Ratunku, co dziala???
Niestety, moja córa uznała, że nożyczki jej niepotrzebne. Nie zdaja się na nic tłumaczenia. Jej młodszy brat nie bierze paluchów do buzi, ale to też nie przemawia. Odżywka gorzka też nie, poświęci się i zje... Dziecko jest z gatunku nadwrażliwa perfekcjonistka, przy czym naprawdę jest dopieszczana i chwalona. Wiem, że czasami jej brakuje pewności siebie, staramy się więc jej tę cechę wzmacniac.
A ja dostaję kota, zwłaszcza, że w jej wieku miałam to samo (u mnie akurat powody były jasne, czysto psychologiczne, wynikające z sytuacji rodzinno-przedszkolnej) i choćby z tego powodu nie chcę, żeby córa powtarzała moje błędy.
Czy ktoś z Was ma wypróbowane, działające sposoby???
Komentarz
Pomogło.
Dzisiaj córka ma 21 lat i bardzo zadbane dłonie... :cool:
wiesz, ze to po prostu brzydko wygląda. nawet się ostatnio poświęciłam i pomalowałam swoje żeby ją jakoś zachęcić do hodowania
edit: moja Marysia bardzo lubi malowanie tym płynem traktując to jak lakier
i nie obgryza , nie dlatego że to gorzkie, ale że damy nie obgryzają jak maja pomalowane paznokcie :bigsmile:
Katarzyna - podaj błagam, jakies konkretne przykłady dialogowe, bo u nas mam wrażenie, że to nie działa. Albo dlatego, że młoda jest naprawdę młoda (4 lata) albo przyjemność jakaś z tego ma...
Syn bardzo lubi obcinanie pazurów, więc ostatnio go wzięłam na kolana, pełny program głaskania, chichotek i w ogóle. Młody aż mruczy z zadowolenia, więc ja smrodzik edukacyjny do córy: widzisz jak fajnie, jak dasz swoim paznokietkom podrosnąc, to też Ci tak obetnę, a ponieważ jesteś dziewczynką, to możemy nawet pomalować. Ucieszyła się, i to bardzo... tylko efekt null.
Gorzkie środki, to pisałam, poświęci kubki smakowe.
Ostatnio nie robiłam długo profesjonalnego mani, ale teraz idę do nowej dziewczyny. Zastanawiam się, żeby młodą wziąć ze sobą.
I nawet się zastanawiam nad jakimś shellacem, czy podobnym wynalazkiem (będę gadać z manikiurzystką, czy to nie jest szkodliwe dla małucha), może to by pomogło?
Ale naprawdę juz kota dostaję, może jestem przewrażliwiona przez włąsne doświadczenia, nie wiem... Ale młoda ma paznokcie takie sobie, jak zrobi im szkodę, to naprawdę będzie skazana przez całe życie na tipsy.
moja też ma cztery lata , zaczęła mnie więcej przed półtora rokiem jak się Tosia urodziła
ale wychodzimy na prostą
1. Ona jest w istocie jeszcze bardzo mała. Dzieci w tym wieku mają bardzo ograniczoną zdolność do odraczania gratyfikacji. Dlatego wizja przyszłej dużej przyjemności (np. piękne paznokcie w wieku dorosłym, czy nawet przyjemność zabawy związanej z obcinaniem za kilka dni) przegrywa u niej w konfrontacji z dostępną natychmiast małą przyjemnością w postaci rozładowania napięcia jakie przyniesie obgryzienie pazurków. I chociaż w sytuacji gdy akurat nie czuje nagłej potrzeby obgryzania może deklarować, że nie będzie już obgryzać i poczeka (i w istocie w takim momencie jest przekonana, że warto poczekać), to gdy nadchodzi moment, gdy chce jej się gryźć, to ta natychmiastowo dostępna przyjemność staje się subiektywnie bardziej atrakcyjna.
Tutaj: taka naukowa ilustracja zjawiska odwracania się preferencji. Mądrzę się, bo onegdaj robiłam o tym doktorat, to cóś tam pamiętam jeszcze...
2. Przekonanie o tym, że nadmierne napięcie emocjonalne pojawia się u dziecka tylko w rezultacie negatywnych przeżyć jest zupełnie nieuzasadnione. Równie dobrze napięcie może się pojawiać w sytuacji bardzo intensywnego rozwoju, zmian w życiu (także pozytywnych), intensywnych pozytywnych przeżyć emocjonalnych itp. Jakieś konkretne wydarzenie inicjujące problem może nie być uchwytne.
3. Trzeba też wziąć pod uwagę, że problem może nie leżeć w samym nasileniu napięcia ale w formie radzenia sobie z nim. Być może wcześniej mała radziła sobie inaczej - np. ssanie palców, kiwanie się, masturbacja, intensywny wysiłek fizyczny, kręcenie się aż do zawrotów głowy, agresja itp. - a w pewnym momencie przerzuciła się na obgryzanie paznokci.
4. Zniesienie tego objawu może, szczególnie u tak małego dziecka, potrwać dość długo. Mój syn, choć był sporo starszy (ok. 6 lat) potrzebował chyba coś z rok czy nawet ponad, by pozbyć się tego nieprzyjemnego nawyku.
5. Nadmierne koncentrowanie się na tym objawie nie przyniesie raczej pozytywnych skutków, bo spowoduje jedynie wzrost napięcia a to raczej nasili problem niż poprawi sytuację. Może lepiej przyobserwować młodą, w jakich sytuacjach najczęściej zdarza jej się obgryzać paznokcie i proponować jej wtedy jakieś inne rozładowujące napięcie atrakcyjne zajęcie, które byłoby akceptowalne dla otoczenia - np. gniecenie kawałka plasteliny, rysowanie (niestety nie wszędzie są na to warunki), jakieś zabawy paluszkowe, czy co Ci tam jeszcze przyjdzie do głowy.
6. Na pewno warto nagradzać sukcesy związane z nieobgryzaniem (nawet malutkie) ale trzeba czujnie obserwować, czy rezygnacja z obgryzania nie pociąga za sobą przerzucenia się na jakiś inny paskudny objaw. Ja, na ten przykład, nigdy nie obgryzałam paznokci (bo to mi się obrzydliwe wydawało) ale wyrywałam sobie namiętnie brwi i rzęsy. Sama nie wiem, co gorsze
7. A przede wszystkim - więcej luzu - jeszcze nie słyszałam o przypadku, by jakieś dziecko umarło od obgryzania paznokci :bigsmile:
przypomniała mi sie coreczka mojej przyjaciółki która jest bardzo zadowolona z przedszkola..tak bardzo że obgryza paznokcie, zaczęła robić kupe i siku do majtek ...
tak dziś jestem zfrustrowana, jutro nie jestem ..zawsze jestem kobietą .. ..ale czy to pomoże nie obgryzać dzieciom paznokci ?
Może to Cię zaszokuje ale znam dzieci, które w opisany przez Ciebie sposób reagują na pojawienie się na świecie młodszego rodzeństwa. A rodzice mimo to twierdzą, że starszak bardzo dumny i zadowolony, że ma młodsze rodzeństwo. Ba, sam starszak deklaruje, że braciszka/siostrzyczkę bardzo kocha! A niezniechęceni prezentowanym regresem rodzice robią wszystko by w niedługim czasie zafundować starszakowi kolejne rodzeństwo
O samą skłonność do gryzienia pazurów pytasz? Żadnych badań nad dziedzicznością takich zachowań nie widziałam ale nie sądzą, żeby to mogło być dziedziczne. Jeśli już to raczej pewien rodzaj wrażliwości (nadwrażliwości?) emocjonalnej wiążący się z potrzebą natychmiastowego rozładowania nadmiernego napięcia.
Freud wiązałby to pewnie z jakąś fiksacją w fazie oralnej (i ssanie palucha i obgryzanie paznokci wiąże się ze stymulacją okolicy ust) ale ja Freuda raczej między bajki wkładam
Czy wiesz, że jedną z najbardziej stresujących sytuacji dla dorosłego jest... własny ślub? Czy jesteś skłonna uważać, że to dlatego, że to negatywne przeżycie?
Może warto się przyjrzeć, czy córka miewa jakieś problemy nie tylko natury psychologicznej, ale także zdrowotnej.
Działało u nas pomalowanie paznokci córce, ale nie tym "odstraszającym" żelem, ale lakierem o intensywnym kolorze. Tak jej było szkoda niszczyć "pięknego" wyglądu dloni, że zaniechała procederu.:bigsmile:
Katarzyna, no właśnie, jeśli nie owsiki, to ta nadwrażliwość połączona ze skrajnym perfekcjonizmem wydawała mi się możliwą przyczyną. Wyobraź sobie, że to dziecko, które mimo że umie wręcz za dużo na swój wiek, jest kochane, żyje w harmonii, to np. regularnie przerabiamy następującą scenkę:
Młoda się ubiera, łącznie z butami. A potem przychodzi, wskazuje na buty i pyta "źle?". Nie, dobrze, albo zobacz mama, jak ładnie. Nie, od razu poszukajmy do czego by się tu doczepić (wszak jest szansa, że kokardka o milimetr za mała). I to od niemowlęctwa takie rozedrgane, wrażliwe. Po kilku miesiącach sobie potrafi przypomnieć, że np. kiedyś jakieś dziecko płakało w piaskownicy. Zawód wymarzony lekarz, ostatnio policjantka... Jej brat jest jak taran, a ona wszystko przeżywa. O karach i nagrodach już nie będę pisać, brak nagrody to najgorsza kara, jaką to dziecko zniesie (tzn. zniesie pewnie wszystko, ale skutki są, jak to u nadwrażliwców).
Dobra, badanie na owsiki i obserwacja...
O taśmie klejącej powiedziała mi lekarka, lecz metody nie praktykowałam
Pomysł sprzedaję dalej:bigsmile:
Potwierdzam, metoda przylepcowa jest najskuteczniejsza w wykrywaniu owsików. Miałabym tylko następujące uwagi:
1. taśmę klejącą przezroczystą (może być taka zwykła ze sklepu papierniczego) przyklejamy na odbyt i krocze dziecka
2. najlepiej rano zaraz jak się maluch obudzi
3. odklejoną od ciała taśmę przyklejamy na szkiełko podstawowe (do nabycia w sklepach medycznych i w necie)
4. jak mamy mikroskop, to możemy sami obejrzeć, czy nie ma czegoś takiego:
czyli jaj owsika, a jak nie mamy mikroskopu, to trzeba się do laboratorium z tym pofatygować
5. najlepiej wykonywać badanie w okolicach pełni księżyca, bo wtedy zazwyczaj wzrasta aktywność owsików
6. warto zebrać próbki z kilku dni, bo przy jednorazowym pobraniu można nie trafić i wynik będzie fałszywie negatywny
Przy podejrzeniu owsików warto też zwrócić uwagę na inne (poza ogryzaniem paznokci i pchaniem paluchów do buzi) mało charakterystyczne objawy - np:
*zgrzytanie zębami
*nasilenie (lub wystąpienie) skórnych objawów alergicznych
*niepokój
*"niegrzeczność", nerwowość, trudności w koncentracji
Dziecko z owsikami wcale nie musi drapać się po pupie, tracić apetytu czy chudnąć, a to się najczęściej kojarzy z zakażeniem tym pasożytem.
Testu nie zrobiłam, jakiś taki kociokwik o czytanie, picie, tata wrócił itd. i zapomniałam. Ale zrobię sobie kartkę i jutro koniecznie! nie mam pojęcia, czy jest pełnia, ale i tak wykonam badanie (jak będzie negatywne, to i tak powtórzymy u lekarza).
Naprawdę jeszcze raz dziękuję za wskazówki!!!!