Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Ogryzanie paznokci - pomocy

AgaAga
edytowano listopad 2010 w Pomagajmy sobie
Ratunku, co dziala???

Niestety, moja córa uznała, że nożyczki jej niepotrzebne. Nie zdaja się na nic tłumaczenia. Jej młodszy brat nie bierze paluchów do buzi, ale to też nie przemawia. Odżywka gorzka też nie, poświęci się i zje... Dziecko jest z gatunku nadwrażliwa perfekcjonistka, przy czym naprawdę jest dopieszczana i chwalona. Wiem, że czasami jej brakuje pewności siebie, staramy się więc jej tę cechę wzmacniac.
A ja dostaję kota, zwłaszcza, że w jej wieku miałam to samo (u mnie akurat powody były jasne, czysto psychologiczne, wynikające z sytuacji rodzinno-przedszkolnej) i choćby z tego powodu nie chcę, żeby córa powtarzała moje błędy.

Czy ktoś z Was ma wypróbowane, działające sposoby???

Komentarz

  • Moja najstarsza córka zaprzestała obgryzania po wizycie u ortodonty, miłej, starszej pani ortodonty, która powiedziała jej, że psuje sobie zgryz i zaproponowała wyobrazić sobie cały talerzyk obgryzionych paznokci do... zjedzenia...:at:
    Pomogło.
    Dzisiaj córka ma 21 lat i bardzo zadbane dłonie... :cool:
  • @Aga - mojemu pierworodnemu szczęśliwie samo przeszło. A miał taką fazę, że nawet u nóg potrafił sobie obgryźć jak już u rąk nie było nic do ogryzania :shocked: Dużo rozmawialiśmy na ten temat ale staraliśmy się nie robić tragedii. To były raczej takie rozmowy poznawcze a nie emocjonalne, bo te emocjonalne to zazwyczaj więcej szkody niż pożytku przynoszą. On jest bardzo racjonalny, więc argumenty zdrowotne świetnie do niego trafiały, choć sam przyznawał, że to ogryzanie jest silniejsze od niego. Staraliśmy się nagradzać drobne sukcesy - np. odhodowanie chociaż części paznokci do stanu umożliwiającego ich obcięcie. I jakoś pomału mu przeszło.
  • na Jasia działają ( czasami ) argumenty Katarzyny a na Marysię - estetyczne
    wiesz, ze to po prostu brzydko wygląda. nawet się ostatnio poświęciłam i pomalowałam swoje żeby ją jakoś zachęcić do hodowania :wink:
  • W aptece można nabyć gorzki płyn przeciw obgryzaniu paznokci i nazwie "Paluszek"
  • Aga juz pisał że córcia się poświęca i nawet jego zjada :):wink:


    edit: moja Marysia bardzo lubi malowanie tym płynem traktując to jak lakier
    i nie obgryza , nie dlatego że to gorzkie, ale że damy :) nie obgryzają jak maja pomalowane paznokcie :bigsmile:
  • Moje bliźniaki maja po 8 lat i obydwoje namiętnie obgryzaja. Młodsze dziewczyny nie. Miałam wielkie wyrzuty sumienia, ze coś zle robię itd... No i daliśmy im spokój, to znaczy ponawiamy próby co jakiś czas- estetyka, zdrowie itd ale bez robienia tragedii. Nie wiem od czego to zależy, napewno mi jest lżej odkąd- ja przestałam mieć z tym tematem problem, a życie pokaże;)
  • Gosia, jakbym cytat z Ciebie zrobiła - null

    Katarzyna - podaj błagam, jakies konkretne przykłady dialogowe, bo u nas mam wrażenie, że to nie działa. Albo dlatego, że młoda jest naprawdę młoda (4 lata) albo przyjemność jakaś z tego ma...

    Syn bardzo lubi obcinanie pazurów, więc ostatnio go wzięłam na kolana, pełny program głaskania, chichotek i w ogóle. Młody aż mruczy z zadowolenia, więc ja smrodzik edukacyjny do córy: widzisz jak fajnie, jak dasz swoim paznokietkom podrosnąc, to też Ci tak obetnę, a ponieważ jesteś dziewczynką, to możemy nawet pomalować. Ucieszyła się, i to bardzo... tylko efekt null.
    Gorzkie środki, to pisałam, poświęci kubki smakowe.
    Ostatnio nie robiłam długo profesjonalnego mani, ale teraz idę do nowej dziewczyny. Zastanawiam się, żeby młodą wziąć ze sobą.
    I nawet się zastanawiam nad jakimś shellacem, czy podobnym wynalazkiem (będę gadać z manikiurzystką, czy to nie jest szkodliwe dla małucha), może to by pomogło?
    Ale naprawdę juz kota dostaję, może jestem przewrażliwiona przez włąsne doświadczenia, nie wiem... Ale młoda ma paznokcie takie sobie, jak zrobi im szkodę, to naprawdę będzie skazana przez całe życie na tipsy.
  • Albo dlatego, że młoda jest naprawdę młoda (4 lata) albo przyjemność jakaś z tego ma...
    moja też ma cztery lata , zaczęła mnie więcej przed półtora rokiem jak się Tosia urodziła

    ale wychodzimy na prostą
  • Moja zaczęła gdzieś wiosną, wczesnym latem. Teraz ja zaczęłam...się wściekać. Na początku wzięlam na luz, myślałam, że latwo z tego wyjdziemy. Ona zawsze miała słaby wzrost paznokci (to jest związane z jej chorobą), natomiast przyrastały. Teraz normalnie sekatorek w paszczy:confused:. Nie umiem odnieść ogryzania do jakiegoś wydarzenia (wakacje, luz, wizyta u ukochanej babci, nauczyła się na rowerku - to przecież na plus). Nie było kłótni (nie mowię o drobiazgach codziennych), nie przeprowadzaliśmy się, do przedszkola poszła niedawno (ale bardzo lubi), nikt się nie urodził, nikt nie umarł - żadnego specjalnego powodu do stresu. Żebym to umiała jakoś przyporządkować, to może bym się nie czuła taka bezradna.
  • Moze te 5 ojro za przedszkole tak działa na paznokcie ?
  • ASiao i mam uwierzyć, że taka wypowiedź jak Twoja nie jest dowodem frustracji???
  • @Aga - kilka uwag:
    1. Ona jest w istocie jeszcze bardzo mała. Dzieci w tym wieku mają bardzo ograniczoną zdolność do odraczania gratyfikacji. Dlatego wizja przyszłej dużej przyjemności (np. piękne paznokcie w wieku dorosłym, czy nawet przyjemność zabawy związanej z obcinaniem za kilka dni) przegrywa u niej w konfrontacji z dostępną natychmiast małą przyjemnością w postaci rozładowania napięcia jakie przyniesie obgryzienie pazurków. I chociaż w sytuacji gdy akurat nie czuje nagłej potrzeby obgryzania może deklarować, że nie będzie już obgryzać i poczeka (i w istocie w takim momencie jest przekonana, że warto poczekać), to gdy nadchodzi moment, gdy chce jej się gryźć, to ta natychmiastowo dostępna przyjemność staje się subiektywnie bardziej atrakcyjna.
    Tutaj: discounting%20function.jpg taka naukowa ilustracja zjawiska odwracania się preferencji. Mądrzę się, bo onegdaj robiłam o tym doktorat, to cóś tam pamiętam jeszcze... :wink:
    2. Przekonanie o tym, że nadmierne napięcie emocjonalne pojawia się u dziecka tylko w rezultacie negatywnych przeżyć jest zupełnie nieuzasadnione. Równie dobrze napięcie może się pojawiać w sytuacji bardzo intensywnego rozwoju, zmian w życiu (także pozytywnych), intensywnych pozytywnych przeżyć emocjonalnych itp. Jakieś konkretne wydarzenie inicjujące problem może nie być uchwytne.
    3. Trzeba też wziąć pod uwagę, że problem może nie leżeć w samym nasileniu napięcia ale w formie radzenia sobie z nim. Być może wcześniej mała radziła sobie inaczej - np. ssanie palców, kiwanie się, masturbacja, intensywny wysiłek fizyczny, kręcenie się aż do zawrotów głowy, agresja itp. - a w pewnym momencie przerzuciła się na obgryzanie paznokci.
    4. Zniesienie tego objawu może, szczególnie u tak małego dziecka, potrwać dość długo. Mój syn, choć był sporo starszy (ok. 6 lat) potrzebował chyba coś z rok czy nawet ponad, by pozbyć się tego nieprzyjemnego nawyku.
    5. Nadmierne koncentrowanie się na tym objawie nie przyniesie raczej pozytywnych skutków, bo spowoduje jedynie wzrost napięcia a to raczej nasili problem niż poprawi sytuację. Może lepiej przyobserwować młodą, w jakich sytuacjach najczęściej zdarza jej się obgryzać paznokcie i proponować jej wtedy jakieś inne rozładowujące napięcie atrakcyjne zajęcie, które byłoby akceptowalne dla otoczenia - np. gniecenie kawałka plasteliny, rysowanie (niestety nie wszędzie są na to warunki), jakieś zabawy paluszkowe, czy co Ci tam jeszcze przyjdzie do głowy.
    6. Na pewno warto nagradzać sukcesy związane z nieobgryzaniem (nawet malutkie) ale trzeba czujnie obserwować, czy rezygnacja z obgryzania nie pociąga za sobą przerzucenia się na jakiś inny paskudny objaw. Ja, na ten przykład, nigdy nie obgryzałam paznokci (bo to mi się obrzydliwe wydawało) ale wyrywałam sobie namiętnie brwi i rzęsy. Sama nie wiem, co gorsze :wink:
    7. A przede wszystkim - więcej luzu - jeszcze nie słyszałam o przypadku, by jakieś dziecko umarło od obgryzania paznokci :bigsmile:
  • [cite] Aga:[/cite]ASiao i mam uwierzyć, że taka wypowiedź jak Twoja nie jest dowodem frustracji???

    przypomniała mi sie coreczka mojej przyjaciółki która jest bardzo zadowolona z przedszkola..tak bardzo że obgryza paznokcie, zaczęła robić kupe i siku do majtek ...

    tak dziś jestem zfrustrowana, jutro nie jestem ..zawsze jestem kobietą .. ..ale czy to pomoże nie obgryzać dzieciom paznokci ?
  • Katarzyna, jesteś wielka, co Ci mówię do znudzenia, ale tak jest. Wrócę, to sobie to przeczytam jeszcze raz na bardzo spokojnie i spróbuję wzmóc obserwacje. Może znajdę jakąś korelację. Tylko głupie jedno pytanie (wiem, jest głupie, ale w rozpaczy zadam): czy to może być jakaś dziedziczna sklonnosc? Bo ja jako dziecko tak sobie radziłam z napięciami (przy czym miałam zupełnie inną sytuację niż moje dzieci, także nie robię przełożenia), a właściwie przez ssanie palca przy usypianiu (chyba już do szkoły chodziłam, jak mi się wreszcie udawało inaczej). Jak analizuję, to nikt inny w rodzinie tak nie robił (czyli jakby to była skłonnosc gen., to nie wiem, skąd u mnie by miała wystąpić). Kurczę, no będę młodą obserwować, bo nawet jak to nie letalne, to jednak nie chcę, żeby sobie zepsuła dłonie, jeśli naprawdę nie musi.
  • [cite] asiao:[/cite]
    przypomniała mi sie coreczka mojej przyjaciółki która jest bardzo zadowolona z przedszkola..tak bardzo że obgryza paznokcie, zaczęła robić kupę i siku do majtek ...

    Może to Cię zaszokuje ale znam dzieci, które w opisany przez Ciebie sposób reagują na pojawienie się na świecie młodszego rodzeństwa. A rodzice mimo to twierdzą, że starszak bardzo dumny i zadowolony, że ma młodsze rodzeństwo. Ba, sam starszak deklaruje, że braciszka/siostrzyczkę bardzo kocha! A niezniechęceni prezentowanym regresem rodzice robią wszystko by w niedługim czasie zafundować starszakowi kolejne rodzeństwo :wink:
  • Asiu, idź wyładowywać frustrację gdzie indziej zamiast trollować w tym wątku.
  • Katarzyna rzeczywiscie jestem zszokowana bo pierwszy raz o czyms takim słysze ..ale akurat przywołana przeze mnie dziewczynka nie ma rodzeństwa
  • [cite] Aga:[/cite]czy to może być jakaś dziedziczna sklonnosc?

    O samą skłonność do gryzienia pazurów pytasz? Żadnych badań nad dziedzicznością takich zachowań nie widziałam ale nie sądzą, żeby to mogło być dziedziczne. Jeśli już to raczej pewien rodzaj wrażliwości (nadwrażliwości?) emocjonalnej wiążący się z potrzebą natychmiastowego rozładowania nadmiernego napięcia.
    Freud wiązałby to pewnie z jakąś fiksacją w fazie oralnej (i ssanie palucha i obgryzanie paznokci wiąże się ze stymulacją okolicy ust) ale ja Freuda raczej między bajki wkładam :wink:
  • @Asiao - nie twierdzę, że taka reakcja jest charakterystyczna wyłącznie dla pojawienia się rodzeństwa. Po prostu, chciałam Ci pokazać przykład innej sytuacji niż pójście do przedszkola, na którą dziecko może zareagować wzrostem napięcia i regresem (bo powrót zanieczyszczania i moczenia się u dziecka, które kontrolowało już zwieracze, to przejaw regresu). I wcale nie jest oczywiste, że taka reakcja oznacza, że dla dziecka ta nowa sytuacja jest negatywna - może być stresująca przez samą swoją nowość.
    Czy wiesz, że jedną z najbardziej stresujących sytuacji dla dorosłego jest... własny ślub? Czy jesteś skłonna uważać, że to dlatego, że to negatywne przeżycie?
  • Moja córka też miała epizop z obgryzaniem paznokci. Zaczęło się w wieku ok. 3 lat, kiedy poszła do przedszkola. I jak się później okazało, podstawą nie były problemy psychologiczne (adaptacja do nowych warunków), ale zarażenie owsikami. Przez dłuższy czas nie zdawaliśmy sobie sprawy z choroby, bo poza tym nie miała jakiś szczególnych objawów. Sprawa wyszła jakby "przy okazji". Niestety pozbycie się towarzystwa było dość uciążliwe, bo obgryzanie paznokci generowało nową falę zakażeń...

    Może warto się przyjrzeć, czy córka miewa jakieś problemy nie tylko natury psychologicznej, ale także zdrowotnej.

    Działało u nas pomalowanie paznokci córce, ale nie tym "odstraszającym" żelem, ale lakierem o intensywnym kolorze. Tak jej było szkoda niszczyć "pięknego" wyglądu dloni, że zaniechała procederu.:bigsmile:
  • Ja miałam taki przypadek to kupiłam żel w aptece. Malowałam codziennie aż przestała to robić. Teraz aby wzięła palce do ust to zwracam uwagę no i pomogło. To jest od stresu ,moja miała to gdy poszła do szkoły.
  • o cholera, sorry, ale mnie zmroziło. Agagaw, zwróciłaś uwagę na coś, co mi w ogóle nie przyszło na myśl! Owsików już dawno nie badaliśmy, szczerze nic mi nie wskazywało na taką potrzebę...ale nic to, będę niedługo na badaniu kontrolnym, to załatwimy te owsiki. Bardzo Ci dziękuję za tę wskazówkę:ih:

    Katarzyna, no właśnie, jeśli nie owsiki, to ta nadwrażliwość połączona ze skrajnym perfekcjonizmem wydawała mi się możliwą przyczyną. Wyobraź sobie, że to dziecko, które mimo że umie wręcz za dużo na swój wiek, jest kochane, żyje w harmonii, to np. regularnie przerabiamy następującą scenkę:
    Młoda się ubiera, łącznie z butami. A potem przychodzi, wskazuje na buty i pyta "źle?". Nie, dobrze, albo zobacz mama, jak ładnie. Nie, od razu poszukajmy do czego by się tu doczepić (wszak jest szansa, że kokardka o milimetr za mała). I to od niemowlęctwa takie rozedrgane, wrażliwe. Po kilku miesiącach sobie potrafi przypomnieć, że np. kiedyś jakieś dziecko płakało w piaskownicy. Zawód wymarzony lekarz, ostatnio policjantka... Jej brat jest jak taran, a ona wszystko przeżywa. O karach i nagrodach już nie będę pisać, brak nagrody to najgorsza kara, jaką to dziecko zniesie (tzn. zniesie pewnie wszystko, ale skutki są, jak to u nadwrażliwców).

    Dobra, badanie na owsiki i obserwacja...
  • Najprostsze badanie na owsiki, to kilka godzin po zaśnięciem dziecka lub nad ranem przykleić kilkukrotnie zwykłą taśmę klejącą w okolicy odbytu, w razie braku może być celofan. Można też nabyć w laboratorium wykonującym analizy specjalny zestaw do pobrania próby, którego mechanizm działania jest podobny.
    O taśmie klejącej powiedziała mi lekarka, lecz metody nie praktykowałam:wink:
    Pomysł sprzedaję dalej:bigsmile:
  • Aga, mam nadzieję, że córeczce przejdzie wcześniej niż mnie, bo mnie dopiero na studiach. I jakiekolwiek napięcie - na plus czy minus - paluchy w dziób i jazda. Do tej pory czasem mi się zdarza :shamed: przy ciężkim kryzysie... Katarzyna też podpowiedziała Ci dobrą rzecz - zwróć uwagę, czy teraz lub po zaprzestaniu obgryzania nie zabierze się za brwi/rzęsy/włosy w ogóle. Mechanizm redukcji napięcia podobny, niestety... Życzę powodzenia z całego serca.
  • [cite] Agagaw:[/cite]Najprostsze badanie na owsiki, to kilka godzin po zaśnięciem dziecka lub nad ranem przykleić kilkukrotnie zwykłą taśmę klejącą w okolicy odbytu:

    Potwierdzam, metoda przylepcowa jest najskuteczniejsza w wykrywaniu owsików. Miałabym tylko następujące uwagi:
    1. taśmę klejącą przezroczystą (może być taka zwykła ze sklepu papierniczego) przyklejamy na odbyt i krocze dziecka
    2. najlepiej rano zaraz jak się maluch obudzi
    3. odklejoną od ciała taśmę przyklejamy na szkiełko podstawowe (do nabycia w sklepach medycznych i w necie)
    4. jak mamy mikroskop, to możemy sami obejrzeć, czy nie ma czegoś takiego:
    php3prA7x_jaja%20owsikow.jpg
    czyli jaj owsika, a jak nie mamy mikroskopu, to trzeba się do laboratorium z tym pofatygować
    5. najlepiej wykonywać badanie w okolicach pełni księżyca, bo wtedy zazwyczaj wzrasta aktywność owsików
    6. warto zebrać próbki z kilku dni, bo przy jednorazowym pobraniu można nie trafić i wynik będzie fałszywie negatywny

    Przy podejrzeniu owsików warto też zwrócić uwagę na inne (poza ogryzaniem paznokci i pchaniem paluchów do buzi) mało charakterystyczne objawy - np:
    *zgrzytanie zębami
    *nasilenie (lub wystąpienie) skórnych objawów alergicznych
    *niepokój
    *"niegrzeczność", nerwowość, trudności w koncentracji
    Dziecko z owsikami wcale nie musi drapać się po pupie, tracić apetytu czy chudnąć, a to się najczęściej kojarzy z zakażeniem tym pasożytem.
  • objawów przez Ciebie podanych nie ma. koncentracja się jej wręcz poprawiła (chociaż zawsze była dobra) od momentu, jak się ostatecznie pozbyliśmy telewizora. Objawy skórne się nie nasiliły, ale u nas to kwestia niepewna (zje cokolwiek z mlekiem i mamy objawy). Zębami nie zgrzyta, nierwowa nie jest, niespokojna też nie. Grzeczna za to, owszem. Przepraszam, że tak dzielę włos na czworo, ale mi tak zal tego malucha.

    Testu nie zrobiłam, jakiś taki kociokwik o czytanie, picie, tata wrócił itd. i zapomniałam. Ale zrobię sobie kartkę i jutro koniecznie! nie mam pojęcia, czy jest pełnia, ale i tak wykonam badanie (jak będzie negatywne, to i tak powtórzymy u lekarza).

    Naprawdę jeszcze raz dziękuję za wskazówki!!!!
  • @Aga - pełnia za dwa dni! Powinny się bestyje aktywizować pomału.
  • Skoro sprawę zaczęłam, to dopiszę. Bestyj nie zdiagnozowałam (powtórzymy oczywiście profesjonalnie, bo mogła to być moja nieudolnosc). Natomiast dziecięciu zrobiłam mani (głównie całą otoczkę, żeby zapamiętała coś specjalnego, także opiłowałam, wprawdzie głównie w powietrzu, niemniej z przejętą miną:wink:, dałam odżywkę, olejek do skórek, krem do rąk i jako highlight różowy lakier, który sama wybrała). Młoda jest z różowych paznokci bardzo dumna i o nie dba, więc przerzuciła perfekcjonizm w bardziej pożądanym kierunku. Niestety wygląda jak lolitka (nie lubię, jka małe dziewczynki mają lakierowane paznokcie), ale wolimy to niż paluchy w buzi. Może jak jeszcze się popilnuje trochę, to straci nawyk ogryzania, mam przynajmniej nadzieję.
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.