Myszaty właśnie wrócił z Belgii, był w Brukseli.
- Na marginesie, wreszcie pojadłam, byłam głodna jak pies. -
Belgia zrobiła na nim przygnębiające wrażenie, domy wyglądają tam dużo gorzej niż w Polsce, wieś w widoczny sposób biedna, tyle, że jest bardzo czysto.
Natomiast Bruksela - kopara opada. Marmury i szkło. Odpicowane urzędy, co krok ambasada lub inne przedstawicielstwo, w mieście rzucają się w oczy butiki, z cenami nie na kieszeń przeciętnego szaraczka. Co jeszcze rzuca się w oczy, to ogrodzenia owych rezydencji, otoczone wysokim murem, zwieńczone drutem kolczastym i wszechobecne kamery. jak skwitował - tak demokratyczna władza odgradza się od swoich wyborców. Przy tym niesamowite korki, wypełnione wypasionymi brykami - "jaśnie państwo" nawołuje abyśmy oszczędzali, ale jak widać sami sobie nie żałują. Tramwaje i autobusy, praktycznie puste jeżdżą. Oświetlenie super, jasno jak w dzień, lampy zabytkowe ale już elektryczne. Na autostradach, na środku pasa stoją słupy i na dwie strony świecą neonówki. Po przekroczeniu granicy z Niemcami robi się ciemno.
Podsumowując - nasze podatki, poza zaspokojeniem potrzeb własnej klasy panującej, płyną do "Centrali", jedni i drudzy mają się doskonale.
Zrozumiałym więc jest, że biurwy zabiegają o "zgodę i jedność pomiędzy narodami", czyli utrzymanie i rozbudowę struktur europejskich.
Komentarz
Miasteczka belgijskie też ponure wrażenie sprawiały, widać, że wszystko jest stare, choć - jak wspomniałam - bardzo porządnie utrzymane, czyściutko tam jest, a np. we Francji już nie.
Gdy wjechał do Brukseli, zobaczył niesamowity kontrast. Już na pierwszy rzut oka, miasto bogaczy. Po Brukseli trochę połaził, więc zwrócił uwagę na sklepy, butiki właśnie, z cenami przyprawiającymi o zawrót głowy. My, tutaj też butiki mamy, ale nie są one przygniatającą większością sklepów.
Bruksela jest tak odpicowana, że Berlin * się do niej nie umywa. Skojarzenie proste - miasto eurokratów.
No i, zaskoczeniem są jasno oświetlone autostrady - coś, czego w Niemczech nie znamy.
* - Prawdę mówiąc, jak jest obecnie w Berlinie, to nie wiemy, bo ostatni raz byliśmy tam na przełomie 2000 roku. Byś może coś się na lepsze zmieniło. Ale, gdy oglądałam reportaż z Berlina - o pracujących tam Polakach - to kamienice były takie, jak na Sląsku. To chyba była część wschodnia, bo mieszkanie 3 p. (czynsz) kosztowało tylko 320 Eu/mies. Dla porównania - czynsz za mieszkanie w mojej okolicy, ok. 60 kw/m (z opłatami pobocznymi, ogrzewanie, wywóz śmieci, woda, itp.) zależnie od standardu, 450-600 Eu.
Co do wsi w Belgii to nie wiem...Za to we Francji byłam na setkach wsi Co roku, na studiach, jeździłam tam na winobranie:) Ale ogólnie wsie były bardziej zmodernizowane od tych Polskich/ zwłaszcza na ścianie wschodniej - Suwalskie, Białostockie itd. / . W ostatnich latach , to tylko Paryż odwiedziłam trzykrotnie. Wiec jak teraz na wsi francuskiej jest nie wiem...
To zalezy od regionu. Znam dobrze Midi Pyrenee i Normandie. O ile w pierwszym regionie za czysto na wsi nie jest, to w Normandii nigdy nie moge sie nadziwic, ze wokol gospodarstw tak wysprzatane, trawa skoszona, kosze na smieci rowno poustawiane. Poludniowcy maja opinie mniej porzadnych, wystarczy spojrzec chociaz na Marsylie.
Myszaty komentuje - jakby się szaleju napili, pie... o oszczędnościach, nie mają na naprawienie szkód popowodziowych i zabezpieczenie wałów przed kolejnym kataklizmem, a stać ich na biurwluksusy. Krew człowieka zalewa, gdy na to patrzy. Już podczas pobytu w Brukseli, zwyczajnie się zjeżył patrząc na to wszystko.
Kontrastem jest tutaj Hiszpania i sytuacja tego kraju gorsza niż polskiego, bo jakby nie patrzeć, aż takiej bryndzy jak tam, chyba w Polsce nie ma. Praktycznie co drugi młody człowiek jest bezrobotny, a z pozostałych, ok. 30% pracuje za dziadowską stawkę.
Ale - każdy rząd się zawsze wyżywi, jak nam kiedyś zakomunikował w chwili szczerości rzecznik komunistycznego rządu, Jerzy Urban.
" Na wyróżnienie zasługuje więcej przepisów, w większości znanych powszechnie, na przykład według unijnych dyrektyw marchewka jest owocem, ślimak jest rybą śródlądową, a szprotka wg. dyrektywy nie należy do ryb połowowych. Obserwujemy tendencję do kodyfikowania niemal wszystkich dziedzin życia społecznego, kulturalnego, ale także technicznego. Tu można wskazać przepisy Rady i Komisji Europejskiej, które regulują kwestie siedzenia kierowcy w kołowych ciągnikach rolnych i leśnych, a także dyrektywy dotyczące lusterek wstecznych w ciągnikach rolnych i osobno w ciągnikach leśnych. Głosowaliśmy nad sprawozdaniami: "Wycieraczki przednie w ciągnikach rolnych" i "Wycieraczki przednie w ciągnikach leśnych".
Uczestniczyłem np. w debacie "Rola i znaczenie cyrku w Unii Europejskiej". Wyglądało to w ten sposób: socjaliści twierdzili, że potrzebna jest specjalna regulacja, aby nie męczyć dzikich zwierząt, na co konserwatyści brytyjscy odpowiedzieli, że w cyrkach zwierzęta są tresowane i nie są dzikie. Można sobie tak dyskutować, ale należy postawić pytanie, czy warto, aby ponad 700 posłów z 27 krajów przyjeżdżało do Brukseli, aby zajmować się takim tematem. Stosunkowo niedawno prowadzono również debatę "Jak przybliżyć przestrzeń kosmiczną do Ziemi", a także "Pomiar postępów w zmieniającym się świecie".
Mało kto o tym wie, bo w podręcznikach się o tym nie pisze, że przy KE powołano komitety robocze, zwane też grupami roboczymi. Przed siedmiu laty lekko zaszantażowaliśmy szefa KE, pana Barroso, że jeśli nie poda nam wykazu tych komitetów, to będziemy głosowali przeciwko niemu, a akurat brakowało mu niewiele głosów, by zostać przewodniczącym Komisji. Przypuszczaliśmy, że komitetów jest ok. 300. W przesłanym przez niego wykazie figurowały dokładnie 3094 komitety robocze, które mają własną linię budżetową, sekretariat, ekspertów. Wśród tych komitetów znalazły się m.in. komitet ds. nagięcia banana, osobne komitety odpowiadały za windy w UE, za etykietowanie tekstyliów, za dobre samopoczucie zwierząt.
UE chce przeznaczyć do 3 mln. euro na program, który będzie promował jedzenie insektów.:shocked:(smacznego - dop. mój)
Biurokraci z Brukseli twierdzą, że owady mogą być dobrym źródłem pożywienia i że mieszkańcy Europy powinni przejść na taką dietę, to miałoby rozwiązać problem głodu na świecie i ocalić środowisko naturalne. Według dziennika "Daily Telegraph", który pierwszy napisał o tym pomyśle UE, idealnym śniadaniem dla osoby, która chce zaopatrzyć się na cały dzień w odpowiednią dawkę witaminy B, okazują się larwy jedwabnika. "
Kiedyś na dicovery oglądałam jakiś program w którym była mowa o tym, że człowiek podczas snu zjada ileś tam różnych owadów:bigsmile: pajączków i innych .
I od tej pory, kiedy rano nie jestem głodna zastanawiam się ile "podjadłam" w nocy
sorki za OT
Sorki za tak ostrą ocenę.
Jak chcesz płacic za frytki to i może ale zmiesc sobie 20tys zł innym sposobem w pudełku po zapałkach.