Właśnie wróciłam z przedszkola z dziećmi.
Syn (6L) zrobił taka awanturę że po drodzę zaczął we mnie i w młodszych siostrach rzucać najpierw trawą, chwastem, gałązkami a na końcu, co mnie z równowagi wyprowadziło, glebą. Z tego powodu wróciłam do domu choć blisko do celu było, gdyż nasza czterolatka miała twarz, włosy i ubrania wybrudzone.
Wpadłam w furię.
W domu dostał po dupie, i powiedziałam że do końca tygodnia nie bedzie jadł ze mna (cokolwiek to znaczy). Dodałam że nie będzie w tym roku obchodzl urodzin (za 2 tyg) i w kalendarzu skreśliłam świeczkę.
Teraz, emocje opadły. Syn jest w pokoju. Drzwi zamknięte (nie na klucz)
Smutno mi i mam wrażenie że jestem matka do niczego. Nie potrafię reagować jak nalezy do danej sytuacji. Mnie zabolało że rzucał we mnie czym popadło. Nawet nie potrafię uczyć dzieci szacunku do mamy.
(
Wydaje mi się że jako dziecko, nigdy coś takiego by mi do głowy nie przyszło.
Moje pytanie:
Czy macie patent, czy taki zestaw (skalę) w miarę sprawiedliwych i sensownych kar i nagród?
Jeżeli był podobny wątek, zalinkujcie, będę wdzięczna.
Komentarz
patentu stałego nie mam - ale do czegoś już dotarłam:
wyczułam co u mnie najszybciej powoduje ujście emocji (akurat jest to zamknięcie się w np łazience, sypialni trzaskając za sobą drzwiami - ogólnie czynność zakazana - dzieci wtedy też czują łatwiej że przegięli)
dobrze jest wiedzieć też na czym dzieciom (poszczególnym) bardziej zależy - dla najstarszych byłby to np zakaz wychodzenia na dwór (chociaż to dyskusyjne bo zabawy na dworze mają sporo zalet - więc staram się wymyślić coś lepszego), niespełna pięciolatek ma teraz fazę na miłość do oglądania bajki przed spaniem - i kara nie oglądania kilkudniowego ostatnio doskonale podziałała - i przy takich karach ilość dni łatwo uzależnić od siły przewinienia
niezbędnym elementem u nas jest też przeproszenie osoby której się zaszkodziło/sprawiło przykrość ale w sposób żeby jednoznacznie wybrzmiało za co się przeprasza i i że się wie już że to złe było (tak 3-4 lata i wzwyż to już na pewno, dwulatek puki co przytula osobę przepraszaną, ale kazania o tym że sprawił przykrość/ból go nie omijają )
no może coś pomogłam, a jak nie to chociaż +
Musicie sobie pogadac jak oboje ochloniecie i z pewnoscia musi Was przeprosic.
U nas to wyglada tak ze w tych krytycznych chwilach odsylam do pokoju i tam wyje jak ma ochote, bez mojej ingerencji. Czasem przypominam ze przyjde do niego jak sie uspokoi. No i coz czekam, czasem nie chce przeprosic, wiec mowie ze musi jeszcze chwile posiedizec i siedzi dalej. Staram sie pilnowac zeby siedzial sam, a nie bawilsie w tym czasie.
No i coz... konsekwencja. Ja pewnie z tego braku urodzin bym sie wycofala (pod warunkiem ze bedzie grzeczny albo cos takiego) a jedzenie osobno skoro juz tak powiedzialas jakos bym wyjasnila, ze je w kuchni do konca tygpdnia czyli do piatku np. Bo cos z tym co zapowiedzialas trzeba zrobic.
...
A kar i nagrod... no z nagrod chwale i mamy duzo takich na poczekaniu wymyslonych. W stylu planuje isc na lody, to wymyslam cos zeby moglo. Yc to nazwane nagroda. Itd. Nie przypadl mi do gustu system punktowy ze jak uzbierasz odpowiednia ilosc znaczkow to bedzie nagroda.
Kary to u nas albo zsylka do pokoju na chwile samotnosci, albo odebranie dobranocki, ale ostatnio jakos malo sie nam to przydarza szczesliwie.
@Isako - miewam czasem takie stany i to jest naprawdę dołujące. Ale jest światełko w tunelu U nas sprawdza się traktowanie małego człowieka w takich sytuacjach bardzo poważnie. To znaczy, że jeśli czuję,że przegięłam z awanturą lub pomysłem na karę, to po ochłonięciu rozmawiam z dzieckiem tak szczerze. Przepraszam za wybuch, ono też przeprasza, następuje pojednanie i jest moment na zmianę, modyfikację, złagodzenie kary itp. Zawsze z tłumaczeniem, dlaczego taka decyzja i zmiana. Mąż też tak postępuje, jak się czuje po jakiejś reakcji czy słowach źle.
Dzieci są bardzo mądre i empatyczne; jak im się daje szansę, to zrozumieją wszystko i wyciągają mądre wnioski. Zdarza się, że taka rozmowa jest okazją do podjęcia tematu wiary, Bożego wybaczenia, zaufania itd.
Po czasie działania w ten sposób widzimy, że to ma sens, dzieci nie boją się przyznawać do błędów i przepraszać, same też chętnie wybaczają, a miłość i rodzinna czułość nic a nic na tym nie traci, wręcz przeciwnie.
Nie wiem, czy to pocieszenie, ale wiele mam, z którymi rozmawiam tak bardziej szczerze, tak miewa. Rozpisałam się, ale temat jest mi bliski.
I też kiedyś raz zawróciłam do domu z dziecmi tuż spod przedszkola...
Ale rada z pewnoscia bardzo wazna
Ale jest lepiej niz gorzej na razie. Teraz kolejny zaczyna testowac nasze granice.
- wygaszanie, ignorowanie (jeśli złe zachowanie dziecka nie wynika ze złej woli, ale z emocji, nieuwagi, naturalnego braku samokontroli... zaleca się poczekać aż dziecko samo wróci do normalnego zachowania; takie zachowanie nie może być w szczególności karane bo jest nieświadome)
-- napomnienie (lub przypomnienie dziecku zasady, wytłumaczenie jej przyczyn)
--- konsekwencje naturalne (wynikające wprost z działania lub zaniedbania dziecka np. dotknięcie gorącego piekarnika powoduje ból; rodzic nic nie musi robić aby dziecko odczuło skutki złego zachowania; warto wykorzystać tego typu sytuacje by dziecko wyciągnęło ważny wniosek: rodzice mają rację, gdy mnie ostrzegają)
---- konsekwencje i kary logiczne (aktywna interwencja rodziców, powiązana z wykroczeniem lub podobna, np. gdy dziecko nie uporządkuje pokoju, nie będzie mogło zaprosić kolegów itd.)
----- kary (nakazy, izolacja, zakazy)
------ karcenie fizyczne (nie może być postawą wychowania! stosować max do wieku przedszkolnego! celem formacji jest, aby te kary nie były potrzebne)
Przed wymierzeniem kary (konsekwencji) upewnij się, że:
- środki motywacji niższego rzędu (wygaszanie, zachęta, upomnienie itd.) były zastosowane i nie przyniosły rezultatu
- dziecko wie, jaką przekroczyło granicę i za co jest kara
- było uprzedzone o konsekwencjach (grożącej karze)
- wymierzasz karę nie w gniewie i nie przesadzoną
Każde karanie to sygnał ostrzegawczy dla rodziców: coś jest nie tak albo z dzieckiem albo z NAMI. Czy na pewno problem leży po stronie dziecka? Może już czas podładować emocjonalne akumulatory (dziecka)?
Prawidłowe karanie to nie coś, co rodzice robią ukochanemu dziecku, ale coś co rodzice robią DLA ukochanego dziecka.
Proponują też pozytywne zakończenie.
To rozmowa z dziećmi po tym, jak zachowały się niewłaściwie. Służy ono wyjaśnieniu problemu, omówieniu prawidłowej reakcji, oraz przywróceniu bliskości w relacji dziecka z rodzicami.
Pozytywne zakończenie kształtuje dojrzałe myślenie i pomaga uczyć się na błędach. Dzieci biorą odpowiedzialność za swoje zachowanie i uczą się wykorzystywać swoje błędy do pozytywnej zmiany, zamiast padać ofiarą swych przezwyczajeń czy też działać tylko pod presją autorytetu rodziców, bez zrozumienia i wewnętrznej zgody.
Pozytywne zakończenie polega na zadaniu trzech "sakramentalnych" pytań i końcowej zachęty:
1. Co zrobiłeś źle? (określenie złego zachowania)
2. Dlaczego to jest złe? (dzieci często mają problem ze zrozumieniem)
3. Co zrobisz w zamian następnym razem? (konstruktywne wnioski)
4. Następnym razem na pewno Ci się uda! (zachęta)
W wielu przypadkach taka rozmowa z powodzeniem zastąpi karanie.
No i na zimną głowę rodziców prostu od św Jakuba: Każdy człowiek powinien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu. (Jk 1, 19).
Muszę sobie z mężem usiąść, porozmawiać i ułożyć schemat działania, w sytuacjach kryzysowych.
kiedyś , gdy w emocjach chlapłam coś głupiego - konsekwentnie karę wymierzałam ( nawet jak była nieadekwatna) - bo nie chciałam stracić "autorytetu"
teraz, gdy mi się zdarza taka wpadka , gdy emocje opadną idę do dzieci i łagodzę karę, tłumacząc, że w gniewie byłam niesprawiedliwa. O dziwo rozumieją i doceniają i łatwiej przychodzi im słowo "przepraszam".
W sumie dobrze, że uczą się także tego, ze w nerwach mówimy głupoty i że nie jesteśmy nieomylni.
najsroższe kary u nas w domu są za
brak szacunku do drugiej osoby
kłamstwo
lenistwo ( olewanie obowiązków domowych i szkolnych) - ale nie za to jeśli coś komuś nie wyjdzie, typu słabsza ocena
Starszych dziewczyn zasadniczo nie musimy już karać...rzadko miewają drobne wpadki - kończy się "pouczeniem"
chłopcy w wieku 7-13 lat dla których dość istotne jest 30 minut kompa dziennie - to własnie mają zabierane ( ilość dni kary zależy od przewinienia)
np nie napisanie pracy pisemnej na j.pol w terminie ( syn lat 13) - w konsekwencji musi napisać pracę zaległą + dodatkową zadaną przez nas i przynieść nam z podpisem swojej pani. ( w V klasie się biedak napisał tego sporo i znacznie poprawił nie tylko wyniki, ale i skleroza mniej mu już dokucza )
musiał ostro podpaść, że mama się tak rozpędziła
Pewnie masz rację, warto się przyznac do słabości.
powiedz mu np, że bardzo Cię rozgniewał i stąd Twoja złość.
możesz dodać, że masz nadzieję, że to się nie powtórzy i np znieść karę urodzinową, zaznaczając, że bardzo go kochasz. Resztę kar zatrzymać do urodzin ( typu "nie będę z Tobą jadła" i niech je w samotności)
lub powiedzieć, ze trochę Cię poniosło i razem ustalcie z jakiej kary zrezygnujesz, gdy przeprosi i obieca poprawę...no wiesz Ty sama najlepiej znasz swoje dziecko
Jak obsypał was ziemią to po powrocie ma przygotować miseczke z ciepłą woda, mydło i recznik żebyście mogły umyć rece, przetrzeć szmatką kurtki/buty z ziemi, pozmiatać w przedpokoju bo naniosło sie ziemi. Nawet jeśli wcale tak bardzo nie nabrudziliście.
w karach trudne jest to, że nie powinny być odraczane ( szczególnie u małych dzieci - muszą wiedzieć tu i teraz , że źle zrobiły)
a z drugiej strony - nie wymierza się kar w gniewie, bo często są nieadekwatne
no i bądź tu mądry...
Ja bym przede wszystkim przeprosiła dziecko, że tak impulsywnie zareagowałam na jego zachowanie.