@Mle trzymaj się dzielna Mamo!!! Zbliża się piękny świąteczny czas, mimo wszystko Jezus się narodzi i otoczy Was opieką. Zbyt wiele z nas nosi w sercu i pamięci historie podobnych doświadczeń. Ta swiadomosc ciągle jest i chociaż lata lecą to ona nie mija....
Dzięki z całego serca za wszystkie Wasze modlitwy, szczególnie tym z Was, które (może nawet nie raz) miały podobne doświadczenia. Wydaje się, że u mnie wszystko właśnie zmierza do końca zgodnie z naturą i uda się uniknąć jakiejkolwiek ingerencji w ten proces. Chcę się z Wami podzielić propozycją domowego nabożeństwa w intencji utraconego dziecka - może osobom, które mają swoje dzieci w niebie doda otuchy, tak jak dodało mnie. Odmówiłam najpierw sama, a potem razem z mężem i od tego momentu mam poczucie (właściwie pewność), że Ono jest zaopiekowane, w najlepszych rękach, po prostu w innym wymiarze rzeczywistości. https://www.poronienie.pl/dusza/modlitwy-po-poronieniu/ (pod chrztem pragnienia)
Pozwolisz @Mle, że podepnę się w Twój wątek. Nie chce zaśmiecać tego modlitewnego. Po południu jadę na kontrolne usg. Jeszcze do wczoraj się łudziłam, że może się uda. W nocy zaczęły się skurcze i boje się, że czeka mnie to co kiedyś. Nie wiem jak długo można czekać aż natura sama zadziała? Lekarz wspominał coś żeby od razu zrobić zabieg... będę optowała za tym, żeby jeszcze zaczekać.
@September - niech Cię Pan Bóg prowadzi przez to doświadczenie, niezależnie, jaki finał przewidział +++
Można czekać do 5-6 tygodni od śmierci dziecka. Zwykle to jest bezpieczny czas. Lekarze nie chcą tak długo czekać. W razie niepokoju można robić badania krwi, żeby wykluczyć powikłania wynikające ze zbyt długiego czasu pozostawania obumarłych szczątków dziecka w organizmie kobiety.
Generalnie, im późniejsze poronienie, tym mniejsze szanse, że dokona się ono w pełni samoistnie.
To nieco ponad 6 tydzień, więc intuicyjnie czuje, że jeszcze mogę poczekać. Poprzednim razem to był 10 tydzień i zero jakiejkolwiek akcji. Teraz czuje się zupełnie inaczej.
Westchnijcie bo mi ciężko... trudne to oczekiwanie niewiadomo na co... wczoraj lekarz dopatrzył się ciałka żółtego, ale znowu podkreślił, że TO się nie rozwija i żeby jeszcze tydzień poczekać. Plamienie mam rzadko, mdłości i wszystkie inne możliwe ciążowe dolegliwości mi doskwierają co nie ułatwia mi życia w tej sytuacji.
++ przepraszam pewnie znasz wszystkie opcje już, ale u znajomej w takiej sytuacji ( tylko ciałko żółte ale czy coś z tego będzie?) lekarz zaaplikował duphaston i po 2 tyg biło serce, ma zdrowego 9 latka. Mi tez kiedy w 11 tyg zmarła nasza Ula mdłości minęły z dnia na dzień praktycznie. Przepraszam ze pisze to wszystko ale może jest nadzieja rzeczywiście.
Komentarz
Zbyt wiele z nas nosi w sercu i pamięci historie podobnych doświadczeń. Ta swiadomosc ciągle jest i chociaż lata lecą to ona nie mija....
https://www.poronienie.pl/dusza/modlitwy-po-poronieniu/ (pod chrztem pragnienia)
Po południu jadę na kontrolne usg. Jeszcze do wczoraj się łudziłam, że może się uda. W nocy zaczęły się skurcze i boje się, że czeka mnie to co kiedyś. Nie wiem jak długo można czekać aż natura sama zadziała? Lekarz wspominał coś żeby od razu zrobić zabieg... będę optowała za tym, żeby jeszcze zaczekać.