Jak w każdym fachu są paproki i są fachowcy. Ludzie naprawdę maja poważne problemy ze sobą, dziećmi, nałogi, zdrady i dobry psycholog to wielka pomoc.
Teraz to mamy tak, że bez psychologa się nie obejdzie.
Znam sytuacje, że doradcy życia rodzinnego szukają swoim podopiecznym (małżeństwom w kryzysie) uczciwych psychologów. To działa jak placebo. Człowiek w kryzysie pójdzie sobie porozmawiać z chrześcijańskim psychologiem, a doradca życia rodzinnego ma przynajmniej pewność, że taki psycholog nie zaproponuje temu małżeństwu rozwodu.
@offca ja wiem że tak mówią terapeuci. Ale dlaczego? Czy to jest związane tylko z etyką zawodu? Dlaczego w przypadku więzi emocjonalnej pomoc ma być nieskuteczna? Edit: czy to się tyczy tylko terapii psychologicznych czy psychiatrii też? Czy jeśli mam w rodzinie psychiatrę to nie powinien mnie diagnizować jeśli mam problem, bo? Co z innymi lekarzami? Czy jesli mam ciotkę albo męża onkologa też nie powinien mnie leczyć i diagnozować? To samo się tyczy np stałego spowiednika albo doradcy duchowego: czy jeśli np mój brat jest duchownym to nie powinnam chodzić do niego do spowiedzi albo traktować jako kierownika duchowego bo to nieetyczne i nieskuteczne?
Tak, onkolog czy inny lekarz moze a właściwie powinien odmówić leczenia kogoś bliskiego, bo traci wtedy zawodowy dystans i mogą kierować nim emocje. Jest o tym mowa np w książce "Onkolodzy", polecam swoją droga.
Aniela, a gdzie te błędne fundamenty i ateizm w terapii p-b? Konkretnie, nie ze p. Wasiukiewicz tak mówi.
Aniela, a gdzie te błędne fundamenty i ateizm w terapii p-b? Konkretnie, nie ze p. Wasiukiewicz tak mówi.
Wspólnym mianownikiem wszystkich nurtów psychologicznych jest założenie, że Bóg nie istnieje. Behawioryści twierdzą wręcz, że człowiek nie ma rozumnej duszy, ale nawet nie posiada świadomości, człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować (podstawy inżynierii społecznej).
Jednym z ważniejszych twórców psychologii behawioralnej był John Watson - dwukrotnie aresztowany za rozboje, nieustannie wdający się w romanse ze swoimi studentkami, a Kościołowi zarzucał, że kontroluje społeczenstwo za pomocą religii. Postulował, że z wychowania dzieci nalezy wykluczyć rodziców jako główny czynnik warunkujący. A w pedagogice należy odejść od systemów opartych na autorytecie oraz odejść od okazywania dzieciom miłości rodzicielskiej. Należy kierowac się zaś, osiągnięciami psychologii behawioralnej, he, he.
Aniela - ja tez jakoś za psychoterapią nie jestem, może dlatego, że nie widzę potrzeby.
Ale poczytaj psychologa Jordana Petersona, albo posłuchaj - masa tego na YT.
Czytam jego ostatnią książkę: "12 rules for life". To, co pisze o dyscyplinie wobec dzieci nijak nie odbiega od wychowania klasycznego. Facet ma poukładane życie, politycznie zaangażowany po odpowiedniej stronie.
Jak już jest ta cała psychologia, to warto chyba szukac wśród jej przedstawicieli wartościowych ludzi, którzy mogą coś powiedzieć mądrego.
"Wspólnym mianownikiem wszystkich nurtów psychologicznych jest założenie, że Bóg nie istnieje. Behawioryści twierdzą wręcz, że człowiek nie ma rozumnej duszy, ale nawet nie posiada świadomości, człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować (podstawy inżynierii społecznej). "
Aniela - konkrety poproszę, cytaty, wypowiedzi, nazwiska współczesnych psychologów propagujących terapie p-b. Na razie brzmisz jakbyś powtarzała coś po kimś (pewnie po pani z YT, he he) To o świadomości to już zupełna bzdura, gdzie to wyczytałas? Kolejna porcja linkow z zalozeniami terapii p-b, mam nadzieje ze tym razem nie przeoczysz:
"gdy z góry zakładasz ze terapia na pewno Ci nie pomoże, to pewnie tak będzie"
To jest bardzo ciekawe zdanie. Ciekawe, czy jeśli podstawi się inne sytuacje, również będzie prawdziwe:
1. Gdy z góry zakładasz, że wkładając rękę do ogniska na trzy minuty, na pewno się nie poparzysz, to pewnie tak będzie.
2. Gdy z góry zakładasz, że jeśli wejdziesz do klatki z dobermanem i uderzysz go w nos, to na pewno nic ci nie zrobi, to pewnie tak będzie.
Boję się jednak, że nie znajdą się ochotnicy do sprawdzenia tych tez. I pewnie tak będzie.
Jeśli dziecko ma pomysł by wsadzić rękę do ogniska lub uderzyć psa (bo dorosły raczej jest w stanie sobie wyobrazić możliwe konsekwencje), to należy mu wytłumaczyć, że nie skończy się to dobrze. Ale co to ma do tematu? Znowu nietrafiona analogia, ziew...
@offca ja wiem że tak mówią terapeuci. Ale dlaczego? Czy to jest związane tylko z etyką zawodu? Dlaczego w przypadku więzi emocjonalnej pomoc ma być nieskuteczna? Edit: czy to się tyczy tylko terapii psychologicznych czy psychiatrii też? Czy jeśli mam w rodzinie psychiatrę to nie powinien mnie diagnizować jeśli mam problem, bo? Co z innymi lekarzami? Czy jesli mam ciotkę albo męża onkologa też nie powinien mnie leczyć i diagnozować? To samo się tyczy np stałego spowiednika albo doradcy duchowego: czy jeśli np mój brat jest duchownym to nie powinnam chodzić do niego do spowiedzi albo traktować jako kierownika duchowego bo to nieetyczne i nieskuteczne?
Leczę czasem własne dzieci i można się nieźle zakręcić - zamiast szukać najczęstszych chorób, często wkręca mi się potrzeba wykluczenia wszystkiego, zaczynając od najrzadszych (bo często najcięższych) chorób.
Jeśli chodzi o duchowe kierownictwo, zdaje mi się, że też nie można mieć rodzinnej relacji - zresztą nie wyobrażam sobie opowiadać o pewnych konfliktowych sytuacjach np. z mężem np. wujkowi tak, żeby jeszcze ten wujek nie osądzał potem mimowolnie mojego męża. Po co tak ryzykować?
"gdy z góry zakładasz ze terapia na pewno Ci nie pomoże, to pewnie tak będzie"
To jest bardzo ciekawe zdanie. Ciekawe, czy jeśli podstawi się inne sytuacje, również będzie prawdziwe:
1. Gdy z góry zakładasz, że wkładając rękę do ogniska na trzy minuty, na pewno się nie poparzysz, to pewnie tak będzie.
2. Gdy z góry zakładasz, że jeśli wejdziesz do klatki z dobermanem i uderzysz go w nos, to na pewno nic ci nie zrobi, to pewnie tak będzie.
Boję się jednak, że nie znajdą się ochotnicy do sprawdzenia tych tez. I pewnie tak będzie.
Jeśli dziecko ma pomysł by wsadzić rękę do ogniska lub uderzyć psa (bo dorosły raczej jest w stanie sobie wyobrazić możliwe konsekwencje), to należy mu wytłumaczyć, że nie skończy się to dobrze. Ale co to ma do tematu? Znowu nietrafiona analogia, ziew...
To jest trafiona analogia, tylko trzeba ją zrozumieć. Zdanie z Twojej wypowiedzi oznacza ni mniej, ni więcej, że uważasz, że psychoterapia obiektywnie nie jest skuteczna, jej ewentualna skuteczność zależy od wiary w nią (coś działa, jeżeli wierzymy, że działa, bo jak nie wierzymy, to nie zadziała). Antybiotyk działa, nawet jeśli ktoś w niego nie wierzy. Jest to zatem propaganda antyracjonalistycznego fideizmu.
No ciekawe jak sobie wyobrażasz Odrobinka wizyty u psychiatry czy psychologa jesli problem dotyczyłby Twojej rodziny a miałabyś z terapeuta wspólna teściowa, szwagra czy przyjaciół?
Ale to jest bardzo krotkowzroczne. Jesli mój mąż pozna mojego kierownika duchowego ten też będzie mógł go mimowolnie oceniać. Czyli jeśli się jest lekarzem to nie leczy się wlasnych dzieci? Bo to nie etyczne? Przecież ktoś te lekarstwa podaje i w dodatku zna się na tym. A jeszcze jeśli obydwoje rodzice są lekarzami to już w ogóle porażka ) A jak mąż i żona są psychologami? To nie próbują swoim dzieciom pomóc za pomocą tego czego się nauczyli? Przecież to do absurdu może dojść. Np można wtedy powiedzieć mężowi kiedy przychodzi się żonie wygadać: nie pomogę Ci bo nas łączą więzi emocjonalne i nie jestem obiektywna, idź do terapeuty. I wtedy terapeuta zna mojego męża lepiej niż ja. Dla mnie to bzdura na resorach.
Przecież to do absurdu może dojść. Np można wtedy powiedzieć mężowi kiedy przychodzi się żonie wygadać: nie pomogę Ci bo nas łączą więzi emocjonalne i nie jestem obiektywna, idź do terapeuty. I wtedy terapeuta zna mojego męża lepiej niż ja. Dla mnie to bzdura na resorach.
Ale to Ty sprowadzasz do absurdu. mowa o prowadzeniu terapii, nie normalnym rozmawianiu o problemach i codzienności.
psychologa obowiązuje tajemnica zawodowa. Ale jesli chodzisz do niego na terapie to nie może prowadzić tez terapii np Twojego męża, bo ma już pewien jego obraz i nie byłby obiektywny. nie wiem co w tym niezrozumiałego.
Tak i jak powiem mężowi, mając wiedzę w temacie że jego zachowanie jest na tle nerwicowym i może robić to to i to żeby spróbować sobie pomóc to nie powinnam bo to powinien zrobić terapeuta. A skąd terapeuta ma wiedzieć że ten co przychodzi do niego to mój mąż? Nie rozumiem po co być tutaj obiektywnym i nieemocjonalnym.
u mojej kuzynki która zmagała się z depresja wszyscy w otoczeniu próbowali jej uświadomić ze to właśnie depresja i namawialiśmy na wizytę u psychiatry i psychologa. Ale nikt nie prowadził jej amatorskiej terapii na własna rękę.
To jest trafiona analogia, tylko trzeba ją zrozumieć. Zdanie z Twojej wypowiedzi oznacza ni mniej, ni więcej, że uważasz, że psychoterapia obiektywnie nie jest skuteczna, jej ewentualna skuteczność zależy od wiary w nią (coś działa, jeżeli wierzymy, że działa, bo jak nie wierzymy, to nie zadziała). Antybiotyk działa, nawet jeśli ktoś w niego nie wierzy. Jest to zatem propaganda antyracjonalistycznego fideizmu. --- Nie tyle wiary, ile nastawienia i działania w oparciu o nie. Jeśli ktoś nie wierzy w antybiotykoterapię i w związku z tym nie łyka tabletek, to taka "antybiotykoterapia" mu nie pomoże. Jeśli ktoś nie wierzy, że terapia mu pomoże i w związku z tym nie współpracuje w ramach terapii, to trudno to nazwać terapią. Zresztą dlatego prawidłowe badania nad skutecznością powinny uwzględniać przypadki, gdy ktoś rezygnuje z terapii lub wręcz odmawia jej rozpoczęcia.
"gdy z góry zakładasz ze terapia na pewno Ci nie pomoże, to pewnie tak będzie"
To jest bardzo ciekawe zdanie. Ciekawe, czy jeśli podstawi się inne sytuacje, również będzie prawdziwe:
1. Gdy z góry zakładasz, że wkładając rękę do ogniska na trzy minuty, na pewno się nie poparzysz, to pewnie tak będzie.
2. Gdy z góry zakładasz, że jeśli wejdziesz do klatki z dobermanem i uderzysz go w nos, to na pewno nic ci nie zrobi, to pewnie tak będzie.
Boję się jednak, że nie znajdą się ochotnicy do sprawdzenia tych tez. I pewnie tak będzie.
Jeśli dziecko ma pomysł by wsadzić rękę do ogniska lub uderzyć psa (bo dorosły raczej jest w stanie sobie wyobrazić możliwe konsekwencje), to należy mu wytłumaczyć, że nie skończy się to dobrze. Ale co to ma do tematu? Znowu nietrafiona analogia, ziew...
To jest trafiona analogia, tylko trzeba ją zrozumieć. Zdanie z Twojej wypowiedzi oznacza ni mniej, ni więcej, że uważasz, że psychoterapia obiektywnie nie jest skuteczna, jej ewentualna skuteczność zależy od wiary w nią (coś działa, jeżeli wierzymy, że działa, bo jak nie wierzymy, to nie zadziała). Antybiotyk działa, nawet jeśli ktoś w niego nie wierzy. Jest to zatem propaganda antyracjonalistycznego fideizmu.
Nie jest żadnym wielkim odkryciem, ze w leczeniu chorób somatycznych, nawet nowotworów, wielka role odgrywa wola walki i pozytywne nastawienie. Tacy pacjenci często lepiej reagują na leczenie, co nie dziwi skoro psychika i ciało są powiązane. Skoro działa to w chorobach ciała, to logicznie będzie miało jeszcze większe znaczenie w zaburzeniach psychicznych. przyklad - zaburzenia układu wegetatywnego na tle nerwowym. Na dany bodziec czy myśl człowiek reaguje lekiem i objawami somatycznymi mimo ze fizycznie nic mu nie jest. Jesli uwierzy ze może to zwalczyć na terapii i chce tego, to na pewno ma większe szanse niż ktoś kto na dzień dobry neguje. porownanie do antybiotyku jest w sumie trafne, bo tak właśnie cześć osób myśli o terapii - ze ma być tak prosta i natychmiastowo skuteczna jak zażycie tabletki. A to przecież ciężka praca nad sobą. Mam wrażenie ze zacytowane słowa napisała kolejna osoba która pisze to, co sobie o psychologii wyobraża i dopowiada.
Aniela - ja tez jakoś za psychoterapią nie jestem, może dlatego, że nie widzę potrzeby.
Ale poczytaj psychologa Jordana Petersona, albo posłuchaj - masa tego na YT.
Czytam jego ostatnią książkę: "12 rules for life". To, co pisze o dyscyplinie wobec dzieci nijak nie odbiega od wychowania klasycznego. Facet ma poukładane życie, politycznie zaangażowany po odpowiedniej stronie.
Jak już jest ta cała psychologia, to warto chyba szukac wśród jej przedstawicieli wartościowych ludzi, którzy mogą coś powiedzieć mądrego.
Zgadzam się z Tobą. Widać, że współczesna kultura nie wyobraża sobie życia bez psychologii. Dlatego jak już ktoś ma iść do psychologa, to niech idzie przynajmniej do człowieka uczciwego.
Tak, są uczciwi i madrzy ludzie, szczególnie ci, którzy dostrzegają fałsze i błędy koncepcji psychologicznych opartych głównie na czyiś chorych urojeniach. Np. tutaj Bogna Białecka konkretnie opisuje jakich absurdów uczyła się na studiach psychologicznych
Jeżeli np. ktoś ma problem i pójdzie do chrześcijańskiego psychologa, taki psycholog na pewno nie poradzi mu aborcji, rozwodu czy innego złego "rozwiązania". Ale przy takim uczciwym podejściu utwierdza tego psychologa jego chrześcijańska wiara, a nie pseudonaukowa psychologia.
e: Psycholog nie doradza i nie mówi proszę zrobić a, później b. Terapia nie polega na doradzaniu. Ty naprawdę nie masz pojęcia o czym piszesz.
Jakie pytania??? Na wszystkie Twoje pytania odpowiadam na bieżąco.
Psycholog nie doradza?
To dlaczego klienci chodzący do psychologa np. w kryzysie małżeńskim wychodzą od psychologa z przekonaniem, że mają się rozejść? To jest ich realne doświadczenie. Mówią o tym w poradni życia rodzinnego przy katolickiej parafii, gdzie przychodzą. Dlatego doradca życia rodzinnego musi mieć pod ręką adresy psychologów chrześcijańskich, którzy takich rzeczy sugerować nie będą.
@Paprotka a swoją drogą to jest zwykła bezczelność ze strony psychologów. Tak kręcić klientem, brać od niego kasę i jeszcze mówić, że to klient w swojej wolności i godności sam podjął decyzję. No trzeba mieć tupet, którego wielu psychologom nie brakuje (wiem z doświadczenia)
Komentarz
Znam sytuacje, że doradcy życia rodzinnego szukają swoim podopiecznym (małżeństwom w kryzysie) uczciwych psychologów. To działa jak placebo. Człowiek w kryzysie pójdzie sobie porozmawiać z chrześcijańskim psychologiem, a doradca życia rodzinnego ma przynajmniej pewność, że taki psycholog nie zaproponuje temu małżeństwu rozwodu.
Bardzo w temacie.
Aniela, a gdzie te błędne fundamenty i ateizm w terapii p-b? Konkretnie, nie ze p. Wasiukiewicz tak mówi.
Jednym z ważniejszych twórców psychologii behawioralnej był John Watson - dwukrotnie aresztowany za rozboje, nieustannie wdający się w romanse ze swoimi studentkami, a Kościołowi zarzucał, że kontroluje społeczenstwo za pomocą religii. Postulował, że z wychowania dzieci nalezy wykluczyć rodziców jako główny czynnik warunkujący. A w pedagogice należy odejść od systemów opartych na autorytecie oraz odejść od okazywania dzieciom miłości rodzicielskiej. Należy kierowac się zaś, osiągnięciami psychologii behawioralnej, he, he.
Ale poczytaj psychologa Jordana Petersona, albo posłuchaj - masa tego na YT.
Czytam jego ostatnią książkę: "12 rules for life". To, co pisze o dyscyplinie wobec dzieci nijak nie odbiega od wychowania klasycznego.
Facet ma poukładane życie, politycznie zaangażowany po odpowiedniej stronie.
Jak już jest ta cała psychologia, to warto chyba szukac wśród jej przedstawicieli wartościowych ludzi, którzy mogą coś powiedzieć mądrego.
To jest bardzo ciekawe zdanie. Ciekawe, czy jeśli podstawi się inne sytuacje, również będzie prawdziwe:
1. Gdy z góry zakładasz, że wkładając rękę do ogniska na trzy minuty, na pewno się nie poparzysz, to pewnie tak będzie.
2. Gdy z góry zakładasz, że jeśli wejdziesz do klatki z dobermanem i uderzysz go w nos, to na pewno nic ci nie zrobi, to pewnie tak będzie.
Boję się jednak, że nie znajdą się ochotnicy do sprawdzenia tych tez. I pewnie tak będzie.
Aniela - konkrety poproszę, cytaty, wypowiedzi, nazwiska współczesnych psychologów propagujących terapie p-b. Na razie brzmisz jakbyś powtarzała coś po kimś (pewnie po pani z YT, he he)
To o świadomości to już zupełna bzdura, gdzie to wyczytałas?
Kolejna porcja linkow z zalozeniami terapii p-b, mam nadzieje ze tym razem nie przeoczysz:
https://mojapsychologia.pl/terapie/1,terapia_poznawczo_behawioralna.html
https://www.czasopisma-test.uni.lodz.pl/FoliaPsychologica/article/view/1669
http://terapiapoludzku.org/terapia-poznawczo-behawioralna/
https://mojapsychologia.pl/terapie/1,terapia_poznawczo_behawioralna.html
Jeśli chodzi o duchowe kierownictwo, zdaje mi się, że też nie można mieć rodzinnej relacji - zresztą nie wyobrażam sobie opowiadać o pewnych konfliktowych sytuacjach np. z mężem np. wujkowi tak, żeby jeszcze ten wujek nie osądzał potem mimowolnie mojego męża. Po co tak ryzykować?
Czyli jeśli się jest lekarzem to nie leczy się wlasnych dzieci? Bo to nie etyczne? Przecież ktoś te lekarstwa podaje i w dodatku zna się na tym. A jeszcze jeśli obydwoje rodzice są lekarzami to już w ogóle porażka )
A jak mąż i żona są psychologami? To nie próbują swoim dzieciom pomóc za pomocą tego czego się nauczyli?
Przecież to do absurdu może dojść. Np można wtedy powiedzieć mężowi kiedy przychodzi się żonie wygadać: nie pomogę Ci bo nas łączą więzi emocjonalne i nie jestem obiektywna, idź do terapeuty.
I wtedy terapeuta zna mojego męża lepiej niż ja. Dla mnie to bzdura na resorach.
mowa o prowadzeniu terapii, nie normalnym rozmawianiu o problemach i codzienności.
psychologa obowiązuje tajemnica zawodowa. Ale jesli chodzisz do niego na terapie to nie może prowadzić tez terapii np Twojego męża, bo ma już pewien jego obraz i nie byłby obiektywny.
nie wiem co w tym niezrozumiałego.
A skąd terapeuta ma wiedzieć że ten co przychodzi do niego to mój mąż?
Nie rozumiem po co być tutaj obiektywnym i nieemocjonalnym.
u mojej kuzynki która zmagała się z depresja wszyscy w otoczeniu próbowali jej uświadomić ze to właśnie depresja i namawialiśmy na wizytę u psychiatry i psychologa. Ale nikt nie prowadził jej amatorskiej terapii na własna rękę.
---
Nie tyle wiary, ile nastawienia i działania w oparciu o nie. Jeśli ktoś nie wierzy w antybiotykoterapię i w związku z tym nie łyka tabletek, to taka "antybiotykoterapia" mu nie pomoże. Jeśli ktoś nie wierzy, że terapia mu pomoże i w związku z tym nie współpracuje w ramach terapii, to trudno to nazwać terapią.
Zresztą dlatego prawidłowe badania nad skutecznością powinny uwzględniać przypadki, gdy ktoś rezygnuje z terapii lub wręcz odmawia jej rozpoczęcia.
Skoro działa to w chorobach ciała, to logicznie będzie miało jeszcze większe znaczenie w zaburzeniach psychicznych.
przyklad - zaburzenia układu wegetatywnego na tle nerwowym. Na dany bodziec czy myśl człowiek reaguje lekiem i objawami somatycznymi mimo ze fizycznie nic mu nie jest. Jesli uwierzy ze może to zwalczyć na terapii i chce tego, to na pewno ma większe szanse niż ktoś kto na dzień dobry neguje.
porownanie do antybiotyku jest w sumie trafne, bo tak właśnie cześć osób myśli o terapii - ze ma być tak prosta i natychmiastowo skuteczna jak zażycie tabletki. A to przecież ciężka praca nad sobą.
Mam wrażenie ze zacytowane słowa napisała kolejna osoba która pisze to, co sobie o psychologii wyobraża i dopowiada.
Widać, że współczesna kultura nie wyobraża sobie życia bez psychologii. Dlatego jak już ktoś ma iść do psychologa, to niech idzie przynajmniej do człowieka uczciwego.
Tak, są uczciwi i madrzy ludzie, szczególnie ci, którzy dostrzegają fałsze i błędy koncepcji psychologicznych opartych głównie na czyiś chorych urojeniach. Np. tutaj Bogna Białecka konkretnie opisuje jakich absurdów uczyła się na studiach psychologicznych
Jeżeli np. ktoś ma problem i pójdzie do chrześcijańskiego psychologa, taki psycholog na pewno nie poradzi mu aborcji, rozwodu czy innego złego "rozwiązania". Ale przy takim uczciwym podejściu utwierdza tego psychologa jego chrześcijańska wiara, a nie pseudonaukowa psychologia.
e: Psycholog nie doradza i nie mówi proszę zrobić a, później b. Terapia nie polega na doradzaniu. Ty naprawdę nie masz pojęcia o czym piszesz.
To chyba świetne podsumowanie wątku.
Psycholog nie doradza?
To dlaczego klienci chodzący do psychologa np. w kryzysie małżeńskim wychodzą od psychologa z przekonaniem, że mają się rozejść? To jest ich realne doświadczenie. Mówią o tym w poradni życia rodzinnego przy katolickiej parafii, gdzie przychodzą. Dlatego doradca życia rodzinnego musi mieć pod ręką adresy psychologów chrześcijańskich, którzy takich rzeczy sugerować nie będą.
@PawelK
A czy Bogna Białecka, wg Ciebie, też nie wie o czym mówi?
a swoją drogą to jest zwykła bezczelność ze strony psychologów. Tak kręcić klientem, brać od niego kasę i jeszcze mówić, że to klient w swojej wolności i godności sam podjął decyzję. No trzeba mieć tupet, którego wielu psychologom nie brakuje (wiem z doświadczenia)