Św. Michale Archaniele wstaw się za mną! -historia, którą ktos mi podeslał niedawno. Więc się dzielę
W 1950 r. pewien amerykański żołnierz, biorący udział w wojnie w Korei, napisał list do matki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że list zawierał wyznanie, które obiegło cały świat. W 1951 r. kapelan wojskowy odczytał go w obecności pięciu tysięcy żołnierzy w bazie Marynarki Wojennej w San Diego w stanie Kalifornia. Kapłan wyjawił, że rozmawiał z żołnierzem rannym na polu bitwy w Korei, z jego matką oraz sierżantem, który stał na czele patrolu. Tym kapelanem był ks. Walter Muldy. A oto treść listu napisanego przez rannego żołnierza do matki.
Kochana Mamo!
Nie ośmieliłbym się o tym napisać do nikogo innego jak tylko do Ciebie, ponieważ nikt inny nie uwierzyłby w to, co zamierzam opisać. Być może i Tobie trudno będzie w to uwierzyć, ale ja muszę o tym komuś powiedzieć.
Przede wszystkim piszę do Ciebie z łóżka szpitalnego. Nie martw się! Zostałem ranny, ale już czuję się dobrze. Lekarze mówią, że wrócę do zdrowia w ciągu miesiąca. Ale nie o tym chciałem Ci opowiedzieć.
Pamiętasz, jak rok temu wstępowałem do armii? Pamiętasz, jak opuszczałem dom i mnie przestrzegałaś, żebym każdego dnia modlił się do św. Michała Archanioła? Wcale nie musiałaś mi o tym przypominać. Odkąd tylko sięgam pamięcią, zawsze mi powtarzałaś, żebym się modlił do tego Archanioła. Nawet dałaś mi imię na jego cześć. No cóż, mogę Cię zapewnić, że zawsze o tym pamiętałem.
Kiedy trafiłem do Korei, modliłem się nawet jeszcze więcej. Czy pamiętasz tę modlitwę, której mnie nauczyłaś?: Św. Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Bogaâ?? Resztę sama znasz. Zawsze ją odmawiałem. Czasami nawet, gdy maszerowaliśmy albo zatrzymywaliśmy się na odpoczynek, uczyłem jej moich towarzyszy broni.
Pewnego razu wysłano nas na zwiad w poszukiwaniu komunistów. Było bardzo zimno. Z ust wychodziły nam kłęby pary, jakbyśmy palili cygara. Myślałem, że znam wszystkich chłopaków z patrolu. A tymczasem, nagle obok mnie pojawił się jakiś żołnierz, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Był większy od wszystkich marines, których kiedykolwiek spotkałem. (â??) Czułem się bezpiecznie, mając go u swojego boku. W każdym razie maszerowaliśmy razem obok siebie, a reszta patrolu się rozproszyła. Zagadnąłem go:
â?? Zimno dzisiaj, nieprawdaż? â?? I zacząłem się śmiać. Czyż nie jest absurdalne mówienie o pogodzie, kiedy w każdej chwili można być trafionym?
Mój kolega wydawał się rozumieć, co mam na myśli. Słyszałem jak się śmiał, ale nie tak głośno jak ja. Spojrzałem na niego i powiedziałem:
â?? Nigdy Cię wcześniej nie widziałem. Myślałem, że znam wszystkich z naszego oddziału.
â?? Właśnie dopiero co dołączyłem â?? odrzekł. â?? Jestem Michał.
â?? Coś takiego?! â?? zdziwiłem się. â?? To tak jak ja.
â?? Wiem â?? odparł i zaczął się modlić: â?? Św. Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Bogaâ??
Byłem tak zaskoczony, że przez chwilę milczałem. Zastanawiałem się, skąd znał moje imię i modlitwę, której mnie nauczyłaś? Potem jednak uśmiechnąłem się sam do siebie. Pomyślałem sobie, że przecież każdy chłopak w oddziale mnie znał. Czyż nie recytowałem jej każdemu, kto tylko chciał jej słuchać? Dlaczego teraz nie mieliby jej kojarzyć ze mną?
Przez moment szliśmy nic nie mówiąc, po czym Michał przerwał milczenie:
â?? Za chwilę będziemy mieli kłopoty.
Z jego twarzy zniknął uśmiech. Pomyślałem sobie, że to żadna rewelacja, przecież wiadomo było, że wszędzie są komuniści i że w każdej chwili mogliśmy się na nich natknąć. Śnieg zaczął sypać mocniej, tworząc wkoło wielkie zaspy. W chwilę później cała okolica pokryła się grubą warstwą białego puchu. Zrobiło się ciemniej i pojawiła się mgła. Maszerowałem dalej, ale już nie widziałem mego towarzysza broni.
â?? Michał! â?? nagle zawołałem przestraszony i poczułem jego mocną dłoń na plecach.
â?? Wkrótce się przejaśni â?? zapewnił mnie donośnym głosem.
Jego przewidywania się sprawdziły. Niebawem, w ciągu kilku minut śnieg przestał sypać i wyszło słońce. Rozejrzałem się dookoła. Mało serce mi nie zamarło! Przed nami stało siedmiu komunistów w swoich śmiesznych kufajkach, spodniach i czapkach. Ale wcale nie było mi do śmiechu. Stali z karabinami wycelowanymi prosto w nas!
â?? Michał, padnij! â?? krzyknąłem i sam osunąłem się na ziemię. Słyszałem jak komuniści bez przerwy strzelali. Słyszałem jak świstały kule. A Michał wciąż stał! Mamo, ci faceci nie mogli spudłować. Spodziewałem się, że ciało Michała podziurawią dosłownie jak sito. Ale on wciąż stał i nawet się nie bronił. Nie strzelał. Był sparaliżowany strachem. To się czasami zdarza, nawet najdzielniejszym żołnierzom. Był jak ptak zahipnotyzowany przez węża. W końcu sam podniosłem się z ziemi i doskoczyłem do niego, by go powalić. Wtedy poczułem ciepło w piersi. Zawsze chciałem wiedzieć, jak to jest, gdy się zostanie trafionym. Teraz już to wiem. Poczułem jeszcze silne ramiona, które mnie objęły i delikatnie położyły na ziemi. Otwarłem oczy, by jeszcze raz spojrzeć na świat. Byłem umierający.
Być może promienie słoneczne mnie oślepiły, albo po prostu byłem w szoku, ale wydaje mi się, że widziałem Michała wciąż stojącego, a jego twarz jaśniała niewypowiedzianym pięknem.
Jak już mówiłem, być może to światło słoneczne odbijające się w moich oczach sprawiło, że widziałem Michała, jak się zmieniał. Stawał się coraz większy. Jego ramiona jakby się rozrastały. Przypominał anioła. W dodatku w ręku trzymał miecz. Miecz, który rozbłysnął milionem świateł.
Cóż, to wszystko, co zapamiętałem, zanim zemdlałem. Później podbiegli do mnie kompani. Nie mam pojęcia, jak długo byłem nieprzytomny. Teraz i wtedy nie czułem gorączki ani bólu. Pamiętam, jak opowiadałem im o wrogu, który znajdował się tuż przed nimi. W końcu zapytałem ich:
â?? Gdzie jest Michał? â?? Widziałem jak się dziwili. â?? Kto? â?? spytał któryś z moich kumpli.
â?? Michał, taki wielki żołnierz, który szedł obok mnie, zanim nas spotkała ta zamieć â?? powiedziałem.
â?? Chłopcze â?? odparł sierżant. â?? Nikt nie szedł obok ciebie. Obserwowałem cię. Za bardzo się od nas oddaliłeś. Właśnie miałem cię zawołać, gdy zniknąłeś mi we mgle.
Spojrzał na mnie. Widać było, że coś go trapi. Po chwili łagodnie zapytał:
â?? Jak tego dokonałeś chłopcze?
â?? Czego?! â?? spytałem trochę zły i zacząłem od nowa dociekać, gdzie jest Michał.
â?? Synu â?? przerwał delikatnie sierżant. â?? Znam wszystkich żołnierzy ze swojego oddziału. Ty jesteś jedynym Michałem w naszej grupie. Nie ma w niej żadnego innego Michała.
Przerwał na moment i po chwili ponownie spytał:
â?? Jak tego dokonałeś synu? Słyszeliśmy strzały. To nie były strzały wystrzelone z twojego karabinu. Kul nie znaleźliśmy także w ciałach siedmiu zabitych tam na wzgórzu.
Nie odezwałem się na te słowa. Bo co miałem powiedzieć? Mogłem tylko patrzeć na nich zdziwiony, tak samo jak oni patrzyli na mnie.
Sierżant ponownie przemówił:
â?? Chłopcze â?? powiedział delikatnie â?? każdy z tych siedmiu komunistów zginął od uderzenia mieczem.
To wszystko, Mamo. Jak już wspominałem, być może promienie słoneczne mnie oślepiły i to wszystko mi się zdawało, a być może zimno to sprawiło. Sam nie wiem, ale musiałem o tym komuś powiedzieć.
Całuję Cię,
Twój kochający syn Michał.
* * *
Kapelan Muldy oraz sierżant stojący na czele patrolu zapewniali, że historia ta jest prawdziwa. Jest ona także dobrze znana wśród amerykańskich żołnierzy.
Oprac. Agnieszka Stelmach
Święty Michale Archaniele,
który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga
i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli.
Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj,
za Twoim przykładem, na początku nowego dnia,
otwierając się na działanie Ducha Świętego,
w każdej chwili dawał się Bogu,
wypełniając z miłością Jego świętą wolę.
Niech razem z Tobą wołam bez ustanku:
Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.
za dwumiesięcznikiem "Przymierze z Maryją nr 50"
Komentarz
Moja najmłodsza córcia ma św. Michała Archanioła za patrona (Michalina)
A modlitwa piękna... nie znałam jej...
Byłyśmy jeszcze nastolatkami i w środku zimy wracałyśmy jakoś wieczorem z Kalisza na Warmię. Miałyśmy przesiadkę w Toruniu zdaje się. Dosłownie minuty na tą przesiadkę. Nie znałyśmy w ogóle dworca i się zamartwiałyśmy, czy zdążymy itp.
Jakoś się wywlekłyśmy z pociągu z plecakami- ciemno, mróz. Ledwo wyszłyśmy, stoi przed nami facet(taki ok. 30? średniej długości włosy, ale co zapamiętałam-nie miał kurtki!!!!) i mówi:chodźcie za mną dziewczyny. My na siebie i za nim, bo już szedł !
przeprowadził nas jakby na drugą stronę dworca(tam jakiś taki dziwny ten dworzec) i tam już stał nasz pociąg. Pokazał nam palcem i my już byłyśmy takie uchachane, że tak łatwo poszło, że tylko wskoczyłyśmy do pociągu. Zaraz ruszył, ale jak już ochłonęłyśmy, to spojrzałyśmy na siebie z pytaniem: a co się stało z tym facetem? i chyba wtedy naraz do nas dotarło...
Gdyby nie on, na pewno byśmy nie znalazły tego miejsca i pociąg by nam zwiał- a my -noc na dworcu...
Troszkę chaotycznie,przepraszam.
Dodam, że urodziłem się na Aniołów Stróżów.
Dorosły syn przyjaciół ma bliskiego kolegę, który jakiś czas temu zakochał się w dziewczynie mocno umoczonej w jakiejś sekcie. Dziewczyna wyjeżdżała do Anglii i obydwaj odprowadzali ją na samolot.
Na lotnisku okazało się, że jeszcze jedna osoba ją odprowadza - cała na czarno ubrana ichnia "guru".
M* widząc sytuację usiadł na ławce i nie włączając się w rozmowy przed odlotem cały czas odmawiał w myślach egzorcyzm do św. Michała Archanioła.
W pewnym momencie "guru" zaczęła się niespokojnie kręcić po czym szybko się pożegnała, stwierdziła, że już nie będzie czekać na odlot i się zmyła.
Kiedy ta dziewczyna wróciła z powrotem do Polski, rozpoczęło się jej uwalnianie, wyrzekanie się zła, modlitwa egzorcysty itd.
A miała już ona pewne "dary" od szatana. Dała później swoje świadectwo, w którym opowiedziała, że wtedy na lotnisku "guru" była tak naładowana, bo M* "odprawiał te swoje zaklęcia" i w pewnym momencie obie widziały jak z M* wyszły dwa promienie światła i trafiły w nie obie. To właśnie po tym "guru" się zawinęła.
M* oczywiście nic nie widział i nie miał pojęcia jaki efekt miała odmawiana przez niego modlitwa.
Dziękuję za każde świadectwo.
Cuda się zdarzają. Ja też wierzę głęboko w Aniołów. Modlitwa do św. Michała jest naszą codzienną modlitwą. Ja nie doznałam takiego bezpośredniego dotyku Anioła, ale wiem że jest obok.
A dla moich dzieci kupiłam piękną płytę, która ślicznie obrazuje obecność aniołów w naszym życiu ... polecam Wam z serca. Jest piękna i wzruszająca.
"Anielskie sprawki" :bigsmile:
Ja teraz przy dziecku bardzo doświadczam pomocy Aniołów Stróżów(bo zawsze się modlę do swojego i do jej) i z forum zaczerpnęłam praktykę posyłania swojego Anioła Stróża do pomocy komuś(przeważnie to mój m.)
Nawet nie przypuszczałam, że tak działa. W naszej parafii dziś odpust i będą wniesione do kościoła relikwie ojca Pio. Franciszkanin podczas rekolekcji opowiadał właśnie, jak ojciec Pio wysyłał anioła by załatwiał mu sprawy. Krzykną jak trzeba i działał.
Mój syn po wieczornej mszy przyszedł i powiedział mamo ksiądz proboszcz powiedział, że będę jego następcą. Mój mąż rozmawiał z nim o powołaniu a ja znów podsunę modlitwę do św. Michała Archanioła.
Wiecie jak u mnie zadziałał wczoraj ale pewnie ojciec Pio też miał tu swój udział. Uświadomił mi, że moja niepewność, zniechęcenie, zmęczenie to nic innego jak działanie ogoniastego. A dlaczego bo przygotowuję 3 dziecko do komunii, córa zapisała się na scholę, starszy został ministrantem i ten młodszy bardzo chce zostać ministrantem. Moi sąsiedzi nie chodzą do kościoła, ale dzieci do komuni posyłają. Zaczeły się spotkania przed komunią a rodzice tych dzieci szukają mnie i pytają czemu mnie nie ma, czemu się nie uśmiecham, co słychać i czy na następne spotkanie i poniedziałkowy różaniec idziemy z nimi. Oni ciągną mnie, to cudne. Uświadomili mi, że w sumie przygotowujemy 6 dzieci do komunii. A ile dobrego nasłuchałam się na temat nowego proboszcza. Oj dzieje się dzieje.
Sw. Michałowi Archaniołowi
Najchwalebniejszy Książę chórów anielskich. dzielny obrońco Boga
Najwyższego, gorliwy miłośniku chwały Bożej, postrachu zbuntowanych
duchów, umiłowanie i radości aniołów sprawiedliwych, Sw Michale
Archaniełe.
pragnąc należeć do grona Twoich czcicieli Tobie ofiaruję się i poświęcam.
Oddaję Twojej czujnej opiece siebie samego, moją rodzinę, moją pracę. przyjaciół
i wszystko to co posiadam. Będąc biednym grzesznikiem, mizerna jest
moja ofiara, ale Ty nie pogardzisz uczuciami mego serca. Pamiętaj, że
od dzisiaj jestem pod Twoją szczególną opieką, proszę Cię więc, nie
opuszczaj mnie przez całe moje życie.
Wybłagaj mi pana
przebaczenie moich licznych i ciężkich grzechów, łaskę ukochania całym
sercem mojego Boga, drogiego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, uświęciciela
Ducha Świętego,
najsłodszą Matkę Maryję i wszystkich ludzi. moich braci, umiłowanych
przez Boga Ojca i odkupionych przez Syna Bożego.
Upraszaj mi wszelką pomoc niezbędną do otrzymania korony chwały
niebieskiej. Broń mnie zawsze od nieprzyjaciół mojej duszy, a w sposób
szczególny w ostatnim momencie mego życia.
Przybądź mi z pomocą o chwalebny Archaniele, bądź przy mnie podczas
duchowych zmagań. oddal ode mnie w czeluści piekielne anioła
sprzeniewierzonego i pysznego, którego pokonałeś i upokorzyłeś podczas
wałki na niebie.
Zaprowadź mnie przed tron Boga Najwyższego. abym głosił razem z Tobą,
o Święty Michale Archaniele,
i ze wszystkimi Aniołami cześć, chwałę i dziękczynienie Temu, który
żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
SANTUARIO S. MICHELE ARCANGELO 71037 Monte Sant"Angelo (Foggia) - \Włochy
Teł. 0039088456150
SANTUARIO S. MICHELE ARCANGELO i objawienia archanioła św Michała
http://www.santuariosanmichele.it/index.php?option=com_content&view=article&id=16:quatro-app&catid=5:storia&Itemid=9&lang=pl
defende nos in proelio;
contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium.
Imperet illi Deus, supplices deprecamur:
tuque, Princeps militiae Caelestis,
satanam aliosque spiritus malignos,
qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo,
divina virtute in infernum detrude.
Amen.