Atakują z ukrycia. Nie widać nawet oczu, zwykle połyskujących metalicznie w mroku. Obserwują otoczenie, a potem wykonują szybki i gwałtowny skok. Ofiara kona długo, boleśnie i powoli. Oni zaś, sycąc się widokiem męczarni, które sprawił ich atak, bezszelestnie wycofują się na swoje pozycje, zbierając siły przed kolejną akcją. Tak, są mistrzami w swojej morderczej profesji. Tylko dlaczego, do cholery, nikt ich nie ściga?
więcej
Komentarz