Czy macie jakieś doświadczenia w ruchach działających w kościele katolickim?
My od kilku lat należymy do Kościoła Domowego. Ten ruch charyzmatyczny bardzo wspiera małżeństwo i rodzinę, ale....
U nas to ALE, to obecność dzieci na spotkaniach. W naszym kręgu jest ich 12 (a to dopiero poczatek!), najstarsze mają po 5 lat a najmłodsze kilka miesięcy. Praktycznie wszystkie mamy jesteśmy w tej chwili karmiące piersią, więc dzieciaczki siłą rzeczy muszą być przy nas. W takich warunkach naprawdę ciężko się skupić i właściwie wykorzystać czas dany nam na te spotkania. Osobny problem to zorganizowanie tychże spotkań, bo mieszkania mamy raczej małe, a tu tyle dzieci....
Może macie jakieś pomysły, jak zorganizować się i przygotować do tych spotkań?
Może znacie problem z autopsji?
A może są inne ruchy, które w odmienny sposób postrzegają obecność dzieci, służąc jednocześnie małżeństwu i rodzinie?
A jak to jest w innych kościołach/wyznaniach?
Komentarz
Bardzo chciałabym wrócić do formuły spotkań zaprzyjaźnionych rodzin - nie wiem, czy jest lepsze miejsce na kształtowanie wiary u dzieci. Wierzę, że jak będzie czas, to Pan Bóg jakoś nam znajdzie towarzystwo do modlitwy:)
Ważne jest wybranie odpowiedniego czasu na spotkanie, zmęczone dzieciaczki i to sprawa nie do opanowania.
Opiekunki można poszukać w kręgach wspólnot młodzieżowych.
Dbanie o punktualność wszystkich uczestników.
Zawsze najmłodsza kadra rodzinki uczestniczy z nami przy "cycusiu"na kręgu.
U nas, tak się złożyło, że nie więcej niż dwoje -góra troje niemowlaczów wspierała nas swoim kwileniem, a czasami i niecichym płaczem:cry:. Mamy po prostu duże rozpiętości wiekowe naszych pociech. To prawda, ciężko czasami jest się skupić, ale dzieciaczki krążą po "ciociach" z reki na ręce i nierzadko bywa tak, że usypiają w ramiomnach nie swojej mamy. Pocieszające jest to, że szybko rosną i z czasem kręgi stają się spokojniejsze (do momentu, kiedy nie powiększy się krąg o kolejnego aniołka:rainbow:)
Starsze towarzystwo ma opiekę albo rodziny u poszczególnych małżeństw, albo jak nie ma takiej możliwości, to chętnie zabierają nasze dzieci ludzie z innego kręgu, lub starsze rodzeństwo innego małżeństwa kręgowego.
Poza tym, warunki mieszkaniowe, nie mają aż takiego wielkiego znaczenia. Owszem, czasami bywało ciasnawo, ale to po pierwsze tylko raz w miesiącu, a po drugie ważniejszy jest Duch spotkania i ludzie, którzy tworzą krąg. :dinner:.
Kiedyś usłyszeliśmy od pewnego księdza: Kręgi Rodzin mają być środkiem, który ma wam pomóc we wzajemnym uświęcaniu, a nie celem.
pozdrawiam
Kasia