Znalazłam w internecie ciekawy teks o karmieniu piersią i wprowadzaniu pokarmów. Myślę, ze jest bardzo mądrze napisany. Pierwszy raz spotkałam się z taką rozpiętością wiekową, jeśli chodzi o wprowadzanie nowych pokarmów - od sześciu miesięcy do półtora roku życia dziecka.
Temat wprowadzania żywności uzupełniającej, a więc rozszerzania menu
dziecka od dawna we mnie nabrzmiewał, bo ten temat wciąż wraca jak
bumerang. Gdybym miała więcej czasu pewnie już dawno bym zebrała
razem to, co do tej pory zostało tu napisane.
Ciekawe, że w dzidzinie np. chodzenia dajemy dziecku jakiś szeroki
przedział czasu na naukę. Zazwyczaj dziecko zaczyna chodzić między 9
a 18 miesiącem (nie jestem specjalistką- proszę mnie poprawić, mogę
się mylić) i uznaje się, że jest to OK. Na to by zacząć mówić też ma
szeroki przedział czasu: od końcówki pierwszgo roku- może gdzieś do
końca drugiego. I te wcześnie, i późno mówiące mogą się równie
dobrze rozwijać, tylko taki ich urok i tempo, że akurat wtedy
rozchylają werbalne skrzydła.
A jak jest z jedzeniem? Czy dzieci też mają prawo rozwijać się w
indywidualnym tempie do zaakceptowania nowych pokarmów, smaków,
sposobu jedzenia? Co prawda mam tylko trójkę dzieci, ale z ich
poznania, obserwacji mogę wyciągnąć wnioski, że dzieci rozwijają się
pod tym względem bardzo różnie. W różnym czasie akceptują różny
stopień twardości pożywienia, różne smaki. Każde z moich dzieci
kiedy indziej zaakceptowało nowe pożywienie: jedno po 6 miesiącach,
drugie po roku, a trzecie po półtorej roku. Najczęściej akceptacja
dla nowych pokarmów się zmienia jak sinusoida w drugim półroczu i w
drugim półroczu życia. Niektóre dzieci długo wyłącznie kosztują
pożywienie, inne od razu chętnie jedzą większe ilości. Inne z kolei
długo pozostają przy samym mleku matki (niektóre dzieci nawet do 18
miesiąca pozostają przy piersi, wiele dzieci w drugim roku życia ma
takie momenty, że wraca wyłącznie do piersi na dłużej bądź krócej).
Gdyby mleko matki było równie mało wartościowe jak mieszanki, to
rzeczywiście można by się tym niepokoić. Bo ileż można żyć na
sztucznych witaminach, sztucznie dodawanych mikroelementach itd.?
Ale mleko matki i białka, i tłuszcze, i węglowodany, witaminy,
mikroelementy ma najwyższej jakości, jest nieprzetworzone i
najzdrowsze dla małego dziecka, a oprócz tego zawiera mnóstwo
enzymów, czynników, komórek, składników wartościowych dla rozwoju.
Dlatego dopóki dziecko ma możliwość ssania według swojej potrzeby, a
rozwija się prawidłowo, rośnie, to warto zaufać dziecku w tym
względzie, że wie co robi ten nasz szkrab.
Bardzo często lekarze operują tabelkami, wyznacznikami- i niestety
usiłują wszystkie dzieci w te same sztywne ramy włożyć. A tak się
nie da. To, że można często bezpiecznie zacząć wprowadzać żywność
pochodzenia krajowego po 6 miesiącach nie oznacza, że moje dziecko
ma tak samo rozwinięty układ pokarmowy jak np. dziecko sąsiadki. To
że dziecko koleżanki od początku z chęcią je obiadki, deserki, nie
musi oznaczać, że układ immunologiczny mojego alergika może sobie
pozwolić na to samo.
Oczywiście nie zwalnia nas to z obowiązku, by proponować dziecku
różne smaki, ale trzeba pamiętać, że akceptacja danego smaku może
się poprawić dopiero po kilkunastej próbie. No i czasami
rzeczywiście lepiej odłożyć to wprowadzanie nowości, np. przy
alergii warto wyłącznie karmić piersią nawet 10-12 miesięcy. Czyli
światek medyczny też zaczyna dostrzegać to zróżnicowanie wśród
dzieci. A przecież alergia to nie jedyny problem u dzieci. Ważny
jest też przecież rozwój narządu żucia (ząbków), rozwój zdolności
trawiennych, trzustki, wątroby. Czasem dzieci reagują też
odroczeniem albo czasowym odstawieniem jedzonek przechorowując coś
bezobjawowo. A przecież wiele chorób właśnie w taki sposób
przechodzimy, np. osławioną toksoplazmozę najczęściej właśnie w
dziecinstwie się przechodzi (w okresie poniemowlęcym- może być bez
żadnych objawów).
Wydaje mi się, że ten mentalny przymus wprowadzania jakiegoś
jedzenia do diety dziecka wynika też niekiedy z naszego wychowania,
kultury. Można się zastanowić: jak my byliśmy karmieni? Czy przymus
nie był metodą karmienia w naszym rodzinnym domu?
We wczesnym dzieciństwie na pewno jest ważniejsze, by dziecko przede
wszystkim nauczyło się, że czas posiłku to czas dobry, miły. Gdy
polubi ten czas, będzie to inwestycja na całe życie, bo chodzi o to,
że jedzenie ma się dać lubić. A więc wystarczy tak niewiele: nie
zmuszać, nie obrzydzać i dać czas. Gdy jesteśmy bardzo zestresowani
tym tematem jedzenia, warto starać się zadbać o nową dawkę
uspokojenia, cierpliwości dla siebie. Czy moglibyśmy zmusić do
chodzenia dziecko, które nie jest na to gotowe? Czy dałoby to dobre
owoce? Podobnie nie wyda dobrych owoców zmuszanie do zjadania
zaplanowanych przez nas posiłków. Dzieci się zazwyczaj różnią od
naszych wyobrażeń o nich- warto wykrzesać z siebie więcej
elastyczności: a więc pozwolić się tym wyobrażeniom rozciągnąc do
bardziej realistycznej koncepcji. Jeśli marzyłyśmy o "grzecznie"
czyli dużo zjadającym dziecku, to może warto zdać sobie sprawę, że
dziecko, które wyłącznie ssie też może być "grzeczne", tylko np.
wolniej rozwija się jego przwód pokarmowy. W cudzysłów wzięłam
słowo "grzeczne", ponieważ ten epitet nie przystaje do tej sytuacji,
gdy chodzi o naturalne potrzeby dziecka, a nie świadomy wybór
zachowania.
Myślę, że u mnie jest podobnie. Problem w tym, że mój synek ma rok i dziesięć miesiecy i waży 10kg... Nie wiem, co robić. Bardzo się tym martwię. Najchętniej cały czas wisiałby na piersi. W nocy budzi się co 1-1,5 godziny. Podejrzewam, ze z głodu. A jeść nie chce. Dwa dni temu zjadł na kolację orkiszowego, sycącego pampucha i przespał ciągiem cztery godziny. Byłam w szoku. Ale to tylko raz. A przecież nie będę go karmić codziennie pampuchami.
Jeszcze nie robiłam testów. Próbowałam odkryć co go uczula poprzez dietę i odstawianie podejrzanych produktów, ale nic sie nie zmieniało. Ani na lepsze ani na gorsze. W listopadzie pójdę do alergologa i porozmawiam o testach. Pewnie będą to testy skórne. Wiem, jaką maja one opinię, ale na razie nie wymyśliłam nic mądrzejszego. Może chociaż otrzymam jakąś wskazówkę...
Mam bardzo podobny egzemplarz, uczulony nie bardzo wiadomo na co, ale mleko dobrze raczej mu nie robi, więc jak je wszystko pod kontrolą, to jest ok. Też prawie dwa lata i chudzielec podobnej wagi. Robiłam mu ostatnio badania i nie było się do czego za bardzo przyczepić, więc myślę, że taka uroda. Ciągle piło mleko (moje) i niby mało jadło. Jak postanowiłam, że teraz samo przechodzi na dietę a je odstawiam to wsuwa aż miło Nie zdecydowaliśmy się mu robić panelu, alergolog stwierdził, że test pokarmowy na własną rękę będzie efektywniejszy. Na początek 2-3 tygodnie tylko pewne produkty wszystko inne odstawić, ale pewnie już próbowaliście?
@Hope, rzeczywiście podobnie. Współczuję Też się zastanawiam czy on po prostu nie ma takiej urody, bo starszy brat zachowywał się podobnie i podobnie ważył. Ale nie było z nim aż TAK źle. Młodszy syn wygląda na roczne dziecko i to te z drobniejszych, a przecież niedługo będzie miał dwa lata Na wadze przybiera ledwo co. No dobrze, niech i byłby taki drobny. Wyniki ma w normie. Ale jest tak marudny, że ja już nie wytrzymuję tego marudzenia psychicznie. Przychodzi do mnie dosłownie co 10-15 minut, góra pół godziny i chce się przystawić do piersi. Mam dość...
Ostatnio marudztwo się pogłębiło i zastanawiam się czy to nie zęby. Zawsze zwalam na zęby. Brakuje mu jeszcze piątek, ale ich nawet nie widać. Ostatnio górne trójki wychodziły pół roku do pełnego wzrostu...
Ja u starszych dzieci robiłam skórne i z krwi, nawet się pokrywały wyniki i zgadzały z obserwacjami. Miałam ze starszą córką takie problemy z marudzeniem. O dziwo pomogło na to Alveo, które od kogoś dostaliśmy. Co jakiś czas musiała wypić butelkę i na długo był spokój. Tylko to teraz droga impreza, a nawet nie wiem na jakiej zasadzie to pomagało...
Ja jestem wyrodna i bym odstawiła od piersi i podawała ewentualnie ściągane z normalnym jedzeniem. Mój też słabo jedzący pięknie się nauczył jak zabrałam pierś całkowicie... mam wrażenie, że u nas to było już uzależnienie od ssania, a nie realna potrzeba.
A ja własnie się zastanawiam, czy to nie znowu zęby. Jeśli znowu bedą iść dwie pary przez pół roku, to ja wysiadam. Zaczął robić, pardon, brzydkie kupy. A to u nas w połączeniu ze wzmożonym marudzeniem oznaka ząbkowania...
Też się zastanawiałam na odstawieniem. Ale szkoda mi go, bo jeśli to zęby, to dadzą mu popalić. Zdarzały się dni, że nie chciał jeść i pić przez cały dzień, a pił tylko moje mleko w nocy i to w czasie mocnego snu. No więc się boję odstawiać go teraz. A przyznam, że chciałam odstawić go w listopadzie przynajmniej na noc.
Zrobimy jeszcze te testy.
A pytanie tak obok, wiecie może jakie pasożyty powodują swędzenie pupy? Starszy brat znowu się drapie po lecie.
@Agnieszka88 "Ja jestem wyrodna i bym odstawiła od piersi", phi no wiesz, ja tak roię i nie jestem wyrodna więc Ty też
@PonuraKura "pewne" to te, które na pewno nie uczulają u nas jaglanka i kasza. Chleb z naszego pieca. Ja znów od zera zaczynam bo po ponad rocznej przerwie znów oznaki. Z tego co zrozumiałam to nam alergolog proponowała panel z krwi.
@Hope wyrodność to tak z przymrużeniem oka ja odstawiając po ok półtoroku zawsze miałam pewne wyrzuty sumienia i wiedziałam, że będę za tym tęsknić, ale na pewnym etapie kolejnej ciąży to nie daję rady a na drugim egzemplarzu stwierdziłam, że pod względem nauki jedzenia odstawienie może działać zbawiennie.
Mój najmłodszy odmawiał właściwie jedzenia, poza mlekiem z piersi, kiedy miał anemię i lamblie jednocześnie. Był mega marudny i płaczliwy. A testy robilismy skórne, wówczas miał pol roku, bardzo nan pomogły.
Mój syn nie chciał nic prócz mojego mleka i słodyczy. Skończyłam karmić piersią, jak miał równo 2 lata, wtedy odkrył, że istnieje życie poza ssaniem
Wcześniej akceptował tylko sinlac, jakieś owoce typu banan, jabłko, ale generalnie masakra jakaś... przecież nie będę go karmić ciastkami! W nocy spał z nami i się najadał, nawet nie wiem kiedy.
Mniej więcej w tym wieku co piszesz - rok i 10 miesięcy był mega marudny, przystawiał się do piersi po każdej "porażce" - typu: przewrócił się ->pierś, siostra zabrała zabawkę -> pierś, mama się skrzywiła - pierś. Byłam wykończona.
Jedyną różnicę jaką widzę w Twoim opisie, to to, że nie był chudy. Raczej wyglądał zdrowo, chociaż był niski. Chyba w 3 centylu był wzrostem, ale w 25 wagowo. No i nie podejrzewałam żadnego uczulenia.
Gdy go odstawiłam zaczął normalnie jeść to, co my. Potem jeszcze jakiś czas był niski, ale teraz już nie jest, teraz (tzn. ma już 7 lat) jest średni.
@Hope, ja już sama nie wiem, co uczula. Miałam wrażenie, że cokolwiek odstawiałam, to było bez zmian. Chleb też mam własny, robiony na zakwasie, pszenicy unikam i nie daję mu przetworzonych produktów, a jednak coś uczula, niestety.
@Agnieszka88, ja też nie daję rady karmić w ciąży. Ale na razie w ciąży nie jestem, a boję się, że malec się zagłodzi. Mało je, a morfologię ma w porządku, podejrzewam, że część składników odżywczych ma po prostu z mleka.
@Milamama, jak dowiedzieliscie się o lambli? Podobno dość trudno ją wykryć.
@Joanna, czyli jest nadzieja. Dziękuję, pociesza mnie to, co piszesz. Z bólem serca zastanawiałam się nad odstawieniem od piersi, bo nie wiem, czy to dobry czas. Starszy syn karmiony był do trzeciego roku życia. Jakoś to przeżywam. Może jednak w wieku dwóch lat trzeba będzie powiedzieć dość. Nie wiem nawet jak się do tego zabrać. U starszego syna przyszło to stopniowo, u młodszego nie widzę takiej opcji.
@PonuraKura wysylalismy próbki do laboratorium "Felix" w Warszawie, z forum o tym lab. wiedzieliśmy, przy okazji wyszła candydoza, podobno standardowa przy lambliozie. Ale skąd roczne dziecko miało lamblie? Nikt inny nie miał wykrytych. Gastrolog sugerował, ze od psa. Od tej pory pies przebywa tylko na dole domu, a ja zaopatrzylam się w mopa parowego i jest ok:) Ja nie żałuję, ze tak długo karmilam piersią (3,8 ), naprawdę miałam obawy, ze odstawiony juz nic nie będzie jadł. Ale on był chory, po przeleczeniu apetyt się poprawił, ale tez szału nie ma, do tej pory, a zaraz skonczy 4 lata, je kilka dosłownie potraw. Pewnie co dziecko, to inny przypadek Aha, podpowiem, synek był uczulony na nabiał, ale tez marchew, jabłko, a to nie takie juz oczywiste. Odstawilam jajka, nawet gluten, a tu jabłka i marchew. Dlatego czasem eliminacja w ciemno nie przynosi poprawy, odstawiamy to, co zazwyczaj ucxula, a trop może być inny. Polecam to laboratorium felix, dość wiarygodni są, a pasożyty tez zaburzają wchłanianie.
@Milamama, dziękuję Już teraz mnie strach ogarnia jak pomyslę o całej procedurze weryfikacyjnej. Mam pytanie praktyczne, jak zabezpieczyliście próbki na czas przesyłania? Czytałam na stronie "Felixa", że podobno potrzebne są wkłady do przenośnej lodówki, czy inne cuda?
Tak, zamrożone wkłady do lodówki turystycznej, one są do kupienia w sklepach AGD, wkladalam próbki pomiędzy dwa wkłady, owijalam folia, gazetami, w pudełko po butach i juz. Aha, niektóre firmy kurierskie nie przyjmują takich próbek, ale buty juz tak
@Milamama, dzięki A na co badałaś dzieci? I czy wszystkie czy tylko jedno. Ciekawi mnie to, bo podobno wszyscy mamy pasożyty. Zastanawiam się jak bardzo urozmaicona jest życie wewnętrzne w jednej rodzinie. Ja nosiłam się z zamiarem przebadania całej rodziny na wszystko, ale to droga impreza
U mnie jeden ruszył z jedzenie po odstawieniu od piersi, a wcześniej zjedzenie czegoś innego poza mlekiem matki było męczące dla Niego i trudne.
Drugi po odstawieniu nie ruszył jak wybrednie jadł tak je, chociaż od dwóch dni jakby zaczął więcej jeść, ale i tak ważniejsze wszystko poza jedzeniem, ma już ponad 3 lata. Nie jest jakiś wychudzony, ale widać, że jedzenie dla Niego nie jest ważne.
@ola_g, kupki są normalne. Tylko jak zje pestki lub orzechy, to często są niestrawione, ale on je niedokładnie żuje. Brzuszek ma taki okrągły, ale starszy brat też taki ma. Oropeda na badaniu kontrolnym powiedział, że w tym wieku tak może być (chodziło mu o rozwój pewnej grupy mięśni).
@karolinamika, 10kg to mało. On się urodził z wagą 4,1kg. Teoretycznie powinien ją podwoić w wieku sześciu miesięcy i już wtedy ważyć ok. ośmiu kilogramów...
@PonuraKura, wiesz, ja mam na stanie takiego co na pół roku praktycznie potroił wagę urodzeniową (z 3650 do 11 kg) i takiego, co się modliłam, żeby nie szedł tą samą drogą, bo urodzeniową miał 5130 i nie wyobrazałam sobie 15 kg półrocznego dziecka .
Szczęśliwie poszedł inną i dopiero dobija do 16 kg, a ma 3,2 lata.
Komentarz
Temat wprowadzania żywności uzupełniającej, a więc rozszerzania menu
dziecka od dawna we mnie nabrzmiewał, bo ten temat wciąż wraca jak
bumerang. Gdybym miała więcej czasu pewnie już dawno bym zebrała
razem to, co do tej pory zostało tu napisane.
Ciekawe, że w dzidzinie np. chodzenia dajemy dziecku jakiś szeroki
przedział czasu na naukę. Zazwyczaj dziecko zaczyna chodzić między 9
a 18 miesiącem (nie jestem specjalistką- proszę mnie poprawić, mogę
się mylić) i uznaje się, że jest to OK. Na to by zacząć mówić też ma
szeroki przedział czasu: od końcówki pierwszgo roku- może gdzieś do
końca drugiego. I te wcześnie, i późno mówiące mogą się równie
dobrze rozwijać, tylko taki ich urok i tempo, że akurat wtedy
rozchylają werbalne skrzydła.
A jak jest z jedzeniem? Czy dzieci też mają prawo rozwijać się w
indywidualnym tempie do zaakceptowania nowych pokarmów, smaków,
sposobu jedzenia? Co prawda mam tylko trójkę dzieci, ale z ich
poznania, obserwacji mogę wyciągnąć wnioski, że dzieci rozwijają się
pod tym względem bardzo różnie. W różnym czasie akceptują różny
stopień twardości pożywienia, różne smaki. Każde z moich dzieci
kiedy indziej zaakceptowało nowe pożywienie: jedno po 6 miesiącach,
drugie po roku, a trzecie po półtorej roku. Najczęściej akceptacja
dla nowych pokarmów się zmienia jak sinusoida w drugim półroczu i w
drugim półroczu życia. Niektóre dzieci długo wyłącznie kosztują
pożywienie, inne od razu chętnie jedzą większe ilości. Inne z kolei
długo pozostają przy samym mleku matki (niektóre dzieci nawet do 18
miesiąca pozostają przy piersi, wiele dzieci w drugim roku życia ma
takie momenty, że wraca wyłącznie do piersi na dłużej bądź krócej).
Gdyby mleko matki było równie mało wartościowe jak mieszanki, to
rzeczywiście można by się tym niepokoić. Bo ileż można żyć na
sztucznych witaminach, sztucznie dodawanych mikroelementach itd.?
Ale mleko matki i białka, i tłuszcze, i węglowodany, witaminy,
mikroelementy ma najwyższej jakości, jest nieprzetworzone i
najzdrowsze dla małego dziecka, a oprócz tego zawiera mnóstwo
enzymów, czynników, komórek, składników wartościowych dla rozwoju.
Dlatego dopóki dziecko ma możliwość ssania według swojej potrzeby, a
rozwija się prawidłowo, rośnie, to warto zaufać dziecku w tym
względzie, że wie co robi ten nasz szkrab.
Bardzo często lekarze operują tabelkami, wyznacznikami- i niestety
usiłują wszystkie dzieci w te same sztywne ramy włożyć. A tak się
nie da. To, że można często bezpiecznie zacząć wprowadzać żywność
pochodzenia krajowego po 6 miesiącach nie oznacza, że moje dziecko
ma tak samo rozwinięty układ pokarmowy jak np. dziecko sąsiadki. To
że dziecko koleżanki od początku z chęcią je obiadki, deserki, nie
musi oznaczać, że układ immunologiczny mojego alergika może sobie
pozwolić na to samo.
Oczywiście nie zwalnia nas to z obowiązku, by proponować dziecku
różne smaki, ale trzeba pamiętać, że akceptacja danego smaku może
się poprawić dopiero po kilkunastej próbie. No i czasami
rzeczywiście lepiej odłożyć to wprowadzanie nowości, np. przy
alergii warto wyłącznie karmić piersią nawet 10-12 miesięcy. Czyli
światek medyczny też zaczyna dostrzegać to zróżnicowanie wśród
dzieci. A przecież alergia to nie jedyny problem u dzieci. Ważny
jest też przecież rozwój narządu żucia (ząbków), rozwój zdolności
trawiennych, trzustki, wątroby. Czasem dzieci reagują też
odroczeniem albo czasowym odstawieniem jedzonek przechorowując coś
bezobjawowo. A przecież wiele chorób właśnie w taki sposób
przechodzimy, np. osławioną toksoplazmozę najczęściej właśnie w
dziecinstwie się przechodzi (w okresie poniemowlęcym- może być bez
żadnych objawów).
Wydaje mi się, że ten mentalny przymus wprowadzania jakiegoś
jedzenia do diety dziecka wynika też niekiedy z naszego wychowania,
kultury. Można się zastanowić: jak my byliśmy karmieni? Czy przymus
nie był metodą karmienia w naszym rodzinnym domu?
We wczesnym dzieciństwie na pewno jest ważniejsze, by dziecko przede
wszystkim nauczyło się, że czas posiłku to czas dobry, miły. Gdy
polubi ten czas, będzie to inwestycja na całe życie, bo chodzi o to,
że jedzenie ma się dać lubić. A więc wystarczy tak niewiele: nie
zmuszać, nie obrzydzać i dać czas. Gdy jesteśmy bardzo zestresowani
tym tematem jedzenia, warto starać się zadbać o nową dawkę
uspokojenia, cierpliwości dla siebie. Czy moglibyśmy zmusić do
chodzenia dziecko, które nie jest na to gotowe? Czy dałoby to dobre
owoce? Podobnie nie wyda dobrych owoców zmuszanie do zjadania
zaplanowanych przez nas posiłków. Dzieci się zazwyczaj różnią od
naszych wyobrażeń o nich- warto wykrzesać z siebie więcej
elastyczności: a więc pozwolić się tym wyobrażeniom rozciągnąc do
bardziej realistycznej koncepcji. Jeśli marzyłyśmy o "grzecznie"
czyli dużo zjadającym dziecku, to może warto zdać sobie sprawę, że
dziecko, które wyłącznie ssie też może być "grzeczne", tylko np.
wolniej rozwija się jego przwód pokarmowy. W cudzysłów wzięłam
słowo "grzeczne", ponieważ ten epitet nie przystaje do tej sytuacji,
gdy chodzi o naturalne potrzeby dziecka, a nie świadomy wybór
zachowania.
Zapomniałam dodać, jest alergikiem. Nie odkryłam na co, więc jest na lekach.
Nie zdecydowaliśmy się mu robić panelu, alergolog stwierdził, że test pokarmowy na własną rękę będzie efektywniejszy. Na początek 2-3 tygodnie tylko pewne produkty wszystko inne odstawić, ale pewnie już próbowaliście?
Ostatnio marudztwo się pogłębiło i zastanawiam się czy to nie zęby. Zawsze zwalam na zęby. Brakuje mu jeszcze piątek, ale ich nawet nie widać. Ostatnio górne trójki wychodziły pół roku do pełnego wzrostu...
Co znaczy "pewne" produkty? Są takie?
Też się zastanawiałam na odstawieniem. Ale szkoda mi go, bo jeśli to zęby, to dadzą mu popalić. Zdarzały się dni, że nie chciał jeść i pić przez cały dzień, a pił tylko moje mleko w nocy i to w czasie mocnego snu. No więc się boję odstawiać go teraz. A przyznam, że chciałam odstawić go w listopadzie przynajmniej na noc.
Zrobimy jeszcze te testy.
A pytanie tak obok, wiecie może jakie pasożyty powodują swędzenie pupy? Starszy brat znowu się drapie po lecie.
@PonuraKura "pewne" to te, które na pewno nie uczulają u nas jaglanka i kasza. Chleb z naszego pieca. Ja znów od zera zaczynam bo po ponad rocznej przerwie znów oznaki. Z tego co zrozumiałam to nam alergolog proponowała panel z krwi.
Skończyłam karmić piersią, jak miał równo 2 lata, wtedy odkrył, że istnieje życie poza ssaniem
Wcześniej akceptował tylko sinlac, jakieś owoce typu banan, jabłko, ale generalnie masakra jakaś... przecież nie będę go karmić ciastkami!
W nocy spał z nami i się najadał, nawet nie wiem kiedy.
Mniej więcej w tym wieku co piszesz - rok i 10 miesięcy był mega marudny, przystawiał się do piersi po każdej "porażce" - typu: przewrócił się ->pierś, siostra zabrała zabawkę -> pierś, mama się skrzywiła - pierś. Byłam wykończona.
Jedyną różnicę jaką widzę w Twoim opisie, to to, że nie był chudy. Raczej wyglądał zdrowo, chociaż był niski. Chyba w 3 centylu był wzrostem, ale w 25 wagowo.
No i nie podejrzewałam żadnego uczulenia.
Gdy go odstawiłam zaczął normalnie jeść to, co my. Potem jeszcze jakiś czas był niski, ale teraz już nie jest, teraz (tzn. ma już 7 lat) jest średni.
@Agnieszka88, ja też nie daję rady karmić w ciąży. Ale na razie w ciąży nie jestem, a boję się, że malec się zagłodzi. Mało je, a morfologię ma w porządku, podejrzewam, że część składników odżywczych ma po prostu z mleka.
@Milamama, jak dowiedzieliscie się o lambli? Podobno dość trudno ją wykryć.
Ja nie żałuję, ze tak długo karmilam piersią (3,8 ), naprawdę miałam obawy, ze odstawiony juz nic nie będzie jadł. Ale on był chory, po przeleczeniu apetyt się poprawił, ale tez szału nie ma, do tej pory, a zaraz skonczy 4 lata, je kilka dosłownie potraw. Pewnie co dziecko, to inny przypadek
Aha, podpowiem, synek był uczulony na nabiał, ale tez marchew, jabłko, a to nie takie juz oczywiste. Odstawilam jajka, nawet gluten, a tu jabłka i marchew. Dlatego czasem eliminacja w ciemno nie przynosi poprawy, odstawiamy to, co zazwyczaj ucxula, a trop może być inny. Polecam to laboratorium felix, dość wiarygodni są, a pasożyty tez zaburzają wchłanianie.
Drugi po odstawieniu nie ruszył jak wybrednie jadł tak je, chociaż od dwóch dni jakby zaczął więcej jeść, ale i tak ważniejsze wszystko poza jedzeniem, ma już ponad 3 lata. Nie jest jakiś wychudzony, ale widać, że jedzenie dla Niego nie jest ważne.
Szczęśliwie poszedł inną i dopiero dobija do 16 kg, a ma 3,2 lata.