moim zdaniem ten ruch można porównać do skrajnej lewicy w kościele i ktoś powinien zrobić z nim porządek. podobnie jak ze skrajną prawicą czyli FFFPX. na razie nie ma odważnego kozaka wśród hierarchów. biskup schneider wypowiedział się że to protestancko - żydowska wspólnota z katolicką dekoracją. ma cechy sekty.
hermetycznie zamknięte grupa, nieufność do ludzi spoza grupy. czytałem świadectwo osoby, która pięła się po stopniach wtajemniczenia wysoko w tej wspólnocie i pisała że jest całkowity zakaz ujawniania np. treści katechez. osoby są psychomanipulowane, z tym że dzieje się to stopniowo, kiedy katechiści widzą że dana osoba jest już 'urobiona'. oczywiście nie wszyscy w neokatechumenacie mają źle uformowane umysły, jednak jak spotkałem się osobiście z kilkoma takimi osobami.
w kościele panuje ogromny chaos, tak jak mówię nie ma kozaka który by uporządkował różne ruche, a to bardzo byłoby potrzebne.
a benedykt XVI którego bardzo szanuję mówił też np. że islam jest szansą dla europy, w tym sensie że to społeczeństwo tradycyjne i może byś przeciwwagą dla ateizacji.
w tym przypadku bardziej wierzę biskupowi schneiderowi.
Różnorodność ruchów wewnątrz Kościoła świadczy o jego bogactwie.
Kościół jest jeden, powszechny i apostolski. Tzn. między innymi, że ludzie o różnej wrażliwości mają w nim swoje miejsce. Wszyscy, którzy pozostają w jedności, wzrastają w wierze, dążą do zbawienia.
"Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy."
Bardzo cenię papieża Franciszka za to, że podkreśla wielokrotnie w swoich wypowiedziach, że jego misją nie jest robić porządek i wypraszać ludzi z Kościoła, a wyjść do tych, którzy są daleko i sami nie przyjdą. Widzę w tym wielką mądrość, pokorę, pobożność, ducha Ewangelii.
Czytałam artykuły pisane przez byłych księży i byłe siostry zakonne. Mam wrażenie, że to jakiś mechanizm psychologiczny jest: mi się nie udało, to opluję tych, co tam zostali.
To okropne, że bp Schneider mówi takie rzeczy. Zarzuca wspólnocie od lat uznanej przez Kościół i cieszącej się poparciem kolejnych papieży, że: - jest sektą, czyli schizmatycką grupą działającą poza Kościołem, - jest judaistyczna, czyli odrzuca Objawienie Nowego Przymierza, - jest protestancka, czyli odrzuca wiarę w Kościół, w sakramenty i w Przeistoczenie.
To tak kosmiczne bzdury, że aż trudno zrozumieć, jak człowiek cieszący się pełnią władz umysłowych mówi coś takiego.
Schneider powinno być. Jak ktoś chce być w neokatechumenacie i uważa go za w pełni zdrowy ruch to jego sprawa. Mnie on nie pasuje i jak tak nie uważam.
1. Neokatechumenat zorganizowany jest w szereg etapów czy stopni wtajemniczenia roz3o?onych na wiele (kilkana¶cie) lat. Zastrzega sie ich pe3n± tajemnice w stosunku do tych, którzy do tych etapów jeszcze nie doszli. Wytwarza sie w ten sposób swoisty ezoteryzm. S± wtajemniczeni i niewtajemniczeni. Nie znaj±c ani poszczególnych etapów "drogi", ani punktu doj¶cia (w istocie jest nim podporz±dkowanie ca3ego ?ycia celom "drogi" neokatechumenalnej) nie mo?na od pocz±tku, tzn. wchodz±c na droge neokatechumenatu podj±a ¶wiadomej i wolnej decyzji o wej¶ciu na te droge. Stawiane stopniowo, krok po kroku, wymagania coraz to wiekszego zaanga?owania, utrudniaj± wycofanie sie z "drogi" i nie s± pozbawione cech psychicznej manipulacji.
2. W Neokatechumenacie nie istnieje komunikacja z "do3u" do "góry", tzn. od cz3onków grup (wspólnot) m3odszych do starszych, do tzw. katechistów. Nie ma miejsca na dialog, na wyja¶nianie w±tpliwo¶ci. Liczy sie jedynie transmitowany z "góry" nakaz, katecheza, czy decyzja wy?szych katechistów.
3. W Neokatechumenacie nie podejmuje sie teologicznego czy katechetycznego kszta3towania cz3onków "drogi". Ca3e kszta3cenie polega na przekazywaniu od "góry" katechez - pouczen. Katechezy te powtarza sie a? do poszczególnych wspólnot, przy czym, im "ni?ej", tym katechezy te - powtarzane na ogó3 przez ludzi nie znaj±cych szerzej nauki Ko¶cio3a - s± doktrynalnie coraz bardziej zdeformowane. Katechi¶ci - g3osiciele katechez wstepnych, a nastepnie katechez na konwiwencjach, skrutiniach itp. ucz± sie ich g3oszenia uczeszczaj±c na takie katechezy prowadzone przez starszych katechistów. Istniej± (drukowane? powielane?) zbiory g3ównych katechez, nie s± one jednak dostepne dla ogó3u cz3onków wspólnot. Nie jest wiadome, czy maj± one ko¶cielne imprimatur.
4. Przynajmniej praktycznie nie wierzy sie w autentyczno¶a dotychczasowego, tzn. przedneokatechumenalnego ?ycia chrze¶cijanskiego, nawet sakramentalnego. W Neokatechumenacie wszystko zaczyna sie od nowa, jakby Bóg w ?yciu cz3onków wspólnot dotychczas nie dzia3a3, owszem, jakby Jego jedynym dzia3aniem by3o doprowadzenie cz3owieka do neokatechumenatu. W czasie pierwszego skrutinium (ju? po dwóch czy trzech latach) dokonuje sie na ka?dym z cz3onków wspólnoty egzorcyzmu, dokonywanego w liturgii chrze¶cijanskiej w stosunku do nieochrzczonych. Po nastepnych latach, w czasie tzw. drugiego skrutinium cz3onkowie wspólnot staj± sie "uczniami Chrystusa". Zapowiada sie im przy ró?nych okazjach, ?e Eucharystie zrozumiej± po paru kolejnych latach, gdy odbed± po¶wiecon± jej, specjalna konwiwencje. Wszystko to dzieje sie w stosunku do chrze¶cijan (czesto pobo?nych i praktykuj±cych przez ca3e ?ycie, tak?e w stosunku do ksie?y), którzy przecie? w czasie swego chrztu zostali wyrwani spod panowania szatana i stali sie uczniami Chrystusa. Potwierdzali za¶ po wielokroa przez praktyke swego ?ycia i udzia3 w Eucharystii.
5. Chrze¶cijanska przemiana ?ycia cz3owieka (np. ?e wyrzeka sie "idoli" tzn. przede wszystkim, ?e wyrzeka sie zabezpieczenia materialnego, ?e staje sie uczniem Chrystusa, ?e ju? umie sie modlia itp.) wi±zana jest z okre¶lonymi wydarzeniami na "drodze" neokatechumenalnej (z odpowiednimi katechezami, konwiwencjami, skrutiniami ...) tak, jakby to te wydarzenia, te prze?ycia na "drodze" identyfikowa3y sie z duchow±. Chrze¶cijansk± przemian± cz3owieka, nie wi±zan± z jego d3ugotrwa3ym, moralnym wysi3kiem.
6. Wartosci ludzkie - praca zawodowa, nauka, ró?ne zami3owania itp. - a tak?e warto¶ci miedzyludzkie - kontakty rodzinne, przyjacielskie itp. - uwa?a sie raczej za przeszkode w realizacji neokatechumenalnego chrze¶cijanstwa, ni? za dobro, które wiara ma obj±a i pozwolia we w3a¶ciwy sposób realizowaa.
7. Osobna sprawa jest rola prezbiterów ograniczana do przewodniczenia Eucharystii i udzielania sakramentu pokuty. Prezbiter nie ma ?adnego wp3ywu na istotny nurt neokatechumenalnego nauczania i na kszta3t ?ycia wspólnoty. Niestety, tak?e i pos3uga biskupia we wspólnotach neokatechumenalnych dokonuje sie w ramach ¶ci¶le przez neokatechumenalny rytua3 przewidzianych dla biskupa czynno¶ci i s3u?y jako legitymizacja prawowierno¶ci "drogi". Realnego wp3ywu na ?ycie wspólnot neokatechumenalnych nawet biskupi wydaj± sie nie miea. Ca3y pion "pasterski" Ko¶cio3a (Biskup - prezbiterzy) traktowany jest w neokatechumenacie "równolegle" do ?ycia wspólnot, kierowanych przez z zasady teologicznie niewykszta3conych ¶wieckich, a nie "nadrzednie", jako jedyna ko¶cielna pos3uga, której nale?y sie podporz±dkowaa. Znane mi seminarium neokatechumenalne uczy alumnów patrzenia na ?ycie chrze¶cijanskie, powo3anie prezbitera i na Ko¶ció3 - z perspektywy neokatechumenatu, nie za¶ patrzenia na neokatechumenat z perspektywy Ko¶cio3a, jako na jeden ze wspó3czesnych ruchów w Ko¶ciele.
8. Wiele z poruszanych tu spraw wskazuje nato, ?e neokatechumenat identyfikowany jest przez swych cz3onków, zw3aszcza przez kieruj±cych wspólnotami katechistów, z chrze¶cijanstwem. Znajduje to swój bezpo¶redni wyraz w sformu3owaniach sugeruj±cych niedwuznacznie, ?e wej¶cie na droge neokatechumenaln± jest wej¶ciem nie tylko na droge ?ycia chrze¶cijanskiego, lecz na droge zbawienia (np. ceremonia wpisywania imion cz3onków wspólnoty w czasie pierwszego skrutinium do ksi±g Pisma ¶w. w3a¶nie na znak zapisania ich w ksiedze zbawienia). Odst±pienie od drogi neokatechumenalnej traktowane jest jako odst±pienie od Ko¶cio3a, Chrystusa i drogi zbawienia. Tej identyfikacji sprzyja sprawowanie liturgii eucharystycznej, liturgii sakramentu pokuty, wigilii paschalnej, chrztu itp. poza zwyk3ym ?yciem ko¶cielnym i parafialnym. ¦piewa sie wy3±cznie w3asne pie¶ni religijne (wy3±cznie z w3asnymi melodiami cze¶ci ¶piewanych w liturgii eucharystycznej).nie czyta sie z regu3y og3oszen parafialnych, listów pasterskich ... ¬le sie patrzy na zaanga?owanie cz3onków neokatechumenatu w inicjatywy czy struktury parafialne, w dzia3alno¶a charytatywn±.
9. Najwy?sz± obawe budzi wi±zanie tak a nie inaczej pomy¶lanej drogi neokatechumenalnej, konkretnych decyzji wy?szych katechistów i ca3kowitego, bezwzglednego pos3uszenstwa w stosunku do nich strony cz3onków wspólnot - z dzia3aniem Ducha ¦wietego. Z drugiej za¶ strony wszelki sprzeciw i krytyka "drogi" i ich w3asnego neokatechumenalnego zaanga?owania, jako na prze¶ladowania, które bed± gotowi znosia dla Chrystusa.
10. Budzi niepokój interpretacja pewnych postaw moralnych, z za3o?enia s3usznych i chrze¶cijanskich, prowadz±ca jednak do ich istotnego wypaczenia. Oto trzy przyk3ady.
W neokatechumenacie podkre¶la sie bardzo mocno, jako jedn± z najwa?niejszych zasad postepowania, tzw. "s3owo nienawi¶ci" (Lk 14, 26: "Je¶li kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawi¶ci swego ojca i matki, ?ony i dzieci ..." itd.). interpretuje sie je praktycznie jako wymaganie przedk3adania obowi±zków neokatechumenalnych ponad obowi±zki wobec najbli?szych. Stawia sie za przyk3ad Pana Jezusa, który mia3 sie wyrzec materialnej troski o swoj± matke, nazywaj±c swoich s3uchaczy sw± matka i braami (Mk 3, 31-35).
Postuluje sie usilnie "szczero¶a" w publicznych wypowiedziach o osobie samym i o "braciach i siostrach" ze wspólnoty, na co jest miejsce czy to we wspólnych liturgiach czy tzw. konwiwencjach. W rzeczywisto¶ci postuluje sie wrecz nawet uw3aczanie innym przez publiczne wyra?anie o nich negatywnych opinii w oparciu jedynie o w3asne odczucia i oceny. Postuluje sie tak?e ujawnianie wobec innych - bez poczucia wstydu - w3asnych grzechów i po?±dan.
G3osi sie, ?e Bóg mi3uje nas takimi, jakimi jeste¶my i ?e wyzwolenia z grzechów jest darem Bo?ym, którego nale?y oczekiwaa. Latwo sprowadza sie to do tolerancji w stosunku do w3asnych grzechów i s3abo¶ci, do rezygnacji z aktywnego d±?enia do moralnej doskona3o¶ci.
11. W rezultacie droga neokatechumenalna prowadzi czesto do swoistego zniewolenia cz3owieka. Winien on wype3niaa wiernie liczne, czasoch3onne wymagania "drogi" a? do ca3kowitego podporz±dkowania jej swego ?ycia rodzinnego, zawodowego, materialnego i oczywi¶cie religijnego. Kszta3tuje sie w ten sposób ludzi - chrze¶cijan nie o wysokim stopniu osobowej dojrza3o¶ci, samodzielnych, zaanga?owanych w ?ycie spo3eczne, zdolnych do dialogu z inaczej my¶l±cymi. Lecz ludzi oddanych jedynie neokatechumenatowi, czesto fanatycznych jego zwolenników, nie akceptuj±cych ?adnej jego krytyki. Na takie ukszta3towanie wielu cz3onków wspólnot neokatechumenalnych wp3ywaj± ró?ne czynniki, które powinny zostaa starannie zanalizowane. W¶ród nich znajduje sie stopniowe niszczenie osobistych wiezi rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych, pozbawianie cz3onków wspólnot materialnej niezale?no¶ci, a tak?e 3amanie naturalnego poczucia wstydu, wra?liwo¶ci sumienia i granic najbardziej osobistych relacji do Boga i najbli?szych ludzi przez wymaganie publicznego ujawniania spraw intymnych dotycz±cych tych w3a¶nie relacji. Nie bierze sie pod uwage rozró?niania miedzy forum externum a forum internum, miedzy tym - co stanowia mo?e przedmiot ?±danej publicznie wypowiedzi, a przedmiotem spowiedzi.
12. Ze wzgledów wychowawczych budzi sprzeciw wymagana obecno¶a dzieci w czasie tzw. echa s3owa (w liturgii eucharystycznej, przed homili±), gdy rodzice i inni, znani im cz3onkowie wspólnoty, oskar?aj± sie o z3e postepowanie, mówi±c w tym tak?e o dzieciach i swoim stosunku do nich.
Ten elaborat napisał ksiądz profesor. Ludzie mają prawo wiedzieć o nieprawidłowościach w tym ruchu. Nie ma akceptacji dla ukrywania prawdy. Kościół jest w wielkim zamęcie dzisiaj.
Bp. Schneider: Neokatechumenat to protestancko-żydowska wspólnota wewnątrz Kościoła, jedynie z katolicką dekoracją
Jest to fragment wywiadu jaki przeprowadził z Jego Ekscelencją x. bp Atanazym Schneiderem Pan Daniel Fülep z John Henry Newman Center of Higher Education. Dotyczył on różnych spraw, w tym też odnośnie Neokatechumenatu.
(…)
Pan Fülep: (…) istnieją pewne nowe współczesne ruchy , które są silnie wspierane. Jednym z nich jest wspólnota Kiko. Jaka jest Twoja opinia na temat Neokatechumenatu? [11]
Jego Ekscelencja bp Schneider: To bardzo złożone i smutne zjawisko. Mówiąc otwarcie: jest to koń trojański w Kościele. Znam ich bardzo dobrze, ponieważ byłem u nich delegatem biskupim przez kilka lat w Kazachstanie, w Karagandzie. Również uczestniczyłem w ich Mszach i spotkaniach i czytałem pisma Kiko, ich założyciela, więc znam ich dobrze. Jeśli mówić otwarcie bez dyplomacji, muszę stwierdzić: Neokatechumenat to protestancko-żydowska wspólnota wewnątrz Kościoła, jedynie z katolicką dekoracją. Najbardziej niebezpieczny aspekt dotyczy Eucharystii, ponieważ jest ona sercem Kościoła. Kiedy serce jest w złym stanie, całe ciało jest w złym stanie. Dla Neokatechumenatu, Eucharystia jest jedynie braterską ucztą. To protestanckie, typowo luterańskie podejście. Odrzucają pojęcie i nauczanie Eucharystii jako prawdziwej ofiary. Uważają nawet, że tradycyjne nauczanie i wiara Eucharystię jako ofiarę nie jest chrześcijańska, lecz pogańska. To zupełny absurd, to typowo luterańskie, protestanckie. Podczas ich liturgij eucharystycznych traktują Najświętszy Sakrament w tak banalny sposób, że czasem jest to aż straszne. Podczas przyjmowania Komunii siedzą, gubią fragmenty gdyż nie przykładają do nich uwagi, a po Komunii tańczą zamiast się modlić i adorować Jezusa w ciszy. To zupełnie światowe i pogańskie, naturalistyczne.
Drugim niebezpieczeństwem jest ich ideologia. Główną ideą Neokatechumenatu, według założyciela Kiko Argüello jest: Kościół prowadził życie idealne tylko do Konstantyna w IV wieku, tylko wtedy był właściwie prawdziwy Kościół. Wraz z Konstantynem Kościół zaczął degenerować: degeneracja doktrynalna, liturgiczna i moralna. Swoje dno degeneracji doktryny i liturgii Kościół osiągnął wraz z dekretami Soboru Trydenckiego. Tymczasem prawda jest odwrotna: były to czasy świetności w historii Kościoła dzięki klarownej doktrynie i dyscyplinie. Według Kiko, od IV wieku do II Soboru Watykańskiego trwały ciemne wieki w Kościele. To herezja, ponieważ to tak jakby mówić że Duch Święty opuścił Kościół. I jest to typowo sekciarskie i zgodne z linią Marcina Lutra, który uważał że aż do niego Kościół był w ciemności i tylko dzięki niemu pojawiło się światło w Kościele. Pozycja Kiko jest fundamentalnie taka sama, z tym tylko że Kiko postuluje wieki ciemne Kościoła od Konstantyna do II SW. Oni źle interpretują II Sobór Watykański. Uważają że są apostołami V II. Wszystkie swoje heretyckie praktyki uzasadniają Soborem. To wielkie nadużycie.
Jak taka wspólnota mogła być oficjalnie uznana przez Kościół?
To kolejna tragedia. Ustanowili silne lobby w Watykanie co najmniej trzydzieści lat temu. Jest i inne oszustwo: przy wielu okazjach przedstawiają biskupom wielkie owoce nawróceń i powołań. Wielu biskupów jest zaślepionych owocami, i nie widzą błędów, nie badają ich. Mają oni duże rodziny, mają wiele dzieci, i wysokie standardy moralne w życiu rodzinnym. To są, oczywiście, dobre rezultaty. Istnieją też jednak przesadne naciski na rodziny by mieć maksymalną liczbę dzieci. To nie jest zdrowe. Mówią, akceptujemy Humanae Vitae, i to jest, oczywiście, dobre. Ale w rzeczywistości jest to iluzja, bo istnieje dziś na świecie również wiele grup protestanckich o wysokich standardach moralnych, mających wiele dzieci i protestujących przeciwko ideologi gender, homoseksualizmowi, i które również akceptują Humanae Vitae. Ale dla mnie to nie jest decydującym kryterium prawdy! Istnieje też wiele wspólnot protestanckich, które nawracają wielu grzeszników, ludzi którzy żyli w nałogach takich jak alkoholizm czy narkotyki. Więc owoce nawróceń nie są dla mnie kryterium decydującym i nie będę zapraszał tych dobrych grup protestanckich nawracających grzeszników i mających wiele dzieci do diecezji by prowadzili apostolat. To iluzja wielu biskupów, zaślepionych tak zwanymi owocami.
> Więc owoce nawróceń nie są dla mnie kryterium decydującym
Oczywiście, że nie są. W diecezji bpa Schneidera jest 1,4% katolików. Kapłanów w diecezji jest 40 (słownie: czterdziestu). Piękne owoce posługi księdza biskupa, który zamiast dbać o powierzonych sobie wiernych, bryluje w mediach i wypowiada się jako autorytet na każdy możliwy temat.
"12. Ze wzgledów wychowawczych budzi sprzeciw wymagana obecno¶a dzieci w czasie tzw. echa s3owa (w liturgii eucharystycznej, przed homili±), gdy rodzice i inni, znani im cz3onkowie wspólnoty, oskar?aj± sie o z3e postepowanie, mówi±c w tym tak?e o dzieciach i swoim stosunku do nich."
To zupełna bzdura. Echo słowa to jest to samo, co w innych nurtach Kościoła nazywa się dzieleniem. Czytamy Słowo Boże i opowiadamy, jak ono w nas rezonuje. Jak można sugerować, że Słowo Boże powoduje w ludziach wyłącznie chęć oskarżania innych o złe postępowanie? Co więcej, podstawową zasadą echa/dzielenia jest mówienie tylko o sobie, a nie o innych. Nikogo więc o nic się nie oskarża.
hermetycznie zamknięte grupa, nieufność do ludzi spoza grupy. czytałem świadectwo osoby, która pięła się po stopniach wtajemniczenia wysoko w tej wspólnocie i pisała że jest całkowity zakaz ujawniania np. treści katechez. osoby są psychomanipulowane, z tym że dzieje się to stopniowo, kiedy katechiści widzą że dana osoba jest już 'urobiona'. oczywiście nie wszyscy w neokatechumenacie mają źle uformowane umysły, jednak jak spotkałem się osobiście z kilkoma takimi osobami.
w kościele panuje ogromny chaos, tak jak mówię nie ma kozaka który by uporządkował różne ruche, a to bardzo byłoby potrzebne.
a benedykt XVI którego bardzo szanuję mówił też np. że islam jest szansą dla europy, w tym sensie że to społeczeństwo tradycyjne i może byś przeciwwagą dla ateizacji.
w tym przypadku bardziej wierzę biskupowi schneiderowi.
Wypisujesz duby smalone. Każda wspólnota formacyjna (nawet oaza) jest zamknięta na wchodzenie w nią ludzi z zewnątrz. Gdy jest w Carlsbergu jest Oaza młodzieżowa, to nawet Diakonia stała nie ma wstępu na ich Eucharystię. Treści katechez wolno przekazywać, inna sprawa, że zazwyczaj wychodzi z tego "głuchy telefon". Nie wolno opowiadać, co omawiano na konwiwencjach, ani dyskutować, a tym bardziej mówić na zewnątrz, co było mówione podczas Echa Słowa. Psychomanipulacji nie zauważyłam.
polecam książkę Alfred Cholewiński "Chrześcijaństwo na nowo odkrywane"
Na tamte czasy była to dobra diagnoza.
Czasy trochę się zmieniły, ale nie na tyle żeby całkowicie odrzucić książkę.
Mam tę książkę w swojej biblioteczce. Przed wejściem na Drogę wszystko się we mnie burzyło, gdy ją czytałam. Później jednak znalazłam w tym głębię i sens.
Ten elaborat napisał ksiądz profesor. Ludzie mają prawo wiedzieć o nieprawidłowościach w tym ruchu. Nie ma akceptacji dla ukrywania prawdy. Kościół jest w wielkim zamęcie dzisiaj.
1. Zanim wkleiłeś te bzdury należało poprawić znaki liter, bo bardzo ciężko się to czyta. 2.Ten ksiądz grzeszy przeciwko VIII Przykazaniu. 3. Znasz powiedzenie: szkolony, uczony, a ciemniak okropny?
Bp. Schneider: Neokatechumenat to protestancko-żydowska wspólnota wewnątrz Kościoła, jedynie z katolicką dekoracją
Powyższe twierdzenie jest szczytem bezczelności. Gdybym spotkała tego księżulka, to bym mu tak nawsuwała, że kapcie by pogubił.
***
"Dla Neokatechumenatu, Eucharystia jest jedynie braterską ucztą. To protestanckie, typowo luterańskie podejście. Odrzucają pojęcie i nauczanie Eucharystii jako prawdziwej ofiary. Uważają nawet, że tradycyjne nauczanie i wiara Eucharystię jako ofiarę nie jest chrześcijańska, lecz pogańska."
Totalne bzdury. Taki właśnie sposób celebracji Eucharystii pomaga nam rozumieć, jej istotę.
***
"Główną ideą Neokatechumenatu, według założyciela Kiko Argüello jest: Kościół prowadził życie idealne tylko do Konstantyna w IV wieku, tylko wtedy był właściwie prawdziwy Kościół. Wraz z Konstantynem Kościół zaczął degenerować: degeneracja doktrynalna, liturgiczna i moralna."
To jest prawda, wraz z legalizacją chrześcijaństwa zaczyna się feudalizacja Kościoła i krocząca degrengolada. Czy mam przypominać, jak grzeszyli papieże, rozprzężenie wśród duchowieństwa, i orgie w klasztorach? Mieliśmy wtedy garstkę osób świętych; ich życie i działanie ocaliło Kościół.
***
"owoce nawróceń nie są dla mnie kryterium decydującym"
Księżulek typu - na zbawienie trzeba sobie zapracować. Musimy mocno się starać, żeby pozyskać przychylność Boga; składać liczne ofiary.
To jest właśnie czyste pogaństwo.
Jeżeli ten biskup się nie nawróci, to jego zbawienie się czarno widzę.
Najłatwiej jest się nawrócić osobie, która wylądowała na dnie: alkoholikowi, narkomanowi, prostytutce. Nieco trudniej porządnemu, praktykującemu katolikowi. Jeszcze trudniej księdzu. A z biskupem, szczególnie tradycjonalistą - to już sprawa beznadziejna.
Komentarz
https://neocatechumenaleiter.org/pl/slowa-papiezy/benedykt-xvi/
Kościół jest jeden, powszechny i apostolski. Tzn. między innymi, że ludzie o różnej wrażliwości mają w nim swoje miejsce. Wszyscy, którzy pozostają w jedności, wzrastają w wierze, dążą do zbawienia.
"Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy."
To okropne, że bp Schneider mówi takie rzeczy. Zarzuca wspólnocie od lat uznanej przez Kościół i cieszącej się poparciem kolejnych papieży, że:
- jest sektą, czyli schizmatycką grupą działającą poza Kościołem,
- jest judaistyczna, czyli odrzuca Objawienie Nowego Przymierza,
- jest protestancka, czyli odrzuca wiarę w Kościół, w sakramenty i w Przeistoczenie.
To tak kosmiczne bzdury, że aż trudno zrozumieć, jak człowiek cieszący się pełnią władz umysłowych mówi coś takiego.
Szczególik taki, ale poważnie pytam:
Dlaczego imiona i nazwiska osób, które poważasz, piszesz małą literą?
Uwagi dotycz±ce Neokatechumenatu
1. Neokatechumenat zorganizowany jest w szereg etapów czy stopni wtajemniczenia roz3o?onych na wiele (kilkana¶cie) lat. Zastrzega sie ich pe3n± tajemnice w stosunku do tych, którzy do tych etapów jeszcze nie doszli. Wytwarza sie w ten sposób swoisty ezoteryzm. S± wtajemniczeni i niewtajemniczeni. Nie znaj±c ani poszczególnych etapów "drogi", ani punktu doj¶cia (w istocie jest nim podporz±dkowanie ca3ego ?ycia celom "drogi" neokatechumenalnej) nie mo?na od pocz±tku, tzn. wchodz±c na droge neokatechumenatu podj±a ¶wiadomej i wolnej decyzji o wej¶ciu na te droge. Stawiane stopniowo, krok po kroku, wymagania coraz to wiekszego zaanga?owania, utrudniaj± wycofanie sie z "drogi" i nie s± pozbawione cech psychicznej manipulacji.
2. W Neokatechumenacie nie istnieje komunikacja z "do3u" do "góry", tzn. od cz3onków grup (wspólnot) m3odszych do starszych, do tzw. katechistów. Nie ma miejsca na dialog, na wyja¶nianie w±tpliwo¶ci. Liczy sie jedynie transmitowany z "góry" nakaz, katecheza, czy decyzja wy?szych katechistów.
3. W Neokatechumenacie nie podejmuje sie teologicznego czy katechetycznego kszta3towania cz3onków "drogi". Ca3e kszta3cenie polega na przekazywaniu od "góry" katechez - pouczen. Katechezy te powtarza sie a? do poszczególnych wspólnot, przy czym, im "ni?ej", tym katechezy te - powtarzane na ogó3 przez ludzi nie znaj±cych szerzej nauki Ko¶cio3a - s± doktrynalnie coraz bardziej zdeformowane. Katechi¶ci - g3osiciele katechez wstepnych, a nastepnie katechez na konwiwencjach, skrutiniach itp. ucz± sie ich g3oszenia uczeszczaj±c na takie katechezy prowadzone przez starszych katechistów. Istniej± (drukowane? powielane?) zbiory g3ównych katechez, nie s± one jednak dostepne dla ogó3u cz3onków wspólnot. Nie jest wiadome, czy maj± one ko¶cielne imprimatur.
4. Przynajmniej praktycznie nie wierzy sie w autentyczno¶a dotychczasowego, tzn. przedneokatechumenalnego ?ycia chrze¶cijanskiego, nawet sakramentalnego. W Neokatechumenacie wszystko zaczyna sie od nowa, jakby Bóg w ?yciu cz3onków wspólnot dotychczas nie dzia3a3, owszem, jakby Jego jedynym dzia3aniem by3o doprowadzenie cz3owieka do neokatechumenatu. W czasie pierwszego skrutinium (ju? po dwóch czy trzech latach) dokonuje sie na ka?dym z cz3onków wspólnoty egzorcyzmu, dokonywanego w liturgii chrze¶cijanskiej w stosunku do nieochrzczonych. Po nastepnych latach, w czasie tzw. drugiego skrutinium cz3onkowie wspólnot staj± sie "uczniami Chrystusa". Zapowiada sie im przy ró?nych okazjach, ?e Eucharystie zrozumiej± po paru kolejnych latach, gdy odbed± po¶wiecon± jej, specjalna konwiwencje. Wszystko to dzieje sie w stosunku do chrze¶cijan (czesto pobo?nych i praktykuj±cych przez ca3e ?ycie, tak?e w stosunku do ksie?y), którzy przecie? w czasie swego chrztu zostali wyrwani spod panowania szatana i stali sie uczniami Chrystusa. Potwierdzali za¶ po wielokroa przez praktyke swego ?ycia i udzia3 w Eucharystii.
5. Chrze¶cijanska przemiana ?ycia cz3owieka (np. ?e wyrzeka sie "idoli" tzn. przede wszystkim, ?e wyrzeka sie zabezpieczenia materialnego, ?e staje sie uczniem Chrystusa, ?e ju? umie sie modlia itp.) wi±zana jest z okre¶lonymi wydarzeniami na "drodze" neokatechumenalnej (z odpowiednimi katechezami, konwiwencjami, skrutiniami ...) tak, jakby to te wydarzenia, te prze?ycia na "drodze" identyfikowa3y sie z duchow±. Chrze¶cijansk± przemian± cz3owieka, nie wi±zan± z jego d3ugotrwa3ym, moralnym wysi3kiem.
6. Wartosci ludzkie - praca zawodowa, nauka, ró?ne zami3owania itp. - a tak?e warto¶ci miedzyludzkie - kontakty rodzinne, przyjacielskie itp. - uwa?a sie raczej za przeszkode w realizacji neokatechumenalnego chrze¶cijanstwa, ni? za dobro, które wiara ma obj±a i pozwolia we w3a¶ciwy sposób realizowaa.
7. Osobna sprawa jest rola prezbiterów ograniczana do przewodniczenia Eucharystii i udzielania sakramentu pokuty. Prezbiter nie ma ?adnego wp3ywu na istotny nurt neokatechumenalnego nauczania i na kszta3t ?ycia wspólnoty. Niestety, tak?e i pos3uga biskupia we wspólnotach neokatechumenalnych dokonuje sie w ramach ¶ci¶le przez neokatechumenalny rytua3 przewidzianych dla biskupa czynno¶ci i s3u?y jako legitymizacja prawowierno¶ci "drogi". Realnego wp3ywu na ?ycie wspólnot neokatechumenalnych nawet biskupi wydaj± sie nie miea.
Ca3y pion "pasterski" Ko¶cio3a (Biskup - prezbiterzy) traktowany jest w neokatechumenacie "równolegle" do ?ycia wspólnot, kierowanych przez z zasady teologicznie niewykszta3conych ¶wieckich, a nie "nadrzednie", jako jedyna ko¶cielna pos3uga, której nale?y sie podporz±dkowaa. Znane mi seminarium neokatechumenalne uczy alumnów patrzenia na ?ycie chrze¶cijanskie, powo3anie prezbitera i na Ko¶ció3 - z perspektywy neokatechumenatu, nie za¶ patrzenia na neokatechumenat z perspektywy Ko¶cio3a, jako na jeden ze wspó3czesnych ruchów w Ko¶ciele.
8. Wiele z poruszanych tu spraw wskazuje nato, ?e neokatechumenat identyfikowany jest przez swych cz3onków, zw3aszcza przez kieruj±cych wspólnotami katechistów, z chrze¶cijanstwem. Znajduje to swój bezpo¶redni wyraz w sformu3owaniach sugeruj±cych niedwuznacznie, ?e wej¶cie na droge neokatechumenaln± jest wej¶ciem nie tylko na droge ?ycia chrze¶cijanskiego, lecz na droge zbawienia (np. ceremonia wpisywania imion cz3onków wspólnoty w czasie pierwszego skrutinium do ksi±g Pisma ¶w. w3a¶nie na znak zapisania ich w ksiedze zbawienia). Odst±pienie od drogi neokatechumenalnej traktowane jest jako odst±pienie od Ko¶cio3a, Chrystusa i drogi zbawienia.
Tej identyfikacji sprzyja sprawowanie liturgii eucharystycznej, liturgii sakramentu pokuty, wigilii paschalnej, chrztu itp. poza zwyk3ym ?yciem ko¶cielnym i parafialnym. ¦piewa sie wy3±cznie w3asne pie¶ni religijne (wy3±cznie z w3asnymi melodiami cze¶ci ¶piewanych w liturgii eucharystycznej).nie czyta sie z regu3y og3oszen parafialnych, listów pasterskich ... ¬le sie patrzy na zaanga?owanie cz3onków neokatechumenatu w inicjatywy czy struktury parafialne, w dzia3alno¶a charytatywn±.
9. Najwy?sz± obawe budzi wi±zanie tak a nie inaczej pomy¶lanej drogi neokatechumenalnej, konkretnych decyzji wy?szych katechistów i ca3kowitego, bezwzglednego pos3uszenstwa w stosunku do nich strony cz3onków wspólnot - z dzia3aniem Ducha ¦wietego. Z drugiej za¶ strony wszelki sprzeciw i krytyka "drogi" i ich w3asnego neokatechumenalnego zaanga?owania, jako na prze¶ladowania, które bed± gotowi znosia dla Chrystusa.
10. Budzi niepokój interpretacja pewnych postaw moralnych, z za3o?enia s3usznych i chrze¶cijanskich, prowadz±ca jednak do ich istotnego wypaczenia. Oto trzy przyk3ady.
W neokatechumenacie podkre¶la sie bardzo mocno, jako jedn± z najwa?niejszych zasad postepowania, tzw. "s3owo nienawi¶ci" (Lk 14, 26: "Je¶li kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawi¶ci swego ojca i matki, ?ony i dzieci ..." itd.). interpretuje sie je praktycznie jako wymaganie przedk3adania obowi±zków neokatechumenalnych ponad obowi±zki wobec najbli?szych. Stawia sie za przyk3ad Pana Jezusa, który mia3 sie wyrzec materialnej troski o swoj± matke, nazywaj±c swoich s3uchaczy sw± matka i braami (Mk 3, 31-35).
Postuluje sie usilnie "szczero¶a" w publicznych wypowiedziach o osobie samym i o "braciach i siostrach" ze wspólnoty, na co jest miejsce czy to we wspólnych liturgiach czy tzw. konwiwencjach. W rzeczywisto¶ci postuluje sie wrecz nawet uw3aczanie innym przez publiczne wyra?anie o nich negatywnych opinii w oparciu jedynie o w3asne odczucia i oceny. Postuluje sie tak?e ujawnianie wobec innych - bez poczucia wstydu - w3asnych grzechów i po?±dan.
G3osi sie, ?e Bóg mi3uje nas takimi, jakimi jeste¶my i ?e wyzwolenia z grzechów jest darem Bo?ym, którego nale?y oczekiwaa. Latwo sprowadza sie to do tolerancji w stosunku do w3asnych grzechów i s3abo¶ci, do rezygnacji z aktywnego d±?enia do moralnej doskona3o¶ci.
11. W rezultacie droga neokatechumenalna prowadzi czesto do swoistego zniewolenia cz3owieka. Winien on wype3niaa wiernie liczne, czasoch3onne wymagania "drogi" a? do ca3kowitego podporz±dkowania jej swego ?ycia rodzinnego, zawodowego, materialnego i oczywi¶cie religijnego. Kszta3tuje sie w ten sposób ludzi - chrze¶cijan nie o wysokim stopniu osobowej dojrza3o¶ci, samodzielnych, zaanga?owanych w ?ycie spo3eczne, zdolnych do dialogu z inaczej my¶l±cymi. Lecz ludzi oddanych jedynie neokatechumenatowi, czesto fanatycznych jego zwolenników, nie akceptuj±cych ?adnej jego krytyki.
Na takie ukszta3towanie wielu cz3onków wspólnot neokatechumenalnych wp3ywaj± ró?ne czynniki, które powinny zostaa starannie zanalizowane. W¶ród nich znajduje sie stopniowe niszczenie osobistych wiezi rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych, pozbawianie cz3onków wspólnot materialnej niezale?no¶ci, a tak?e 3amanie naturalnego poczucia wstydu, wra?liwo¶ci sumienia i granic najbardziej osobistych relacji do Boga i najbli?szych ludzi przez wymaganie publicznego ujawniania spraw intymnych dotycz±cych tych w3a¶nie relacji. Nie bierze sie pod uwage rozró?niania miedzy forum externum a forum internum, miedzy tym - co stanowia mo?e przedmiot ?±danej publicznie wypowiedzi, a przedmiotem spowiedzi.
12. Ze wzgledów wychowawczych budzi sprzeciw wymagana obecno¶a dzieci w czasie tzw. echa s3owa (w liturgii eucharystycznej, przed homili±), gdy rodzice i inni, znani im cz3onkowie wspólnoty, oskar?aj± sie o z3e postepowanie, mówi±c w tym tak?e o dzieciach i swoim stosunku do nich.
strona g3ówna
Powiadomienia o nowo¶ciach na stronie fundacji
nowo¶ci wydawnicze
Nie odpowiada Ci ta wspólnota - nie wchodź w nią.
Natomiast nie kopiuj tu elaboratów, które podważają wiarygodność Kościoła.
Nie ma akceptacji dla takich działań.
Nie ma akceptacji dla ukrywania prawdy.
Kościół jest w wielkim zamęcie dzisiaj.
Bp. Schneider: Neokatechumenat to protestancko-żydowska wspólnota wewnątrz Kościoła, jedynie z katolicką dekoracją
Jest to fragment wywiadu jaki przeprowadził z Jego Ekscelencją x. bp Atanazym Schneiderem Pan Daniel Fülep z John Henry Newman Center of Higher Education. Dotyczył on różnych spraw, w tym też odnośnie Neokatechumenatu.
(…)
Pan Fülep: (…) istnieją pewne nowe współczesne ruchy , które są silnie wspierane. Jednym z nich jest wspólnota Kiko. Jaka jest Twoja opinia na temat Neokatechumenatu? [11]
Jego Ekscelencja bp Schneider: To bardzo złożone i smutne zjawisko. Mówiąc otwarcie: jest to koń trojański w Kościele. Znam ich bardzo dobrze, ponieważ byłem u nich delegatem biskupim przez kilka lat w Kazachstanie, w Karagandzie. Również uczestniczyłem w ich Mszach i spotkaniach i czytałem pisma Kiko, ich założyciela, więc znam ich dobrze. Jeśli mówić otwarcie bez dyplomacji, muszę stwierdzić: Neokatechumenat to protestancko-żydowska wspólnota wewnątrz Kościoła, jedynie z katolicką dekoracją. Najbardziej niebezpieczny aspekt dotyczy Eucharystii, ponieważ jest ona sercem Kościoła. Kiedy serce jest w złym stanie, całe ciało jest w złym stanie. Dla Neokatechumenatu, Eucharystia jest jedynie braterską ucztą. To protestanckie, typowo luterańskie podejście. Odrzucają pojęcie i nauczanie Eucharystii jako prawdziwej ofiary. Uważają nawet, że tradycyjne nauczanie i wiara Eucharystię jako ofiarę nie jest chrześcijańska, lecz pogańska. To zupełny absurd, to typowo luterańskie, protestanckie. Podczas ich liturgij eucharystycznych traktują Najświętszy Sakrament w tak banalny sposób, że czasem jest to aż straszne. Podczas przyjmowania Komunii siedzą, gubią fragmenty gdyż nie przykładają do nich uwagi, a po Komunii tańczą zamiast się modlić i adorować Jezusa w ciszy. To zupełnie światowe i pogańskie, naturalistyczne.
Drugim niebezpieczeństwem jest ich ideologia. Główną ideą Neokatechumenatu, według założyciela Kiko Argüello jest: Kościół prowadził życie idealne tylko do Konstantyna w IV wieku, tylko wtedy był właściwie prawdziwy Kościół. Wraz z Konstantynem Kościół zaczął degenerować: degeneracja doktrynalna, liturgiczna i moralna. Swoje dno degeneracji doktryny i liturgii Kościół osiągnął wraz z dekretami Soboru Trydenckiego. Tymczasem prawda jest odwrotna: były to czasy świetności w historii Kościoła dzięki klarownej doktrynie i dyscyplinie. Według Kiko, od IV wieku do II Soboru Watykańskiego trwały ciemne wieki w Kościele. To herezja, ponieważ to tak jakby mówić że Duch Święty opuścił Kościół. I jest to typowo sekciarskie i zgodne z linią Marcina Lutra, który uważał że aż do niego Kościół był w ciemności i tylko dzięki niemu pojawiło się światło w Kościele. Pozycja Kiko jest fundamentalnie taka sama, z tym tylko że Kiko postuluje wieki ciemne Kościoła od Konstantyna do II SW. Oni źle interpretują II Sobór Watykański. Uważają że są apostołami V II. Wszystkie swoje heretyckie praktyki uzasadniają Soborem. To wielkie nadużycie.
Jak taka wspólnota mogła być oficjalnie uznana przez Kościół?
To kolejna tragedia. Ustanowili silne lobby w Watykanie co najmniej trzydzieści lat temu. Jest i inne oszustwo: przy wielu okazjach przedstawiają biskupom wielkie owoce nawróceń i powołań. Wielu biskupów jest zaślepionych owocami, i nie widzą błędów, nie badają ich. Mają oni duże rodziny, mają wiele dzieci, i wysokie standardy moralne w życiu rodzinnym. To są, oczywiście, dobre rezultaty. Istnieją też jednak przesadne naciski na rodziny by mieć maksymalną liczbę dzieci. To nie jest zdrowe. Mówią, akceptujemy Humanae Vitae, i to jest, oczywiście, dobre. Ale w rzeczywistości jest to iluzja, bo istnieje dziś na świecie również wiele grup protestanckich o wysokich standardach moralnych, mających wiele dzieci i protestujących przeciwko ideologi gender, homoseksualizmowi, i które również akceptują Humanae Vitae. Ale dla mnie to nie jest decydującym kryterium prawdy! Istnieje też wiele wspólnot protestanckich, które nawracają wielu grzeszników, ludzi którzy żyli w nałogach takich jak alkoholizm czy narkotyki. Więc owoce nawróceń nie są dla mnie kryterium decydującym i nie będę zapraszał tych dobrych grup protestanckich nawracających grzeszników i mających wiele dzieci do diecezji by prowadzili apostolat. To iluzja wielu biskupów, zaślepionych tak zwanymi owocami.
Oczywiście, że nie są. W diecezji bpa Schneidera jest 1,4% katolików. Kapłanów w diecezji jest 40 (słownie: czterdziestu). Piękne owoce posługi księdza biskupa, który zamiast dbać o powierzonych sobie wiernych, bryluje w mediach i wypowiada się jako autorytet na każdy możliwy temat.
To zupełna bzdura. Echo słowa to jest to samo, co w innych nurtach Kościoła nazywa się dzieleniem. Czytamy Słowo Boże i opowiadamy, jak ono w nas rezonuje. Jak można sugerować, że Słowo Boże powoduje w ludziach wyłącznie chęć oskarżania innych o złe postępowanie? Co więcej, podstawową zasadą echa/dzielenia jest mówienie tylko o sobie, a nie o innych. Nikogo więc o nic się nie oskarża.
Treści katechez wolno przekazywać, inna sprawa, że zazwyczaj wychodzi z tego "głuchy telefon".
Nie wolno opowiadać, co omawiano na konwiwencjach, ani dyskutować, a tym bardziej mówić na zewnątrz, co było mówione podczas Echa Słowa.
Psychomanipulacji nie zauważyłam.
Co do islamu - Benedykt XVI ma rację.
2.Ten ksiądz grzeszy przeciwko VIII Przykazaniu.
3. Znasz powiedzenie: szkolony, uczony, a ciemniak okropny?
Najłatwiej jest się nawrócić osobie, która wylądowała na dnie: alkoholikowi, narkomanowi, prostytutce.
Nieco trudniej porządnemu, praktykującemu katolikowi.
Jeszcze trudniej księdzu.
A z biskupem, szczególnie tradycjonalistą - to już sprawa beznadziejna.
Czy moja wiadomość dotarła do Ciebie?
Nie wyświetla mi się w wiadomościach.
Nie umiem tutaj posyłać.