Aniela, No powtórzę, terapia nie polega na tym ze psycholog dyktuje Ci wybory życiowe. Sama decydujesz co zrobić. Podam przykład znajomego ktory miał zdiagnozowane stany depresyjne na co miało wpływ dłuższe bezrobocie i mobbing w późniejszej pracy. Na terapii wzmocnił swoją wiarę w siebie i zmienił swoje postrzeganie pewnych rzeczy na tyle ze zdecydował sie odejść z tej pracy i poszukac innej. I teraz pytanie do Ciebie, czy to psycholog kazał mu zmienić prace? Nie! To kolega dokonał takiego wyboru i to było jednym z sukcesów terapii, bo wcześniej myśl o zmianie środowiska była paraliżująca. Sami dokonujemy wyborów. Masz na temat terapii swoje wyobrażenie i dopasowujesz do niego rzeczywistość. Naprawdę psycholog powiedział parze: rozwiedzcie się? A może sami doszli do takiego wniosku? Albo jedno chcialo ratować małżeństwo terapia ale drugie nie chciało? Trudno wtedy coś zdziałać.
Ominelas większość pytań które Ci zadawałam, tak jak "nie widziałaś" zalinkowanych badań na początku wątku.
@Paprotka najlepiej wie jakie ja mam wyobrażenia o terapii. Dziękuję za Twoja troskę.
Tak, psycholog powiedział nie jednej parze "rozwiedźcie się", dlatego przyszli (nie jedna, ale wiele par) do doradcy rodzinnego, bo wcale nie chcieli się rozwodzić.
To nie troska, tylko obserwacja. Piszesz o swoich wyobrażeniach, nie odnosisz sie do faktów. nie wiesz nawet na czym krytykowana przez Ciebie terapia p-b polega.
To że psycholog doradza rozstanie to całkiem dobra rada.Moze niekoniecznie odrazu rozwód ale jakaś czasowa separacja bywa wskazana. Jeśli jeden ze współmałżonków zaczyna mieć nerwicę i inne dziwne schorzenia to moze tylko na zdrowie mu wyjdzie jak pożyje sobie w tak zwanej samotności
Jeśli psycholodzy dają rady o rozwodzie ...no to mnie do opuszczenia męża skłoniła Nowenna Pompejanska
Swoją drogą może i są tacy psychologowie ale to raczej kiepscy specjaliści.. Tak jak nauczyciele pedofile czy księża materialiści to tylko kiepscy "fachowcy" a nie dowody na to że trzeba wystąpić z kościoła czy rzucić szkołę...
To nie troska, tylko obserwacja. Piszesz o swoich wyobrażeniach, nie odnosisz sie do faktów. nie wiesz nawet na czym krytykowana przez Ciebie terapia p-b polega.
Przepraszam najmocniej, ale to Ty @Paprotko nie odnosisz się do faktów, które ja przytoczyłam wcześniej. Przeczytaj sobie jeszcze raz:
"Wspólnym mianownikiem wszystkich nurtów psychologicznych jest założenie, że Bóg nie istnieje. Behawioryści twierdzą wręcz, że człowiek nie ma rozumnej duszy, ale nawet nie posiada świadomości, człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować (podstawy inżynierii społecznej).
Jednym z ważniejszych twórców psychologii behawioralnej był John Watson - dwukrotnie aresztowany za rozboje, nieustannie wdający się w romanse ze swoimi studentkami, a Kościołowi zarzucał, że kontroluje społeczenstwo za pomocą religii. Postulował, że z wychowania dzieci nalezy wykluczyć rodziców jako główny czynnik warunkujący. A w pedagogice należy odejść od systemów opartych na autorytecie oraz odejść od okazywania dzieciom miłości rodzicielskiej. Należy kierowac się zaś, osiągnięciami psychologii behawioralnej"
To że psycholog doradza rozstanie to całkiem dobra rada.Moze niekoniecznie odrazu rozwód ale jakaś czasowa separacja bywa wskazana. Jeśli jeden ze współmałżonków zaczyna mieć nerwicę i inne dziwne schorzenia to moze tylko na zdrowie mu wyjdzie jak pożyje sobie w tak zwanej samotności
Psycholog doradza nie czasowe rozstanie, ale rozwód. A miał pomagać w osiągnięciu porozumienia poprzez terapię. Chyba jasno się wyrażam.
Aniela, jak doczytasz co napisałam dalej, to zobaczysz, że pytałam o co innego niż życiorysy... Zwłaszcza mnie interesuje gdzie wyczytałaś, że założenia behawioryzmu i terapii p-b uwzględniają brak świadomości człowieka. Na razie to co piszesz to nie są fakty
A post @kitek też przeczy temu co sobie wyobrażasz.
Aniela, jak doczytasz co napisałam dalej, to zobaczysz, że pytałam o co innego niż życiorysy... Zwłaszcza mnie interesuje gdzie wyczytałaś, że założenia behawioryzmu i terapii p-b uwzględniają brak świadomości człowieka. Na razie to co piszesz to nie są fakty
Wyczytałam w książce Anny Wasiukiewicz, "Niebezpieczna psychologia", która dobrze przestudiowała, poza swoimi studiami psychologicznymi, że koncepcja człowieka w behawioryzmie jest właśnie taka, że człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować. Liczą się tylko odruchy, a zatem świadomość nie jest istotna. Bogna Białecka również mówi o tym, że każda teoria psychologiczna ma inną koncepcję człowieka. To przecież nic nowego, że co teoretyk-psycholog to inny pomysł.
Aniela, nawet zakładając ze tak właśnie napisała, przecież to sobie przeczy, bo gdyby brak świadomości był prawda, to wykluczałby zmianę swojego zachowania, nawyków myślowych i reakcji. Co to znaczy ze świadomość nie jest istotna? Przecież właśnie ona umożliwia uświadomienie sobie problemu i prace nad sobą. Po raz dziesiąty pytam: czy wiesz na czym polega terapia p-b?
Aniela, nawet zakładając ze tak właśnie napisała, przecież to sobie przeczy, bo gdyby brak świadomości był prawda, to wykluczałby zmianę swojego zachowania, nawyków myślowych i reakcji. Co to znaczy ze świadomość nie jest istotna? Przecież właśnie ona umożliwia uświadomienie sobie problemu i prace nad sobą.
Tak, dokładnie. Sama zauważyłaś, że ta koncepcja psychologiczna jest niegodna z rzeczywistością.
Po raz dziesiąty pytam: czy wiesz na czym polega terapia p-b?
Po raz dziesiąty? Przepraszam, dopiero teraz widzę, że pytasz o moją znajomość terapii p-b. A Ty wiesz na czym ona polega? Myślisz, że jeżeli bym znała przebieg terapii p-b, to bym zmieniła o niej zdanie?
Aniela, nawet zakładając ze tak właśnie napisała, przecież to sobie przeczy, bo gdyby brak świadomości był prawda, to wykluczałby zmianę swojego zachowania, nawyków myślowych i reakcji. Co to znaczy ze świadomość nie jest istotna? Przecież właśnie ona umożliwia uświadomienie sobie problemu i prace nad sobą.
Tak, dokładnie. Sama zauważyłaś, że ta koncepcja psychologiczna jest niegodna z rzeczywistością.
Po raz dziesiąty pytam: czy wiesz na czym polega terapia p-b?
Po raz dziesiąty? Przepraszam, dopiero teraz widzę, że pytasz o moją znajomość terapii p-b. A Ty wiesz na czym ona polega? Myślisz, że jeżeli bym znała przebieg terapii p-b, to bym zmieniła o niej zdanie?
Przynajmniej byś wiedziała, o czym faktycznie piszesz.
Aniela, przekroczyłas wszelkie granice absurdu od początku tej dyskusji pytam o to czy wiesz cokolwiek na temat terapii p-b, bo wypisujesz na temat, mówiąc bez ogródek, bzdury i nie tylko ja zwróciłam na to uwagę. To chyba oczywiste ze żeby krytykować jakaś metodę trzeba poznać przynajmniej podstawy na jej temat, badania, itd. Co jest niezgodne z rzeczywistością, założenie ze szkodliwe i męczące nawyki/myśli można zmienić? Czy możliwość pracy nad sobą na terapii?
Aniela, przekroczyłas wszelkie granice absurdu od początku tej dyskusji pytam o to czy wiesz cokolwiek na temat terapii p-b, bo wypisujesz na temat, mówiąc bez ogródek, bzdury i nie tylko ja zwróciłam na to uwagę. To chyba oczywiste ze żeby krytykować jakaś metodę trzeba poznać przynajmniej podstawy na jej temat, badania, itd. Co jest niezgodne z rzeczywistością, założenie ze szkodliwe i męczące nawyki/myśli można zmienić? Czy możliwość pracy nad sobą na terapii?
Jakie konkretnie bzdury wypisuję na temat terapii p-b? Bo szczerze powiedziawszy, to prawie nic na temat tej terapii nie pisałam.
Niezgodne z rzeczywistością są założenia behawioryzmu, który twierdzi, że człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować. Piszę to już trzeci raz.
Niezgodne z rzeczywistością są założenia behawioryzmu, który twierdzi, że człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować.
Really? No, pacz, pani! Doktorat człowiek z tego zrobił i tyle czasu trwał w jakimś mylnym błędzie...
Tam jest napisane: Teoria ta jest już jednak w zasadzie porzucona, gdyż stoi w sprzeczności
z wieloma eksperymentami psychologicznymi dowodzącymi dużego znaczenia
tzw. zmiennych pośredniczących podczas reakcji na konkretne bodźce.
Z tego co widzę @Aniela, o tym samym, dobrze napisała. @Katarzyna no chyba że źle zrozumiałem twój sarkazm @Paprotka terapia p-b działa w dość wąskim zakresie na człowieka, właśnie dlatego że umniejsza w nim to co behawioryzm nazwał zmiennymi pośredniczącymi. Temat faktycznie trudny do ugryzienia i wytłumaczenia komuś kto ma inne przekonania.
Kiedyś byłem fanem AATBecka, uważam że słusznie opisał "oko cyklonu". Czyli generalnie skłaniam się bardziej do terapii poznawczej niż behawioralnej. Behawioryści bardziej widzieli w człowieku zwierzę (tak to widzę teraz). Generalnie podziwiam behawiorystów-poznawczych za odejście od psychoanalizy. Mam najstarszą córkę na behawiorystce zwierząt, oraz większość z mojej rodzinki jest pod urokiem Patryka Dżejna z Mentalisty (chociaż on nie jest tak do końca behawiorystą). Trochę zazdrość mnie zżera
Bardziej interesowałem się tworzeniem nawyków i propagandą, a te mają podstawy w behawiorystyce. Znam też paru zaangażowanych behawiorystów. Raczej nie ma u mnie zbyt głębokiego zainteresowania tą tematyką, gdyż uważam że zbyt daleko poszła (idzie) w złym kierunku i faktycznie mogę nie znać najnowszych trendów.
A tak naprawdę nie mogę doczekać się ukończenia swojej strony. Mam obraz tego co ma zawierać i nie mogę przelać tego w słowa. Psychologia tak naprawdę porusza trudne tematy i miejscami obecność moich braków w zgłębianiu tej dziedziny jest paraliżująca (mam na myśli tworzenie tej strony). Chce to wszystko co wiem opisać w prosty sposób. Być może moje myślenie też zawiera błędy, o których nie zdaje sobie sprawy. Czas pokaże.
edit: Jeszcze dopiszę że ta cała psychologia ma swoją kontynuacje. Myślę tutaj o psychoterapii Gestalt (Perls), a potem nlp (Bateson, Grindler, Bandler), a potem to już chyba zostaje szamanizm. W pewnym momencie zapomniano że psychologia miała zajmować się duszą (psyche) człowieka. Warto przypomnieć sobie, albo zdefiniować na nowo czym jest owa dusza i wtedy będzie widać gdzie jest błąd u behawiorystów.
edit2: teraz jest już poprawnie. Tak naprawdę nie rozróżniam czy jest to już psychologia humanistyczna, czy jeszcze behawioryzm-poznawczy. Prawdę mówiąc widzę pewne błędy w takim "psychologicznym" podejściu do człowieka i to zamierzam wkrótce opisać. Psychologie znam na tyle głęboko, aby widzieć co z nią jest nie tak. A więc trudno mi ocenić na ile zgłębiłem temat behawioryzmu. Już nic nie zmieniam
Tylko, czy nie dochodzi tu do popełnienia błędu w definiowaniu duszy? Obawiam się, że możemy mieć skłonność do pojmowania duszy w kategoriach religijnych, podczas, gdy zagadnienie, którym zajmuje się psychologia, to raczej dusza w ujęciu filozoficznym. Co do behawioryzmu, to zgadzam się z tym, że koncentruje się on na zachowaniu (jak sama nazwa wskazuje), a nie na procesach poznawczych (które traktuje jako niebadalne naukowo). Na tym, co w znacznej mierze jest wspólne ludziom i zwierzętom. Czy to jednak oznacza, że behawioryści uważają, że ludzie nie różnią się od zwierząt? No, chyba zbyt daleko idący wniosek. Ja dostrzegam mnóstwo analogii między psychologią, a współczesną medycyną. W obu przypadkach mam podobne zarzuty i wątpliwości. Nie byłabym jednak tak radykalna, by jedno i drugie potępić całościowo.
Tylko, czy nie dochodzi tu do popełnienia błędu w definiowaniu duszy? Obawiam się, że możemy mieć skłonność do pojmowania duszy w kategoriach religijnych, podczas, gdy zagadnienie, którym zajmuje się psychologia, to raczej dusza w ujęciu filozoficznym.
Wydaje mi się że dość łatwo zdefiniować czym jest dusza w sposób zrozumiały. Także temperament opisuje właściwości duszy (jeżeli jest prawidłowo rozeznany, bo źródło nawyków ma inne podłoże). Trochę trudno mi będzie zebrać wszystkie źródła skąd taka definicja, ale książek które ją tak opisują jest przynajmniej kilka. Jest to bardzo praktyczna definicja. http://melancholia.one.pl/?wiara
Ja raczej staram się nie potępiać całościowo, tylko wyłapać błędy i podać rozwiązanie pozwalające je ominąć. Cóż z tego że potępi się psychologię bez podania sensownej alternatywy. Warto jednak wyznaczać sobie cele, nawet jeżeli nie ma się obecnie sposobu aby je urzeczywistnić.
Niezgodne z rzeczywistością są założenia behawioryzmu, który twierdzi, że człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować.
Really? No, pacz, pani! Doktorat człowiek z tego zrobił i tyle czasu trwał w jakimś mylnym błędzie...
Doktorat można robić ze wszystkiego, ale to nie jest powód usprawiedliwienia jakiejś teorii. Widać, że behawioryzm nie jest w stanie podejść do człowieka całościowo. Poza tym z historii psychologii wynika, że jest wymysłem niezrównoważonych ludzi.
I dlatego niezrównoważeni ludzie, mogą narzucić swoje przekonania tylu ludziom. Przykłady można by mnożyć i nie tylko z dziedziny psychologii. Np w medycynie znane są przypadki, gdy operacja się udała, ale pacjent nie przeżył. Właśnie dlatego że nie traktuje się człowieka całościowo.
Tak samo psychologia, pomaga człowiekowi poczuć się lepiej, ale nie bierze pod uwagę że jest to tymczasowy efekt. Aby uzyskać trwały efekt musi on zniszczyć swój egoizm, czy jak mówi wiara, swoją miłość własną. http://melancholia.one.pl/?motywacja
"jeden z twórców i najważniejszych przedstawicieli behawioryzmu"
"Stwierdził, że ludzka wolna wola nie istnieje – człowiek może być uważany za „operatora”, realizującego program przekazany mu w procesie warunkowania"
"Konsekwencją tych założeń było stwierdzenie, że dobre społeczeństwo (dobre stosunki społeczne, silne więzi społeczne) jest oparte na różnego rodzaju nagrodach (wzmocnienie pozytywne), a nie karach.
Najskuteczniejsze jego zdaniem okazało się nagradzanie w zmiennych
proporcjach i w zmiennych odstępach czasowych. Za pomocą warunkowania
instrumentalnego pragnął stworzyć idealne społeczeństwo"
"Swoje teorie potwierdził słynnym eksperymentem na jedenastomiesięcznym dziecku - Małym Albercie (Albert B.), który był umieszczony w szpitalu"
"Watson nigdy nie wygasił lęku u Alberta. Obecnie eksperymenty takie są w psychologii zakazane ze względów etycznych"
"Watson został wyrzucony ze swojej rodzimej uczelni po tym jak nawiązał
romans ze swoją doktorantką Rosalie Rayner. Listy miłosne Watsona do
Rosalie znalazła jego żona i ujawniła na rozprawie rozwodowej".
Komentarz
Sami dokonujemy wyborów. Masz na temat terapii swoje wyobrażenie i dopasowujesz do niego rzeczywistość. Naprawdę psycholog powiedział parze: rozwiedzcie się? A może sami doszli do takiego wniosku? Albo jedno chcialo ratować małżeństwo terapia ale drugie nie chciało? Trudno wtedy coś zdziałać.
Ominelas większość pytań które Ci zadawałam, tak jak "nie widziałaś" zalinkowanych badań na początku wątku.
Tak, psycholog powiedział nie jednej parze "rozwiedźcie się", dlatego przyszli (nie jedna, ale wiele par) do doradcy rodzinnego, bo wcale nie chcieli się rozwodzić.
Jakie pytania ominęłam?
Swoją drogą może i są tacy psychologowie ale to raczej kiepscy specjaliści..
Tak jak nauczyciele pedofile czy księża materialiści to tylko kiepscy "fachowcy" a nie dowody na to że trzeba wystąpić z kościoła czy rzucić szkołę...
"Wspólnym mianownikiem wszystkich nurtów psychologicznych jest założenie, że Bóg nie istnieje. Behawioryści twierdzą wręcz, że człowiek nie ma rozumnej duszy, ale nawet nie posiada świadomości, człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować (podstawy inżynierii społecznej).
Jednym z ważniejszych twórców psychologii behawioralnej był John Watson - dwukrotnie aresztowany za rozboje, nieustannie wdający się w romanse ze swoimi studentkami, a Kościołowi zarzucał, że kontroluje społeczenstwo za pomocą religii. Postulował, że z wychowania dzieci nalezy wykluczyć rodziców jako główny czynnik warunkujący. A w pedagogice należy odejść od systemów opartych na autorytecie oraz odejść od okazywania dzieciom miłości rodzicielskiej. Należy kierowac się zaś, osiągnięciami psychologii behawioralnej"
To nie są moje wyobrażenia, ale fakty.
Psycholog doradza nie czasowe rozstanie, ale rozwód. A miał pomagać w osiągnięciu porozumienia poprzez terapię. Chyba jasno się wyrażam.
A post @kitek też przeczy temu co sobie wyobrażasz.
Bogna Białecka również mówi o tym, że każda teoria psychologiczna ma inną koncepcję człowieka. To przecież nic nowego, że co teoretyk-psycholog to inny pomysł.
Po raz dziesiąty? Przepraszam, dopiero teraz widzę, że pytasz o moją znajomość terapii p-b. A Ty wiesz na czym ona polega? Myślisz, że jeżeli bym znała przebieg terapii p-b, to bym zmieniła o niej zdanie?
Co jest niezgodne z rzeczywistością, założenie ze szkodliwe i męczące nawyki/myśli można zmienić? Czy możliwość pracy nad sobą na terapii?
Niezgodne z rzeczywistością są założenia behawioryzmu, który twierdzi, że człowiek jest tylko zbiorem reakcji na bodźce, które można w łatwy sposób przewidywać i kontrolować. Piszę to już trzeci raz.
No, pacz, pani! Doktorat człowiek z tego zrobił i tyle czasu trwał w jakimś mylnym błędzie...
https://pl.wikipedia.org/wiki/Psychoterapia_behawioralna
Tam jest napisane:
Teoria ta jest już jednak w zasadzie porzucona, gdyż stoi w sprzeczności z wieloma eksperymentami psychologicznymi dowodzącymi dużego znaczenia tzw. zmiennych pośredniczących podczas reakcji na konkretne bodźce.
Z tego co widzę @Aniela, o tym samym, dobrze napisała.
@Katarzyna no chyba że źle zrozumiałem twój sarkazm
@Paprotka terapia p-b działa w dość wąskim zakresie na człowieka, właśnie dlatego że umniejsza w nim to co behawioryzm nazwał zmiennymi pośredniczącymi. Temat faktycznie trudny do ugryzienia i wytłumaczenia komuś kto ma inne przekonania.
Bardziej interesowałem się tworzeniem nawyków i propagandą, a te mają podstawy w behawiorystyce. Znam też paru zaangażowanych behawiorystów. Raczej nie ma u mnie zbyt głębokiego zainteresowania tą tematyką, gdyż uważam że zbyt daleko poszła (idzie) w złym kierunku i faktycznie mogę nie znać najnowszych trendów.
A tak naprawdę nie mogę doczekać się ukończenia swojej strony. Mam obraz tego co ma zawierać i nie mogę przelać tego w słowa. Psychologia tak naprawdę porusza trudne tematy i miejscami obecność moich braków w zgłębianiu tej dziedziny jest paraliżująca (mam na myśli tworzenie tej strony). Chce to wszystko co wiem opisać w prosty sposób. Być może moje myślenie też zawiera błędy, o których nie zdaje sobie sprawy. Czas pokaże.
edit: Jeszcze dopiszę że ta cała psychologia ma swoją kontynuacje. Myślę tutaj o psychoterapii Gestalt (Perls), a potem nlp (Bateson, Grindler, Bandler), a potem to już chyba zostaje szamanizm. W pewnym momencie zapomniano że psychologia miała zajmować się duszą (psyche) człowieka. Warto przypomnieć sobie, albo zdefiniować na nowo czym jest owa dusza i wtedy będzie widać gdzie jest błąd u behawiorystów.
edit2: teraz jest już poprawnie. Tak naprawdę nie rozróżniam czy jest to już psychologia humanistyczna, czy jeszcze behawioryzm-poznawczy. Prawdę mówiąc widzę pewne błędy w takim "psychologicznym" podejściu do człowieka i to zamierzam wkrótce opisać. Psychologie znam na tyle głęboko, aby widzieć co z nią jest nie tak. A więc trudno mi ocenić na ile zgłębiłem temat behawioryzmu. Już nic nie zmieniam
Co do behawioryzmu, to zgadzam się z tym, że koncentruje się on na zachowaniu (jak sama nazwa wskazuje), a nie na procesach poznawczych (które traktuje jako niebadalne naukowo). Na tym, co w znacznej mierze jest wspólne ludziom i zwierzętom. Czy to jednak oznacza, że behawioryści uważają, że ludzie nie różnią się od zwierząt? No, chyba zbyt daleko idący wniosek.
Ja dostrzegam mnóstwo analogii między psychologią, a współczesną medycyną. W obu przypadkach mam podobne zarzuty i wątpliwości. Nie byłabym jednak tak radykalna, by jedno i drugie potępić całościowo.
http://melancholia.one.pl/?wiara
Ja raczej staram się nie potępiać całościowo, tylko wyłapać błędy i podać rozwiązanie pozwalające je ominąć. Cóż z tego że potępi się psychologię bez podania sensownej alternatywy. Warto jednak wyznaczać sobie cele, nawet jeżeli nie ma się obecnie sposobu aby je urzeczywistnić.
Przykłady można by mnożyć i nie tylko z dziedziny psychologii. Np w medycynie znane są przypadki, gdy operacja się udała, ale pacjent nie przeżył. Właśnie dlatego że nie traktuje się człowieka całościowo.
Tak samo psychologia, pomaga człowiekowi poczuć się lepiej, ale nie bierze pod uwagę że jest to tymczasowy efekt. Aby uzyskać trwały efekt musi on zniszczyć swój egoizm, czy jak mówi wiara, swoją miłość własną.
http://melancholia.one.pl/?motywacja
Burrhus Frederic Skinner
(https://pl.wikipedia.org/wiki/Burrhus_Frederic_Skinner)
"jeden z twórców i najważniejszych przedstawicieli behawioryzmu"
"Stwierdził, że ludzka wolna wola nie istnieje – człowiek może być uważany za „operatora”, realizującego program przekazany mu w procesie warunkowania"
"Konsekwencją tych założeń było stwierdzenie, że dobre społeczeństwo (dobre stosunki społeczne, silne więzi społeczne) jest oparte na różnego rodzaju nagrodach (wzmocnienie pozytywne), a nie karach. Najskuteczniejsze jego zdaniem okazało się nagradzanie w zmiennych proporcjach i w zmiennych odstępach czasowych. Za pomocą warunkowania instrumentalnego pragnął stworzyć idealne społeczeństwo"
To się chyba nazywa tresura.
John Broadus Watson
(https://pl.wikipedia.org/wiki/John_Watson_(psycholog))
"amerykański psycholog, twórca behawioryzmu"
"Swoje teorie potwierdził słynnym eksperymentem na jedenastomiesięcznym dziecku - Małym Albercie (Albert B.), który był umieszczony w szpitalu"
"Watson nigdy nie wygasił lęku u Alberta. Obecnie eksperymenty takie są w psychologii zakazane ze względów etycznych"
"Watson został wyrzucony ze swojej rodzimej uczelni po tym jak nawiązał romans ze swoją doktorantką Rosalie Rayner. Listy miłosne Watsona do Rosalie znalazła jego żona i ujawniła na rozprawie rozwodowej".
Pastwił się nad dzieckiem, zdradził żonę.