Witaj, nieznajomy!

Wygląda na to, że jesteś tutaj nowy. Jeśli chcesz wziąć udział, należy kliknąć jeden z tych przycisków!

Szkoda człowieka :-(

edytowano listopad 2010 w Ogólna
Śmierć po wyroku eksmisyjnym
MGC , blik , koz 29-11-2010, ostatnia aktualizacja 30-11-2010 11:39
Artysta plastyk popełnił samobójstwo w dniu, w którym sąd wydał wyrok eksmisyjny jego zadłużonej pracowni z Rynku Starego Miasta. Sprawę bada policja.

Pracownia malarza mieściła się na warszawskiej starówce

Zbigniew N. od kilkudziesięciu lat miał pracownię na Starówce. Był znanym malarzem na szkle.
â?? Używał unikatowej techniki. Należał do stowarzyszenia Manufaktury Warszawskie, ostatnio dostał stypendium ministra kultury â?? mówi jego przyjaciel Waldemar Prusak.
Plastyk od 1992 r. wynajmował pracownię od dzielnicy Śródmieście. Przez dziesięć lat nie miał problemów z płatnościami. â?? Te pojawiły się na początku 2002 r. â?? opowiada Rafał Chromiński z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami Śródmieście.
W kwietniu 2002 r. pierwszy raz wypowiedziano N. umowę najmu. Kiedy kilka lat później, w 2008 r., spłacił należności, dzielnica zgodziła się, by bez przetargu ponownie objął ten lokal. Zbigniew N. choć go użytkował, nie podpisał drugiej umowy z urzędnikami. Rok temu przestał zupełnie płacić.
W styczniu 2009 r. poinformował ZGN, że nie prowadzi już działalności gospodarczej. Miał dosłać dokumenty i uregulować zobowiązania. Nie zrobił tego, dlatego w czerwcu br. ZGN wystąpił do sądu z wnioskiem o eksmisję plastyka ze Starówki. â?? Pierwsza rozprawa odbyła się we wrześniu, druga 25 listopada. Wtedy też zapadł nieprawomocny wyrok. Sąd zgodził się na eksmisję â?? mówi Maciej Gieros z sądu okręgowego. Nie wiadomo, czy Zbigniew N. był w sądzie. Wiadomo, że wcześniej unikał obecności na rozprawach. W ubiegły czwartek jego córki przez kilka godzin nie mogły się skontaktować z ojcem. Po południu jedna z nich pojechała do pracowni. Tam znalazła ciało artysty. Mężczyzna popełnił samobójstwo. Zostawił list pożegnalny. Jak udało się nam ustalić, napisał, że na taki krok decyduje się z powodu problemów finansowych.
Samobójcza śmierć artysty wywołała szok wśród jego znajomych i sąsiadów. Pod oknami jego pracowni palą znicze.
â?? Był niezwykłym człowiekiem, został smutek â?? mówi pani Barbara, jedna z jego sąsiadek. Dodaje, że plastyk skarżył się kiedyś, że ze sprzedaży swoich rzeczy nie jest w stanie się utrzymać. Mówił, że jednego miesiąca zarobił tylko 200 zł â?? dodaje inna znajoma.
Waldemar Prusak zauważa, że to eksmisja z lokalu przepełniła czarę goryczy. â?? Zbyszek nie wytrzymał. Skończył ze sobą. Zadzwonił do mnie po wyroku eksmisyjnym i powiedział: "nie ma mnie już na Starym Mieście". To była moja ostatnia z nim rozmowa â?? mówi Prusak. Przyznaje, że zadłużenie kolegi nie było duże. â?? Jakieś 5 â?? 6 tys. zł. Część nawet zaczął spłacać. Ale machina urzędnicza jest bezlitosna. A to był artysta, wrażliwa dusza â?? podkreśla Prusak.
Jak informuje Rafał Chromiński, zaległości N. sięgały ponad 6 tys. zł. â?? Najemca nie starał się jednak o rozłożenie długu na raty, jego prolongatę czy umorzenie. A wielokrotnie był przez nas informowany o zaległościach â?? zapewnia przedstawiciel ZGN â?? Ze śmiercią Zbyszka skończył się pewien etap w sztuce rzemieślniczej. Nie wyszkoli już żadnego ucznia. Szkoda â?? mówi Prusak.

zyciewarszawy


Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą czułość w nieczułości świata, za niepewność - wśród jego pewności
za to, że odczuwacie innych tak jak siebie samych zarażając się każdym bólem
za lęk przed światem, jego ślepą pewnością, która nie ma dna
za potrzebę oczyszczania rąk z niewidzialnego nawet brudu ziemi
bądźcie pozdrowieni.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za wasz lęk przed absurdem istnienia
i delikatność niemówienia innym tego co w nich widzicie
za niezaradność w rzeczach zwykłych i umiejętność obcowania z niezwykłością
za realizm transcendentalny i brak realizmu życiowego,
za nieprzystosowanie do tego co jest a przystosowanie do tego co być powinno
za to co nieskończone - nieznane - niewypowiedziane
ukryte w was.

Bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi
za waszą twórczość i ekstazę
za wasze zachłanne przyjaźnie, miłość i lęk
że miłość mogłaby umrzeć jeszcze przed wami.

Bądźcie pozdrowieni
za wasze uzdolnienia - nigdy nie wykorzystane -
(niedocenianie waszej wielkości nie pozwoli
poznać wielkości tych, co przyjdą po was)
za to, że chcą was zmieniać zamiast naśladować
że jesteście leczeni zamiast leczyć świat
za waszą boską moc niszczoną przez zwierzęcą siłę
za niezwykłość i samotność waszych dróg
bądźcie pozdrowieni, Nadwrażliwi.

Komentarz

  • Zbigniew Nasiorowski

    Zbigniew Nasiorowski jest artystą malującym na szkle. W 2010 r. otrzymał półroczne stypendium Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy w dziedzinie upowszechniania kultury, w ramach którego odbywać się będą warsztaty z malowania na szkle dla dzieci oraz powstanie wystawa "Warszawa malowana na szkle".

    Przez chwilę zastanawiałem się, czy dobrze trafiłem. Pracownia nazywa się "Skład rycin". Pana zastałem z papierem w dłoni, a maluje Pan przecież na szkle.
    Ach tak. Trzymam swój znak wodny, a jest nim zaadaptowana najstarsza zachowana pieczęć magistratu Warszawy z 1450 r., na którym syrenka, jak pan widzi, jest skrzyżowaniem bazyliszka i syreny, tu ma kopyta i ogon. Dopiero ta syrenka skrzyżowana z bazyliszkiem w tamtych wiekach zaczęła zmieniać się w prawdziwą syrenkę. Jak postanowiłem wykorzystać ten motyw, a jeszcze nie miałem nazwy pracowni, to wymyśliłem sobie, że to muszą być dwa wyrazy z tą samą ilością liter. I podprowadziłem nazwę Skład Rycin Maksymilianowi Fajansowi. Pracownię tę prowadził w XIX w. na Krakowskim Przedmieściu.

    Już widać, że jest Pan jednym z tych, o których się mówi â?? człowiek orkiestra. Jednym z obszarów Pańskiej działalności jest aktywne promowanie Warszawy. Aż tak Pan ją kocha?
    Trudno nie kochać miasta, w którym się narodziło.
    Ja przyszedłem na świat w kamienicy, której już nie ma, stała na rogu Ogrodowej i Żelaznej. Tata wrócił do Warszawy w 1947 r. z Niemiec (był w armii Maczka). Dzięki pomocy przyjaciela, na ostatnim piętrze wypalonej kamienicy, gdzie nie było nawet schodów, rodzice zrobili mieszkanie. Jak ja się urodziłem w 1949 r., pojawił się problem z wilgocią i z wjeżdżaniem wózkiem. Więc tata sprzedał to mieszkanie i kupił na Jegiellońskiej. Chrzczony byłem u karmelitów trzewiczkowych na Lesznie, to ten kościół, który był przesuwany jako cały obiekt, obecnie stoi przy al. Solidarności. Więc jak pan mnie pyta czy ja kocham Warszawę... To jest moje miasto. I staram się je promować od trzydziestu lat. Bardzo cierpię z powodu tego, co nam zrobili Niemcy tuż po powstaniu. Mam w swoich archiwach zdjęcia lotnicze zrobione przez Niemców na kilka miesięcy przed powstaniem i wynika z nich, że Warszawa wcale nie była brzydsza od Paryża, Budapesztu czy czeskiej Pragi. Boleję, że Warszawa nie ma szczęścia do promocji. Nie wykorzystuje się wielu momentów. Kila lat temu na pytanie, czy są bilbordy w Europie o Wyborach Miss World w Warszawie, szef biura promocji wybałuszył oczy i powiedział, że nie ma pieniędzy. Zastanawiam się bardzo, czy ten Rok Chopinowski przyniesie Warszawie te profity, które mógłby przynieść.

    Rozglądam się po pracowni. Pana dzieła są zdumiewające. Nie chce się wierzyć, że maluje Pan bezpośrednio na szkle. Proszę opowiedzieć o tej technice.
    Uczyłem się tej techniki w Kopenhadze, natomiast mój mistrz Sten Larsen uczył się jej w Chelsea w Londynie, a technika pochodzi z XVIII w. z Anglii. Przy pomocy szablonu graficznego nanoszę na szkło sztych, który w oryginale był zwykle grawiurą, miedziorytem lub stalorytem, po czym go koloruję. Na końcu maluję tło, które przypomina stary pergamin, a to jest sztuczka malarska. Rozbieram umbrę paloną pędzlem i to daje wrażenie starości. Technika jest niepopularna. Wiem, że jest jedna taka pracownia w Londynie...

    Droga do pracowni malarstwa na szkle nie prowadziła przez Akademię Sztuk Pięknych?
    Wie pan, sam fakt, że skończyłem szkołę drukarską na Konwiktorskiej, już mnie w jakiś sposób ukierunkował. Tam w szkole średniej nauczyłem się technik, których już nie ma. Na przykład typografia, czyli układanie tekstów z czcionek i drukowanie. Kiedyś mówiło się o drukarzach â?? towarzysze sztuki drukarskiej czy czarnej sztuki. Przeszedłem projektowanie graficzne. Skończyłem ponadto studia w Instytucie Poligrafii na Wydziale Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej. Moja praca dyplomowa "Układ graficzny gazety" miała niewiele wspólnego z tytułem inżyniera. Ja się irytuję dzisiejszymi technikami komputerowymi, bo komputer jest wspaniałym narzędziem, tylko że ci graficy komputerowi nie wiedzą, co to jest złoty podział, nie doceniają światła między literami. Pan wie, że na to, żeby panu się dobrze czytało tekst, jest potrzebny odpowiedni krój pisma? Kroje pisma dziś nazywa się fontami, innymi prawami rządzi się każdy język. Chodzi o częstotliwość pojawiania się liter obok siebie. W związku z tym trzeba zrobić krój pisma odpowiedni dla danego języka. W polskim jest antykwa Półtawskiego, która od niedawna weszła w nośnik komputerowy. To antykwa stworzona przed wojną dla języka polskiego. Ta moja szkoła drukarska była jak szkoła plastyczna bez mała.

    Jak się pracuje ze szkłem?
    Szkło jest specyficzne. Nie można zrobić obrazka na jednym posiedzeniu, ponieważ nie ma wsiąkania farby w podłoże. W związku z tym maluję jednocześnie kilka rożnych tematów etapami i odkładam do przesychania. Szkło działa trochę jak filtr, czyli widmo, które wpada w oko, jest przefiltrowane. Dodatkowo maluję lustrzane odbicie, ale to nie jest problem, bo oko ludzkie ma zdolność do akomodacji i się przyzwyczaja.

    I chce Pan zarazić pięknem szklanych obrazów dzieci?
    Stypendium, które dostałem, ma część edukacyjną, którą już rozpocząłem. Robię warsztaty z malarstwa na szkle. Przyjmuję w pracowni niewielkie grupy dzieci z całej Polski, które zwiedzają Warszawę z biurem turystycznym prowadzonym przez czynnego zawodowo nauczyciela geografii, pana Pasternaka. Dogadałem się też ze Staromiejskim Domem Kultury, ponieważ w mojej pracowni jest za mało miejsca. Chcę, żeby moje zajęcia były uzupełnieniem edukacji szkolnej, a ich rezultatem będzie rozbudzenie w dzieciakach wrażliwości plastycznej. Stypendium umożliwi mi płynne wejście w sferę edukacji szkolnej i kontynuację warsztatów już po jego zakończeniu. Jednocześnie zamierzam zgodnie z umową przygotować wystawę "Warszawa malowana na szkle", gdzie będzie około 60-70 tematów. Jest szansa pokazania tej wystawy na jesieni w Domu Polskim w Berlinie. Byłaby to promocja Warszawy w Berlinie, ale także szansa zbliżenia się Warszawy do tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Takie wystawy mają potencjał integrowania mieszkańców Europy na poziomie obywatelskim. Integracja przez kulturę nie jest kosztowna i jednocześnie bardzo skuteczna. Być może uda się pokazać tę wystawę także w Tbilisi.

    Jak dzieci odbierają malowanie na szkle?
    Pracuję z dziećmi ze szkół podstawowych, one są niezmanierowane. Jest zupełnie nieźle, bo plastyka została niemal wycięta z programów szkolnych, w związku z tym zajęcia cieszą się zainteresowaniem. Zresztą, jak robiłem próby takich warsztatów w klasie mojej córki, kiedy była w drugiej klasie podstawówki, to na pięć godzin warsztatu nikomu nie chciało się wychodzić na przerwę. A że to było przed dniem matki, to malowali prezenty dla matek. Chcę poza tym kontynuować projekt edukacyjny nawet po zakończeniu stypendium, bo myślę, że jest to jednak świetne uzupełnienie zajęć. Trochę nietypowe, wyjątkowe.

    Parafrazując tytuł filmu Wernera Herzoga, ma Pan serce ze szkła.
    Powiem panu, że jestem szczęśliwym człowiekiem, bo nie mam hobby. Moja praca jest moim hobby. A teraz, jak panu wspominałem na początku, zmierzam wrócić do korzeni i zająć się typografią, ale nie typografią komercyjną, tylko formą artystyczną. Zaprojektuję i wydrukuję w ten sposób swoją rozprawkę "O herbie rodowym słów kilka".

    Zdarzają się dramaty podczas pracy? Na przykład kończy Pan projekt i szkło pęka.
    Zdarzyło mi się to z cztery razy w ciągu trzydziestu lat.

    Życzę, by przez kolejnych trzydzieści lat takich dramatów nie było w ogóle
  • Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie +++
  • i tak mu się miasto odpłaciło
    a tymczasem gówniarze z KP wynajmują od miasta kilkaset metrów na Nowym Świecie za kilka zł za metr i promują sztukę homosex
  • Szkoda człowieka.
  • Pękło szklane serce:cry:
  • Proszę przyjmij moje najszczersze kondolencje. Wciąż o tym myślę.
    Pomodlimy się za Was i za Tatę.
  • 8 grudnia, Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny...
    Niech Maryja przeprowadzi go do za rękę tam gdzie będzie mógł malować niebieskie witraże ku chwale Największego Twórcy

    Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: "Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem". Rzekł mu pan: "Dobrze, sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana".

    In memoriam

    (drugi film, na dole - o Matce Bożej w herbie Pragi i błędzie w pierwszym zdaniu Konstytucji opowiada Zbigniew Nasiorowski.
  • Wiadomość z dzisiaj:


    Lokatorze - miej się na baczności!
    Drugą istotną zmianą, którą chce wprowadzić rząd jest zmiana prawa eksmisyjnego. Do tej pory to prawo było bardzo trudno wyegzekwować, gdyż lokatorzy znajdują się pod ogromną ochroną.

    Rząd przyjął 10. letnią strategię mieszkaniową. O przewidzianych w niej zmianach na antenie Jedynki opowiadał Jerzy Adamski, dyrektor Instytutu Rozwoju Miast.

    Jedną z nowości jest program budownictwa czynszowego. Zgodnie z założeniami już nie tylko państwo, ale także inwestorzy będą mieli możliwość budowy mieszkań pod wynajem. Zdaniem Adamskiego to dobre rozwiązanie.
    - W całej Europie budownictwo społeczne niekoniecznie jest własnością gminy. Zatem budynki, w których mamy najemców o obniżonych dochodach niekoniecznie muszą być własnością gminy â?? mówił dyrektor podczas rozmowy z redaktorem Pawłem Wojewódką.
    Gość Jedynki dodał jednak, że ministerstwo w określonym czasie przewiduje możliwość przekształcenia tego typu mieszkań we własnościowe.
    - Po okresie kilku lat być może będzie szansa przekształcenia formy wynajmowania mieszkania w formę własnościową â?? mówił Adamski.
    Drugą istotną zmianą, którą chce wprowadzić rząd jest zmiana prawa eksmisyjnego. Do tej pory to prawo było bardzo trudno wyegzekwować, gdyż lokatorzy znajdują się pod ogromną ochroną. Rząd chce ustawowego ustalenia listy osób chronionych.
    - O eksmisji w każdej sytuacji indywidualnie będzie orzekał sąd - tłumaczył dyrektor Instytutu Rozwoju Miast.
    Podczas rozmowy w studiu Jedynki Adamski przyznał, że obecne prawo eksmisyjne stwarza wiele problemów.
    - Jeżeli państwo zwrócicie uwagę na liczbę potrzebnych do wykonania eksmisji lokali socjalnych to w skali kraju potrzeba jest ponad kilkadziesiąt tysięcy tych lokali â?? wyjaśniał.
    Tych lokali nie ma i dlatego jego zdaniem nie należy szybko spodziewać się masowych eksmisji.
    - Nie sadzę, żeby od przyszłego roku nagle pojawiła się możliwość eksmisji do nieistniejących lokali socjalnych â?? mówił.
    Kolejną nowością, którą przewiduje rząd jest "odwrócona hipoteka". W skrócie polega ona na tym, że osoby starsze uzyskują kredyt za swoje mieszkanie, by godnie żyć w wieku podeszłym. Następnie osoby, które dziedziczą to mieszkanie ten kredyt spłacają.
    - Taki kredyt obciąża hipotekę danego mieszkania. Jest to rozsądna propozycja funkcjonująca w wielu krajach zachodnich â?? mówił gość Jedynki.
    Dodał jednak, że odwrócona hipoteka nie cieszy się w Polsce zbyt dużym zainteresowaniem, gdyż budzi ona wiele obaw również ze strony banków, ale nie tylko.
    - Istnieje pewna obawa ze strony ludzi starszych przed podejmowaniem tego typu ryzyka â?? mówił Adamski.
  • Przypomniał mi się ten dramat sprzed 12 lat... :-( módlmy się.
  • edytowano październik 2022
    Szczerze mówiąc nie wierzę w programy budownictwa mieszkaniowego Pis - kilka już takich programów było, nie wypaliły.
    Jeżeli chodzi o zmianę prawa eksmisyjnego - to jestem bardzo na tak, jeżeli uda się to zrobić skutecznie. Nie może być tak, że ludzie wiele lat zajmują lokale, nie płacąc za nie ani grosza, a właściciel nie może nic na to poradzić, przestaje mieć jakiekolwiek prawa do własnej nieruchomości.


    Co do opisanej wyżej historii: jest mi bardzo szkoda człowieka, natomiast przedstawienie jego historii w kontekście "jakie to prawo eksmisyjne w Polsce jest bezduszne" mnie nie przekonuje. Z wielu względów:
    1. Zastanów się Prayboy, co by było, gdyby nikt nie mógł być eksmitowany - bo "jest wrażliwą duszą", "cierpi na depresje", "ma zasługi w jakiejś dziedzinie" - po co ktoś w ogóle miałby płacić czynsze, skoro można mieszkać za darmo?
    2. Jeżeli już czegoś ta historia dowodzi, to moim zdaniem kiepskiej sytuacji wielu artystów działających w Polsce, tylko rozwiązaniem nie jest pozwalanie na użytkowanie lokali za darmo;
    3. Zajmowany lokal to była pracownia, rozumiem, że dla artysty bardzo ważna, ale to nie to samo co eksmisja z mieszkania, to był jego drugi lokal;
    4. Motywy, które doprowadziły do samobójstwa zapewne były złożone i nie chodziło "tylko" o eksmisję z pracowni
    5. Sensowniejszą formą pomocy temu człowiekowi byłaby zrzutka, stypendium lub jakaś forma promocji. Ewentualnie rozłożenie długu na raty - z cytowanego artykułu wynika, że artysta w ogóle się o nie nie starał - tu kwestia jest tego, jaką powinien otrzymać pomoc psychiatryczną
  • To było przedstawione w 2010 roku i przede wszystkim w kontekście wynajmowania w tym samym czasie lewakom kilkuset metrów za złotówkę przez tego samego właściciela czyli burmistrza Śródmieście. Chodziło o niesprawiedliwość, to był jego protest. 
  • Widzę  nie przeczytałaś dokładnie artykułu.

    . To jest moje miasto. I staram się je promować od trzydziestu lat. Bardzo cierpię z powodu tego, co nam zrobili Niemcy tuż po powstaniu. 

    Chodzi o to  urzędnikiem bezdusznym trzeba być aby nie pomóc takiemu człowiekowi. To była pracownia  w której artysta promował.miasto był znany na całym świecie.

    Uogólniasz a tu chodzi o konkretną sytuacje



  • tak, wtedy było inaczej, trudniej niż dziś
  • @Prayboy ; no właśnie przeczytalam. Ja się zgadzam z tym, że trzeba było pomóc w tej konkretnej sytuacji, tylko chyba nie zgadzamy się co do tego jak. Rozwiązaniem byłaby np. właśnie zbiórka, a całościowo w ogóle inny system promocji sztuki. Tanio wynająć lokal od miasta na cele kulturalne mógł każdy kto prowadził taka działalność, KP wygrała konkurs podobnie jak różne organizacje o profilu prawicowym czy niezależni artyści, nie wiadomo czy p. Zbigniew w ogóle wiedział o takich możliwościach. Podejrzewam że w jego otoczeniu zabrakło ogarniętych osób, które pomoglyby mu w sprawach finansowych i wywarły presję na leczenie.


    Oczywiście dzisiaj sytuacja wielu artystów tez jest kiepska, ale to temat na szerszą dyskusję 
  • Ps. Prayboy polecam zastosować tutaj jednak imperatyw kategoryczny
Aby napisać komentarz, musisz się zalogować lub zarejestrować.