Przebywający z pierwszą wizytą w USA papież Benedykt XVI spotkał się w Białym Domu z prezydentem George'em W. Bushem. W swoich wystąpieniach obaj przywódcy podkreślali wspólne wartości zbliżające do siebie Amerykę i Kościół katolicki.
Ceremonia powitania papieża na trawniku przed Białym Domem, w której uczestniczyło około 10 000 osób, miała szczególnie uroczysty charakter. Orkiestra wojskowa odegrała hymn Watykanu i hymn USA, oddano 21 salw armatnich, a znana sopranistka Kathleen Battle odśpiewała "Ojcze Nasz".
Zaproszeni goście, wśród których było wielu duchownych, zakonnice i członkowie katolickiej organizacji "Rycerze Kolumba", zaintonowali amerykańskie "Sto lat", czyli "Happy Birthday to You" na cześć papieża, który tego dnia skończył 81 lat.
W krótkim przemówieniu powitalnym Bush podkreślił, że Ameryka jest otwarta na nauki i wartości katolicyzmu i na słowa papieża.
- Potrzebujemy Twojego przesłania, które odrzuca dyktaturę relatywizmu i przyjmuje kulturę sprawiedliwości i prawdy. W świecie, w którym niektórzy rozumieją wolność tylko jako prawo do robienia co im się podoba, potrzebujemy Twojego przesłania, że prawdziwa wolność wymaga, byśmy żyli nią nie tylko dla nas samych - powiedział prezydent.
Jakby nawiązując do tych słów, w swoim znacznie dłuższym przemówieniu papież mówił o znaczeniu wolności, która - jak podkreślił - "jest nie tylko darem, lecz także wezwaniem do osobistej odpowiedzialności". Powołał się przy tym na nauczanie swojego poprzednika, Jana Pawła II.
- Zachowanie wolności wymaga kultywowania cnoty, samodyscypliny, poświęcenia dla wspólnego dobra i poczucia odpowiedzialności za mniej szczęśliwych od nas. (...) Wolność to wyzwanie dla każdego pokolenia, i trzeba do niej stale przekonywać dla sprawy dobra. Niewielu rozumiało to tak wyraźnie jak papież Jan Paweł II. Snując rozważania na temat duchowego zwycięstwa wolności nad totalitaryzmem w swej ojczystej Polsce, przypomniał nam, że historia pokazuje raz za razem, iż w świecie bez prawdy wolność traci swoją podstawę i demokracja bez wartości może zgubić swoją duszę - powiedział Benedykt XVI.
Cytował encyklikę społeczną Jana Pawła II "Centesimus Annus", podkreślającą podmiotowość człowieka i nadrzędny charakter ludzkiej pracy.
- Te prorocze słowa w jakimś sensie są echem przekonania prezydenta Waszyngtona, wyrażonego w jego pożegnalnym przemówieniu, że religia i moralność stanowią "niezbędne wsparcie" dla politycznej pomyślności - dodał Benedykt XVI.
Papież zaznaczył, że chociaż twórcy niepodległych Stanów Zjednoczonych wpisali do konstytucji zasadę rozdziału Kościoła od państwa, to zbudowali kraj na fundamencie wiary.
- Od zarania Republiki Ameryka w poszukiwaniu wolności kierowała się przekonaniem, że zasady rządzące życiem politycznym i społecznym są nierozerwalnie związane z moralnym ładem opartym na panowaniu Boga-Stwórcy - powiedział Benedykt XVI.
Papież przypomniał przy tym, że wiara religijna była stałym źródłem inspiracji dla przywódców ruchów społecznych, m.in. dla walczących o zniesienie niewolnictwa abolicjonistów i dla walki Murzynów o równouprawnienie w ostatnim stuleciu.
Wspominając o swym zaplanowanym na piątek przemówieniu w ONZ w Nowym Jorku, papież sugerował, że ma nadzieję, iż Ameryka będzie pokojowo, a nie siłą rozwiązywać konflikty ze swoimi przeciwnikami.
- Ufam, że troska o szerszą ludzką rodzinę będzie nadal znajdować wyraz w cierpliwych wysiłkach na rzecz międzynarodowej dyplomacji, aby rozwiązywać konflikty i popierać postęp. W ten sposób przyszłe pokolenia będą mogły żyć w świecie, gdzie prawda, wolność i sprawiedliwość będą mogły kwitnąć - oświadczył papież.
Bush i Benedykt XVI odbyli potem trwającą kilkanaście minut rozmowę w Gabinecie Owalnym Białego Domu, ale po wyjściu z niego nie złożyli żadnych oświadczeń.
Jak wynika z oficjalnych informacji i przecieków, obaj przywódcy rozmawiali m.in. o sytuacji na Bliskim Wschodzie, w tym w Iraku. Papież jest szczególnie zaniepokojony losem prześladowanych chrześcijan. W Iraku zginął niedawno chaldejski arcybiskup, zamordowany przez islamskich ekstremistów.
Benedykt XVI, podobnie jak jego poprzednik, który do ostatniej chwili podejmował wysiłki dyplomatyczne, aby zapobiec wojnie w Iraku, surowo krytykował amerykańską inwazję na ten kraj.
Wizyta Benedykta XVI w Białym Domu była - jak się podkreśla - dopiero drugą wizytą papieską w rezydencji prezydenta USA. Poprzednio odwiedził Biały Dom papież Jan Paweł II, który w 1979 r. spotkał się tam z ówczesnym prezydentem Jimmym Carterem.
W środę po południu (czasu lokalnego) Benedykt XVI wygłosi homilię do 300 biskupów w Bazylice -Świątyni Narodowej Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie.
Tego samego dnia w Białym Domu odbędzie się uroczyste przyjęcie z okazji 81. urodzin papieża. On sam jednak nie weźmie w nim udziału.
Komentarz
Przebywający z pierwszą wizytą w USA papież Benedykt XVI spotkał się w Białym Domu z prezydentem George'em W. Bushem. W swoich wystąpieniach obaj przywódcy podkreślali wspólne wartości zbliżające do siebie Amerykę i Kościół katolicki.
Ceremonia powitania papieża na trawniku przed Białym Domem, w której uczestniczyło około 10 000 osób, miała szczególnie uroczysty charakter. Orkiestra wojskowa odegrała hymn Watykanu i hymn USA, oddano 21 salw armatnich, a znana sopranistka Kathleen Battle odśpiewała "Ojcze Nasz".
Zaproszeni goście, wśród których było wielu duchownych, zakonnice i członkowie katolickiej organizacji "Rycerze Kolumba", zaintonowali amerykańskie "Sto lat", czyli "Happy Birthday to You" na cześć papieża, który tego dnia skończył 81 lat.
W krótkim przemówieniu powitalnym Bush podkreślił, że Ameryka jest otwarta na nauki i wartości katolicyzmu i na słowa papieża.
- Potrzebujemy Twojego przesłania, które odrzuca dyktaturę relatywizmu i przyjmuje kulturę sprawiedliwości i prawdy. W świecie, w którym niektórzy rozumieją wolność tylko jako prawo do robienia co im się podoba, potrzebujemy Twojego przesłania, że prawdziwa wolność wymaga, byśmy żyli nią nie tylko dla nas samych - powiedział prezydent.
Jakby nawiązując do tych słów, w swoim znacznie dłuższym przemówieniu papież mówił o znaczeniu wolności, która - jak podkreślił - "jest nie tylko darem, lecz także wezwaniem do osobistej odpowiedzialności". Powołał się przy tym na nauczanie swojego poprzednika, Jana Pawła II.
- Zachowanie wolności wymaga kultywowania cnoty, samodyscypliny, poświęcenia dla wspólnego dobra i poczucia odpowiedzialności za mniej szczęśliwych od nas. (...) Wolność to wyzwanie dla każdego pokolenia, i trzeba do niej stale przekonywać dla sprawy dobra. Niewielu rozumiało to tak wyraźnie jak papież Jan Paweł II. Snując rozważania na temat duchowego zwycięstwa wolności nad totalitaryzmem w swej ojczystej Polsce, przypomniał nam, że historia pokazuje raz za razem, iż w świecie bez prawdy wolność traci swoją podstawę i demokracja bez wartości może zgubić swoją duszę - powiedział Benedykt XVI.
Cytował encyklikę społeczną Jana Pawła II "Centesimus Annus", podkreślającą podmiotowość człowieka i nadrzędny charakter ludzkiej pracy.
- Te prorocze słowa w jakimś sensie są echem przekonania prezydenta Waszyngtona, wyrażonego w jego pożegnalnym przemówieniu, że religia i moralność stanowią "niezbędne wsparcie" dla politycznej pomyślności - dodał Benedykt XVI.
Papież zaznaczył, że chociaż twórcy niepodległych Stanów Zjednoczonych wpisali do konstytucji zasadę rozdziału Kościoła od państwa, to zbudowali kraj na fundamencie wiary.
- Od zarania Republiki Ameryka w poszukiwaniu wolności kierowała się przekonaniem, że zasady rządzące życiem politycznym i społecznym są nierozerwalnie związane z moralnym ładem opartym na panowaniu Boga-Stwórcy - powiedział Benedykt XVI.
Papież przypomniał przy tym, że wiara religijna była stałym źródłem inspiracji dla przywódców ruchów społecznych, m.in. dla walczących o zniesienie niewolnictwa abolicjonistów i dla walki Murzynów o równouprawnienie w ostatnim stuleciu.
Wspominając o swym zaplanowanym na piątek przemówieniu w ONZ w Nowym Jorku, papież sugerował, że ma nadzieję, iż Ameryka będzie pokojowo, a nie siłą rozwiązywać konflikty ze swoimi przeciwnikami.
- Ufam, że troska o szerszą ludzką rodzinę będzie nadal znajdować wyraz w cierpliwych wysiłkach na rzecz międzynarodowej dyplomacji, aby rozwiązywać konflikty i popierać postęp. W ten sposób przyszłe pokolenia będą mogły żyć w świecie, gdzie prawda, wolność i sprawiedliwość będą mogły kwitnąć - oświadczył papież.
Bush i Benedykt XVI odbyli potem trwającą kilkanaście minut rozmowę w Gabinecie Owalnym Białego Domu, ale po wyjściu z niego nie złożyli żadnych oświadczeń.
Jak wynika z oficjalnych informacji i przecieków, obaj przywódcy rozmawiali m.in. o sytuacji na Bliskim Wschodzie, w tym w Iraku. Papież jest szczególnie zaniepokojony losem prześladowanych chrześcijan. W Iraku zginął niedawno chaldejski arcybiskup, zamordowany przez islamskich ekstremistów.
Benedykt XVI, podobnie jak jego poprzednik, który do ostatniej chwili podejmował wysiłki dyplomatyczne, aby zapobiec wojnie w Iraku, surowo krytykował amerykańską inwazję na ten kraj.
Wizyta Benedykta XVI w Białym Domu była - jak się podkreśla - dopiero drugą wizytą papieską w rezydencji prezydenta USA. Poprzednio odwiedził Biały Dom papież Jan Paweł II, który w 1979 r. spotkał się tam z ówczesnym prezydentem Jimmym Carterem.
W środę po południu (czasu lokalnego) Benedykt XVI wygłosi homilię do 300 biskupów w Bazylice -Świątyni Narodowej Niepokalanego Poczęcia w Waszyngtonie.
Tego samego dnia w Białym Domu odbędzie się uroczyste przyjęcie z okazji 81. urodzin papieża. On sam jednak nie weźmie w nim udziału.