W uszach
Jakie są plusy, a jakie minusy? Mama mi w dzieciństwie nie pozwalała. Teraz pomyślałam sobie, że jej zgoda nie jest już konieczna, więc możne by tak mała odmiana na "stare" lata?
Poproszę "za" i "przeciw".
Co prawda o uszach dziewczynek już było, ale sama nie wiem, co powiedzieć córkom, jeśli też zechcą (4, 7 i 11 lat). Nie chcę, by potem żałowały. Ale czy rzeczywiście jest czego żałować?
Komentarz
Córkom pozwalam od szóstej klasy, żeby się same oporządzały.
W lewym uchu miałam swego czasu cztery dziurki, ale przyszedł czas, żeby wyglądać statecznie i dostojnie
Uwielbiam kolczyki, w ogóle nie noszę pierścionków, bransoletki bardzo sporadycznie, naszyjników mam obecnie jeden (ktorego i tak nie zakładam) ale bez kolczyków nie potrafiłabym się obejść. Kolczyki i kolorowe apaszki - tego nigdy dość
Ale może lepiej nie rób tego, bo budżet rodzinny na tym ucierpi
Obie corki maja dziurki, jedna nie nosi, bo jej sie paskudza uszy, druga z upodobaniem.
Przekulabym tez najmlidszej, ale wole, jak bedzie starsza, i sama bedzie chciala.
Mam kilka par ulubionych, zazwyczaj są wiszące ale lubię tez wkrętki. Świetnie uzupełniają każda stylizację, potrafią skutecznie przykuc wzrok i odwrócić uwagę od błędów
Córki nie chcą. Przynajmniej na razie nie chciały, choć raczej bym im nie zabraniała teraz, jako nastolatkom. Choć bez rozmowy na temat możliwych konsekwencji by się nie obyło. Ale one są takie ładne, że im żadne ozdobniki nie potrzebne. Mniejszym bym chyba nie pozwoliła. Ale to czysta teoria, skoro i tak nie chcą.
Czekam natomiast co ma do powiedzenia w sprawie naczelny specjalista od niewieściej moralności, mody i powabu.
Wydaje mi się,że na początku jest rana i trochę czasu zajmuje zanim się zagoi-trzeba wytrwałości
Maamm dziurki, uwielbiam duze kolczyki, alle rzadko nosze-maluchy lubily wyrywac mamusine ucho.
Jak podrosna, to wroce do noszenia (chyba, ze pojawia sie nowe male, co beda ciagnely ).
Najmlodsza kolczyki juz ma, jak bedzie chciala przebic, tez pozwole.
)
Z biżuterii tylko czasem jakiś naszyjnik. Kiedyś zaczepiłam obrączką o gwóźdź jak się wspinałam po krześle do szafy, krzesło runęło, ja jakoś rękę wyratowalam z gwoździa, chyba w ciąży bylam wtedy... I nie noszę obrączki od tej pory.
Zegarka nawet nie mogę nosić, bo mi przeszkadza. Zresztą, nie potrzebuję takiego wynalazku.