Mam pytanie do mam pracujących.
W jakim wieku były Wasze dzieci gdy wracałyście do pracy?
I jeszcze jedno - Czy można rodzinę wielodzietną utrzymać z jednej pensji ( męża)
Zależy ilu osobowa jest rodzina wielodzietna, no i ile zarabia mąż, gdzie mieszkacie, czy macie kredyt itp.
JA wróciłam do pracy jak mój njamłodszy syn miał 5,5 mies - nie bardzo mogłam inaczej, nie ze względów finansowych, ale na zawód jaki wykonuję. Było to zdecydowanie za wcześnie. Przy starszych dzieciach nie pracowałam, tylko się uczyłam i miałam praktyki zawodowe. Zosię urodziłam na piątym roku, broniłam sie jak miała 3 mies i potem zrobiłam sobie ponad roczną przerwę i dopiero zaczęłam dokształcanie się w celu zdobycia zawodu. Jak urodził się Ludek to biegałam na zajęcia i praktyki jak skończył dwa miesiące, ale miałam taki układ,że juz o 13.00 byłam z powrotem w domu, tyle ze zamiast 3 razy w tyg. chodziłam 5.
Ciekawi mnie czy jest na forum mama pracująca i utrzymująca rodzinę, której mąż nie pracuje zawodowo i zajmuje sie domem, dziećmi?
Jakie, poza finansowymi, mogą być przyczyny takiego stanu rzeczy?
Wrocilam do pracy poza domem - nauczycielka jez.pol. LO, klasy maturalne - przy czworce dzieci w wieku: 8 lat, 6, 4 i 2,5. Wrocilam po osmiu latach. Byl to "skok w nadprzestrzen", niewiele nocy przespanych, etc.
W rezultacie czulam sie tak, jak osoba ktora musi calemu swiatu udowodnic, ze moze funkcjonowac z czworka dzieci, tak jak i bez dzieci. Pracowalam tym trybem dwa lata, czulam, ze udowodnilam to "calemu swiatu" i sobie. Gdy moi uczniowie zdawali slawna juz "nowa mature" urodzilam kolejne moje dziecko.
Teraz moja najmlodsza ma 2,5 i nie mam zamiaru wracac do mojej starej pracy. Mysle, ze przyjdzie odpowiedni moment na "wejscie do gry" - wtedy, gdy koszty rodzinne i moje (osobiste) beda najmniejsze. I wcale nie musze wracac do mojego dawnego zawodu. NAbralam pewnosci, ze moge poradzic sobie w roznych dziedzinach. Obecnie podnosze moje kwalifikacje na studiach podyplomowych.
Przy drugim i trzecim dziecku wróciłam do pracy po 9 miesiącach. Na szczęście praca była blisko domu i nienormowany czas pracy, a dzieci zostały z moją Mamą. Przy drugim dawałam radę spokojne przy trzecim czułam się podobnie jak Danka. Teraz chciałabym posiedzieć dłużej. Jak długo zależy od naszych finansów.
Żona (bibliotekarz) jakiś czas po urodzeniu Kacpra (najstarszego) wróciła do pracy. Skończyła po 3 miesiącach, bo zmieniłem pracę i przeprowadziliśmy się z Wrocławia do Gliwic. Po powrocie do Wrocławia i urodzeniu Melchiora również próbowała. Kacper poszedł do przedszkola, podczas 3 miesięcy pracy był chory przez 50% czasu. Gdy w końcu wylądował w szpitalu z gorączką 42 stopni stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i żona skończyła z etatem. Parę miesięcy później wymyśliła sobie serwis http://www.kuradomowa.com i obecnie pracuje na swoim jako webmaster. Do pracy na etat już sama nie chce wrócić.
Polecam takie rozwiązanie: żona zajmuje się domem, a jeśli pracuje zawodowo, to na swoim w nienormowanym czasie pracy. Tego właśnie jej zazdroszczę, bo pracując na etacie czuję się czasem jak niewolnik...
U nas sytuacja trochę się skomplikowała, ponieważ ja żeby nie stracić pracy musiałabym od stycznia znów ją podjąć ( teraz jestem na macierz. i wychow. do końca roku -potem kończy się umowa i na dalszy urlop nie mogę liczyć)
Jednak oboje z mężem pracowalibyśmy na zmiany , ja również w soboty, niedz. i święta i w takim systemie nie ma możliwości zapewnienia opieki dzieciom, nawet przy zatrudnieniu opiekunki ( musiałaby być czasem nawet do 22, więc to bez sensu)
Będę musiala zrezygnować z pracy i martwi mnie ta sytuacja , bo wypłata męża jest niepewna ( zależna od zamówień ), przy czym miesiące zimowe są najgorsze .
Poza tym zastanawiam się kiedy mój powrót do pracy byłby możliwy i muszę przyznać, że jakoś sobie tego nie wyobrażam. Przy trójce dzieci ktoś stale będzie musiał być w domu - bo czy przedszkole czy szkoła każdy będzie wychodził i wracał o innej porze.
Przygnębiająca ta sytuacja:sad:
U mnie dniówka to z dojazdem prawie 10 godzin, przy czym z dyżuru popołudniowego tj. do 21 następnego dnia nierzadko ma się na 6 rano następny dyżur.
Strusiu!a ja powtórzę za Super Nianią(swoją drogą jaka to miła kobitka w bezpośrednim zetknięciu-byłam niedawno na spotkaniu z Nią)dobra mama to mama szczęśliwa.jeśli masz zostać w domu z dziecimi i mieć po 2 miesiącach pretensję do nich i całego świata i stać się zrzędzącą zołzą, to stań na głowie i wracaj do pracy.i odwrotnie.jeśli masz wrócić do pracy i wyrzucać sobie ,ze to nie jest w porządku wobec dzieci bo np.często chorują ,nie masz dla nich czasu, bo padasz ze zmęczenia,to jeśli zrezygnujesz z pracy i będziecie żyć nawet od przysłowiowego pierwszego do pierwszego ,Ty będziesz spokojna,ze robisz to co jest najlepsze dla Was.bo o to przecież chodzi.żeby wybrać zgodnie z własnym przekonaniem.życzę udanego wyboru.:flowers:
Skomplikowane pytanie. Nie pracuję na etacie, lecz pisząc w domu - zdarzało mi się to robić i w zaawansowanej ciąży, i czuwając przy śpiącym roczniaku, po prostu w tych okresach wykonywałam pracę sporadycznie i w znacznie mniejszym zakresie.
Komentarz
JA wróciłam do pracy jak mój njamłodszy syn miał 5,5 mies - nie bardzo mogłam inaczej, nie ze względów finansowych, ale na zawód jaki wykonuję. Było to zdecydowanie za wcześnie. Przy starszych dzieciach nie pracowałam, tylko się uczyłam i miałam praktyki zawodowe. Zosię urodziłam na piątym roku, broniłam sie jak miała 3 mies i potem zrobiłam sobie ponad roczną przerwę i dopiero zaczęłam dokształcanie się w celu zdobycia zawodu. Jak urodził się Ludek to biegałam na zajęcia i praktyki jak skończył dwa miesiące, ale miałam taki układ,że juz o 13.00 byłam z powrotem w domu, tyle ze zamiast 3 razy w tyg. chodziłam 5.
Jakie, poza finansowymi, mogą być przyczyny takiego stanu rzeczy?
W rezultacie czulam sie tak, jak osoba ktora musi calemu swiatu udowodnic, ze moze funkcjonowac z czworka dzieci, tak jak i bez dzieci. Pracowalam tym trybem dwa lata, czulam, ze udowodnilam to "calemu swiatu" i sobie. Gdy moi uczniowie zdawali slawna juz "nowa mature" urodzilam kolejne moje dziecko.
Teraz moja najmlodsza ma 2,5 i nie mam zamiaru wracac do mojej starej pracy. Mysle, ze przyjdzie odpowiedni moment na "wejscie do gry" - wtedy, gdy koszty rodzinne i moje (osobiste) beda najmniejsze. I wcale nie musze wracac do mojego dawnego zawodu. NAbralam pewnosci, ze moge poradzic sobie w roznych dziedzinach. Obecnie podnosze moje kwalifikacje na studiach podyplomowych.
Polecam takie rozwiązanie: żona zajmuje się domem, a jeśli pracuje zawodowo, to na swoim w nienormowanym czasie pracy. Tego właśnie jej zazdroszczę, bo pracując na etacie czuję się czasem jak niewolnik...
Jednak oboje z mężem pracowalibyśmy na zmiany , ja również w soboty, niedz. i święta i w takim systemie nie ma możliwości zapewnienia opieki dzieciom, nawet przy zatrudnieniu opiekunki ( musiałaby być czasem nawet do 22, więc to bez sensu)
Będę musiala zrezygnować z pracy i martwi mnie ta sytuacja , bo wypłata męża jest niepewna ( zależna od zamówień ), przy czym miesiące zimowe są najgorsze .
Poza tym zastanawiam się kiedy mój powrót do pracy byłby możliwy i muszę przyznać, że jakoś sobie tego nie wyobrażam. Przy trójce dzieci ktoś stale będzie musiał być w domu - bo czy przedszkole czy szkoła każdy będzie wychodził i wracał o innej porze.
U mnie dniówka to z dojazdem prawie 10 godzin, przy czym z dyżuru popołudniowego tj. do 21 następnego dnia nierzadko ma się na 6 rano następny dyżur.
Mi jedynie przychodzi do głowy , że trzeba było wybrać inny zawód.
Zmykam , bo nieboraki mnie jutro obudzą o 6.