Stare, ale może nie wszyscy czytali :cool:
Triumf natury nad Kazimierą Szczuką
Kazimiera Szczuka jest dumna z tego, że ma (czy raczej miewa) miesiączkę. Taki wniosek można wysnuć z niedawnego numeru "Wysokich Obcasów". W ramach kampanii promującej "tolerancję", a zwalczającej naszą lokalną "ksenofobię", czołowa polska feministka założyła na siebie t-shirt z napisem: "Mam okres". Zachowanie feministki u przeciętnego normalnego człowieka musi budzić zdziwienie, rozbawienie, może nawet szok. Aż się prosi, żeby popukać się w czoło, i w ogóle z takiej demonstracji chciałoby się jakoś zakpić, zaszydzić. A jednak zwróciłbym uwagę tu na coś, co może skłaniać do optymizmu.
Kazimiera Szczuka reprezentuje dość głupawą ideologię, która głosi â?? upraszczając nieco â?? że różnice między płciami nie są efektem uwarunkowań biologicznych, ale społecznych i kulturowych. Z tego wynika, że jeśli kobieta nie chce być kobietą, to jest fajnie i postępowo. Rezygnacja przez nią z reprodukcyjnych atrybutów aktywności seksualnej (czytaj na przykład: aborcja) wyraża niezgodę na narzucony przez mężczyzn, panujący od stuleci porządek, który zmusza kobiety do macierzyństwa.
I tak duma z miesiączkowania jest w tym wypadku przejawem ideologicznej zdrady. Bo jeśli Szczuka szczyci się tym, że "ma okres", to znaczy, iż uznaje fakt biologiczny za czynnik decydujący o jej kobiecości. Mamy tutaj do czynienia z wysławianiem natury, której dyktat kontrkulturowe feministki odrzucają, gdyż stanowi on represyjny argument w rękach zwolenników tradycyjnego, patriarchalnego ładu.
Kazimierze Szczuce i jej towarzyszkom pozostaje w tym miejscu zadedykować refleksję, jaką dzieli się Leopold Tyrmand w "Zapiskach dyletanta" na temat uczestniczki pewnej hipisowskiej "manify" (lata 60-te, USA): "(...) trzymała dziecko na rękach. Niemowlę, przestraszone czy rozdrażnione przez tłum, zaczęło płakać. Dziewczyna wzięła je na ramiona, przemawiała łagodnie, próbowała ukoić, bez skutku. Zaczęła więc je kołysać. Wykonywała te same kobiece gesty, jakie kiedyś wykonywała, kołysząc mnie moja matka i na pewno moja babka kołysząc moją matkę i prawdopodobnie Ewa, gdy chciała uciszyć rozdrażnionego Kaina".
Pani (panno?) Kazimiero, życzę wytrwałości i konsekwencji. Natura jest wielkim sprzymierzeńcem kobiet. Odwagi!
Filip Memches
Komentarz
Myślę, że za postawami Meinhoff, Szczuki, czy innych podobnych istot stoją zwyczajne ludzkie problemy, którymi ktoś w porę się nie zajął. To nie jest normalne, że z taką determinacją zwalczają świat dookoła. Ten świat to tylko zastępczy cel, na którym wyładowują swoją złość.