Witam wszystkich forumowiczów. Jestem mamą dwóch córeczek i szczęśliwą żoną. Od dawna czytuję to forum jednak nie miałam odwagi się zapisać :shamed:. Dopiero paląca potrzeba modlitwy dodała mi odwagi.
Wiem że proszę właściwych ludzi.
Pamiętam jak modliliście się za dziecko Mony.
Wczoraj pękł pęcherz płodowy i sączą się wody. Magda leży bez ruchu w szpitalu. W domu załamany mąż z trzyletnią córeczką.
Komentarz
Cuda się zdarzają:bigsmile:
mam znajomą którą spotkałam właśnie teraz przy 3 porodzie na kasprzaka w warszawie - pękł jej pęcherz płodowy właśnie w 24 tc - wody się sączyły jeszcze przez dwa tygodnie, aż w końcu lekarze zmuszeni byli wykonać cc żeby ratować malutką - ludzie normalnie w szoku byłam!!! malutka w 26 tc urodzona, waga 950 gram i żyje!!!! nawet sama oddychała zaraz po urodzeniu!!!
Jest szansa że to maleństwo sobie również poradzi,Pan Bóg działa cuda!!!!:swingin:
Na pocieszenie dodam, ze ja sama w trzeciej ciazy mialam saczace sie wody od 22 tyg. przelezalam w szpitalu ponad miesiac, mialam na tyle duzo szczescia, ze wszystko sie zasklepilo i potem oszczedzajac sie w domu dociagnelam do 38 tyg., czyli syn urodzil sie juz w terminie. Oczywiscie w szpitalu mocno mnie faszerowali lekami, chwile strachu tez byly, bo lezalam juz na porodówce, do konca lykalam konskie dawki wszystkich specyfików przeciwskurczowych, ale jak na razie na dziecku nic sie nie odbilo. (ma juz prawie 8 lat). Wiem, ze byly na oddziale dziewczyny, ktorym wody caly czas sie saczyly i byly z zewnatrz uzupelniane, co pomagalo w dociagnieciu do jakiegos rozsadnego tygodnia.