Dzielę się z Wami radością: 27go w środę miałam czwarte cc, na świat przyszła Antosia. cięcie nie trwało dużo dłużej raczej, około 40-45 minut na sali,taak sądzę. Po czuję standardowo-choć mam wrażenie,że każde kolejne znoszę gorzej, ale moze człowiek zapomina po latach? Na trzecią dobę u nas już wypuszczają do domu i ja też od wczoraj jestem u siebie. Anestezjolog miał jakiś mały problem, ale pojęcia nie mam, czy wyniało to z tego,ze to kolejne juz znieczulenie, czy po prostu się zdarza? O samym cc lekarze nie mówili nic,sprawnie poszło, nikt nie powiedział "macica w strzępach" ani nic z tych rzeczy, ale jeszcze jak pojadę do lekarz na kontrolę,to dopytam, bo ciął mnie mój lekarz prowadzący.
Dołączyłam jednak chyba do grona oszołomek, bo miałam już dwie gadki a'la uświadmiająco-umoralniające o tym, jakie to groźne,że to operacja i co dalej zamierzam, i ze "teraz to już chyba ostatnie">? Kuźwa, czy ludzie myślą,że my jestesmy tępe,nie wimey skąd się dzieci biorą i co to jest cc? Kazdy
ps. By oddać sprawiedliwość:pogadanka była od położnej-znajomej i lekarza dojeżdzającego, miejscowi pełna klasa-zero kometów,pelna kultura, traktowali mnie miło i uprzejmie, bez docinków. Widać niektórzy czują misję..
Donoszę, że @mmaj333 ok 18 urodziła szczęśliwie Adasia w szpitalu św. Zofii. To był psn po 3 cc. Poszło błyskawicznie. Oba jest stworzona do rodzenia! Gratulacje!
Komentarz
Gratulacje!