no..moj bliski znajomy chory na alkoholizm, depresje i niewiem co tam jeszcze.. uznal ze psychologia to okultyzm i sie nie leczy ani terapia ani lekami ... w tym postanowieniu jest akurat bardzo konsekwentny
Ten filmik to chyba jest niezbyt aktualny. Religie raczej "wyrosły" już z przekonania ze psychologia to jakieś konkurencja dla wiary. Terapeuci to nie rywale dla księży, o ile wiem na spowiedzi ksiądz może np doradzić rozpoczęcie terapii.
Minuta 2: terapie [uznane, akademickie] nie mają prawa być skuteczne, ponieważ nie biorą pod uwagę sfery nadprzyrodzonej [wpływu szatańskiego / wpływu łaski]
Ciekawe, czy takie samo rozumowanie należy przeprowadzić w odniesieniu do medycyny.
Minuta 55: przywołanie badań nad skutecznością psychoanalizy przeprowadzonych przez Eysencka - ten pan próbował dowieść, że psychoanaliza jest tak samo skuteczna jak placebo. Bardzo ciekawe, bo równocześnie był zwolennikiem terapii behawioralnej i uznawał jej skuteczność. Innymi słowy, nawet gdyby miał rację, to stanowi to argument nie tyle przeciw psychoterapii, ale pewnym jej nurtom.
Minuta 2: terapie [uznane, akademickie] nie mają prawa być skuteczne, ponieważ nie biorą pod uwagę sfery nadprzyrodzonej [wpływu szatańskiego / wpływu łaski]
Ciekawe, czy takie samo rozumowanie należy przeprowadzić w odniesieniu do medycyny.
Medycyna konwencjonalna zajmuje sie przede wszystkim ciałem, a nie sferą nadprzyrodzoną.
Minuta 55: przywołanie badań nad skutecznością psychoanalizy przeprowadzonych przez Eysencka - ten pan próbował dowieść, że psychoanaliza jest tak samo skuteczna jak placebo. Bardzo ciekawe, bo równocześnie był zwolennikiem terapii behawioralnej i uznawał jej skuteczność. Innymi słowy, nawet gdyby miał rację, to stanowi to argument nie tyle przeciw psychoterapii, ale pewnym jej nurtom.
I to dobre, że przynajmniej tyle wykazał. Może przyjdzie czas na zbadanie skuteczności terapii behawioralnej. Przecież jeżeli ktoś jest zwolennikiem czegoś, to nie musi być tym zwolennikiem do końca świata, no nie?
Aniela, przecież skuteczność terapii behawioralno-poznawczej jest zbadana, np w leczeniu depresji, fobii, zaburzeń lekowych...wiesz chociaż na czym taka terapia polega? Mam wrażenie ze nie masz bladego pojęcia o temacie na który się wypowiadasz.
Niebezpieczna medycyna też próbuje zastąpić religię...
Jednak medycyna konwencjonalna ma swoje źródło w naukach przyrodniczych, a psychologia głównie opiera się na widzi-mi-się niektórych ateistów.
Medycyna również miała okres "widzimisię". U św. Tomasza możesz sobie poczytać o średniowiecznej (de facto starożytnej) fizjologii - np. nadmiarze wilgoci u kobiet wpływającym na zdolności intelektualne i inne TYPOWE dla tamtego okresu "wyjaśnienia".
Konkretne dziedziny nauki w początkowych okresach to słabo oparte na rzetelnych badaniach dywagacje. Taki charakter miała psychoanaliza, podobnie - teoria Darwina. I popełniając błąd anachroniczności można oceniać psychoanalizę Freuda czy teorię Darwina z naszego punktu widzenia, z naszą obecną wiedzą, zapoznając, że wytyczyły one nowe paradygmaty, w ramach których wypracowano wyrafinowane narzędzia badawcze.
Pani z linkowanego wykładu bardzo chętnie przytacza przestarzałe teorie. Ja bym posłuchał, jak analizuje np. terapię poznawczą opartą o uważność - dla tej terapii są bardzo dobrze udokumentowane analizy skuteczności w wąskiej kategorii problemów (konkretnie: zmniejszenie ryzyka nawrotów depresji). Zresztą współczesne terapie analizuje się też pod kątem wpływu na trwałe zmiany w mózgu
Minuta 2: terapie [uznane, akademickie] nie mają prawa być skuteczne, ponieważ nie biorą pod uwagę sfery nadprzyrodzonej [wpływu szatańskiego / wpływu łaski]
Ciekawe, czy takie samo rozumowanie należy przeprowadzić w odniesieniu do medycyny.
Medycyna konwencjonalna zajmuje sie przede wszystkim ciałem, a nie sferą nadprzyrodzoną.
"Pani z linkowanego wykładu bardzo chętnie przytacza przestarzałe teorie.
Ja bym posłuchał, jak analizuje np. terapię poznawczą opartą o uważność"
Może za 50 lat. Wówczas to może będzie właśnie przestarzała teoria.
Z pewnością tak będzie. To odróżnia podejście naukowe od nienaukowego - metoda, która pozwala pożegnać się z nieskutecznymi czy mniej skutecznymi terapiami. Choć oczywiście bezwładność jest przeogromna. W ostatnich latach ciekawie to widać przy próbie kwestionowania dominujących nurtów teorii ewolucji (nie mówię o inteligentych projektach, ale krytyce wewnątrz środowiska zwolenników teorii).
Pewnie sporo. Tylko wykorzystywanie odrzuconych (lub nieweryfikowalnych) nurtów psychologii jako argumentu przeciw psychologii jest nieuczciwe, czyż nie?
Pewnie sporo. Tylko wykorzystywanie odrzuconych (lub nieweryfikowalnych) nurtów psychologii jako argumentu przeciw psychologii jest nieuczciwe, czyż nie?
A to dlaczego? Wystarczy wspomnieć, że te nurty już odrzucono, ale ktoś przecież wcześniej cmokał na ich widok, doktoryzował się, habilitował, ktoś sadził ten ryż pod Puławami, więc może teraz przydałaby się odrobina pokory zamiast nowego cmokania.
Ale wykład nie jest o zdrowej dozie sceptycyzmu w nauce, ale uderza w całe zjawisko jakim jest psychologia.
Dla zobrazowania: czy uczciwe jest używanie błędów z historii nauk medycznych, np.: brak konieczności dezynfekcji przed odbieraniem porodów (sprawa Semmelweisa), zalecenia eugeniczne wobec homozygot recesywnych, operowanie noworodków bez znieczulenia jako argumentu przeciw medycynie jako takiej?
Ale wykład nie jest o zdrowej dozie sceptycyzmu w nauce, ale uderza w całe zjawisko jakim jest psychologia.
Dla zobrazowania: czy uczciwe jest używanie błędów z historii nauk medycznych, np.: brak konieczności dezynfekcji przed odbieraniem porodów (sprawa Semmelweisa), zalecenia eugeniczne wobec homozygot recesywnych, operowanie noworodków bez znieczulenia jako argumentu przeciw medycynie jako takiej?
Sprawa nie jest wcale prosta. Nie wyczerpując tematu: oficjalna medycyna zbłaźniła się w sprawie Semmelweisa, którego doprowadziła do szaleństwa. Miała też na sumieniu wiele ofiar położnic. Trudno, żeby w takiej sytuacji mieć do niej wielkie zaufanie, tylko dlatego że zmieniła zdanie. Gdyby taka dyskusja toczyła się sto siedemdziesiąt lat temu, zapewne wiele osób, w tym lekarzy, mówiłoby na forum: "Mam ciągle myć ręce? Nie przesadzajcie. I to niby ma być zdrowe? To nienaukowe podejście" czy coś w tym rodzaju. Rzeczywiście, w sytuacji dzisiejszej, kiedy wiemy, że to Semmelweis miał rację, można wyodrębniać nurt medycyny dobry i niedobry, nie krytykując całej nauki. Co jednak, jeśli ktoś postrzegałby medycynę w ten sposób, że nie widziałby Semmelweisa, a tylko zwolenników dezynfekowania poprzez mycie rąk w gnojówce, poprzez dłubanie w nosie i poprzez rozpylanie wody kolońskiej? Wówczas całą tę "naukę" mógłby uczciwie uważać za pseudonaukę.
No właśnie w tym dostrzegam nieuczciwość w dyskusji: nieuczciwe jest postrzegać medycynę tak, że się nie widzi Semmelweisa. Tak samo nieuczciwe jest postrzeganie psychologii tak, że się nie widzi współczesnych terapii, których skuteczność jest zbadana.
Z mojej perspektywy tego typu wykłady o psychologii to analogia do przeciwników Semmelweisa - było lepiej jak było kiedyś, a te nowinki to tylko zagrożenie. I w sumie to jest OGÓLNIE słuszna postawa - to, co nowe, stanowi zagrożenie.
Komentarz
Ciekawe, czy takie samo rozumowanie należy przeprowadzić w odniesieniu do medycyny.
Medycyna konwencjonalna zajmuje sie przede wszystkim ciałem, a nie sferą nadprzyrodzoną.
I to dobre, że przynajmniej tyle wykazał. Może przyjdzie czas na zbadanie skuteczności terapii behawioralnej. Przecież jeżeli ktoś jest zwolennikiem czegoś, to nie musi być tym zwolennikiem do końca świata, no nie?
psychika, osobowość to sfery nadprzyrodzone?
i opierają się one na ateizmie?
no dawno takich bzdur nie czytałam
Konkretne dziedziny nauki w początkowych okresach to słabo oparte na rzetelnych badaniach dywagacje. Taki charakter miała psychoanaliza, podobnie - teoria Darwina. I popełniając błąd anachroniczności można oceniać psychoanalizę Freuda czy teorię Darwina z naszego punktu widzenia, z naszą obecną wiedzą, zapoznając, że wytyczyły one nowe paradygmaty, w ramach których wypracowano wyrafinowane narzędzia badawcze.
Pani z linkowanego wykładu bardzo chętnie przytacza przestarzałe teorie. Ja bym posłuchał, jak analizuje np. terapię poznawczą opartą o uważność - dla tej terapii są bardzo dobrze udokumentowane analizy skuteczności w wąskiej kategorii problemów (konkretnie: zmniejszenie ryzyka nawrotów depresji). Zresztą współczesne terapie analizuje się też pod kątem wpływu na trwałe zmiany w mózgu
Może za 50 lat. Wówczas to może będzie właśnie przestarzała teoria.
Dla zobrazowania: czy uczciwe jest używanie błędów z historii nauk medycznych, np.: brak konieczności dezynfekcji przed odbieraniem porodów (sprawa Semmelweisa), zalecenia eugeniczne wobec homozygot recesywnych, operowanie noworodków bez znieczulenia jako argumentu przeciw medycynie jako takiej?