Bolka kupiła parę dni temu pisemko "Przyjaciółka" dodawane do płyty DVD z jakimś fimem dla dzieci. Z braku lepszego zajęcia w "świątyni dumania" (gdzie taką ambitną literaturę przechowujemy) zapoznałem się dogłębnie z onom pozycjom wydawniczom i chciałbym Kuleżeństwu zreferować swe wrażenia.
Otóż na stroniie 28 przeczytać można tekst o małżeństwie polsko-tybetańskim, kończący się akapitem:
Postanowiliśmy oboje, że wychowamy Maję tak, by szanowała tradycję i mojej rodziny, i rodziny swego Taty - mówi Agnieszka. - Jest maleńka, ale już teraz wie, jak ważny jest Dalajlama, uczy się składać tradycyjny pokłon przed jego zdjęciem na ołtarzyku w naszym mieszkaniu. Zanim dorośnie pozna dwa języki, dwie religie i historię dwóch narodów. I wierzymy, że kiedyś wróci do Tybetu.
Nie wiem jak Wam, ale mnie rzygać sie chce...
Komentarz
Lepiej wyrzucić na stałe takie śmieci zanim dzieci się nauczą czytać, nie mówiąc już o tym, że wcześniej mogą się naoglądać obrazków...
@Torquemada: polecam:
1. Metoklopramid - na szybko (sprawdzone!)
2. Niszczarka do dokumentów (sprawdzone)
MSPANC
szkopuł tylko w tym że nie da się chyba rozdwoić jaźni religijnie: czy ci ludzie chcą żeby dziecko było jednocześnie katolikiem i buddystą? przecież dwóch systemów wierzeń nie da się pogodzić, wtedy religia byłaby tylko paradygmatem kulturowym, folklorem. Ale jeśli dziecko praktykuje kult buddyjski, wygląda na to, że praktykować będzie miało buddyzm, a katolicyzm będzie tylko "kulturą mamusi". Z punktu widzenia katolickiej mamy - to świadectwo słabej religijności matki.
mam koleżankę która wyszła za prawosławnego w kościele prawosławnym i dziecko ochrzciła prawosławnie. Ja bym tak łatwo nie zrezygnowała ze swego wyznania...
1) czy w Twojej ocenie jestem "satelitą" Tomka? Jeśli tak - proszę, dowiedź tego jakoś.
2) o co Ci chodzi?
Postaram się zrozumieć.
Coś mi się kojarzy z Dominus Iesus:
7. Adekwatną odpowiedzią na objawienie Boże jest Â?'posłuszeństwo wiary' (Rz 1, 5; por. Rz 16, 26; 2 Kor 10, 5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu, okazując 'pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego' i dobrowolnie uznając objawienie przez Niego daneÂ? 15. Wiara jest darem łaski: Â?By móc okazać wiarę, trzeba mieć łaskę Bożą uprzedzającą i wspomagającą oraz pomoce wewnętrzne Ducha Świętego, który by poruszał serca i do Boga zwracał, otwierał oczy rozumu i udzielał 'wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu wiary prawdzie'Â? 16.
Posłuszeństwo wiary zakłada przyjęcie prawdy Chrystusowego objawienia, potwierdzonej przez Boga, który jest samą Prawdą 17: Â?Wiara jest najpierw osobowym przylgnięciem człowieka do Boga; równocześnie i w sposób nierozdzielny jest ona dobrowolnym uznaniem całej prawdy, którą Bóg objawiłÂ? 18. Wiara jako Â?dar BożyÂ? i Â?cnota nadprzyrodzona wlana przez NiegoÂ? 19 zakłada więc podwójne przylgnięcie: do Boga, który objawia, i do prawdy przez Niego objawionej ze względu na zaufanie, jakim obdarza się osobę, która ją ogłasza. Dlatego Â?powinniśmy wierzyć nie w kogoś innego, jak tylko w Boga Ojca, Syna i Ducha ŚwiętegoÂ? 20.
Dlatego należy zawsze stanowczo zachowywać rozróżnienie pomiędzy wiarą teologalną a wierzeniem w innych religiach. Podczas gdy wiara jest przyjęciem przez łaskę prawdy objawionej, która Â?pozwala wniknąć do wnętrza tajemnicy i pomaga ją poprawnie zrozumiećÂ? 21, wierzenie w innych religiach to ów ogół doświadczeń i przemyśleń, stanowiących skarbnicę ludzkiej mądrości i religijności, które człowiek poszukujący prawdy wypracował i zastosował, aby wyrazić swoje odniesienie do rzeczywistości boskiej i do Absolutu 22.
W aktualnej debacie nie zawsze takie rozróżnienie jest zachowywane i dlatego często utożsamia się wiarę teologalną, która jest przyjęciem prawdy objawionej przez Boga Trójjedynego, z wierzeniem w innych religiach, które jest doświadczeniem religijnym poszukującym dopiero absolutnej prawdy i nie wyrażającym jeszcze przyjęcia objawiającego się Boga. Jest to jeden z motywów, dla których dąży się do umniejszenia, a czasem nawet do zatarcia różnic między chrześcijaństwem a innymi religiami.
EDIT: przekręcilem tytuł :S
a propos Torqusia(-mka) - kiedyś kazał komuś zajrzeć w google że on niby jest jakimś działaczem, czy cuś, ale ja nie znam jego imienia ani nazwiska i nie wiem kto zacz, znam go tylko z tego forum, więc co trzeba by wpisać w google by poznać działalność Torqusia? może dałby jakiś namiar na te swoje strony, bo ja na innych forach niż to nie bywam, tak jakoś się tu przysatelitowałam
Do potępienia zaś zdążają wszyscy ateiści, wszyscy wierzący w bałwany oraz wszyscy chrześcijanie-grzesznicy. Oczywiście są wyjątki, gdyż można w pewnych warunkach zostać zbawionym, gdy się bez własnej winy nie zna Kościoła, ale jest to o wiele trudniejsze w Kościele, który dysponuje Sakramentami św, i przez który przechodzą wszystie łaski.
A mi też wczoraj przyszedł na myśl dokument "Dominus Iesus" - czy to znaczy, że jestem satelitą Socrata? :clap:
Karino z Twojego wpisu - niestety! - bije trochę relatywizm...
Ja tez mam znajomych ateuszy, buddystów, muzułmanów, którym podaje rękę. Mamy niektóre wspólne wartości. Ale to nie znaczy, że mam poznawać w równym stopniu ich religie i swoją.
Szanuję decyzję JP2 jako papieża np. odnośnie modlitw o pokój w Asyżu, ale nie rozumiem jej kompletnie. Jak można pozwolić poganom by modlili się do swoich demonów, i to na poświęconej ziemi!?
Swoją drogą, Panzer Cardinal Ratzinger był od początku przeciwny Asyżowi :bigsmile:
(http://www.rzeczpospolita.pl/dodatki/plus_minus_050430/plus_minus_a_11.html)
Choć racja, może nie "przeciwny" ale niechętny.
Wybierać to można między greckim a rzymskim obrządkiem, a nie między katolicyzmem a protestantyzmem.
Tu to tylko trzeba nawrócenia.
Opierając się na tym "źródle" wiadomo już, że to tylko p. E. K. Czaczkowska mówi, że "mówiono, że..." (kto mówił??) a prof. Stanisław Grygiel nawet nie odniósł się do jej sugestii.
Czasem z dziećmi rozmawiam o Bogu najłatwiej jest oczywiście kiedy są święta jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Prawda jest taka, że ja nie uczę dzieci modlitw bo nie umiem się do tego zabrać szczególnie, że dzieci nie widzą mnie jak się modlę. Tak w ogóle to ostatnio rozmawiałam z mężem o tym w co wierzymy (np. że dla mnie Bóg jest dobrym Ojcem, a mój mąż uważa, że niekoniecznie Bóg jest dobry, że Bóg jest Bogiem jest wszechmocny, ale to nie oznacza automatycznie Jego dobroci) i po tej dyskusji zostałam podsumowana, że ja nie jestem katoliczką tylko tworzę własną religię (bo np. nie chodzę do spowiedzi). Tak sobie myślę, że w sumie to racja, bo ja nie potrafię zaakceptować niektórych zasad KK.
Przez cały czas poszukuję, może kiedyś się odnajdę w Kościele.
W zasadzie jedynym logicznym następstwem takiej postawy, o której piszesz, jest odrzucenie wszystkich religii i przyjęcie światopoglądu materialistycznego.
1 Kor 10, 19-20:
Lecz po cóż to mówię? Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu.
Buddyści, hindusi, rdzenni Afrykańczycy, Aborygeni, Indianie mogą być opętani i pewnie wielu z nich jest. Nie wyklucza to jednak faktu, że Bóg jest dla nich dobry. Pytanie czy i jak sie na to dobro otwierają. Ich nieświadomość Jezusa zmniejsza lub wyklucza ich obiektywną winę oddawania czci demonom, a więc i grzech bałwochwalstwa - mogą być zbawieni. Nie mylcie proszę opętania z byciem zbawionym.
Trzymam kciuki za Twoje poszukiwania! Może właśnie dzieci to dobry powód, żeby zacząć bardziej zdecydowanie?