Co się dzieje z dziećmi, które umarły przed narodzeniem lub przed chrztem? Czy trafiają do nieba czy trafiają do wiecznej otchłani? Co wiadomo na ten temat?
Każde zbawienie ma jakąś relację z chrztem, Eucharystią i Kościołem. Zasada,
według której „poza Kościołem nie ma zbawienia”, oznacza, że nie ma zbawienia, które nie pochodziłoby
od Chrystusa i które ze swej natury nie byłoby eklezjalne. Analogicznie nauczanie Pisma Świętego, że
„bez wiary (…) nie można podobać się Bogu” (Hbr 11,60), ukazuje wewnętrzną rolę Kościoła, komunii
wiary, w dziele zbawienia. Kościół przede wszystkim w liturgii ukazuje się jako obdarzony tą funkcją,
gdyż Kościół modli się i wstawia za wszystkimi, łącznie z dziećmi, które umierają bez chrztu.
Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu,
jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga,
«który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni» (1Tm 2,4), i miłość Jezusa do dzieci, która kazała
Mu powiedzieć: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im» (Mk 10,14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu.
Istnieją raczej poważne racje, jak chcemy tutaj na końcu potwierdzić, by mieć nadzieję, że Bóg zbawi te dzieci, ponieważ nie można było uczynić dla nich tego, co chciałoby się uczynić, to znaczy ochrzcić je w wierze i w życiu Kościoła. □
Tak, juz nieaktualne. To nie byl dogmat. Ja od poczatku mojego pobytu tutaj twierdzialam, ze zadnego limbusu nie ma. A wtedy jeszcze nie bylo nauczania, ze "mozemy miec nadzieje..." Dla mnie bylo logiczne, ze po zmartwychwstaniu cial beda tylko dwa miejsca - wspolnota zbawionych i wspolnota potepionych; niczego posredniego nie bedzie. Na tym foru toczylismy dlugie dyskusje na powyzszy temat. Wtedy jeszcze Maciek wierzyl w limbus i bylo tutaj kilku tradsow. W ich mniemaniu, Klarcia glosila herezje.
Mimo że niektórzy teologowie średniowieczni podtrzymywali możliwość przeznaczenia pośredniego i naturalnego, wysłużonego nam przez łaskę Chrystusa (gratia sanans), czyli otchłań128
, uważamy taką teorię za problematyczną i pragniemy wskazać, jakie są inne możliwości, oparte na nadziei
łaski odkupieńczej danej dzieciom, które umierają bez chrztu, i otwierającej im drogę do nieba. Uważamy, że wraz z rozwojem doktryny rozwiązanie, którym jest otchłań, może być uważane za przekroczone
w świetle większej nadziei teologicznej.
Mnie tak uczono, że nie ma zbawienia bez chrztu. Wydawało mi się to tak po ludzku "nie fair". Ale dobrze ze coś się zmieniło. Tym bardziej jednak dziwie się kiedy wierzący ludzie, czekają z chrztem do 2-3 roku życia dziecka, bo okazja się nie składa...
Komentarz
to jest inna sytuacja, bo św. Józef zmarł przed Zmartwychwstaniem
https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/cti_documents/rc_con_cfaith_doc_20070419_un-baptised-infants_pl.pdf
Każde zbawienie ma jakąś relację z chrztem, Eucharystią i Kościołem. Zasada, według której „poza Kościołem nie ma zbawienia”, oznacza, że nie ma zbawienia, które nie pochodziłoby od Chrystusa i które ze swej natury nie byłoby eklezjalne. Analogicznie nauczanie Pisma Świętego, że „bez wiary (…) nie można podobać się Bogu” (Hbr 11,60), ukazuje wewnętrzną rolę Kościoła, komunii wiary, w dziele zbawienia. Kościół przede wszystkim w liturgii ukazuje się jako obdarzony tą funkcją, gdyż Kościół modli się i wstawia za wszystkimi, łącznie z dziećmi, które umierają bez chrztu.
Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, «który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni» (1Tm 2,4), i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu powiedzieć: «Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im» (Mk 10,14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu.
Istnieją raczej poważne racje, jak chcemy tutaj na końcu potwierdzić, by mieć nadzieję, że Bóg zbawi te dzieci, ponieważ nie można było uczynić dla nich tego, co chciałoby się uczynić, to znaczy ochrzcić je w wierze i w życiu Kościoła. □
To nie byl dogmat.
Ja od poczatku mojego pobytu tutaj twierdzialam, ze zadnego limbusu nie ma. A wtedy jeszcze nie bylo nauczania, ze "mozemy miec nadzieje..."
Dla mnie bylo logiczne, ze po zmartwychwstaniu cial beda tylko dwa miejsca - wspolnota zbawionych i wspolnota potepionych; niczego posredniego nie bedzie.
Na tym foru toczylismy dlugie dyskusje na powyzszy temat. Wtedy jeszcze Maciek wierzyl w limbus i bylo tutaj kilku tradsow. W ich mniemaniu, Klarcia glosila herezje.
Tym bardziej jednak dziwie się kiedy wierzący ludzie, czekają z chrztem do 2-3 roku życia dziecka, bo okazja się nie składa...