Jak w tytule - jako, że generalnie nie korzystamy z balkonu ani rekreacyjnie, ani suszarniczo, to chętnie zrobiłabym tam chociaż częściowo drugą piwnicę. Tylko nie mam pomysłu, co można by bez ryzyka wystawić na zmienne temperatury i wilgotność...
Ja jesienią i zimą przechowuję żywność. Wystawiam gorące potrawy do szybkiego schłodzenia. Warzywa. Zawsze, ale to zawsze przegapiam moment kiedy lodowka na balkonie zamieni się w zamrażarkę
Słoiki puste kiedyś trzymałam i zabawki do piasku. Oraz resztki materiałów budowlanych. Ale miałam na to na bslkonie wielką szafę, więc było zabezpieczone przed deszczem i śniegiem.
Moj maz niedawno wstawil na balkon (zabudowany, bo golebie nam zyc nie dawały) biurko i zamierza tam zrobic warsztat majsterkowicza. Dzis na wsi kupowalismy od znajomych rolnikow ziemniaki i byli szczerze zdziwieni, ze trzymamy zawsze ziemniaki w lodowce. Powiedzieli, ze absolutnie nie ma takiej potrzeby, w zupelnosci wystarczy balkon.
Zabudowywać nie mam zamiaru, szkoda mi kasy... Szafkę mogłabym po taniości na olx jakąś wyczaić. Myślę o workach próżniowych z ubraniami - one by mogły być wystarczająco szczelne?
To chyba nie chodzi o szczelność. Tam będą duże róznice temperatur, czyli w zamkniętych przestrzeniach będzie się zbierała wilgoć. W worku próżniowym też będzie wilgoć.
No w W-wie nie jest łatwo z nieżywymi zwierzętami - zakopać nie wolno, do śmieci nie wolno Więc nie przyznam się, jakie mam plany, bo może tu jakiś Strasznie Ważny Urzędnik zagląda
No w W-wie nie jest łatwo z nieżywymi zwierzętami - zakopać nie wolno, do śmieci nie wolno Więc nie przyznam się, jakie mam plany, bo może tu jakiś Strasznie Ważny Urzędnik zagląda
Dlaczego nie wolno zakopac? Musisz sie tak opowiadac na prawo i lewo? Szczura w gazete. Mala szufelka do nieprzeswitujacej reklamowki. Poznym wieczorem lub o zmierzchu idziesz w zarosla i czesc.
Fakt autentyczny: Prwna zakonnica została poproszona o zaopiekowanie się psem kogoś znajomego na czas wyjazdu do cieplych krajów. Duży to był pies. Karmiła,wprowadzała. Któregoś dnia przyszła rano i patrzy piesek niestety nieżywy. Właściciele telefonicznie poprosili żeby go gdzieś zakopała bo jeszcze dość dlugo miało ich nie być. Więc wsadziła do wielkiej torby psa,jakiś szpadel i do podmiejskiego poszła żeby gdzieś za miasto podjechać. Wlekła tą torbę z wysiłkiem gdy jakiś młody człowiek zaoferował pomoc. Wziął od niej torbę i zaklął soczyście pytając co to siostra tam ma takiego cieżkiego? Ona na to wypaliła że eee... komputer... Po chwili młodzieniec wziął i uciekł z tą torbą i jej zawartością... A zakonnica dziekowała Bogu za wybawienie jej z kłopotu...
Fakt autentyczny: Prwna zakonnica została poproszona o zaopiekowanie się psem kogoś znajomego na czas wyjazdu do cieplych krajów. Duży to był pies. Karmiła,wprowadzała. Któregoś dnia przyszła rano i patrzy piesek niestety nieżywy. Właściciele telefonicznie poprosili żeby go gdzieś zakopała bo jeszcze dość dlugo miało ich nie być. Więc wsadziła do wielkiej torby psa,jakiś szpadel i do podmiejskiego poszła żeby gdzieś za miasto podjechać. Wlekła tą torbę z wysiłkiem gdy jakiś młody człowiek zaoferował pomoc. Wziął od niej torbę i zaklął soczyście pytając co to siostra tam ma takiego cieżkiego? Ona na to wypaliła że eee... komputer... Po chwili młodzieniec wziął i uciekł z tą torbą i jej zawartością... A zakonnica dziekowała Bogu za wybawienie jej z kłopotu...
Komentarz
Warzywa.
Zawsze, ale to zawsze przegapiam moment kiedy lodowka na balkonie zamieni się w zamrażarkę
Ale miałam na to na bslkonie wielką szafę, więc było zabezpieczone przed deszczem i śniegiem.
Dzis na wsi kupowalismy od znajomych rolnikow ziemniaki i byli szczerze zdziwieni, ze trzymamy zawsze ziemniaki w lodowce. Powiedzieli, ze absolutnie nie ma takiej potrzeby, w zupelnosci wystarczy balkon.
Ja bym trzymała dziecięce sprzęty, hulajnogi, rowerki, do piachu, pilki
Sloiki, doniczki:)
Duży powinien być:)))
Myślę o workach próżniowych z ubraniami - one by mogły być wystarczająco szczelne?
Ale może za 2 tygodnie... Na Helołin jak znalazł
Prwna zakonnica została poproszona o zaopiekowanie się psem kogoś znajomego na czas wyjazdu do cieplych krajów.
Duży to był pies. Karmiła,wprowadzała.
Któregoś dnia przyszła rano i patrzy piesek niestety nieżywy.
Właściciele telefonicznie poprosili żeby go gdzieś zakopała bo jeszcze dość dlugo miało ich nie być.
Więc wsadziła do wielkiej torby psa,jakiś szpadel i do podmiejskiego poszła żeby gdzieś za miasto podjechać.
Wlekła tą torbę z wysiłkiem gdy jakiś młody człowiek zaoferował pomoc. Wziął od niej torbę i zaklął soczyście pytając co to siostra tam ma takiego cieżkiego?
Ona na to wypaliła że eee... komputer...
Po chwili młodzieniec wziął i uciekł z tą torbą i jej zawartością...
A zakonnica dziekowała Bogu za wybawienie jej z kłopotu...