślenia w tej kwestii, jak obniżyć próg tej ambitności.
Agnieszko 63, proszę cie o rozwinięcie twojej wypowiedzi z wcześniejszego wątku
Komentarz
Ja mam zupełnie odwrotny problem. Moja siedmioletnia Basia jest bardzo koleżeńska i spontaniczna ale niestety nie ma za grosz ambicji. Wada jak każda inna, stwierdziłam że po prostu jak nad wszystkim należy tutaj położyć nacisk wychowawczy.
"rób wszystko najlepiej jak potrafisz - nie będziesz sie bał krytyki ani potrzebował pochwał"
I o tym z moimi nadambitnymi synami rozmawiam. Że sami przed sobą musza byc ok i to im wystarczy.
A sama staram sie ich chwalić najwiecej jak umiem, tzn nie ich, ale ich dobre działania głównie. To ich motywuje i nakręca do działania :bigsmile:
Widzę, ze ma duże zdolności matematyczne, techniczne, uwielbia samochody. Często mówię mu o tym, że jest w tym dobry, staram się to w nim rozwijać, w czymś w końcu może być świetny:cool:ale nie we wszystkim. No i proponuję mu ,nie zwracać uwagi na to, że musi podobać się wszystkim, musi być chwalony, jest wartością sam w sobie, a nie w tym co mówią o nim inni...Oj często my tak rozmawiamy, w końcu zaczął rozumieć...Wyluzował się, widzę, że się już tak bardzo nie męczy, robi swoje, ale pracy z nim jeszcze wiele
Próbowałem tej metody ale syn wpadł w brak poczucia własnej wartości.
U mnie doszło do skłonności autodestrukcyjnych.... Tzn u syna.....
Kazda pochwala motywuje, bagatelizowanie zlych zachowan i wzmacnianie dobrych dziala.
Krotki komunikat o tym, ze "tak sie nie robi, bo..." a potem zmiana tematu na pozytywy
"o co dostałeś szóstkę ? Niemożliwe naprawdę opowiadał jak to się stało ?!
Zosia wyniosła śmieci "a jednak potrafisz się domyśleć co jest potrzebne".
Wiem że te przykłady są idiotyczne ale mam nadzieję że czujecie o co chodzi ?
Czy uwierzycie, że można ukończyć studia w przedterminie i z wyróżnieniem i nadal nie być przekonanym, że było się wystarczająco ambitnym i dobrym studentem? Uwierzycie, że można mieć kilka fakultetów i martwić się, że nie jest się wystarczająco wykształconym? Że można mieć na swoim koncie kilka świetnie ocenianych publikacji i jednocześnie mieć poczucie, że ma się trudności z prawidłowym wysławieniem się na piśmie? Że mimo wszelki obiektywnych przesłane można nie potrafić uwierzyć w to, że nie jest się gorszym od innych? To jest smutne żniwo jakie zbiera ambitne dziecko, które nie doczekało się w odpowiednim momencie pochwał i nagród od osób dla niego najważniejszych. :sad:
Ja wierzę, bo mam taką przyjaciółkę.
Anoreksja i bulimia też się z braku poczucia własnej wartości połączonej z nadambitnością biorą...
Zgadzam sie z tym i wierze, ze tak moze sie stac.
Kasiu... piszesz o sobie?
To tak jak mój najstarszy.
Pomaga mu, kiedy pokazuje mu przyklady innych, ktorzy tak dlugo probuja az im sie uda, czesto przegrywają, zeby coraz czesciej wygrywac, ze nie ma sukcesow bez przegranych.
Opowieść mojego meza synom - Michael Jordan to koszykarz, ktory ponoc pobil rekord nietrafiania w kosza. Po to, zeby pobic rekord celności i zostac mistrzem.
Moze i przekręciłam ale mniej więcej o to szło.
Wlasny przyklad - kiedy mi sie cos nie udaje, probuje dalej, aż sie uda.
Zwracaj jego uwage na takie rzeczy, minie.....
Z powodu tego perfekcjonizmu, takiego drobiazgowego ogarniania wszystkiego trudno mi jest przyjąć zmiany, też te związane z dziećmi, ja tak bardzo lubię mieć wszystko ogarnięte, poukładane, pokontrolowane
A Michaś też mało cierpliwy, złości się jak mu coś się nie uda i wpada w furie. Nie lubi też przegrywać, ale jak wciągnęliśmy w gry Gabrysię i jemu powierzyliśmy opiekę nad nią , to o dziwo, robi wszystko, żeby Gabrysia wygrywała.
A co mnie irytuje najbardziej, ciągle gubi i szuka... Mamo, ale gdzie jest....?
znam to za dobrze...